Menu

Henryk Nicpoń

Bieszczady epoki gierkowskiej. Nad rozległymi połoninami i lasami w imieniu PZPR sprawują władzę wojskowi. Tajny ośrodek wypoczynkowo-myśliwski w Arłamowie jest ulubionym miejscem pobytu dostojników z „bratnich krajów”. Bieszczady w niniejszej książce to miejsce niezwykłe, miejsce działania duchów i demonów otwierające się na różne czasy i przestrzenie. Obok Edwarda Gierka, Piotra Jaroszewicza, pułkownika Kazimierza Doskoczyńskiego oraz generała Zygmunta Berlinga pojawiają się Eutropiusz, Konstantyn Wielki, Justynian Wielki, Władysław Warneńczyk, Tamerlan, Stalin. Akcja przenosi Czytelnika do Konstantynopola początków chrześcijaństwa, Moskwy czasów „kultu jednostki”, aż po Warszawę lat 70. Podróż przez ponad 1500 lat umożliwia zrozumienie, a raczej odczytanie na nowo, teraźniejszości. Autor Duchów Arłamowa ukazuje, jak pewne odległe zjawiska historyczne znalazły swoją kontynuację w epoce budowy komunizmu. Stalin, tworząc państwo radzieckie, korzystał całymi garściami z doświadczeń i osiągnięć Bizancjum. Leninowski terror odwoływał się do Wielkiej Rewolucji Francuskiej, zaś stalinowski – do rządów Justyniana Wielkiego. Niemal bizantyjską władzą dysponowali także polscy dostojnicy partyjni, łącznie z pułkownikiem Kazimierzem Doskoczyńskim, któremu po bizantyjsku zamarzyło się zmienić nazwę Mucznego na Kazimierzowo. Henryk Nicpoń urodzony w 1956 r. w Stalowej Woli, na stałe mieszka w Rzeszowie. Pisze artykuły i reportaże dla polskich dzienników. Otrzymał m.in. nagrodę im. Władysława Orkana za twórczość literacką: „Lewiatan królowej Bony”, zbiór reportaży „Za wrotami cudów” oraz „Tajemnica Soliny”. Jest również autorem tomiku poetyckiego „Zapach maciejki”.
Książka jest reporterskim zapisem historii konfliktu Piłsudskiego z generałem Rozwadowskim w procesie odzyskiwania przez Polskę niepodległości. Rola Rozwadowskiego, doskonałego stratega, bohatera Wojny 1920 roku, jakże często marginalizowana, okazuje się kluczowa. Autor, idąc pod prąd opiniom o Piłsudskim, jako jedynym bohaterze polskiej wolności, przywołuje fakty, które z jednej strony pomniejszają wielkość Naczelnika, ukazując go w wielu sytuacjach jako polityka zakompleksionego i bezradnego, a z drugiej wybijają geniusz wojskowy Rozwadowskiego i wskazują Piłsudskiego jako bezpośredniego sprawcę przedwczesnej śmierci Rozwadowskiego w 1928 roku. „W nocy z 6 na 7 listopada 1918 roku działacze lewicy niepodległościowej na czele z Daszyńskim ogłosili powstanie lubelskiego, Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej i obalenie Rady Regencyjnej, która przecież ogłosiła niepodległość Polski już miesiąc wcześniej, 7 października. Dla generała Jordan - Rozwadowskiego powołanie rządu lubelskiego było zamachem stanu. I to w sytuacji, gdy odradzające się państwo potrzebowało konsolidacji. Podobnie musiał myśleć Wincenty Witos, który odmówił przyjęcia jakiegokolwiek stanowiska w tworzącym się rządzie. Obawiał się nawet niemieckiej inspiracji, wywołującej całe to zamieszanie, dzielące Polaków na lubelskich i warszawskich, postępowych i zacofanych, Polaków lepszego i gorszego sortu.” „Za kolejnymi próbami aresztowania generała Jordan -Rozwadowskiego mógł stać sam wielki bohater wracający z Magdeburga, witany w Warszawie jako zbawca narodu. Jeśli lubelski minister wojny Edward Rydz – Śmigły od chwili swojego awansu politycznego w jakikolwiek sposób kontaktował się z Piłsudskim, to musiał z nim konsultować wielkie polowanie, jakie urządził na generała Rozwadowskiego. Pytanie tylko, dlaczego obaj podjęli się tego zadania. Z lęku, że chwała za wywalczenie wolności dla Polski przypadnie komuś innemu, a nie im? Czy też otrzymali zlecenie na zniszczenie Rozwadowskiego? Od kogo?”