Ścieżki nadziei Richard Paul Evans Książka
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rodzaj oprawy: | Oprawa miękka |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 144x205mm |
Rok wydania: | 2017 |
Szczegółowe informacje na temat książki Ścieżki nadziei
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
EAN: | 9788324037261 |
Autor: | Richard Paul Evans |
Tłumaczenie: | Hanna de Broekere |
Rodzaj oprawy: | Oprawa miękka |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 144x205mm |
Rok wydania: | 2017 |
Data premiery: | 01/02/2017 |
Oceny i recenzje książki Ścieżki nadziei
Z dziennikami pisanymi w drodze Richarda Paula Evansa zetknęłam się dopiero teraz - podczas czytania ostatniej części trylogii zatytułowanej „Ścieżki nadziei". Zachęcona motywem wędrówki z przyjemnością zabrałam się do czytania i nie żałowałam ani chwili poświęconego czasu na lekturę.Z pewnością patrzę na tę książkę trochę inaczej niż Ci, co znają historię od początku. Na szczęście jest ona tak skonstruowana, że czytelnik nie ma problemu z jej zrozumieniem bez uprzedniego czytania pierwszych dwóch części. Jednocześnie autor tak napisał zakończenie, że zachęca odbiorcę do poznania początku historii.Zrobię to m.in. z tego powodu, że chciałabym lepiej poznać motywy, które kierowały Alana - głównego bohatera - do wyruszenia na piechotę z Seattle do Key West, czyli przez całe Stany Zjednoczone z miasta położonego na północno-zachodniej części wybrzeża na wyspę na południowo-wschodniej części Ameryki Północnej. To ponad 5000 kilometrów - niesamowite...Bardzo doceniam książki, do których napisania autorzy musieli dużo czasu poświęcić na dobry research. To cechuje przykładowo literaturę Katarzyny Bondy, ale także R. P. Evansa. Jak sam podaje, przebył opisywaną drogę w książce razem z córką samochodem. Podróż połączona z przygotowaniem do pracy pisarskiej oraz samo pisanie dzienników zajęły mu łącznie pięć lat. To da się wyczuć poprzez lekturę tejże powieści.Historię zawartą w „Ścieżkach nadziei" można podzielić na swoiste dwie części. Jedna dotyczy wydarzeń, kiedy Alan nie pokonuje kolejnych kilometrów swojej drogi, natomiast druga dotyczy właśnie tej wędrówki. Więcej zwrotów akcji mamy w pierwszym fragmencie, pomimo że główny bohater pozostaje niejako w jednym miejscu, natomiast dalej mamy więcej opisów - Ameryki Północnej, jej flory i fauny, ale przede wszystkim ludzi, bo to oni tworzą głównie Stany Zjednoczone.Oba powody są dobre do sięgnięcia po tę pozycję, dlatego serdecznie zachęcam do lektury, aby wyruszyć w podróż razem z pisarzem i bohaterem jego książki.
Książki Richarda Paula Evansa czytam od wielu lat, miałam też okazję zapoznać się z serią Dzienniki pisane w drodze. Czekałam na ostatnią część tej serii więc kiedy dostałam propozycję otrzymania jej do recenzji nie wahałam się jej przyjąć.Richard Paul Evans to pisarz, który w swoich książkach mówi o podstawowych wartościach jakimi kieruje się w życiu. Wartości te opierają się na Bogu i właśnie On jest w jego powieściach obecny. Mimo, że znam tego autora od lat dopiero niedawno dowiedziałam się, że miał trudne dzieciństwo oraz, że cierpi na niezdiagnozowany zespół Tourette'a (przy okazji polecam Drzwi do szczęścia).Jak wiele innych powieści Evansa, cykl opowiada historię człowieka, któremu w pewnym momencie życia wali się cały świat- ukochana żona umiera, wspólnik w interesach okazuje się łajdakiem, który przejmuje założoną przez niego firmę. Alan jednak nie poddaje się i postanawia zrobić coś ze swoim życiem. Wyrusza w pieszą wędrówkę do Key West, najbardziej na południe wysuniętego punktu kontynentalnych Stanów Zjednoczonych. Ostatnia część serii, Ścieżki nadziei zaczyna się w momencie kiedy główny bohater jest zmuszony przerwać swoją wędrówkę. Ta przerwa w podróży i to co się podczas niej wydarzy będzie miało dla niego ogromne znaczenie, być może nawet większe niż dotarcie do celu. Alan poznaje w tym czasie historię swojej rodziny spisaną przez jego ojca, udaje mu się także odbudować relację z nim.Tak jak w innych powieściach Evansa podobało mi się to, że jest to po prostu książka o dobru, miłości, przyjaźni i tym podobnych wartościach. Zamiast szokować obrazami złego i zepsutego świata mówi o tym co jest dobre i piękne. Jednak do beczki miodu muszę dołożyć trochę dziegciu (co w przypadku Evansa zdarza mi się rzadko). Moim zdaniem książka jest nierówna- piękna i głęboka jest jej pierwsza część kiedy to Alan poznaje historię swojej rodziny oraz spędza czas z umierającym ojcem. Gdy wraca na trasę wędrówki wszystko się zmienia-narrator mówi jedynie o tym gdzie zatrzymał się na nocleg, co zjadł itd. Szybka i krótka relacja tak jakby autor chciał jak najszybciej zakończyć swoją historię.Mimo to polecam Ścieżki nadziei ponieważ jak to zwykle bywa z pozycjami tego autora ta również jest napisana po to, aby pokazywać pozytywne wartości oraz ludzi którzy realizują je w swoim życiu. Taki inny lepszy świat, który dzięki Evansowi możemy urzeczywistniać wokół siebie.
Alan Christoffersen to główny bohater książki, który po utracie swojej ukochanej żony, domu i pracy wyrusza w pieszą podróż przez Stany Zjednoczone w poszukiwaniu nadziei i sensu życia. Z jednym plecakiem na plecach. Zupełnie sam. Podczas swej niezwykłej podróży doświadczył wiele dobra i pomocy ze strony ludzi. Poznał co to prawdziwa przyjaźń. Był świadkiem wielu ciekawych historii, zwiedził różne zakamarki świata. Szedł z nadzieją uzdrowienia złamanego serca, zapomnieniu o wielkiej stracie i znalezieniu miłości.Cały świat Alana legł w gruzach. Gdy był już bliski załamania postanowił wyruszyć w drogę. Ale życie nigdy nie układa się tak jakbyśmy tego chcieli. Los znów wystawia Alana na ciężką próbę. Musi przerwać swą wędrówkę do Key West i wrócić do rodzinnego domu. Ostatnia z bliskich mu osób trafia do szpitala. Przyjeżdża więc zająć się poważnie chorym tatą, co wiąże się z ponownym zderzeniem z przeszłością, o której chciał zapomnieć. Przebywając w domu swojego taty, znajduje historię rodziny Christoffersenów. Alan poznaje korzenie swoich przodków. Podczas czytania dowiaduje się ile jego tata dla niego zrobił i z czego w życiu zrezygnował, by Alan po śmierci matki czuł się kochany przez swojego rodzica. Nie potrafił tego docenić, a gdy to zrozumiał i chciał podziękować ojcu za wszystko co dla niego zrobił mogło okazać się już za późno.''Ścieżki nadziei'' to książka, która pokazuje Nam jak człowiek radzi sobie z utratą bliskiej osoby. Każdy z Nas w takiej sytuacji poddaje się, przeżywa załamanie nerwowe i nie ma ochoty dalej żyć. Tak samo odczuwał to główny bohater. Pokazał Nam jak sobie z czymś takim poradzić. Oczywiście nie zawsze najlepszym rozwiązaniem dla każdego jest zabranie plecaka i wyruszenie w drogę. Ale znalezienie nowego celu w życiu i dążeniu do spełnienia swoich pragnień.''Ścieżki nadziei'' to ostatni tom z serii ''Dzienniki pisane w drodze''. Przyznam szczerze, że po raz pierwszy poznałam twórczość Evansa. Szkoda, że moje pierwsze spotkanie z tym autorem to zakończenie całej serii, ale po tej książce wiem, że z pewnością sięgnę po inne jego tytuły. Piękna, wzruszająca historia Alana, pełna bólu i melancholii. O poszukiwaniu własnej wartości. Książka napisana jest prostym językiem, sympatyczni bohaterowie i pełno pięknych krajobrazów z pewnością zachęca do czytania. Moim zdaniem warto poznać tę powieść. Po jej przeczytaniu zostało mi w głowie wiele cennych porad i cytatów. Na długo zapadnie w mojej pamięci. I spokojnie można ją przeczytać bez znajomości poprzednich tomów. Czytałam tą książkę z uśmiechem na ustach i Wam ją serdecznie polecam. Przyjemna lektura, która daje czytelnikowi nadzieję.
Alan to człowiek, który w jednej chwili stracił wszystko, co dawało mu szczęście - ukochaną żonę, dom i pracę. Zdesperowany mężczyzna postanawia zacząć żyć na nowo, zostawić za sobą wszystkie frustracje i smutki. Decyduje się na samotną pieszą wędrówkę przez Amerykę, która ma być nie tylko podróżą krajoznawczą, ale przede wszystkim ma przynieść ukojenie od dręczących go nieustannie wspomnień. W trakcie marszu ma okazję kontemplować przyrodę oraz będące dziełem człowieka miasta. Wrażenia z wielu miejsc, które odwiedza oraz relacje o napotkanych na swej drodze ludziach zapełniły cztery książki Richarda Paula Evansa.Już 1 lutego pojawi się w Polsce część piąta i ostatnia będąca zwieńczeniem poruszającej historii człowieka, który postanowił walczyć z własnymi słabościami.Alan już wkrótce zakończy podróż życia. Niespodziewanie otrzymuje niepokojącą informację o ojcu - mężczyzna jest w szpitalu, a jego stan jest poważny. W tej sytuacji nieustraszony podróżnik przerywa wyprawę. Czy uda mu się dotrzeć do Key West mimo wielu przeciwności losu?Podróż odbyta przez bohatera literackiego ma ukryty wymiar symboliczny. W trakcie wędrówki Alan ma możliwość zastanowienia się nad dotychczasowym życiem i zdecydowania, co powinien zrobić, aby czuć się szczęśliwszym. Niczym widmo powracają do niego dramatyczne wspomnienia utraty żony oraz wspólnie spędzonych chwil. Samotność ma przynieść mu wyciszenie i ukojenie bolesnych emocji. Jest także poszukiwaniem ponownego sensu życia w jednym z najtrudniejszych momentów. Wędrówka przez Amerykę jest tak naprawdę podróżą w głąb siebie, która ma przynieść ukojenie. Czasami prosta, a częściej pełna zakrętów ma przypominać, że także ludzkie życie wcale nie jest usłane różami. W taki sam sposób, jak bohater pokonuje kolejne wzniesienia i walczy ze zmęczeniem, życie przygotowuje człowiekowi wiele nieprzyjemnych niespodzianek, które mus samodzielnie pokonać.,,Dobrze wyciągać wnioski z przeszłości, ale nie należy dawać się jej zdominować. W przeciwnym razie człowiek wykorzystuje dziś, aby toczyć wczorajsze boje, i przegapia obietnice jutra."Dla mnie Alan jest prawdziwym bohaterem. Stracił żonę i majątek całego życia. Mógłby zatonąć w morzu udręki i samo zadręczania się, ale wybiera drogę trudniejszą, na którą niewielu z nas miałoby siłę się zdecydować. Mimo bólu i rozpaczy, które wciąż są bardzo świeżymi ranami na jego sercu, stara się przywrócić życiową równowagę i odnaleźć samego siebie. Chociaż przeszkody piętrzą się przed nim, to znajduje w sobie determinację do dokończenia wyprawy. W tym niezwykłym akcie odwagi i samozaparcia pomagają mu osoby, które przypadkowo spotyka. Okazuje się, że nieznajomi potrafią być bardzo współczujący i doskonale rozumieją dylematy mężczyzny. W chwilach zwątpienia ich słowa i zwykła ludzka dobroć przypominają Alanowi, że świat jest pełen osób, które potrafią wywrzeć na czyimś życiu pozytywne piętno. Czasami rozmowa z zupełnie nieznaną osobą może okazać się przełomowym momentem w życiu, a usłyszane słowa przepełniają nadzieją w czasie załamania i zwątpienia we własne siły.Na uwagę zasługuje także styl pisarski Richarda Paula Evansa. Każda jego powieść jest przepełniona prostymi życiowymi mądrościami, które dają promyk nadziei na poprawę beznadziejnej sytuacji. Autor potrafi bardzo pięknie, niemalże poetycko opowiadać o trudnych tematach. Z kart jego powieści płyną słowa proste i ujmujące, które w czytelniku wyzwalają lawinę odczuć. Czytając jego książki ma się wrażenia, że wkracza się w umysł głównego bohatera, człowieka podobnego do każdego z nas. Jego radości i smutki przeżywa się podczas lektury, a ten emocje pozostają z czytelnikiem jeszcze na długo po odłożeniu książki na półkę. Evans ma w sobie tę czarodziejską siłę, która przyciąga odbiorcę i wyzwala w nim pokłady dawno zakopanych w czeluściach duszy afektów.Największą zaletą powieści z cyklu Dzienniki pisane w drodze jest uniwersalność opowiadanej historii. Nie trzeba czytać ich zgodnie z chronologią, by uchwycić sens przekazu. Wręcz przeciwnie, można powracać do książek w zależności od naszego samopoczucia. Dla mnie te powieści są nie tylko przekazem dotyczącym podróży, ale przede wszystkim świadectwem zachodzących w bohaterze zmian. Zmian, dzięki którym jego życie stanie się uporządkowane, a ból, który odczuwał na początku stanie się motorem napędzającym go do działania. Mówi się, że cierpienie uszlachetnia i w przypadku Alana jest to powiedzenie bardzo słuszne, ale nie potrafiące w pełni przedstawić jego trudnej drogi do odnalezienia samego siebie.Serdecznie polecam Ścieżki nadziei, jak i całą serię. To literatura napisana pięknym językiem, która dociera w głąb emocji odbiorcy. Wraz z Alanem przeżywamy wzloty i upadki, które kształtują człowieka na nowo i stanowią preludium do zmian. Jestem przekonana, że tak jak ja, docenicie pisarstwo Evansa, które wzrusza i daje nadzieję. Naprawdę warto sięgnąć po te książki i dać się porwać życiowej przygodzie Alana.
Mam przyjaciółkę, która nie zaczyna czytać żadnej książki ani opowiadania, dopóki nie ma pewności, że ma ona szczęśliwe zakończenie. Dlatego zawsze zaczyna lekturę od zapoznania się z kilkoma ostatnimi stronami tekstu lub prosi o spoilery. W pewnym sensie postąpiłam podobnie zaczynając swoją przygodę z Richardem Paulem Evansem od ostatniego - piątego - tomu cyklu „Dzienniki pisane w drodze". Dzięki zgrabnym nawiązaniem narratora do wydarzeń, które następowały w poprzednich częściach cyklu, znajomość wcześniejszych tomów nie jest niezbędna do zrozumienia wydarzeń i poznania historii Alana.Główny bohater powieści - Alan Christoffersen - po tragicznej śmierci ukochanej żony stracił sens życia. Postanawia zatem pójść go poszukać - dosłownie. Spakował plecak i wyruszył w pieszą podróż przez Stany Zjednoczone, z Seattle aż na Key West, będący najbardziej wysuniętym fragmentem Florydy. W „Ścieżkach nadziei" czytelnik towarzyszy mu na końcowym etapie wędrówki, wraz z nim stawia ostatnie kroki nieubłaganie zbliżające do celu.Tym, co już na samym początku rzuciło mi się w oczy, to fakt, iż jest to książka o mężczyźnie, pisana przez mężczyznę. Choć kipi od emocji, próżno by w niej szukać egzaltacji, pławienia się w nieszczęściu, nadmiernego rozpamiętywania, tak popularnych podczas pisania o uczuciach i doświadczaniu tragedii. Emocje, choć żywe i bardzo prawdziwe, są w pewien surowy sposób stłumione. Mężczyzna jest człowiekiem czynu i właśnie poprzez czyn sobie z nimi radzi.Książka o pokonywaniu słabości, o poznawaniu samego siebie, o radzeniu sobie ze stratą, o zaskakującej prawdzie, że szukając siebie znajdujemy również innych, i wreszcie o tym, że kres wędrówki jest zaledwie początkiem kolejnej, a po każdej, nawet najciemniejszej nocy przychodzi kolejny dzień.Fajna. Choć porusza te same znane i uniwersalne prawdy, jest inna, dla mnie to trochę powiew świeżości, ostatnio pochłaniam same babskie punkty widzenia ;)W rozdziałach opisujących samą wędrówkę, narrator skupia się głównie na tym którędy szedł, co jadł i gdzie spał, i choć kocham i spać i jeść, to ta część odrobinę mi się dłużyła. W tej książce jest to na szczęście tylko niewielki fragment, i z aluzji do wcześniejszych wydarzeń wnioskuję, że w poprzednich częściach serii opisy wędrówki przetykane były licznymi przygodami, co tylko zachęca mnie bardziej do zapoznania się z wcześniejszymi losami Alana.Tym, co bardzo mi zaimponowało, jest przygotowanie merytoryczne serii. Zbierając materiały i budując historię autor wybrał się wraz z córką w, bliźniaczą do doświadczonej przez Alana, podróż przez Stany. Choć w przeciwieństwie do swojego bohatera zrobił to samochodem. I kto teraz powie, że praca pisarza to nudy i siedzenie przed komputerem?I jeszcze na koniec jak zawsze przyczepię się do okładki - pola fajne, droga fajna, ale ten wymuskany młodzieniaszek na pierwszym planie to masakra - za młody, czyściutki, gładko ogolony, prosto od fryzjera, w nowiutkich butach, bez plecaka, nawet nie przykurzony... nie widzę w nim nic z podróżnika.Za przyjemność lektury dziękuję Wydawnictwu Znak.
Alan Christoffersen, po śmierci żony, utracie pracy i domu, wyruszył w pieszą podróż po Ameryce. Jego planem było zwiedzić ją od jednego końca do drugiego. Mężczyzna spotkał na swojej drodze ludzi, którzy odmienili jego życie, pomogli mu i okazali mnóstwo dobra i ciepła, a także przekonali o sile przyjaźni. Niestety przekorny los postanowił poddać Alana kolejnej próbie, przez którą musiał przerwać swoją wędrówkę. Czy uda mu się pokonać przeszkody, zamknąć za sobą przeszłość i odnaleźć szczęście?Głównego bohatera zaczęłam podziwiać już od pierwszych stron. Mało kto ma odwagę wyruszyć w taką podróż. Okazał się też bardzo silną osobą, gdyż przeżył wiele, a mimo tego jakoś się trzymał. Mimo zakrętów na swojej drodze życia nie poddawał się i inspirował innych swoimi dziennikami.Podróż Alana jest symbolem zostawienia za sobą problemów związanych z przeszłością. Wędrówka miała charakter ucieczki od życia, dzięki niej mężczyzna poszukiwał sensu istnienia i stawiał czoło wszystkiemu. Nasze życie również jest wędrówką, która nie zawsze ma przed sobą proste drogi, jednak nie można się poddać! Nie zawsze wszystko może iść po naszej myśli, częstsza może być droga pod górę niż z górki, jednak nie można na to narzekać, bo po burzy zawsze wychodzi słońce. W końcu jeśli zmierza się na szczyt, oczywista jest droga pod górę. ;)"Korzenie drzewa rodzinnego często są bardziej poskręcane niż jego gałęzie."Nie czytałam poprzednich tomów i choć nie potrzebne mi to było do zrozumienia fabuły, to żałuję. Z chęcią poznałabym lepiej tego bohatera (i jego bliskich).Fabuła książki jest pełna opisów pięknych krajobrazów, wartościowych uwag i całego mnóstwa cytatów, którymi mam ochotę obkleić cały pokój!"Ścieżki nadziei" to opowieść zawierająca wiele ważnych dla każdego tematów. Porusza tematy miłości, śmierci, przyjaźni, a także poszukiwania własnego ja i sensu życia. Autor świetnie dograł to z fabułą tworząc ciekawą książkę, która zostawia coś po sobie w sercach czytelników. Dodatkowo ciekawym faktem jest to, iż autor również wybrał się w taką podróż - co prawda nie piechotą, a samochodem."Miotając się w oceanie łez, musimy uważać, aby nie utopić tych, którzy próbują nas uratować."Autor operuje lekkim piórem, pisze ciekawie, a w swoją pracę przelewa spore dawki emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. "Ścieżki nadziei" przeczytałam jednym tchem i nie wiem nawet kiedy dotarłam do końca historii. Bohaterowie stworzeni są nie w sposób idealizujący, mam wrażenie, że są prawdziwi. Może gdzieś tam hen za wodą jest ktoś taki jak Alan? Może spotkałam już taką osobę?Nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam tę książkę. Nie trzeba czytać poprzednich tomów, by historia was porwała."-Przeszłość to dobry doradca, ale słaby król.-Co to znaczy?-To znaczy, że dobrze wyciągać wnioski z przeszłości, ale nie należy dawać jej się zdominować. W przeciwnym razie człowiek wykorzystuje dziś, aby toczyć wczorajsze boje, i przegapia obietnice jutra."
Za kilka dni ukaże się kolejna, a zarazem ostania część cyklu Dzienniki pisane w drodze Richarda Paula Evansa. Książka, wydana w serii Między słowami, nakładem Wydawnictwa Znak, pozwoli nam towarzyszyć w ostatnich kilometrach wędrówki Alana Christoffersena przez Stany Zjednoczone.Każdy, kto czytał poprzednie części, z niecierpliwością sięgnie po ostatni tom, żeby dowiedzieć się jakie będzie zakończenie podróży i to nie tylko z ciekawości, czy Alan dotrze do Key West na Florydzie, miejsca nieomal mistycznego dla jego rodziny, a raczej z ciekawości, czy jego podróż w głąb siebie przyniesie odpowiedzi na nurtujące go pytania. „Od zrozumienia, dlaczego żyłem, chyba ważniejsze było zrozumienie jak."Ostatnia część powieści jest niezwykle nostalgiczna, pełna bolesnych wspomnień, prób zrozumienia, dlaczego pewne wydarzenia w życiu tak bardzo rzutowały na to, kim teraz jest Alan, albo kim był jego ojciec i na dotychczasowe między nimi relacje. Próba zrozumienia i zaakceptowania śmierci miesza się z próbami odtworzenia historii rodziny, pierwszych pokoleń Christoffersenów, którzy jako imigranci przybyli do Stanów Zjednoczonych i tu próbowali zbudować rodzinne szczęście. Alan w tej podróży odkrywa w sobie upór i siłę swoich przodków, których życie nie było sielanką. Odkrywa też, że życie, jakie by ono nie było, jest darem, darem, z którego trzeba nauczyć się w pełni ale z rozwagą korzystać, nie raniąc bliskich sobie ludzi.Najlepiej towarzyszy się Alanowi w jego wędrówce, samemu będąc w podróży. Łatwiej jest go zrozumieć, kiedy pokonuje się setki kilometrów, nawet jeśli nie pieszo, tak jak główny bohater. Dlatego zdecydowanie polecam, by zabrać książkę w podróż, dokądkolwiek nie będziecie zmierzać. Uprzyjemni wam trudy podróży pociągiem, pozwoli zapomnieć o tłoku w autobusie, kiedy będziecie w drodze do pracy i z pewnością, pomimo lekkiej formuły i niezbyt skomplikowanej fabuły, zmusi was do wielu niezbyt skomplikowanej fabuły, zmusi was do wielu głębszych refleksji nad własnym życiem, nad celem, do którego zmierzacie i własną drogą do pełni siebie. Wspólnie z autorem będziecie szukać odpowiedzi na pytanie, które on sam sobie zadał "Jeśli człowiekowi odbierze się wszystko, dla czego żyje, to co go potem trzyma przy życiu?" Dzięki tej książce inaczej spojrzycie także na współtowarzyszy podróży. Odnajdziecie też odpowiedź na pytanie, co zmusza dorosłego mężczyznę do samotnej, długiej wyprawy i zrozumiecie, że w każdej takiej wyprawie, nie zawsze chodzi o ucieczkę od przeszłości... ale prawie zawsze kryje się za tym pytanie o sens życia i miłość.Duży minus muszę dać za zbytnią drobiazgowość w opisywaniu posiłków Alana lub rozmowy, które niewiele wnoszą i są jakby sztucznym wypełnieniem pomiędzy ważniejszymi wątkami powieści. Wprawdzie to dziennik, wspomnienia spisane w drodze, jednak jest tego chwilami za dużo i spycha się na bok to, co dzieje się w głowie i w duszy naszego bohatera...A może to jednak jest w jakiś sposób ważne, że Alan także prowadził rozmowy "bez sensu" lub, że tak bardzo lubił sałatkę Coleslaw? Spróbujcie ocenić to sami.© tojacipoczytam.wordpress.com
„Ścieżki nadziei" Richarda Paula Evansa to ostatnia część cyklu „Dzienniki pisane w drodze". Książka opowiada o ostatnim etapie podróży Alana Christoffersena, któremu los uwielbia podkładać nogę. Nie mogę pominąć faktu, że nie czytałam czterech poprzednich części, jednak mimo wszystko od razu zorientowałam się w sytuacji. Ale po kolei.Alan Christoffersen to młody mężczyzna, który stracił żonę, dom oraz pracę. Dla niektórych jest to cios, po którym nie potrafią się pozbierać. Jednak Alan znalazł rozwiązanie. Znalazł swój sposób na poradzenie sobie z sytuacją. Wyruszył w podróż. Jednak w tej części główny bohater przerwał wędrówkę, ponieważ jego ojciec miał zawał. Alan stracił zbyt wiele, by nie wrócić do domu, do ojca. Ale czy zdążył? Czy zagrali jeszcze w szachy?Pierwsza połowa książki była naprawdę dobra. Mimo, iż nie znam dokładnie poprzednich losów głównego bohatera, szybko udało mi się zrozumieć, co czytam. Alan poznał swego ojca od zupełnie innej strony. Mieszkając w jego domu znalazł coś, co tamten przygotowywał w tajemnicy. Opis ich więzi i relacji był niezwykle przejmujący i wzruszający. Rzadko zdarza mi się trafić na opis, który tak bardzo trafia w me serce. Nie potrafiłam powstrzymać refleksji. I choć w tej opowieści pojawiły się również kobiety bliskie Alanowi, nie potrafiłam się na nich skupić. Dla mnie najważniejsza była relacja ojca z synem. Cała reszta mogłaby nie istnieć.Druga połowa w pewnym momencie zrobiła się nudna. Sporo w niej było opisu samej trasy Alana, która ani nic nie wniosła, ani nic mi nie mówiła. Coś, co chętnie bym zastąpiła i coś, co zepsuło całość. To właśnie dzięki końcówce, nie mam najlepszej opinii o tej książce. A szkoda, bo zapowiadała się rewelacyjnie. Niesmak pozostał.Siłą rzeczy nie mogę odnieść się do całego cyklu, ale autor nie bez powodu jest tak poczytny, a cykl nie bez powodu jest tak chwalony. Jestem skłonna przeczytać poprzednie części, bo przecież nim Alan stracił żonę, opiekował się nią. Kochał ją. Ciekawa jestem jak ujął to autor, który jest przecież mężczyzną, a jak wiadomo, mężczyznom ciężej opowiadać czy pisać o uczuciach. Relacja ojca i Alana była szczególna, ale tylko dzięki sposobie, w jaki ujął to autor. Ale jak poradził sobie w opisie relacji męża i żony? Chciałabym to wiedzieć.Tym, którzy nie zaczęli czytać cyklu, poleciłabym nie popełnić mojego błędu i zacząć od początku. Jeśli całość jest tak emocjonalna jak ostatnia część, warto poznać wszystko od pierwszej części. Richard Paul Evans to autor, którego książki czyta się bardzo szybko, ale przede wszystkim z przyjemnością. To autor, którego warto poznać. To autor, którego łatwo polubić.
Alan kontynuuje swoją podróż, która coraz bardziej zbliża się do końca. Nie wie co się stanie jak ją ukończy, co z sobą pocznie. Idzie bo musi, aż do momentu kiedy jego życie znowu przywołuje go do porządku. Tym razem jego podróż zostaje przerwana przez chorobę jego ojca. Piechur musi wrócić do domu, gdzie spędza ostatnie dni przy łóżku swojego ojca. Tam poznaje swoją tożsamość, wreszcie dowiaduje się jakim człowiekiem był jego ojciec i jak postrzegali go inni ludzie. Alan wciąż uciekał przed problemami, ale tym razem postanawia się z nimi zmierzyć. Dopiero po tym rusza w ostatnie 800 km drogi, aby spełnić życzenie żony - podjąć decyzję o tym, aby żyć dalej i uwolnić się od ciężaru.
Odpakowując przesyłkę z książką Evansa czułam, że to będzie dla mnie powrót do przeszłości. Jest to dla mnie jedyny autor, który nigdy mnie nie zawiódł. Odkąd go 'odkryłam' ciągle jest na pierwszym miejscu wśród moich ulubionych autorów. Myślałam, że może tym razem spadnie z piedestału, ale nie. Jak zwykle - niezastąpiony."Ścieżki nadziei" byłam w stanie zrecenzować po przeczytaniu jednego rozdziału. Zazwyczaj po przeczytaniu początku wiem, czy książka będzie dla mnie wartościowa, czy też nie wniesie niczego wartościowego do mojego życia. Pochłonęłam tę pozycję w ciągu jednego wieczoru, czego się wcale nie spodziewałam, ale po prostu nie umiałam jej zamknąć i spokojnie zasnąć. Każdy kolejny rozdział budził we mnie czystą ludzką ciekawość. Jak to autor ma w zwyczaju, wszystko jest opisane w taki sposób, że od wstępu po zakończenie spacerujemy ramię w ramię z główną postacią. Czujemy się tak, jakbyśmy to my byli czołowym bohaterem i jakby to były nasze przeżycia. Moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach tworząc każdą opisaną w książce scenę.Główny bohater "Ścieżek nadziei" Richarda Paula Evansa, Alan Christoffersen, to człowiek, który traci kontrolę nad swoim życiem po wypadku i śmierci swojej ukochanej żony. Wyrusza na długą, pieszą wędrówkę, aby uporządkować swoją przeszłość, teraźniejszość i z czystym umysłem budować swoją przyszłość. Niestety w trakcie podróży dostaje wiadomość o zawale swojego ojca.( Formalnie, to właśnie na tym etapie jego życia rozpoczynamy lekturę).Powoli, krok po kroku poznaje swoją historię i, można powiedzieć, swojego ojca. Kiedy jest już gotowy wyrazić mu swoją wdzięczność, odchodzi. Nie zdążył mu powiedzieć tego, co tak bardzo chciał... Kolejny cios w jego i tak już popękane serce. Został sam. Jednak nie poddał się. Jak zawsze wstaje i idzie dalej.Książki Evansa są swoistym przewodnikiem po życiu. Zawierają w sobie niesamowitą ilość mądrych zdań, z których każdy może, a nawet powinien korzystać. Nie raz dzięki nim porządkowałam swoje życiowe sprawy. Tak jest też w przypadku tej pozycji. Uczy nas dążenia do celu, podnoszenia się mimo porażek, nie paląc przy tym mostów swojej przyszłości. "Dopiero po zaakceptowaniu przeszłości jesteśmy w stanie zrozumieć samych siebie".Jak zwykle polecam tę książkę Waszej uwadze. Warto naprawdę :)