Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Ta historia jest potwierdzeniem tezy, że przeciwieństwa się przyciągają. To prawda, gdyż ja z mężem to dwa totalne odmieńce, gdzie różni nas cokolwiek, a scalają jedynie dzieci:-) On musi mieć wszystko zaplanowane, ja idę na żywioł. On interesuje się sprawami innych, a mnie w ogóle nie interesują. On kocha jazdę, a ja mam chorobę lokomocyjną. On kocha wszystko, co słodkie, a ja uwielbiam sól, a na słodkie mam uczulenie, bo po nim puchnę:-) On chodziłby całe życie w tym samym, a ja lubię kupować dużo, ale tanio. On kocha oglądać filmy, a ja czytać książki, on śpi na życzenie, a ja muszę mieć do tego ciemne miejsce i ciszę:-) Jednak oboje bardzo kochamy swoje dzieci, a ja się nimi zajmuję:-)Historia w książce pokazuje, że nie trzeba być idealnym, by ktoś nas zauważył. Czasami wystarczy spojrzenie, jakiś gest i to on sprawia, że o tej drugiej osobie wciąż się myśli. Potwierdziła również, że można być bliźniaczkami, a różnymi jak ogień i woda. Wiem, że taki nie był zamysł autorki, ale idealnie ukazała tutaj działanie wszechświata opartego na manifestacji. Otóż wyobraźcie sobie czwórkę ludzi, gdzie dwoje z nich będąc ze sobą w parze chce zeswatać pozostała dwójkę przekonując ich do tego, że są sobie przeznaczeni. Ich początkowe spotkanie jest mocno niefortunne, każde z pozostałej dwójki ukazuje jak bardzo jest niezdarne i jak ta druga strona nie musi poświęcać jej uwagi. Wychodzą z założenia, że nigdy nie będą razem, lecz by się zemścić na pierwszej parze, udają, że ich ,,miłość" rozkwita, mając w palnie późniejsze dramatyczne zerwanie. Jednak dla wszechświata im bardziej pokazywali, że są razem, tym coraz bardziej ich drogi zaczął splatać, aż kiedy doszli do momentu, gdzie mieli ze sobą zerwać, nagle nie potrafili się na to zdobyć. Próbując przekonać innych o gorącym uczuciu, sami wpadli we własne sidła. Ale czy to oznacza, że ich historia zakończy się szczęśliwie?Bardzo mnie ta historia wkręciła. Była taka prawdziwa i romantyczna jednocześnie, kiedy on starał się nauczyć ją jednego rytmu tańca. Te słowa, które do niej szeptał były jakby ktoś przejechał mi po twarzy płatkiem róży pozostawiając delikatność motyla, która nie odchodziła nawet po skończeniu książki. Powinna nosić tytuł ,,Rozkochaj mnie w sobie" i byłaby hasłem dla czytelnika, że wszystko się da, tylko trzeba pozwolić, aby mogło się wydarzyć