Fak maj lajf Marcin Kącki Książka
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rodzaj oprawy: | miękka |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 320 |
Rok wydania: | 2017 |
Szczegółowe informacje na temat książki Fak maj lajf
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
EAN: | 9788324038022 |
Autor: | Marcin Kącki |
Rodzaj oprawy: | miękka |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 320 |
Rok wydania: | 2017 |
Data premiery: | 29/03/2017 |
Oceny i recenzje książki Fak maj lajf
,,Fak maj lajf" pierwsza powieść Marcina Kąckiego to pozycja wzbudzająca w czytelniku skrajne emocje. Niepokojąco realistyczne opisy i ostry język. Ludzie, którzy są w stanie zrobić wszystko za pieniądze, swoje pięć minut chwały, podniesienie prestiżu. Wszystko to okraszone kilkoma artykułami, zdjęciami z ukrycia lub planowanymi, wykonanymi w ramach przemyślanej strategii, manipulacji. Życie, które sprowadza się do walki o przetrwanie, pozostanie na świeczniku, gry pozorów, gdzie seks, prywatność i ciało stanowią kartę przetargową. Tutaj nawet zwierzę domowe zostaje uprzedmiotowione poprzez nadanie mu imienia Ustawa, Uchwała czy Postulat. Egzystencja z dnia na dzień, gdzie czas bezlitośnie ucieka, a na ulicach, w środkach komunikacji trwa walka, którą może wygrać tylko najsilniejszy albo zwarta grupa pseudokibiców. Tutaj nie ma litości, ani miejsca na sentymenty, a z niedomówień można stworzyć chwytliwy artykuł do gazety. Nieświadomi niczego ludzie nakręcają tylko machinę upadku moralnego. W tym pędzie nie ma wytchnienia, dzisiaj jesteś kimś, a jutro możesz być na dnie. Lektura tej książki niewątpliwie zmusza do refleksji, szczególnie w świecie, gdzie dochodzi do przedefiniowania autorytetów, gdzie sensacja jest ceniona bardziej aniżeli fakty, a pieniądze wyznaczają wartości. Gdzie słowa ,,fak maj lajf" są rozumiane zbyt dosłownie...
„Fak maj lajf" o debiutancka powieść Marcina Kąckiego, dziennikarza „Gazety Wyborczej", któremu nie straszne są tematy społeczne lub historyczne. Jest także laureatem wielu prestiżowych nagród między innymi Grand Presss w kategorii dziennikarstwo śledcze. Skąd pomysł napisania powieści? Nie wiem, ale czy wszystko muszę wiedzieć? Raczej nie.Historia, którą autor nam przekazuje, jest tak brutalna i pełna nieczystych zagrywek, że można śmiało rwać włosy z głowy (opcja dla mniej odpornych na stres). Mix ludzkich charakterów nastawionych tylko i wyłącznie na osiągnięcie celu, nieważne jakim sposobem i kosztem. Brutalny świat nieznający litości, w którym szansa dla jednej osoby, oznacza klęskę drugiej. Ale taka właśnie jest ta opowieść, bezprecedensowa, dosadna i przede wszystkim... wciągająca bez reszty!Książka została napisana lekkim stylem, nie znajdziemy w niej homeryckich porównań. Niejednokrotnie mocny język, nadaje jej pazura, który subtelnie wkomponowuje się w całokształt dodając całości blasku.Odradzam nastawianie się na szczęśliwe zakończenie. Niestety tego tutaj nie znajdziecie. Książkę absolutnie odradzam do czytania na głos w towarzystwie najmłodszych, chyba nie chcemy zapoznać ich z mocnymi scenami np. tortur czy gwałtów...Nie będę dłużej rozpisywać się, ponieważ uważam, że najlepsze wnioski można wyciągnąć samemu po przeczytaniu tej powieści. W tym przypadku sama sobie jest doskonałą rekomendacją JMocna rzecz, naprawdę polecam !
"Żadna z postaci w tej książce nie jest prawdziwa. I żadne wydarzenie nie miało miejsca. A jednak powieść Kąckiego pokazuje współczesność lepiej niż niejeden reportaż. Powstała ze strzępów informacji, niedopowiedzeń, plotek i miejskich mitów"Marcin Kącki, do tej pory znany jako reporter (autor m.in. "Białystok. Biała siła, czarna pamięć") postawił sobie nie lada wyzwanie. Jako reporter i pracownik gazet postanowił zmierzyć się ze światem brukowców, celebrytów i polityki.Poznajemy tutaj plejadę postaci, jakich nie mało w mediach, prasie, czy na bilbordach. Młody - karierowicz w prasie brukowej, jest mistrzem w wymyślaniu artykułów na poczekaniu. Papa to stary wyjadacz. Paparazzi, który nie cofnie się przed niczym, by zdobyć zdjęcia za które otrzyma wysokie honorarium. Gambit - aktor, prezenter, który dla słupków popularności nie cofnie się przed niczym, pnie się w górę nawet kosztem swojej żony. Nora - aktoreczka, która potrafi odpowiednio użyć wdzięków, aby osiągną korzystne dla siebie wejścia tu, czy tam. Trzeźwy w całym tym towarzystwie potrafi się odnaleźć w świecie kłamstw, pozorów, ustawek, ale i jemu powinie się noga, w końcu bycie politykiem ma swoje ciemne strony.Wszyscy oni biorą udział w pewnego rodzaju grze, która nie ma zasad. Każdy ruch powoduje lawinę zdarzeń, a przypadkowe osoby mogą oberwać rykoszetem tylko dlatego, że znalazły się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Jaki jest świat znany nam, zwykłym obywatelom z pierwszych stron gazet? Czy wszystko co piszą brukowce ma podłoże tylko u plotek, czy jest gdzieś jakieś maleńkie ziarenko prawdy.Muszę przyznać, że spodziewałam się mocnej lektury. I nie zawiodłam się. Opowieść przedstawiona tutaj niesie za sobą pewnego rodzaju dramatyzm. Po raz kolejny został we mnie wzbudzony bunt przeciwko takiej wizji świata. Mam nadzieję, że nie wszystko i nie zawsze tak wygląda, nawet za cenę sławy, pogoni za pieniądzem, czy korzyści wynikających z pięcia się po szczeblach kariery. Jest to na szczęście fikcja literacka, choć ziarnko niepewności i tak zostało zasiane, bo jeśli reporter podejmuje się takiej tematyki to coś w tym musi być. Poza wszystkim Kącki w dosyć ordynarny, bo odzierający ze złudzeń sposób przedstawia nasze polskie piekiełko. Świat celebrytów, blasku fleszy, polityki, marzeń, mrzonek i innych ułudnych elementów życia na pokaz. Jest to odrażające. A jednocześnie tak mogą wyglądać kulisy brukowców i mediów w ogóle. Byle by cena, jaką przychodzi zapłacić za bycie na szczycie, nie okazała się zbyt wysoka...Polecam zapoznanie się z tą nowością. Premiera książki była 29 marca. Jest to temat nie tyle ważny, ile szokujący, śliski, nieoczywisty.
To moje pierwsze spotkanie z Marcinem Kąckim, zarówno jeśli chodzi o książki, jak i gazety (z którymi jakoś nigdy nie było mi po drodze), dlatego zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej pozycji o wiele obiecującym tytule.Otwarta kompozycja powieści pozwala uczestniczyć czytelnikowi tylko w niewielkim (choć burzliwym) wycinku życia bohaterów. Autor wrzuca nas na krótką chwilę do świata celebrytów - zarówno tych związanych z polityką czy filmem, jak i osób ledwie pretendujących do tego miana - czyli prosto na okładki kolorowych magazynów. Poznajemy telewizyjne gwiazdki, które zrobiłyby wszystko, by nie schodzić z przed obiektywów paparazzi i polityków, który oddaliby sporo, żeby owych paparazzi uniknąć. Naciągaczki i krętaczy marzących o sztucznych piersiach i lepszym życiu. Paparazzi gotowych sprzedać wszystko i każdemu kto tylko da wyższą cenę, którzy bez najmniejszych skrupułów, kilkoma zdjęciami niszczą innym życie i dziennikarzy, którzy jeszcze odrobinę wierzą w etykę i prawdę. Kontakty, układy, pogoń za medialną sensacją (nie ważne, czy prawdziwą, czy kompletnie zmyśloną) i niesamowity wpływ, jaki wywierają media - nie bez powodu nazywane „czwartą władzą".Okrutna gra losu i ludzi na wysokich stanowiskach. A z drugiej strony prosty, niewyedukowany odbiorca, który z przyjemnością o takiej medialnej sensacji poczyta (a jeszcze chętniej posłucha, bo w końcu kultura czytanie odchodzi już do lamusa). Siła mediów i internetu, portali społecznościowych, mocnego hasła i umiejętnej manipulacji - siła słowa. Karykaturalnie przerysowana, a jednak coś w tym jest. A przynajmniej brzmi jakoś znajomo.Wieloosobowa narracja ukazuje zepsuty świat sławy z kilku perspektyw - telewizyjnej gwiazdy i oszusta, dziewczyny ze wsi i młodego reportera, polityka i paparazzi - ponury świat, w którym nastąpiło kompletne przewartościowanie podstawowych wartości, a każdy myśli tylko o tym, żeby jak najwięcej zagarnąć dla siebie (sławy, pieniędzy, władzy), nie przejmując się za bardzo skutkami jakie odczują inni.Zgorzkniała satyra, w której próżno szukać małych bohaterów wygrywających z systemem, czy szczęśliwego zakończenia, obnażająca absurdy manipulacji społeczeństwem. I trudno uniknąć porównania z Syzyfem pchającym kamień pod stromy szczyt tylko po to, by ten z łoskotem stoczył się w dół. I choć bohaterowie są świadomi bezsensu swojej pracy, choć wieczorem ogarnia ich nostalgia, od rana na nowo zaczynają pchać swój kamień.Książka nie rzuciła mnie na kolana i chyba nie zaszokowała tak bardzo jak miała, to jednak czytało się dobrze i dała trochę do myślenia. Chociaż daleko mi do utożsamiania się z którymkolwiek z bohaterów, a raczej niesamowicie mnie irytowali (już ja bym ich wychowała!), to jednak mimo wszystko trochę mi ich żal. Chyba każdego z nich. Pewnie gdybym oglądała telewizję i czytała plotkarską prasę, to po tej książce zaprzestałabym tej czynności i może taki był jej cel. Tylko czy fani długaśnych seriali, obecnych wydań „Wiadomości" i artykułów o ludziach, którzy „Nie śpią, bo trzymają sufit" sięgają po książki? Nawet pod tak chwytliwym tytułem?Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Znak Literanowa.
„Fak maj lajf" to opowieść o naszych czasach, w których brak miejsca na sympatie, przyjaźń, zrozumienie. To historia mieszkańców stolicy, którzy w pogoni za sławą, kasą i uznaniem są wstanie zrobić bardzo dużo, nie przebierając w środkach. Książka Marcina Kąckiego ukazuje rzeczywistość, w której przyszło żyć bohaterom, a w której roi się od osób, które tylko czekają na czyjeś potknięcie. Autor opisuje w jaki sposób działa prasa, „szoł biznes" i daje czytelnikowi przestrogę by ślepo nie wierzył we wszystko, co czyta i widzi na ekranie telewizora czy komputera. Polecam przeczytać, choć książka nie jest łatwa i nie jest dla każdego.
Ogromnie polecam książkę, która trochę otrzeźwia i ostrzega - nie wierz we wszystko o czym mówią lub piszą. Marcin Kącik zadebiutował świetną powieścią, której motywem przewodnim są pieniądze, władza i co za tym idzie sława. Jego bohaterowie, a mamy ich do wyboru i koloru, są na różnym etapie tego wyścigu szczurów. Niektórzy zaczynają jak np. Nora, inni są na szczycie, a inni właśnie z niego zlatują ze sporym hukiem i skandalem w tle. Jest to fikcja literacka, ale każdy czytelnik zauważy działające w rzeczywistym świecie mechanizmy, które Kącik świetnie wpisał w wydarzenia. Bardzo ciekawa książka, która wciąga. Jak zawsze nie wdaje się w szczegóły. Po prostu zapraszam do lektury.
Coraz więcej dziennikarzy zaczyna pisać książki. Swoje doświadczenie w obnażaniu niewygodnych prawd współczesnego świata przelewają na karty książek. Dzięki wytrenowanej w zawodzie dociekliwości potrafią stawiać trafną diagnozę rzeczywistości i obnażać często niewygodne prawdy otaczającego nas świata. Jedni z nich poświęcają uwagę dawnym zbrodniom (np. Przemysław Semczuk autor Wampira z Zagłębia lub Michał Larek, współautor Człowieka w białych butach), a inni próbują swych sił jako powieściopisarze.Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak miałam możliwość przeczytać debiutancką powieść znanego reportera Marcina Kąckiego. Czy przypadła mi do gustu?Fak maj lajf to powieść osadzona we współczesnym Białymstoku. Miasto widziane oczami dziennikarza dalekie jest od stereotypowego ideału. Życie w mieście wcale nie jest pasmem sukcesów, a przeciętnego człowieka czeka w nim więcej wyzwań niż zwykle.Podobnie, jak tematyka, którą zajmował się dotąd Kącki, jego wizja współczesności jest mroczna i przygnębiająca. Z kart powieści przemawiają do czytelnika ludzie z krwi i kości, ani dobrzy, ani źli, mający swoje problemy, marzenia i potrzeby. Autor bezpardonowo rozprawia się z zepsutym światem widzianym w perspektywie pracowników oraz ofiar fikcyjnego plotkarskiego tabloidu ,,Tylko Życie".Każdy z bohaterów tej powieści tapla się w bagnie przemocy i głupoty. Niektórzy zostali nawet obarczeni traumatycznym dzieciństwem.,,Jeśli obciachem nie jest brak wykształcenia, obycia, a kolegom to nie przeszkadza, bo tacy sami idioci, to muszą być jakieś zapory, na których takich ludzi da się zatrzymać w dalszej karierze".Autor demaskuje również zasady rządzące redakcjami gazet. Tradycyjne i rzetelne dziennikarstwo już dawno przeszło do lamusa, bo w dobie Internetu dającego możliwość szybkiego dostępu do newsów, redakcje muszą walczyć o odbiorcę niczym starożytni gladiatorzy z lwami. Czasopisma mają nie tylko kreować trendy i dostosowywać się do gustów czytelnika, ale także generować emocje, wielkie emocje. A mogą je dać jedynie wiadomości nastawione na sensacyjność, które nieraz ocierają się o groteskę. Bo im bardziej nieprawdopodobna, szokująca notka tym większe zainteresowanie odbiorcy, a co za tym idzie wzrost sprzedaży gazety.Redakcyjni paparazzi okazują się nie tylko łowcami okazji, którzy tylko czyhają na wpadkę swych ofiar, ale również ocierają się o przestępczą działalność. Książkowy Papa czerpie dochody nie tylko z fotek cele brytów, ale także z szantażów. Zawiera umowy z prostytutkami, które mają udawać kochanki cele brytów. Jest również marny aktorzyna Gambini, który odurza koleżankę i zwołuje chordę fotografów, którzy mają pokazać jej moralny upadek.I dopóki fake newsy nie dotyczą życia przeciętnego Kowalskiego, tym mniej odbiorca przejmuje się ich prawdziwością. Do czasu... Redaktor pisma ,,Tylko Życie" Zbigniew Lebioda (nomen omen, znaczące nazwisko!) z dnia na dzień staje się ofiarą własnych praktyk. Ktoś tworzy stronę upolujgnoja.pl, na której namawia do wysyłania fotek z życia redaktora i jego rodziny za wysokie wynagrodzenie. A chętnych do upolowania nie brakuje...Również przedstawiciele władz żyją z manipulacji nieświadomymi niczego mieszkańcami. Mistrzami są w tym przypadku spece z PR Urzędu Rady Ministrów, którzy cynicznie wytykają błędy innych.Fak maj lajf to powieść brutalnie demaskująca zakłamanie w którym żyje każdy z nas. Z perspektywy autora, który jako dziennikarz śledczy doskonale zna wszystkie sekrety kolegów oraz przedstawicieli tzw. elity, poznajemy wszystkie grzeszki i tajemnice gazetowego biznesu. Redaktorzy w zdobyciu popularności i poczytności nie cofną się przed niczym, a balansowanie na cienkiej linie kończy się dla Lebiody niezbyt dobrze. Również świat znanych i podziwianych celebrytów okazuje się bagnem, w którym grzęzną osoby do tego nie przygotowane. Ciągła walka o popularność i uwagę mediów sprowadza się bowiem do zasady ,,nieważne co piszą, ale ważne, że piszą".Marcin Kącki obnaża kłamstwa, którymi karmią nas media i ukazuje zgrabnie prowadzony proces manipulacji informacjami, którzy może przynieść bardzo poważne skutki, które można sprowadzić do stwierdzenia, że w dobie Internetu, ten kto posiada informację, ten posiada władzę. A jak wiadomo, im bardziej soczyste, nieprawdopodobne, szokujące i wzbudzające skrajne emocje, tym lepiej.Co prawda, powieść autorstwa dziennikarza ,,Gazety Wyborczej" jest wciągająca, ale muszę ostrzec potencjalnego czytelnika. To kawał porządnej literatury, która miejscami jest obsceniczna, obrazoburcza i wstrząsająca. Dlatego, jeśli macie ochotę na lekturę lekką, łatwą i przyjemną, to lepiej nie sięgajcie po Fak maj lajf. Natomiast jeśli interesują Was historie nietuzinkowe, oparte na prawdziwym życiu i w dodatku komentowane w tonie sarkastyczno-ironicznym, to książka jak najbardziej dla Was. Wybór należy do Ciebie, czytelniku :-)
"Fak maj lajf" to pierwsza powieść Marcina Kąckiego, reportażysty i dziennikarza.Naprawdę niezłe. Sprawnie napisane, akcja wartka. Postaci wyraziste. Język potoczysty, czasami wręcz dosadny. Dobrze i szybko się czyta. Zasysa. Prawie jak tabloidy - te papierowe i te wirtualne. Wścibskie i bezwstydne podglądanie. Głównie ludzi znanych z tego, że są znani. Niby każdy jest ponad to, ale kto czasami się nie skusi? To historia o wielkiej sile mediów i wpływie jaki mają na nasze życie. Historia o kreowaniu rzeczywistości, niewiele mającej wspólnego z prawdą. Historia o manipulacji i bezwzględności.Nie jest to lekka i przyjemna lektura. Długo "siedzi" w człowieku i daje do myślenia. Mimo zapewnień autora, że żadna z postaci (ani wydarzeń) nie jest prawdziwa, to udało mu się stworzyć bardzo rsugestywną i mocno osadzoną w realiach opowieść. Lekko przerażającą. Smutne, że tak wyglada ten współczesny świat. Aż chciałoby się uciec w przysłowiowe Bieszczady...Mimo, że jednak wolę Marcina Kąckiego w wersji non-fiction, to "Fak maj lajf" zdecydowanie polecam.
Barbara Hulanicki, biografia projektantki i ilustratorki to opowieść o niezwykłym i można rzec nieosiągalnym życiu pochodzącej z Polski kobiety. Przyznaję, że do tej pory nie słyszałam o Pani Hulanicki, dlatego jestem ogromnie zaskoczona, jej osiągnięciami i wkładem w kreowanie obrazu Londynu lat 60-tych. W rozmowie Judyty Fibiger z Barbarą Hulanicki dowiadujemy się jak od początku tworzona była słynna w Anglii Biba, jakie sukcesy odniósł dom mody prowadzony przez Barbarę wraz z mężem oraz jak w wyniku nieczystych zagrań nieuczciwych wspólników praktycznie stracili cały dorobek życia. Ta książka to opowieść o życiu kobiety, która pomimo wieku nadal tworzy genialne projekty, jest rozchwytywana i jak zapewnia nigdy nie przejdzie na emeryturę. Mam nadzieję, że dzięki tej biografii Polacy poznają Barbarę Hulanicki, która pomimo życia w różnych krańcach świata czuje się Polką i dumnie się do polskości przyznaje.