Menu

Eseje

Zaskakująco współczesna lektura. W legendarnym „Zniewolonym umyśle” Miłosz zadaje pytania fundamentalne dla relacji człowiek - władza. Kiedy zaczyna się niewola umysłu, pyta pisarz, i do jakiej granicy może dojść? Czy człowieka da się złamać do końca? Czy może jednak istnieje w nas jakiś zakamarek umysłu, którego nie da się drasnąć? Miłosz jest szczególnie wrażliwy na wewnętrzne tarcia pomiędzy wolnością a zniewoleniem. Sam, zanim wyemigrował do Paryża, pracował dla polskiego rządu. Tekst wywodzący się z osobistych przeżyć autora ma szczególną moc. Przedstawia uniwersalne prawdy przez pryzmat jednostkowej historii i prawdziwych emocji. Do polskiego wznowienia przedmowę napisał Timothy Snyder, amerykański historyk, profesor Uniwersytetu Yale, autor między innymi „O tyranii”.  
Czy nowojorczycy trzymają w domach nosorożce? Jak ubierają się dziewczyny na Lower East Side? Jakim cudem Carrie Bradshaw stać było na mieszkanie na Manhattanie? Co poza kulinarną rozpustą ma do zaoferowania Chinatown? Dlaczego większość mieszkańców nie ma w domu pralki? Jak zdobyć zaproszenie na Nowojorski Tydzień Mody? Łatwo zapomnieć, że Nowy Jork to nie tylko gigantyczna atrakcja dla zwiedzających, najeżona słynnymi widokami takimi jak Times Square, most Brookliński, żółte taksówki czy Statua Wolności. To przede wszystkim dom dla ponad ośmiu milionów mieszkańców. To oni, bardziej niż znane budynki i pomniki, odpowiadają za niepowtarzalny charakter tej metropolii. I to ich życiu od lat dociekliwie przygląda się mieszkająca na Manhattanie Maja Klemp – czasem z zachwytem, czasem z frustracją. Jej opowieści składają się na barwną mozaikę Nowego Jorku i płynnie przechodzą z tematu na temat zupełnie jak obrazy w kalejdoskopie. Bo właśnie tę zabawkę przypomina miasto, które nigdy nie śpi: czaruje przypadkowością, niestałością i powodzią kolorów zalewającą szarość betonowej dżungli. Według amerykańskiej malarki Georgii O’Keeffe „Nowego Jorku nie można malować takim, jaki jest, lecz takim, jakim się go czuje”. Maja Klemp idzie więc za tym głosem i pozwala czytelnikom zasmakować nowojorskiej codzienności, tak innej od obrazów najczęściej powielanych przez media.
Czy picie kawy mogło uchodzić za dowód zniewieściałości? Dlaczego odmawianie współmałżonce filiżanki naparu mogło skończyć się rozwodem? Czym groziła wizyta "węszyciela kawy"? A może pierwszą wiedeńską kawiarnię tak naprawdę założył Polak? Znakomity słoweński antropolog Božidar Jezernik przygląda się roli kawy w kulturze, zgłębia tajniki jej kultu i tradycję jej picia. Barwna historia kawowych ziaren to także fascynujący przypis do historii medycyny, socjologii, prawa, ekonomii i religii. Pasjonująca lektura nie tylko dla miłośników czarnego naparu. "Zobaczyć świat w ziarenku piasku – zapragnął kiedyś William Blake. Jezernik nie Blake, kawa nie piasek, Bliski Wschód i Europa to nie cały świat, ale poza tym wszystko się zgadza. Słoweński antropolog napisał porywający esej o kawie, w której zobaczył nieogarniony świat kulturowych znaczeń. W jego aromatycznej i erudycyjnej opowieści etymologia spotyka się z obyczajem, cielesne namiętności z duchowym porywem, kozy z rewolucją francuską, turecki sułtan z Bachowską kantatą. Prawdziwie kawaleryjska szarża!" Dariusz Czaja "Powtarzalność czynności w skali makro nie sprzyja refleksji. Parzymy codziennie miliony litrów kawy, kompletnie się nie zastanawiając, komu zawdzięczamy ów genialny wynalazek spożywczy, który w sposób tak radykalny odmienił kulturę znacznej części świata. O tym właśnie w swej pasjonującej książce pisze Božidar Jezernik, dając nam najbardziej kompetentny i frapujący wykład o historii kawy, jaki zdarzyło mi się czytać. By nie przerwać lektury, zaparzyłem w jej trakcie wiele kaw: po włosku, w ekspresie ciśnieniowym, jak i arabsku, w tygielku zwanym dżezwą. Powstrzymałem się tylko od spożycia kawy rozpuszczalnej, z czego autor - jak mniemam - byłby wielce zadowolony". Robert Makłowicz
„Pisząc o czułym narratorze, Olga Tokarczuk osiągnęła coś, o czym współczesny humanista może zwykle ledwie marzyć: odmieniła kształt publicznej debaty, wprowadziła weń nową organizującą kategorię. Zarazem jej koncept okazał się tak powabny, tak popularny, że utraciła nad nim kontrolę. Czuły narrator wymknął się autorce z rąk i zaczął żyć własnym życiem. Dało się odnieść wrażenie, że z tekstu Tokarczuk raczej skorzystaliśmy, użyliśmy go w różnych celach, niż w prosty sposób przeczytaliśmy czy wysłuchaliśmy. Czy dziś możemy mieć poczucie, że dobrze go zrozumieliśmy? Doceniając rangę osiągnięcia autorki, chyba warto to sprawdzić”.Wychodząc od lektury wykładu noblowskiego Olgi Tokaczuk, Tomasz Plata rozrysowuje skomplikowaną siatkę skojarzeń i odniesień. Czyta teksty, które do wykładu prowadziły i z niego wynikały. Szuka ich korzeni, ideowego tła. W efekcie rekonstruuje fascynującą historię przemian kultury polskiej ostatniego półwiecza. Pokazuje, jak krach modernizmu w jego lokalnej odmianie ożywił wyobraźnię ezoteryczną, jak impuls postmodernistyczny przeobraził się u nas w eksplozję wrażliwości neognostyckiej. Obok Tokarczuk ważnymi bohaterami książki są m.in. Krystian Lupa, Jerzy Grotowski i Czesław Miłosz.
Lubił powtarzać, że wychował się w domu pełnym kolorów. Palił dużo i gdzie popadnie. Miał w zwyczaju maczać zabrudzony pędzel w kawie, gdy malował. Uwielbiał kiczowate przedmioty, ale także – tradycyjne chińskie meble. Czuł żal do systemu i prawa, że nie mógł adoptować dzieci. Nigdy nie nazywał siebie plakacistą, zawsze malarzem. A przecież to seria Polska – sto sześćdziesiąt trzy plakaty powstałe w siedem lat – jest najbardziej znanym dziełem Ryszarda Kai. Została wymyślona jako prywatne opowiadanie artysty o kraju, który kochał, choć równocześnie się z nim zmagał. Beacie Szady udało się stworzyć portret podwójny. Łączy sylwetkę Ryszarda Kai ze zbiorem reportaży inspirowanych serią Polska. Znajdziemy tu zwierzęta biorące udział w corocznej procesji, najbardziej polskie owoce, zagubione śledzie od namiotu, przydrożne groby i pasażerów uciekających przed kontrolerami biletów. Wszystkie teksty krążą wokół bliskiemu Kai słowu: banał. Za jego pomocą autorka opowiada o Polsce: z humorem, dociekliwie, angażująco. I podobnie jak słynnemu artyście, także Beacie Szady udaje się zachwycić odbiorców zwyczajnością, która nas otacza.
Jihye mnóstwo czasu i pieniędzy poświęca na to, by dopasować się do kanonu koreańskiego piękna. Jiyoung wiele lat zajęło zrozumienie, że nie musi spełniać oczekiwań mężczyzn. Yoona trafiła w tryby brutalnego świata usług seksualnych. Eunju po dzieciństwie spędzonym na emigracji miała problem z dostosowaniem się do rygorystycznych wymogów rodzimej kultury. Singielka Haesoo realizuje się w branży producentów gier VR. Anna Sawińska, która przez kilkanaście lat mieszkała w Seulu, poznała świat koreańskich kobiet od podszewki. To świat, który zmienia się zaskakująco powoli, jest pełen nierówności i szowinizmu, przemilczanej przemocy domowej i presji, by dostawać się do sztywnych struktur rodzinnych i społecznych. Bywa zaskakujący, z daleka wydaje się też bardzo odmienny od naszego. Jednak – jak mówi autorka – na poziomie tego, co prawdziwie istotne, jest to książka o o kobietach, bez względu na to, gdzie się urodziły i jakim językiem mówią. „Korea Południowa należy do krajów o największym rozwarstwieniu społecznym na świecie. Anna Sawińska chce zrozumieć, dlaczego kobiety na tej drabinie zawsze stoją o kilka szczebli niżej od mężczyzn. Zbiera więc historie Koreanek, w których polskim czytelniczkom – mimo różnic kulturowych – łatwo ujrzeć losy swoich matek, sąsiadek czy przyjaciółek. Nie pamiętam, kiedy poczułam się tak blisko z bohaterkami książki.” Anna Piekutowska
Książka Chiny bez makijażunie jest ani dziełem naukowym, ani dziennikarskim reportażem, nie są to też beztroskie zapiski z podróży. Nie ogranicza się do zamierzchłych czasów, nie jest także politologiczną czy ekonomiczną analizą współczesnego kraju. To przede wszystkim rzecz o chińskiej teraźniejszości, opowiedziana w kontekście historycznym i kulturowym. Tylko w ten sposób można spróbować wznieść się ponad uproszczenia i stereotypy i zastanowić się, jaki naprawdę jest ten wielki kraj. Czy Chiny to archaiczna dyktatura, czy może nowoczesne mocarstwo? Czy coś łączy dawne cesarstwo i dzisiejszą młodocianą potęgę, pradawną cywilizację, gdzie niemal wszystko wynaleziono na długo przed Europą, i kraj tanich podróbek, który zdominował światowe rynki? Czy Chin należy się obawiać? Jacy żyją tam ludzie? W co wierzą, jakie mają zmartwienia a jakie ambicje? Jakie wyzwania stawia przed nimi nowoczesność? Autor, sinolog, tłumacz, profesor Uniwersytetu SWPS, nie daję kategorycznych odpowiedzi na powyższe pytania, stara się unikać uproszczeń. Ostateczną ocenę tak opisanej rzeczywistości pozostawia Czytelnikowi.
Wybór tekstów Andersa Bodegårda dokonany przez dwójkę przyjaciół i kolegów po fachu Larsa Kleberga i Jana Stolpego z okazji osiemdziesiątych urodzin autora. Na język polski książkę przełożyło ośmioro tłumaczy i tłumaczek, byłych studentów, znajomych i przyjaciół Bodergårda, towarzyszy na tłumackiej ścieżce. Ze Wstępu Larsa Kleberga i Jana Stolpego„Wybór bogaty i wszechstronny, a jednak daje tylko przedsmak jego pracy w roli przewodnika, wykładowcy i językoznawcy w najszerszym znaczeniu tego słowa. Teksty powstały w różnych okolicznościach – jako artykuły, wprowadzenia i komentarze do książek.Tytuł książki Kontrabanda kontredans pochodzi z tekstu o karnawalistyczno-barokowej powieści Gombrowicza Trans-Atlantyk. Ale para wyrazów kontrabanda i kontredans tak naprawdę opisuje rozpiętość całej produkcji Andersa. Z jednej strony przekonanie o istotności importowania obcych, budzących lęk zagranicznych myśli, by naszą kulturę utrzymać przy życiu. Z drugiej strony radość wprawiania języka szwedzkiego, przymuszonego obcymi pierwowzorami, w nowy ruch, nowe rytmy.” Tłumacze i tłumaczki: Justyna Czechowska, Emilia Fabisiak, Jurek Hirschberg, Mariusz Kalinowski, Zbigniew Kruszyński, Katarzyna Tubylewicz, Beata Walczak-Larsson, Magdalena Wasilewska-ChmuraDofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach projektu Kanon Polski. Książka została przetłumaczona z finansowym wsparciem Swedish Arts Council.
[O KSIĄŻCE]  Mo Wilde złożyła ciche, choć jednocześnie radykalne przyrzeczenie: przez cały rok żywić się wyłącznie tym, co daje nam dzika natura. W świecie oderwanym od swoich korzeni tego rodzaju pożywienie ma nie tylko walory kulinarne czy lecznicze, ale też  społeczne i polityczne. Ostatecznie jest to wyraz miłości i poczucia jedności ze światem, który nas otacza.  Wykorzystując swoją specjalistyczną wiedzę z zakresu botaniki i mykologii, Mo poszukuje w dziczy pożywnego jedzenia, na które składają się setki gatunków roślin, grzybów i wodorostów, dostosowując eksplorowane miejsca do pory roku.  Przy okazji uczy się nie tylko przetrwania, ale także jak właściwie prosperować. Specyficzny typ odżywiania ciała i umysłu pogłębia jej połączenie z ziemią – połączenie, które co prawda większość z nas porzuciła, ale którego w głębi duszy wciąż pragnie. Ten głód oznacza coś więcej niż tylko łaknienie. Chodzi o akceptację i zrozumienie naszego miejsca w naturalnej sieci powiązań, która jest zarówno zdumiewająco złożona, jak i cudownie prosta.  Książka ta jest swego rodzaju dziennikiem szalonego eksperymentu. Inspirujące i ciągle aktualne spostrzeżenia autorki, oscylujące wokół badania głębokich relacji między człowiekiem a naturą, przypominają nam o niezwykle ważnej, choć zapomnianej lekcji z naszej przeszłości.    ***Jedna z ważniejszych książek z dziedziny żywienia. Sukces Moniki to życie dzikimi płodami natury przez okrągły rok. A ta książka to pamiętnik, praca naukowa, literackie i życiowe arcydzieło. Przez tydzień karmiłem Monikę płodami mojego lasu na Podkarpaciu, więc ten światowy eksperyment ma też mocny polski akcent. Łukasz Łuczaj  Mo (Monica) Wilde naukowo zajmuje się zielarstwem. Jest zbieraczką i etnobotaniczką. Mieszka w West Lothian (Szkocja) w samodzielnie zbudowanym drewnianym siedlisku, gdzie prowadzi dziki ogród. Przez rok była na dzikiej diecie, czego efektem jest książka "Dzikość, która uzdrawia". Magistra medycyny ziołowej, członkini Towarzystwa Linneusza, członkini Brytyjskiego Towarzystwa Mykologicznego oraz członkini Międzynarodowego Towarzystwa Boreliozy i Chorób z Nią Powiązanych (ILADS). Prowadzi kursy z zakresu zbieractwa i zielarstwa.      Będąc zarówno dociekliwą zbieraczką, jak i analityczną zielarką, od wielu lat interesuję się dziką żywnością. Zaintrygowana praktyczną, a nie tylko teoretyczną stroną zagadnienia, od dawna chciałam prześledzić historię zbieractwa i ewolucję naszej kuchni poprzez osobiste wypróbowanie prawdziwie sezonowej, dzikiej diety. Natura mnie fascynuje, ale też inspiruje. Miałam nadzieję, że lockdown związany z koronawirusem zachęci wszystkich do refleksji nad naszym niszczycielskim postępowaniem względem planety, ale konsumpcyjny brak umiaru związany z Black Friday, który obecnie przeistoczył się w tygodniowy szał promocyjnych zakupów, doprowadził mnie do frustracji (...).  Instynkt podpowiada mi, że lekarstwem na nasze zerwanie relacji z Ziemią jest całkowite zanurzenie się w naturze. Niestety nie mam pojęcia, czy to osiągalne, a co dopiero, czy sprawi, że się zmienimy, bądź choćby że ja się zmienię. Lecz jeśli to możliwe, decyduję się zostać królikiem doświadczalnym. W zeszłym roku spędziłam przy biurku zbyt wiele czasu, czując się zmęczoną i będąc w ciągłym napięciu. Postanowiłam zatem, że przestanę kupować jedzenie i od dzisiaj, od Czarnego Piątku, 27 listopada, będę zjadać tylko to, co mogę znaleźć tutaj, w środkowej Szkocji.
„Ta historia zaczyna się od decyzji podjętej latem 1971 roku, której konsekwencje były zupełnie inne, niż ktokolwiek z nas przewidywał.”Prawdziwa historia Hydraulików z Białego Domu, tajnej jednostki dochodzeniowej, która miała za zadanie zdyskredytować przeciwników politycznych prezydenta Richarda Nixona oraz powstrzymać wyciek do mediów tajnych i kompromitujących rząd informacji. Ostatecznie ich działania doprowadziły do afery Watergate oraz zmusiły Nixona do ustąpienia ze stanowiska.To relacja o tym, co naprawdę wydarzyło się za zamkniętymi drzwiami Białego Domu – o tym, że można popełnić przestępstwo nie przez przypadek, ale w wyniku wypaczenia priorytetów, błędnie pojętej lojalności, przytłaczających nacisków zewnętrznych i zaciemnionego osądu.
Wybitny historyk rozmawia ze znanymi osobowościami polskiej kultury o naszej historii Rozmówców Andrzeja Nowaka dzieli niekiedy bardzo wiele – metryka urodzenia, wizje dziejów czy poglądy polityczne. Sam fakt, że tak różne postacie polskiej kultury zgodziły się spotkać i podjąć debatę o historii Polski, już jest godny uwagi. Do tego format zaproszonych gości i rzadko dziś spotykana wnikliwość poszczególnych rozmów sprawiają, że ta książka jest czymś więcej niż zbiorem ciekawych wywiadów – to rozpisana na głosy opowieść o naszych dziejowych doświadczeniach oraz sposobach ich przepracowywania. Kto pisze naszą historię? jest kontynuacją cieszącej się wielkim powodzeniem Historii nie dla idiotów. Tym razem autor zaprosił do rozmowy nie tylko zawodowych historyków, ale także pisarzy i poetów. Między lutym a majem 2024 roku spotkał się z Ernestem Bryllem, Jackiem Dukajem, Ewą Domańską, Antonim Liberą, Wacławem Holewińskim, Adamem Leszczyńskim, Szczepanem Twardochem i Małgorzatą Musierowicz. Całości dopełnia archiwalna rozmowa z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem oraz portret mentorki autora – profesor Wiktorii Śliwowskiej. Jak wyraża się władza historii nad nami? Jaką władzę nad czytelnikiem ma opowiadający historię autor? Którzy bohaterowie i które wydarzenie z naszej zbiorowej wyobraźni tracą ważność, a które ją zyskują? Czego wcześniej nie dostrzegaliśmy, opowiadając o dziejach Polski? Jak odpowiadamy dziś na wielkie polskie pytania – o powstania, tradycję romantyczną i sens heroicznej walki? Czy wojna tocząca się za naszą wschodnią granicą odnawia znacznie takich słów jak „ojczyzna” czy „poświęcenie”? Na te i wiele innych pytań padają niekiedy skrajnie różne odpowiedzi. Ta książka jest również próbą zaproszenia czytelników do dyskusji, jaką rzadko się już dziś prowadzi – pełnej sporów i odmiennych perspektyw, ale i wzajemnego szacunku.
Kto przewodził oskarżeniom przeciwko apartheidowi w Republice Południowej Afryki? Jak Afrykanin stał się jednym z najbogatszych ludzi w historii? Kim była królowa Nzinga? Są historie, których nigdy nie uczono w szkole. Chinny Ukata i Astrid Madimba odkrywają przed nami Afrykę, jakiej jeszcze nie znaliśmy. Uświadamiają nam, jak wiele tracimy, nie dostrzegając piękna i złożoności kultur i historii pięćdziesięciu czterech krajów afrykańskich. Podkreślają kluczowe momenty historyczne, które ukształtowały każdy naród i przyczyniły się do jego współczesnej pozycji globalnej. Afryka. Opowieści o wszystkich krajach kontynentu nie jest klasyczną książką historyczną albo podręcznikiem. To odważna krytyka postrzegania Afryki jako monolitu. Następnym razem, gdy usłyszycie, że ktoś mówi o Afryce, jak­by była jednym, niezróżnicowanym państwem, zaopatrzcie jego lub ją w egzemplarz tej książki.
Wszyscy coś zbieramy. Otaczają nas rzeczy, przybywa ich, rodzą się kolekcje. Ale to nie jest książka o inwestowaniu w dzieła sztuki. Jej autorkę pochłania świat starego plastiku, bakelitu i celuloidu – i zadaje sobie pytanie, dlaczego zwyczajne na pozór przedmioty czasami są dla nas tak ważne. Kora Tea Kowalska, archeolożka, kulturoznawczyni i kolekcjonerka w pasjonującym eseju bada, co powoduje, że jednych urzekają lalki sprzed stu lat, a innych klucze, szyldy albo monidła. Sięga do własnych pasji, związanych z odkrywaniem przeszłości rodzinnego Gdańska, tropi powiązania i odkrywa barwne historie skrywane przez niepozorne drobiazgi. W rzeczach dostrzega powidok dawnego świata. Pozwalają jej one zrekonstruować ułamki codzienności zwykłych ludzi, tak odmiennej od naszej, i tak fascynującej.
Najpierw była Albina. Skończyła parę klas w wiejskiej szkole, na więcej nie pozwolił jej ojciec. Potem Hanka – już z maturą, pracowniczka biurowa kopalni, w młodości nawet sportsmenka. A po Hance – Maciek, absolwent dobrych studiów, miejska inteligencja. Pozornie brzmi to jak modelowa historia awansu na tle XX wieku. Jednak przez kolejne strony tego autobiograficznego eseju przewija się niepokojące pytanie: czy to rzeczywiście był awans? Bo przecież żeby mówić o swoim lepszym życiu, trzeba założyć, że poprzednie było gorsze. A kiedy uznaje się, że wreszcie zostało się kimś, to zakłada się przy tym milcząco, że poprzednicy w sztafecie pokoleń byli nikim. Maciej Jakubowiak na warsztat bierze swoją rodzinę, ale własna historia jest dla niego punktem wyjścia do przyjrzenia się awansowi społecznemu w szerszym ujęciu. Jaką rolę naprawdę odgrywają w nim edukacja, państwo, praca? Co nam po nim zostaje: opowieści rodziców i dziadków, stosunek do pieniędzy i podróży, a może brzuch? I jak opisać to, że choć jest lepiej, to może nie do końca się udało? „Jeśli tak jak ja czekaliście na polskiego Eribona, oto on. Ten pięknie napisany esej opowiada losy zwykłej rodziny, wyjaśniając, w jaki sposób bieda i wykluczenie przeorały kilka pokoleń Polaków. Hanka, która czuła się nikim, miała szczęście: utalentowanego syna, który dostrzegł w niej wspaniałą bohaterkę literacką. Ale to on jest jej dłużnikiem i o tym także jest ta książka. Błyskotliwa, wzruszająca i ważna.” Joanna Kuciel-Frydryszak „Nie mogłam się oderwać. Jakubowiak pisze świetnie. Aż mi gula z zazdrości skoczyła.” Zyta Rudzka
12 lutego 2023 roku Elon Musk siedział w swoim prywatnym samolocie i dyszał z wściekłości. Wracał właśnie z Super Bowl w Glendale w Arizonie ale w ogóle nie myślał już o meczu. Wcześniej tego dnia Musk oraz prezydent Joe Biden opublikowali tweety wspierające drużynę Philadelphia Eagles. Tyle tylko, że według wskaźników zaangażowania Twittera, tweet prezydenta miał trzy razy więcej wyświetleń. Z jakiej niby racji?Cztery miesiące wcześniej Musk kupił Twittera, dzięki czemu stał się nie tylko najpotężniejszą postacią na tej platformie, ale i wszechobecną. Tweetował bezustannie - wrzucał stare, odgrzewane memy, pisał o wolności słowa, obiecywał nowe funkcjonalności. Dzień w dzień udowadniał, że jest bezdyskusyjnie najważniejszą osobą na Twitterze.  Wkrótce jednak, na początku 2023 roku, poziom interakcji zaczął topnieć. Najbogatszy człowiek na Ziemi nie był w stanie pojąć dlaczego. Zdjęcia jego rakiet były ekstra, jego żarty nigdy nie były nie śmieszne, a poza tym miał przecież więcej obserwujących niż ktokolwiek inny - o prawie sto milionów więcej niż @POTUS. Jak więc mógł przegrywać z tą podstarzałą pacynką w ludzkiej skórze, która jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności sprawowała urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych? Musk zwołał już kilka spotkań, na których żądał wyjaśnień od pracowników Twittera. "Jezu Chryste - mówił przy nich do siebie - ta apka jest kompletnie do dupy."Podczas gdy Eagles i Kansas City Chiefs zdobywali kolejne punkty na State Farm Stadium, inżynierowie pracujący w głównej siedzibie Twittera w San Francisco usiłowali wymyślić jakąś odpowiedź. Musk podejrzewał nieczystą grę: czyżby jakiś podstępny pracownik pozmieniał algorytmy tak, by ilość lajków pod jego postami była niższa?Tydzień wcześniej jeden z wysokich stażem inżynierów Twittera odważył się powiedzieć to, co wielu uważało za oczywiste: że spadek interakcji był organiczny. "Jeśli popatrzysz na Google Trends to zobaczysz, że zainteresowanie twoim nazwiskiem obecnie spada - powiedział Muskowi Yang. Pokazał mu też wykres, na którym widać było potężny wzrost zainteresowania w kwietniu, kiedy Musk ogłosił plan kupienia platformy. Później zainteresowanie gwałtownie spadało - z poziomu stu punktów obecnie do poziomu zaledwie ośmiu.- Zwalniam cię, zwalniam cię - wysyczał Musk. Gdy Yang wyszedł, Musk obrócił się do pozostałych członków zespołu. - To jakieś żarty. Mam ponad sto milionów obserwujących a dostaję tylko kilkadziesiąt tysięcy wyświetleń - powiedział według relacji pracowników, którzy byli obecni na tym spotkaniu. Nikt się nie odezwał.(...) Książka ta stanowi biznesowe studium przypadku, jest to również reportaż śledczy o kwestii praw pracowników, a także kryminał, w któym zwłoki wciąż są jeszcze liczone. I jeśli Musk ma w czymkolwiek rację, to w tym, że jest to historia naprawdę hardkorowa. A teraz - można się zapytać - co wyprawia Musk? Jaki jest wpływ tego opętanego manią wielkości człowieka i paranoika (jak sądzi wielu, my nie przesądzamy) na losy świata. Co uczynił z Twitterem (obecnie X), do czego mu posłuży. Hardkor mamy pewny!
Można żyć w Waszyngtonie przez wiele lat i wciąż nie wiedzieć, co ludzie robią tam całymi dniami. Czy fundraiser wisi na telefonie, szukając pieniędzy, a sondażysta wypytuje, na kogo zagłosujesz? Jak działają poszczególne trybiki w polityczno-administracyjnej machinie? A zwłaszcza: czym zajmują się lobbyści? Ben Terris, pracując nad książką, stał się sekundantem politycznej walki wizerunkowej. Po jednej stronie ringu: fikcja. Lobbyści pomagają organizować spotkania z ważnymi kongresmenami, prowadzą „rozpoznanie polityczne”, w ramach którego ustalają, czy dana ustawa ma szanse na uchwalenie. Używają też „wpływów”, by członkowie Kongresu głosowali w interesie ich klientów, ale zależy im sprawie, przyszłości państwa, dobru narodu. Po drugiej stronie: rzeczywistość. Wielkie pieniądze, układy, hazard. Zero procent misji, sto procent cwaniactwa. Wszystkie chwyty dozwolone. Terris brawurowo i ze swadą wprowadza nas w polityczne kuluary Waszyngtonu. Nieważne, czy chodzi o republikanów, czy demokratów – wszędzie jest świadkiem niemoralnych zagrywek i opisuje historie tych, których rzeczywisty zapał, entuzjazm i poczucie misji zostały pogrzebane wraz z zakulisowymi przepychankami. Waszyngtońska gorączka to książka o tym, na jakich zasadach toczy się wielka amerykańska gra – o władzę, prestiż, wpływy, a przede wszystkim pieniądze. „Insajderski, zabawny i oskarżycielski obraz tego, jak działa Waszyngton – nie tylko w tej chwili, ale może od zawsze.” „Washington Post” „Ben Terris to jeden z garstki reporterów politycznych zdolnych dostać się do każdego, ale to każdego gabinetu w Waszyngtonie. A że dysponuje tym darem, to z reguły wchodzi za drzwi, których inni dziennikarze nawet nie zauważają. Dzięki temu stał się reporterem, wobec którego od lat czuję zawodową zazdrość, ale też autorem naprawdę znakomitej książki o ukrytych mechanizmach działania stolicy. Ben ma niesamowitą zdolność nakłaniania ludzi, którzy w ogóle nie powinni mu ufać, by zwierzyli mu się ze wszystkiego. To może być ryzykowne dla tych, którzy robią w stolicy w politykę, ale – serio – wspaniałe dla każdego, kto zechce sięgnąć po „The Big Break”.” Sam Sanders „Myślałem, że żenująca sfera waszyngtońskich manewrów o władzę i wpływy niczym mnie już nie zaskoczy – a potem przeczytałem książkę Bena Terrisa. Ben swoją łotrzykowską reporterką odsłonił coś oryginalnego, zabawnego i dogłębnie niepokojącego na temat gnijącego ducha systemu politycznego USA.” Tim Alberta „Nikt nie ogarnia dzisiejszego Waszyngton lepiej niż Ben Terris. „The Big Break” to idealne podsumowanie tego, „jak to działa” w obecnych czasach po-(i przed-?)Trumpowskiego zamętu. Wciągnąłem tę książkę jednym haustem.” Mark Leibovich „Zamiast gapić się na waszyngtoński teatrzyk marionetek, Ben Terris wchodzi za kulisy i rozmawia z tymi, którzy pociągają za sznurki, czy w każdym razie próbują. Jego bohaterowie to arywiści, marzyciele, kanciarze i ci, co naprawdę wciąż szczerze wierzą – czasami w jednej osobie. Historie, które opisuje, niosą niespodziewaną otuchę, bo okazuje się, że to ludzie tacy jak my, ale też budzą zgrozę, dokładnie z tego samego powodu.” Peter Sagal „Największym komplementem, jaki mogę złożyć tej książce, jest ten, że po jej przeczytaniu zżerała mnie niemal nieznośna zawodowa zazdrość. „The Big Break” prezentuje tak autentyczny obraz Waszyngtonu naszych czasów, że lepszego nie spisano. Jeśli chcecie pojąć, jak naprawdę wyglądają głębiny waszyngtońskiego bagna, nie w wersji serialowej, to nie znajdziecie lepszego podręcznika. Trzeźwa i przenikliwa ocena, jaką Terris wystawia stolicy, jest zarazem przepełniona współczuciem i ostra, ale żeby czytający nie popadli w kompletną depresję na myśl o tym, jak sprawy się mają, zawiera też dużo wisielczego humoru. Polecam – zarówno wtajemniczonym w stołeczne machinacje, jak i ludziom z zewnątrz.” Tim Miller „To więcej niż tylko kolejna książka o Waszyngtonie. To jazda bez trzymanki, pełna dowcipu, prawdziwych ludzi (a nie tylko polityków-androidów) i dramatów – och, jak wielu dramatów. Łapałam się na tym, że przy lekturze to pękałam ze śmiechu, to drżałam ze zgrozy, że demokracja lada moment nam pęknie.” Molly Jong-Fast „Wiele książek obiecuje, że pokaże, „jak naprawdę działa Waszyngton”. „The Big Break” rzeczywiście to robi – bo nie skupia się na głównych postaciach, politykach i gadających głowach, tylko na mróweczkach – personelu, dzięki któremu tryby administracji obracają się co dnia, na tej mieszance płytkich oportunistów i szczerze oddanych idealistów, choć czasem to ci sami ludzie. Terris, jeden z najbardziej zasadniczych i wnikliwych reporterów w Waszyngtonie, po mistrzowsku prowadzi nas przez dekadę chaosu, która nastąpiła po prezydenturze Obamy.” Wesley Lowery
Biały Dom. Tu decydowały się losy Ameryki i świata. Tu zapadały decyzje dotyczące wojen i pokoju. Tu prezydenci wychowywali swoje dzieci i zdradzali żony. Tu rozgrywały się polityczne intrygi i prowadzono zakulisowe negocjacje. Legendarne, niemal mityczne serce Stanów Zjednoczonych.Biały Dom to ikona Ameryki. Każdy o nim słyszał i kojarzy jego architekturę. Ale mało kto wie, co znajduje się w środku, co się dzieje za jego murami? Jak funkcjonuje? Jakie tajemnice kryje? Kim są ludzie, których można tam spotkać? Kto pociąga za sznurki i jak to robi? Odpowiedź na te pytania poznał Marek Wałkuski, jedyny polski dziennikarz w ścisłym korpusie prasowym Białego Domu, przewodniczący White House Foreign Press Group, wieloletni korespondent Polskiego Radia w Stanach Zjednoczonych. Wałkuski spędził w Białym Domu tysiące godzin. Towarzyszył prezydentom w Gabinecie Owalnym, jeździł w prezydenckim, konwoju, latał Air Force One, a nawet smakował prezydenckiej kuchni. Z książki dowiesz się, jak się żyje w Białym Domu, co się znajduje w części prywatnej i co kryją jego podziemia, a także jak wyglądała masońska ceremonia wmurowania kamienia węgielnego pod Biały Dom. Autor zdradza, ile zarabia prezydent i jakie przysługują mu apanaże. Wyjawia również, kto w Białym Domu lubi polskie pączki, kiedy serwowano tam placki ziemniaczane i jak jego córka trafiła do gabinetu prezydenta. Zapraszamy do Białego Domu ― jednego z najważniejszych i najsłynniejszych miejsc na świecie.
Wolności moja. Książka o poszukiwaniu – reporterska podróż do granic wolnościWolność to pragnienie, ekstaza, lęk i cena, jaką się za nią płaci. Nigdy nie jest pełna, zawsze coś ją ogranicza. Marzymy o niej, uciekamy przed nią, pragniemy i boimy się jej. Wolność to wybór – bywa trudny, a ci, którzy go dokonują, są trochę samotnikami. Tak jak bohaterowie tej książki.Wśród nich znajdziecie osoby znane i zupełnie nie, Polaków i Szwedów, romantyków poliamorycznych, intelektualistów i artystów. A tematowi wolności przyglądamy się z wielu, czasem zaskakujących perspektyw. Opowiadają o niej postaci takie jak Agnieszka Holland, Sławomir Sierakowski, Piotr Ibrahim Kalwas i Andrzej Gryżewski. Zanurzamy się w opowieść o poszukiwaniu wolności, o jej traceniu i ponownym do niej powracaniu, spotykając po drodze także takie postaci jak Zlatan Ibrahimović, Elżbieta Podleśna, David Lagercrantz, pastorzy Kościoła Szwecji i szwedzka królowa Krystyna.Tubylewicz z lekkością, a zarazem przenikliwością, zabiera nas w intelektualną podróż, w której konfrontujemy nasze wyobrażenia o wolności z rzeczywistością – czasem surową, czasem piękną.
To nie jest podróż konesera sztuk pięknych. Niewiele tu estetycznych delektacji, a muzea omija się szerokim łukiem. Autor podróżuje po nieznanym włoskim południu i szuka sensów skrytych pod materią wrażeń. Jedzie więc na Monte Sant’Angelo, by zobaczyć grotę objawień świętego Michała Archanioła i procesję ku jego czci, próbując zrozumieć, co się stało z naszą wrażliwością angelologiczną. Odwiedza pole bitwy pod Kannami, by zapytać o jej znaczenie, które wychodzi daleko poza czysto militarny wymiar. W Galatinie, podczas notte della taranta, obserwuje współczesny tarantyzm. Ta książka to opowieść o podróży w przestrzeni geograficznej i kulturowej, a jej erudycyjna forma wywołuje niepokój i zachwyt. To uchwycone niepostrzegalne przejścia od zapisu chwili do zdystansowanej refleksji, od impresyjnego obrazka do języka dyskursu. I – co może najistotniejsze – to próba namysłu nad znaczeniem i możliwościami pisarstwa podróżniczego. „Książka Dariusza Czai mówi o przeżyciach, które każdy z nas pragnąłby mieć wśród swoich osobistych skarbów. To jasne, nie ma przygody bardziej wzbogacającej niż podróż po Włoszech – ale nie o wypad wakacyjny chodzi, nie o spacery po muzeach i kościołach, nawet nie o wzdychanie nad pięknem Wenecji i zawrót głowy na Wybrzeżu Amalfitańskim, tylko o spotkanie z krajem i ludźmi, takimi, jacy są dzisiaj, zanurzonymi w wielosetletniej kulturze i geografii swej ojczyzny. To nie przyjemny urlop, to prawdziwa świecka pielgrzymka” Ewa Bieńkowska „Nie czytajcie słów Czai w pośpiechu. Smakujcie je. Jego eseje łączą w sobie erudycję antropologa, przenikliwość badacza, otwartość podróżnika, wrażliwość estety, słuch muzyka, oczy reportera i język wytrawnego pisarza. Uczta!” Wojciech Tochman
Historia, którą pokazujemy, to solidna dawka dyskomfortu, starannie zweryfikowana, powstała dzięki wsparciu żołnierzy broniących wschodniej granicy Polski i oparta o unikalne źródła – całkowicie nieznane opinii publicznej materiały Straży Granicznej i Policji – zawierające dziesiątki relacji i zeznań uchodźców oraz „kurierów”, do których dotarł autor – a zarazem brzmiąca jak thriller. Jest nie tylko zapisem wstrząsającej wiedzy, ale przede wszystkim odpowiedzią na pytania dotąd bez odpowiedzi, jakie w obliczu chaosu informacyjnego dotyczącego fali uchodźców zmierzających do Polski zadajemy sobie wszyscy.                                                                                                     Jak wielu nielegalnych emigrantów przeniknęło do naszego kraju?                                                          Kim są ci ludzie i jak do nas trafili?                                                                                 Co o nas myślą i co zamierzają?                                                                                           Jak wygląda struktura i mechanizm działania zorganizowanej grupy przestępczej, która na procederze nielegalnej migracji zarobiła ponad 250 milionów dolarów i w jaki sposób niewielki lokal gastronomiczny w Warszawie stał się centrum finansowym nielegalnej migracji, a zarazem europejskim przyczółkiem finansowania islamskich grup terrorystycznych?                                                                                   Czy grozi nam los innych europejskich państw, w których są strefy no-go, gdzie nie działa już prawo i nie zapuszcza się policja, a faktyczną władzę sprawują grupy muzułmańskich przestępców?                                                                                          Czy przymusowa relokacja uchodźców ma drugie dno i dokąd to wszystko zmierza? Co nas czeka?                                                                „To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Nie trzeba robić obrzydliwej, ponurej propagandy wymierzonej w migrantów, bo to są ludzie, którzy potrzebują pomocy”.                                                                                                          Donald Tusk o uchodźcach szturmujących polską granicę – 18 sierpnia 2021                                                                                                „Wpuśćcie w końcu tych ludzi do Polski! Kim są, ustali się później!”                                                                Iwona Hartwich, poseł na Sejm RP, Koalicja Obywatelska – 20 sierpnia 2021
Bogdan Frymorgen przyzwyczaił nas do podróżowania po nieoczywistych krainach. Tym razem kupił bilet do Ameryki, a sam przewrotny tytuł książki – Juesej – sugeruje, że nie będzie to wycieczka turystyczna. To bardzo subiektywna opowieść, w której czytelnik może usiąść w bagażu pielgrzyma i przyglądać się jego myślom. Miejsca odwiedzane przez autora w Stanach Zjednoczonych mieszają się z jego refleksjami. Bohaterami są ludzie i przedmioty. Scenografię tworzy historia. Zapiski Frymorgena byłyby niepełne bez ukochanego przez niego Jana Sebastiana Bacha – to znak wodny jego literatury. Ale pojawiają się w nich także inne lejtmotywy. W Juesej autor tradycyjnie nie bierze jeńców. Nie toczy też niepotrzebnych bitew i nie wyważa otwartych drzwi. Oto Europejczyk wpada w ramiona Ameryki i ostrożnie się do niej przytula. Krótki to uścisk, ale wart doświadczenia.
Książka ta powstała z potrzeby uchwycenia charakteru oraz dynamiki przemian ustrojowo-społecznych w Polsce w pierwszych dwóch dekadach XXI wieku. Kluczowe znaczenie miały tutaj doświadczenia na poziomie lokalnym, skrupulatnie rejestrowane zwłaszcza w latach 2003–2019 przez tygodnik „Echo Krasnegostawu. Gazeta miasta i powiatu”, a także obserwowane przez pryzmat Fundacji „Zacny Uczynek” – o zasięgu międzynarodowym, ale osadzonej i działającej w środowisku oraz warunkach lokalnych. Bez analizy i zrozumienia tych doświadczeń obraz, a w związku z nim ocena jakości polskich przemian, poszukiwanie źródeł ich słabości oraz diagnoza stanu i perspektyw na przyszłość polskiego społeczeństwa będą zawsze niepełne i ułomne. Fragment książki Od autora W pierwszym okresie ośmiu lat rządów burmistrz wyprowadził samorząd z chaosu i niekompetencji ekipy solidarnościowej, która zainstalowała się w Urzędzie Miasta po upadku PRL. Zaprowadził w administracji spokój , stabilizację, czytelne procedury. Gospodarce finansowej nałożył cugle oszczędności, dbał, by budżet był zrównoważony. Szybko opanował sztukę sprawnego, kompleksowego zarządzania oraz znalazł drogę do skutecznego pozyskiwania środków finansowych ze źródeł zewnętrznych. Wkrótce jednak okazało się, że miasto zmieniło, ale tylko fasadę. W środku, czyli w sferze zarządzania przez samorząd, zapanowało samozadowolenie, sytość oraz mobilizowanie wszystkich sił oraz zasobów wokół tronu władcy. Burmistrz chciał mieć swój Disneyland, krainę radości i szczęśliwości, gdzie według autora tej wizji Walta Disneya „się nie umiera”, a on rządzi w niej niepodzielnie i cieszy się urokami bezstresowego życia. Chciał, więc ją sobie stworzył i rządził. Rzecz w tym, że był to „make-up”. Puder, szminka, peruka. Disneyowska wersja miasta z rzeczywistością nie miała wiele wspólnego. Inwestycje były bez ducha. Kultura zamykała się w jałowej formule obchodu świąt państwowych, hołdu składanego kościelnym dewocjonaliom, jarmarcznego fetowania rocznic poniesionych klęsk, męczeństwa i śmierci oraz patriotycznych gestów na pokaz. Baza społeczna rządów była sformalizowana i ograniczona do zalegalizowanych przez władzę „przystawek”. Za to „grupa trzymająca władzę” miała się coraz lepiej. Wiedziałem, że ten management niczego poza Disneylandem i „dyktaturą kliki” z siebie nie wykrzesze. Mieliśmy w gazecie przyglądać się temu biernie. Roman Żelazny – dziennikarz, publicysta, wydawca prasy lokalnej, działacz społeczny. Redaktor Rozgłośni Polskiej Wolna Europa w Monachium oraz RWE Inc. w Warszawie. Publicysta i redaktor odpowiedzialny dwutygodnika „Pogląd” w Berlinie Zachodnim, „Nowego Dziennika” i „Przeglądu Polskiego” w Nowym Jorku. Autor licznych publikacji i komentarzy w kraju i zagranicą, w tym eseju: „Z piwnicy na Katzbachstrasse do Ogrodu Angielskiego” (w: „Autoportret zbiorowy. Wspomnienia dziennikarzy polskich na emigracji w latach 1945–2002, pod. red. Wiesławy Piątkowskiej-Stepaniak), a także książek „Rok cudownej katastrofy” oraz „Faun i kanibale, SB, IPN, Sąd III RP – anatomia lustracyjnej psychozy.
Londyn po mojemu. Spacerem po mieście i historii   Maciej Woroch, korespondent jednej z najpopularniejszych stacji telewizyjnych, zabiera czytelników w pasjonującą podróż po Londynie. To opowieść zza kulis największych i najważniejszych wydarzeń w historii ostatnich dekad Zjednoczonego Królestwa, obserwowanych z wyjątkowej, bliskiej perspektywy reportera. Autor opisuje ciekawostki ze świata współczesnej polityki, kultury i życia rodziny królewskiej. Niczym wytrawny przewodnik prowadzi przez bardziej i mniej znane zakamarki brytyjskiej stolicy. Opowiada o pałacu Buckingham, Downing Street, Tower Bridge, Canary Wharf czy Greenwich. Odkrywając po drodze historię zaginionego pomnika Chopina, rusza na spacer po królewskim Londynie i historii miasta nad Tamizą. Podążając szlakiem filmowym, pokazuje miejsca, które dzięki kinematografii na zawsze zapadły w pamięć widzów: niebieskie drzwi z Notting Hill, mieszkanie Bridget Jones czy przejście na peron 9 i ¾, skąd Harry Potter odjeżdżał do Hogwartu. Książka jest pełna zabawnych anegdot, nieznanych powszechnie historii i barwnych opisów zdarzeń. Można w niej znaleźć także praktyczne porady, jak się poruszać po mieście i zaoszczędzić na komunikacji, jak szukać tańszych noclegów, gdzie zjeść i jak zorganizować weekendowy wypad. Łowcy efektownych zdjęć docenią podpowiedzi dotyczące sprawdzonych miejscówek na dobrą fotkę z symbolami miasta takimi jak Big Ben czy London Eye. Ta porywająca opowieść zawiera w sobie wszystko, co trzeba wiedzieć o Londynie.
PRAWDZIWA HISTORIA POLTERGEISTA Z BATTERSEAPewnego popołudnia w domu rodziny Hitchings w Battersea, na łóżku Shirley Hitchings, pojawił się mały srebrny klucz. To pozornie nieistotne wydarzenie zapowiadało jedno z najbardziej przerażających i tajemniczych nawiedzeń w historii Wielkiej Brytanii.Duch, który szybko zyskał sławę pod imieniem „Donald”, początkowo komunikował się przy pomocy stukania. Jednak z czasem – i za namową badacza zjawisk paranormalnych Harolda Chibbetta, którego akta sprawy uzupełniają relację zawartą w niniejszej książce – nauczył się pisać. Niedługo potem zaczął głosić wręcz niewiarygodne rzeczy na temat własnej tożsamości. Stwierdził, że jest jedną z najsłynniejszych postaci w dziejach świata…Oto opowiedziana po raz pierwszy w całości wstrząsająca historia poltergeista z Battersea!
1 2 3 4 5
z 49
skocz do z 49