Menu

Wysoki Zamek

Wysoki Zamek
W latach 2015-2024 wydaliśmy siedemnaście książek w serii MIASTO SZCZĘŚLIWE. Czwartą z nich była książka brytyjskiego dziennikarza Petera Walkera „Jak rowery mogą uratować świat”. Wbrew temu, co mógłby sugerować tytuł, książka Petera Walkera charakteryzuje się całkowitym brakiem jakiejkolwiek ideologii – napisał o książce Olivier Schneider, Prezes Francuskiej Federacji Rowerzystów.Przez większą część XX wieku wydawało się, że rower jest wynalazkiem, który prędzej czy później odejdzie do lamusa, oddając pola masowej motoryzacji, ewentualnie pozostanie tylko atrybutem ubranych w lycrę fanów sportu. Dla wielu ludzi powrót do rowerów jako codziennego środka transportu w miastach – który jest faktem – wciąż wydaje się czymś trudnym do wyobrażenia. Właśnie o tym niezwykłym fenomenie traktuje książka Petera Walkera.Autor to powszechnie znany w Wielkiej Brytanii komentator polityczny dziennika „The Guardian” i jednocześnie zapalony użytkownik roweru. Jak na dziennikarza szanowanej brytyjskiej gazety przystało autor odwołuje się do licznych badań naukowych i literatury. Zabiera czytelnika w podróż w czasie – do miast sprzed 80 i 120 lat, gdzie ruch rowerowy był czymś powszechnym i masowym, ale także do miast przyszłości, w których z pewnością rower będzie jednym z kluczowych środków transportu.  Autor pokazuje, jak wygląda sytuacja transportu rowerowego w wielu miastach na świecie – Londynie, Nowym Jorku, Montrealu, duńskim Odense czy Sewilli.  Nie unika trudnych tematów jak: przestrzeganie przepisów przez rowerzystów, jazda w kasku czy ryzyko związane z jazdą rowerem wśród wielu aut. Książka radykalna i do bólu merytoryczna. Jak rowery mogą uratować świat Petera Walkera to pozycja obowiązkowa na półce każdego obserwatora życia współczesnych miast. Nowy wstęp Huberta Barańskiego, uaktualnione przypisy, i lekko zmieniona okładka to znak rozpoznawczy odświeżonego wydania.Czwarta książka z serii MIASTO SZCZĘŚLIWE
W latach 2015-2024 wydaliśmy siedemnaście książek w serii MIASTO SZCZĘŚLIWE. Zapoczątkowała ją książka Charlesa Montgomery’ego „Miasto szczęśliwe”. We wstępie do wydania z 2015 roku Filip Springer napisał wciąż aktualne słowa: Przeczytanie tej książki zakończone pisemnym i ustnym egzaminem z jej treści powinno być ustawowym obowiązkiem każdego polskiego urzędnika mającego jakikolwiek wpływ na kształt miasta.Książka doczekała się kilku dodruków, jest dostępna w wersji e-book i audiobook. Jej sukces przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Książka popularna początkowo wśród aktywistów i osób zainteresowanych urbanistyką, została z czasem okrzyknięta lekturą obowiązkową dla wszystkich decydentów mających wpływ na kształt naszych miast. Zaczęli ją czytać prezydenci, burmistrzowie, radni i urzędnicy miejscy. Jej wpływ na zmiany w miastach widać gołym okiem.Miasta są przyszłością ludzkości, to w nich już dziś mieszka większość ludności świata. Wedle szacunkowych danych WHO w 2050 r. będzie je zamieszkiwało około 66% globalnej populacji. Paradoksalnie jednak w krajach najbardziej rozwiniętych obserwujemy postępującą ucieczkę z miast, bowiem miasta jakie znamy są obarczone licznymi wadami. Autor mierzy się z pytaniem o przyszłość miast, podchodząc do zagadnienia z perspektywy ludzkiego szczęścia. Zdaniem autora miasto może i powinno być miejscem, w którym mieszkańcy prowadzą szczęśliwe życie, a osiągnąć to można przez właściwe rozwiązania urbanistyczne i projektowanie miast. „Miasto szczęśliwe” łączy po mistrzowsku stronę faktograficzną ze sferą osobistych obserwacji i odczuć autora.Wydanie z 2024 roku posiada lekko zmienioną okładkę i dodatkowe słowo wstępne autorstwa redaktora naczelnego miesięcznika „Architektura Murator” Artura Celińskiego. Przeczytamy tam między innymi: „Miasto szczęśliwe” pojawiło się więc nie tylko we właściwym czasie i miejscu, ale także – co koniecznie trzeba zauważyć – w odpowiedniej formie. Montgomery’emu udało się opowieść o szczęściu zbudować na podstawie naukowej wiedzy, empirycznych dowodów i prawdziwych emocji przedstawianych ludzi. Dlatego to się tak dobrze czyta również dzisiaj w zupełnie przecież innej miejskiej rzeczywistości. Pierwsze 10 lat życia tej książki rodzi we mnie niezwykłą ciekawość tego, w jaki sposób jej lektura zdefiniuje nasze wyobrażenie o „mieście szczęśliwym” na kolejne dekady. Książka została wydana przy wsparciu Canada Council for the Arts. Charles Montgomery to wielokrotnie nagradzany autor, urbanista i lider działań na rzecz lepszej jakości życia w miastach na całym świecie. Jego książka MIASTO SZCZĘŚLIWE. JAK ZMIENIĆ NASZE ŻYCIE, ZMIENIAJĄC NASZE MIASTA zapoczątkowała globalny ruch na rzecz przeprojektowania miast w kierunku poprawy dobrostanu ich mieszkańców. Jest założycielem i szefem interdyscyplinarnego ośrodka doradczo-badawczego Happy Cities, pomagającego włodarzom miast na czterech kontynentach. Celem tych działań jest uczynienie ludzi w miastach zdrowszymi, szczęśliwszymi i aktywniejszymi społecznie. Instytut współpracuje ze Światową Organizacją Zdrowia, Muzeum Guggenheima oraz władzami w Vancouver, Auckland, Meksyku, Denver i Dubaju. W 2023 roku magazyn „Planetizen” umieścił Charlesa Montgomery’ego na liście 100 najbardziej wpływowych urbanistów na świecie. Mieszka w Vancouver w Kanadzie.Pierwsza książka z serii MIASTO SZCZĘŚLIWE
W 2021 roku autorstwa Melissy i Chrisa Bruntlettów ukazała się w Polsce książka „Rowerowe miasto holenderski sposób na ożywienie miejskiej przestrzeni”. W swojej drugiej książce autorzy skupiają się na opisie miasta, które powinno i może być bardziej przyjazne mieszkańcom. Pandemia covid-19 odwróciła do góry nogami życie ludzi prawie całej rozwiniętej części świata. Nagle się okazało, że trzeba zmienić codzienne rytuały. Zamiast jechać autem albo zatłoczonym metrem do biura, należy żyć lokalnie. Okazuje się jednak, że to lokalne życie wcale nie jest wygodne, bo przestrzeń wokół nas jest mało wygodna i przyjazna. Ale jest jeden mały kraj nad brzegiem Morza Północnego, w którym niewiele się zmieniło. Mieszkanki i mieszkańcy Holandii nie musieli robić rewolucji w swoim życiu, bo u nich lokalnie żyje się bardzo komfortowo. Nawet jak trzeba pojechać do pracy, to i tak połowa z nich używa rowerów, bo cały kraj oplata sieć dobrze zbudowanych i bezpiecznych dróg dla rowerów. O tej wygodniej lokalności traktuje książka Miasto wolne od samochodów. Tytuł może wydawać się nieco prowokujący, a nawet utopijny. Melissa i Chris Bruntlettowie wyjaśniają jak w Holandii przez ostatnie pół wieku powstała ta wygodna lokalność, którą wiele miast i państw na świecie chce teraz naśladować. Ta książka jest przewodnikiem jak takie zmiany wdrożyć w życie i u nas w Polsce. Siedemnasta książka z serii MIASTO SZCZĘŚLIWE Mamy do czynienia z nakładającymi się kryzysami – klimatu, zdrowia, bezpieczeństwa. Stąd narodziła się paląca potrzeba ograniczania ruchu samochodowego w dzielnicach mieszkaniowych i handlowych. Samochody mają jeździć wolniej, mają mieć ograniczony dostęp do tych przestrzeni i ma ich być mniej. Pandemia COVID-19 dodatkowo unaoczniła nam konieczność obalenia hegemonii samochodu. Wymogi dystansu społecznego nagle zmusiły mieszkańców do zastanowienia się nad nieefektywnym wykorzystaniem przestrzeni. Jednak ta debata często skupia się na faktach, liczbach i wykresach, zapominając o najważniejszym czynniku. O człowieku. FRAGMENT KSIĄŻKI
Zaprojektował Najlepszy Dom Świata i Najlepszą Przestrzeń Publiczną Europy. Zgarnął główną nagrodę na Światowym Festiwalu Architektury w Berlinie. Ale uważa, że najlepsze budynki jeszcze przed nim.Robert Konieczny. Najbardziej znany polski architekt.Studenci walą drzwiami i oknami na jego wykłady. Za granicą od lat zbiera laury, w kraju wielu kolegów po fachu uważa, że ma wielkie ego. Na architekturę poszedł, bo na studia nie miał lepszego pomysłu. Szybko okazało się, że z braku pomysłu na studia wyszedł pomysł na życie.Nigdy nie chciał projektować tego, co Polacy lubią najbardziej, czyli domów z kolumienkami i czerwoną dachówką. Kiedy jego budynkami zachwycało się międzynarodowe jury, on siedział w nielegalnie zajmowanym nieogrzewanym biurze. Latami nie mógł finansowo stanąć na nogi, choć nieraz pracował z milionerami.Konieczny architekturą oddycha i o architekturę walczy. Ta walka doprowadza go nieraz na skraj wytrzymałości. Fizycznej i psychicznej. Aby dopilnować jednego detalu potrafi przejechać pół Polski. Gdy odbiera telefon, najczęściej mówi: „Sorry, ale mamy ostatnio niezły hardkor”. Kariera szefa KWK Promes to prawdziwa jazda bez trzymanki, która nie pasuje do nudnego stereotypu pracy architekta. Szaleństwo i chaos krętą drogą prowadzą jednak do wybitnych realizacji, których precyzja zdumiewa nie tylko ekspertów.Jednakże za ścianami szkicowanymi przez Koniecznego stoją ludzie i ich prawdziwe historie. A bohater tej książki nie tylko potrafi genialnie projektować, ale również angażująco opowiadać o swojej pracy.Jednak opowieści Koniecznego autorom nie wystarczyły. Ruszyli w Polskę – na Śląsk, pod Warszawę, do Szczecina, a także do Ostrawy – żeby spotkać się z jego klientami. Z ludźmi, którzy żyją lub pracują w zaprojektowanych przez niego budynkach. Z jego pracownikami i z urzędnikami, dla których jego pomysły są często początkiem prawnej ekwilibrystyki. – Niektóre z tych historii są śmieszne. Niektóre bolesne. Za niektóre wstydzę się do dziś. Ale gdy godziłem się na swój udział w tej książce, wiedziałem, że albo robię to na całego, albo wcale. I że to będzie jazda po bandzie – mówi Konieczny.KONIECZNY. NA STYK to zbiór reportaży o ludziach, relacjach, miejscach i budynkach. O potrzebie bezpieczeństwa,o ambicjach, potknięciach, mierzeniu się z systemem, o zawiści i środowiskowych niesnaskach. O tworzeniu czegoś, czego nikt jeszcze nigdy nie stworzył. O pasji i o posuniętym czasami do ekstremum dążeniu do doskonałości.Takiej książki o architekturze jeszcze w Polsce nie było.
Zaprojektował Najlepszy Dom Świata i Najlepszą Przestrzeń Publiczną Europy. Zgarnął główną nagrodę na Światowym Festiwalu Architektury w Berlinie. Ale uważa, że najlepsze budynki jeszcze przed nim.Robert Konieczny. Najbardziej znany polski architekt.Studenci walą drzwiami i oknami na jego wykłady. Za granicą od lat zbiera laury, w kraju wielu kolegów po fachu uważa, że ma wielkie ego. Na architekturę poszedł, bo na studia nie miał lepszego pomysłu. Szybko okazało się, że z braku pomysłu na studia wyszedł pomysł na życie.Nigdy nie chciał projektować tego, co Polacy lubią najbardziej, czyli domów z kolumienkami i czerwoną dachówką. Kiedy jego budynkami zachwycało się międzynarodowe jury, on siedział w nielegalnie zajmowanym nieogrzewanym biurze. Latami nie mógł finansowo stanąć na nogi, choć nieraz pracował z milionerami.Konieczny architekturą oddycha i o architekturę walczy. Ta walka doprowadza go nieraz na skraj wytrzymałości. Fizycznej i psychicznej. Aby dopilnować jednego detalu potrafi przejechać pół Polski. Gdy odbiera telefon, najczęściej mówi: „Sorry, ale mamy ostatnio niezły hardkor”. Kariera szefa KWK Promes to prawdziwa jazda bez trzymanki, która nie pasuje do nudnego stereotypu pracy architekta. Szaleństwo i chaos krętą drogą prowadzą jednak do wybitnych realizacji, których precyzja zdumiewa nie tylko ekspertów.Jednakże za ścianami szkicowanymi przez Koniecznego stoją ludzie i ich prawdziwe historie. A bohater tej książki nie tylko potrafi genialnie projektować, ale również angażująco opowiadać o swojej pracy.Jednak opowieści Koniecznego autorom nie wystarczyły. Ruszyli w Polskę – na Śląsk, pod Warszawę, do Szczecina, a także do Ostrawy – żeby spotkać się z jego klientami. Z ludźmi, którzy żyją lub pracują w zaprojektowanych przez niego budynkach. Z jego pracownikami i z urzędnikami, dla których jego pomysły są często początkiem prawnej ekwilibrystyki. – Niektóre z tych historii są śmieszne. Niektóre bolesne. Za niektóre wstydzę się do dziś. Ale gdy godziłem się na swój udział w tej książce, wiedziałem, że albo robię to na całego, albo wcale. I że to będzie jazda po bandzie – mówi Konieczny.KONIECZNY. NA STYK to zbiór reportaży o ludziach, relacjach, miejscach i budynkach. O potrzebie bezpieczeństwa,o ambicjach, potknięciach, mierzeniu się z systemem, o zawiści i środowiskowych niesnaskach. O tworzeniu czegoś, czego nikt jeszcze nigdy nie stworzył. O pasji i o posuniętym czasami do ekstremum dążeniu do doskonałości.Takiej książki o architekturze jeszcze w Polsce nie było.
Pierwsza polska książką najsłynniejszego współczesnego włoskiego architekta Stefano Boeri.Doświadczenie lockdownu stało się dla autora impulsem do rozmyślań nad istotą miasta. W marcu 2020 roku, wsłuchując się we wszechogarniającą ciszę Mediolanu, którego mieszkańcy zostali przymusowo zamknięci w swych domach, Boeri rozpoczął w mediach społecznościowych serię wykładów mających przybliżyć słuchaczom czekającą ich przyszłość. Te rozmyślania w wersji spisanej stanowią coś na kształt notesu architekta. Dowiemy się z niego, między innymi, czym jest antymiasto ciągnąca się przestrzeń budynków, bez centrum ani końca. Tym właśnie, zdaniem autora Urbanii,są przedmieścia. Według niego, aby zaistniało miasto, muszą pojawić się dwa główne czynniki gęsta zabudowa i zróżnicowana kulturowo społeczność o wspólnej tożsamości lokalnej. Ale to nie wszystko miasto musi być zielone. Boeri jest przekonany, że przyszłością świata są miejskie lasy wertykalne, czyli wysokie budynki obrośnięte roślinnością, czego przykładem jest jego mediolańska realizacja o nazwie Bosco Verticale(Pionowy Las).Urbaniajest pełna anegdot ze świata twórców i polityki. Jest przesycona miłością do literatury, a także do sztuki, do dziedzictwa architektonicznego Starego Kontynentu, ze szczególnym naciskiem na dziedzictwo krajów śródziemnomorskich. Autor nie stroni również od najbardziej istotnych i bolesnych tematów naszej rzeczywistości, takich jak choćby kwestia uchodźcza. Boeri dostrzega kruchość ludzkiego gatunku i czule pisze o tym, co dla nas najważniejsze o naszej bliskości, którą pandemia koronawirusa brutalnie zakłóciła. Urbaniato erudycyjny wykład o stanie świata, pełen antycypacyjnych teorii. To lektura na tyle niepokojąca, że warto ją przeczytać po to, aby wiedzieć, co nas może spotkać w niedalekiej przyszłości i aby znaleźć w niej inspirację do zmiany otaczającego nas świata.
„Przez lata wmawiano nam, że musimy wybrać: albo zieleń i spokój albo mieszkanie w mieście. Ta alternatywa jest fałszywa, bo tylko połączenie tych pozornych sprzeczności tworzy jakość, o którą nam chodzi – dobrze funkcjonujące przyjazne miasto. Więc tym, czego powinniśmy żądać są: zieleń, cisza, spokój i bezpieczeństwo, a to wszystko w mieście, blisko usług potrzebnych na co dzień” napisała w przedmowie do polskiego czytelnika Joanna Erbel.Wysoka jakość życia i gęsta zabudowa w Polsce brzmi jak para przeciwieństw. Większość nowych inwestycji, które wyrastają w ostatnich latach, to nieprzyjazne do życia blokowiska pozbawione sąsiedzkiej bliskości, dostępu do zieleni, pełnowymiarowych przestrzeni rekreacyjnych i niezbędnych usług. Jednocześnie wiemy, że przestrzeń w mieście jest niezwykle cenna, a rozlewanie się miast jest negatywnym zjawiskiem. Wydaje się zatem, że jesteśmy rozdarci pomiędzy potrzebą dobrego życia, a pochłanianiem kolejnych obszarów pod zabudowę. Może być jednak inaczej. David Sim – szkocki architekt, od lat związany z biurem architektonicznym Gehl Architects, daje nam gotową instrukcję jak budować przyjazne miasta o dużej gęstości. Autor prowadzi nas przez europejskie miasta, które mogą być dla nas wzorem do naśladowania. To nie abstrakcyjne, akademickie dywagacje, ale działające rozwiązania, które autor przekazuje nam w postaci prostych dziewięciu zasad. Ta książka sprawia, że z nadzieją patrzymy na przyszłość naszych miast.