Oficjalna księgarnia portali ciekawostkihistoryczne.pl oraz twojahistoria.pl

Wyspiański. Burzenie polskiego kościoła. Studium o "Wyzwoleniu"

Piotr Augustyniak

Wyspiański. Burzenie polskiego kościoła. Studium o "Wyzwoleniu"

5.3

(8 ocen) wspólnie z

24,43

 

150 lat temu urodził się artysta, który przejrzał nas na wylot

Czy patrzymy dziś na społeczne przebudzenie Polaków? Tak zwana dobra zmiana wywołała powszechną erupcję energii i aktywności. Dlaczego mimo to nie możemy wyzwolić się z okowów trywialnego romantyzmu, w które zakuli nas Mickiewicz i Sienkiewicz? Dlaczego nie potrafimy zburzyć kościoła skamieniałej myśli, tradycji i historii?
Stanisław Wyspiański pomaga nam naprawdę powstać z kolan. W Wyzwoleniu nazywa nasze lęki, uprzedzenia i absurdalne zachowania, które hamują rozwój społeczny i skazują na stagnację. Piotr Augustyniak udowadnia, że uniwersalna myśl Wyspiańskiego może stać się remedium na społeczny impas.

Znak
Broszurowa ze skrzydełkami

Wydanie: pierwsze

Data pierwszego wydania:
2019-01-16

ISBN: 978-83-240-5845-7

Liczba stron: 352

Znak

Format: 144x205mm

Cena detaliczna: 34,90 zł

Rok wydania: 2019

Wywiad z autorem

„Dobra zmiana” i Wyzwolenie – czyli jakiego wywiadu mógłby udzielić Stani-sław Wyspiański dzisiaj*

Na jaką ojczyznę patrzy Polak u progu 101 roku od odzyskania przez nią niepodle-głości? Co zobaczyłaby Stanisław Wyspiański – prorok, artysta totalny, krytyczny obserwator Polski i jej mieszkańców? Jaki jest klucz do zrozumienia tego, co się w Polsce dzieje, do rządzącej nami energii, do jej źródła i potencjału?


Jak dziś zdefiniowałby Pan polskość?

– Jesteśmy oto w momencie, w którym ogromnie posunięta do przodu moderniza-cja, nie poparta pracą nad zmianą dotychczasowego polskiego fantazmatu, doprowadziła do „powstania z kolan”. A jest ono w dużym stopniu powrotem do haseł o narodowej wielkości, o ponadprzeciętnym polskim potencjale, o wyzysku i niechęci ze strony zachodnich sąsiadów, o zdradzających naród elitach, wreszcie – o mesjańskim posłannictwie, którego celem jest walka z poprawnością polityczną i drenującym Polskę neokolonializmem. Hasła te powracają, stają się znów chwytli-we, ponieważ odpowiadają sposobowi postrzegania, a dokładnie odczuwania rzeczywistości, który zaszczepia nam polskość – polska kultura, polskie wychowanie, polska potoczna opinia. Ten sposób odczuwania ma wiele z wyobrażenia, czyli fan-tazji, dlatego zwykło się go nazywać fantazmatem. Z faktami nie stykamy się bezpo-średnio, nie postrzegamy ich obiektywnie, ale zawsze na podstawie naszych wyob-rażeń.


To chyba nieuniknione. Czy coś w tym złego?

– Polski zbiorowy fantazmat ma wiele cech romantycznych, ale jest to romantyzm w formie strywializowanej, czyli, jak zwykło się mówić, sienkiewiczowskiej, bo wła-śnie Sienkiewicz w pełni ten fantazmat wyraził, choć nie był ani jedyny, ani pierwszy. Musimy znaleźć sposób, na to, aby nie być zakleszczonym w obecnej sytuacji spo-łeczno-tożsamościowej, a w konsekwencji nie być bezradnym.


Jaki? Ma nim być literatura, Wyzwolenie?

– Chcę uderzyć w fantazmat. Chcę odsłonięcia jego istoty oraz mechanizmów wpływu na polskie życie społeczne. Opis ten ukaże bez znieczulenia przerażający spektakl samozniszczenia, którego przyczyną jest nasze rozmijanie się z realnymi procesami kształtującymi świat. To rozmijanie się prowadzi do marnotrawienia społecz-nego potencjału energetycznego, co oznacza puszczanie całej pary w gwizdek pol-skich złudzeń i uprzedzeń. Chcę ukazać wszem wobec prawdę o polskim mentalnym kościele, w którym sami siebie adorujemy i samych siebie przeklinamy. To jedyna droga, aby ten kościół zburzyć i otworzyć drogę do zbudowania w jego miejsce no-wego gmachu polskiej tożsamości. Tożsamości otwartej na świat i dającej nam real-ne poczucie własnej wartości. Warunek jest jeden – że uda się przejąć i wykorzystać do tego energię, która ten obalany fantazmat stworzyła; że jego kościół zostanie zburzony za pomocą tej samej mocy, która go podtrzymywała. Nie może być inaczej, bo innej mocy po temu nie posiadamy.


Na razie energia Polaków inwestowana jest w polityczny spektakl. Jak wyob-razić sobie alternatywę? Z tą energią, zapałem, pasją trzeba coś zrobić, takie są prawa fizyki. Po zburzeniu kościoła nie nastąpi przecież społeczny marazm.

– Polskie życie społeczno-polityczne ostatnich lat ujawnia pewną bardzo realną, kształtującą nas energię psychiczną. Tak zwana dobra zmiana wcale nie jest wynikiem chwilowego uwiedzenia mas społecznych za pomocą Bóg wie jakich zabiegów marketingu politycznego, który miałby w sposób zupełnie dowolny kreować opinie i zachowania ludzi. Takie myślenie cechuje stary grzech zarówno neoliberalnych, jak i neokonserwatywnych elit. Polega on na przekonaniu, że możliwości manipulacji vel inżynierii społecznej są w zasadzie nieograniczone. To właśnie owo cyniczne i zarazem naiwne przekonanie doprowadziło liberalną demokrację do kryzysu, który obserwujemy dziś nie tylko w Polsce.


Ale „dobra zmiana” działa.

– Skuteczność „dobrej zmiany” polega na tym, że odwołuje się ona do pokładów życia psychicznego, których dotychczasowa narracja polityczna nie chciała uznać bądź które uznawała za energię o charakterze szczątkowym – choć wciąż silną, to jednak skazaną na szybkie zaniknięcie. Spektakl polityczny, na który wielu z nas patrzy z coraz większym niedowierzaniem, należy więc rozpatrywać na poziomie psychicznej bazy, a nie interpretacyjnej nadbudowy.

To wyraz realnej, uparcie wypieranej energii popędowej i poziom satysfakcji, jaką ona rodzi w polskim społeczeństwie, powinien nasunąć myśl, że jest to energia dominująca, a być może nawet jedyna, którą jako społeczeństwo trwale dysponujemy. A jeśli tak, to najwyższy czas, aby wbrew własnym nadziejom, złudzeniom i uprzedzeniom, za to realistycznie uznać, że to, na co patrzymy stanowi polskie przebudzenie społeczne. Jedyne, na jakie może się zdobyć społeczeństwo, które przez z górą dwieście lat doświadczało sromotnych klęsk i katastrof, co trwale naznaczyło jego życie psychiczne. Jak się możemy naocznie przekonać, te pokłady psychiczne, mające wiele niepokojących rysów, wcale nie wygasły pod wpływem westernizacji i modernizacji, lecz pod ich naporem zaczęły się niebezpiecznie kumulować. Dzisiaj właśnie dochodzi do ich erupcji.


Dobrze. To brzmi budująco. Przeżywamy „przebudzenie”. Okiełznamy tę erupcję energii i zaangażujemy się, jako społeczeństwo, w coś więcej, niż „dobrą zmianę”?

– Powinniśmy zadać sobie pytanie, czy jako społeczeństwo mamy coś w zanadrzu, co byłoby dla tej energii alternatywą. Mam co do tego coraz poważniejsze wątpli-wości. Tu i ówdzie zapala się płomień sprzeciwu, który jest przez szamanów liberalnego protestu zaklinany z nadzieją, że wznieci oczyszczający i uzdrawiający pożar. Nic takiego się jednak nie dzieje i społeczeństwo przechodzi szybko do porządku dziennego nad coraz radykalniejszymi posunięciami naszej „rewolucyjnej” władzy.



* Wywiad stanowi przeredagowany fragment książki Piotra Augustyniaka „Wyspiań-ski. Burzenie polskiego kościoła. Studium o Wyzwoleniu”, wyd. Znak 2019, przygo-towanej w 150. rocznicę urodzin Stanisława Wyspiańskiego.

Zajrzyj do środka

Nie wiesz co przeczytać?
Polecamy nasze najciekawsze artykuły

Zobacz wszystkie
10.04.2021

Nusret – sam przeciwko wszystkim

Sformułowana na początku XX wieku przez brytyjski Komitet Obrony Imperialnej opinia głosiła, że nawet wspólna akcja okrętów i wojsk lądowych przeciwko umocnieniom na półwyspie Gallipoli niesie za sobą „wielkie ryzyko i nie powinna być podejmowana dopóty, dopóki istnieją inne sposoby wywarcia wpływu na Turcję”. W styczniu 1915 roku tych innych powodów nawet nie szukano.
Czytaj dalej...
05.03.2019

5 najgorszych władców średniowiecznej Polski

Jeden był kastratem, pozbawionym korony i porzuconym przez żonę. Inny dał się zadźgać już w kilka miesięcy po objęciu władzy, a i tak na zawsze zmienił dzieje kraju. Był też największy z rozpustników i najgłupszy z dowódców…
Czytaj dalej...
06.03.2019

Karl Dönitz – ostatni Führer. Kim był człowiek, którego Hitler wyznaczył na swego następcę?

Nigdy nie poczuł się do winy i protestował, gdy nazywano go zbrodniarzem wojennym. Podczas procesu w Norymberdze bronił się: „Gdy zaczyna się wojna, oficer nie ma innego wyboru, jak wykonywanie swoich obowiązków”. Ale czy faktycznie Karl Dönitz tylko biernie realizował polecenia?
Czytaj dalej...
05.03.2019

Dlaczego władców Rosji nazywano carami?

Od XV wieku książęta moskiewscy konsekwentnie budowali swoją pozycję władców Wszechrusi. Powiększali obszar swojego państwa i szukali sposobu, by dodać sobie splendoru. Tytuł cesarski z pewnością im go przydał – ale jak uzasadnili ten awans?
Czytaj dalej...