Menu

Andrzej Brzeziecki

jest redaktorem naczelnym „Nowej Europy Wschodniej” i publicystą „Tygodnika Powszechnego”. Studiował historię na UJ. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒ rozmowy z intelektualistami białoruskimi” (2008), „Lekcje historii PRL ‒ w rozmowach” (2009), „Łukaszenka. Niedoszły car Rosji” (2014).
Historia instytucji kształtującej polską politykę wschodnią III Rzeczpospolita rodziła się w rewolucyjnym zamęcie, z bagażem przeszłości i z nadziejami na przyszłość. Historia stworzonego przez Marka Karpia Ośrodka Studiów Wschodnich niczym w soczewce skupia wszystkie dobre i złe cechy tworzonego po 1989 r. państwa oraz jego administracji - począwszy od organizacyjnego chaosu i maszyn do pisania, po profesjonalizm, nowoczesne technologie i międzynarodowe kontakty. Było to możliwe dzięki wizji i odrobinie szaleństwa „ostatniego obywatela Wielkiego Księstwa Litewskiego”, jak czasami nazywany był Karp. Bo jego wizja przyszłości Polski miała mocne fundamenty w przeszłości. Karp zebrał wokół siebie niebagatelne grono zapaleńców gotowych służyć państwu. Dla jednych jajogłowi, dla drugich szpiedzy – od ponad 30 lat analitycy OSW obserwują otoczenie Polski, by ostrzec przed niebezpieczeństwem, nim zawiśnie nad naszymi granicami. Robią to w przekonaniu, że wbrew temu, co pisał rosyjski poeta, Rosję można „zmierzyć arszynem”, czyli próbować, bez emocji, zrozumieć politykę Kremla i innych państw na Wschodzie. Od lat też pełnią ważne funkcje państwowe, a ich wiedza oraz doświadczenie cenione są przez kolejne rządy i szanowane za granicą. Książka Andrzeja Brzezieckiego to pełna ciekawych szczegółów, nie pozbawiona dramatyzmu, ale też odrobiny humoru opowieść o jednej z najbardziej niezwykłych i ważnych instytucji w Polsce.  
O tych, którzy chcieli rządzić Polską silną ręką. „Beton” – tak o nich mówiono. Ortodoksi, zamordyści, jądro PZPR. Wśród polskich komunistów zawsze byli ludzie, dla których nawet Gomułka był liberałem i sługusem kapitalistów. Byli antysemitami, nie cierpieli inteligentów i wyrażali ostentacyjną wrogość wobec elit. Twardogłowi skupiali w swoich rękach służby specjalne, często też media. To oni rozpętali antyżydowską kampanię w marcu 1968 roku i zawsze opowiadali się za rozwiązaniami siłowymi. Znakomicie wyczuwali nastroje społeczne i potrafili nimi zręcznie manipulować. A jednak… nigdy nie zdołali przejąć w komunistycznej Polsce pełni władzy. Moskwa nigdy na nich nie postawiła, choć chętnie się nimi posługiwała. Dlaczego? Andrzej Brzeziecki, autor m.in. nagradzanej Wielkiej gry majora Żychonia, dokładnie analizuje tę nieustanną rozgrywkę o władzę między „liberałami” a „dogmatykami”. Prowadzi nas przez zakulisową historię Polski, wciągając w pełne intryg zmagania partyjnych frakcji, kryjących się za fasadową jednomyślnością. Opowiada o tym z dbałością o historyczną rzetelność, ale z dziennikarską ikrą. Na kartach książki pojawia się plejada strasznych, choć nietuzinowych postaci, z budzącym grozę Mieczysławem Moczarem na czele, ale także błędnymi rycerzami komunizmu, dla których nawet Związek Radziecki utracił czar, cynicznymi graczami i bezwzględnymi partyjnymi bonzami. Brzeziecki wnika też w umysły komunistycznych zamordystów – pokazuje ich sposób myślenia i postrzegania najważniejszych momentów w historii Polski lat 1944–1989. Pogrobowcy betonu nie rozpłynęli się w 1989 roku w powietrzu. Nie zniknęły też tęsknoty za władzą silnej ręki, a Betonowy umysł pomaga zrozumieć te inklinacje. Bo choć od dawna nie ma już PZPR, to mechanizmy władzy i polityki są wieczne.
Książka Andrzeja Brzezieckiego "Ostróda '46. Jak Polacy Sowietów gromili" Jak władza ludowa walczyła z Armią Czerwoną 15 stycznia 1946 roku, Ostróda, jeszcze do niedawna Osterode leżąca w prowincji Ostpreussen. Okolice dworca kolejowego. Na brukowanych ulicach leżą zaspy śniegu. W niektórych domach palą się światła – to polscy osadnicy szykują się do snu. Ktoś wybiegł ze sklepu i trzasnął drzwiami. Od ścian kamienic odbił się tupot wojskowych trepów, a echo poniosło okrzyk „Strielać wsiech Polakow!”. Nagle zaczęła się bezładna wymiana ognia. To żołnierze Ludowego Wojska Polskiego, sokiści i funkcjonariusze UB stanęli do walki z Sowietami. Padli zabici. Polała się krew. Stawką w tej potyczce były wódka, pieniądze i zwykła ludzka godność. Brzmi jak fikcja lub historia kontrfaktyczna? Nic z tych rzeczy. Andrzej Brzeziecki na podstawie m.in. zachowanych w Archiwum IPN zeznań świadków odtwarza powojenne burzliwe chwile na ziemiach odzyskanych, kiedy po ulicach grasowali pijani czerwonoarmiści, a spokój na tym „Dzikim Zachodzie” próbowali zaprowadzić nie bardziej trzeźwi przedstawiciele władzy ludowej.
Biografia jednej z najciekawszych postaci czasów PRL-u i III RP „Bardzo porządny chłopak, fanatyk »Tygodnika Powszechnego« – nie wiem dlaczego. Kocha się w tym piśmie, całe życie mu poświęca” – mówił o nim Stefan Kisielewski. Krzysztof Kozłowski, wieloletni zastępca redaktora naczelnego Jerzego Turowicza, pracę w najbardziej niezależnym piśmie ukazującym się w PRL-u traktował jako swoją życiową misję i powołanie. Ważniejsze mogło być tylko współtworzenie wolnej Polski. W 1989 roku wir polityki porwał go na dobre. Od obrad Okrągłego Stołu sprawy potoczyły się w zawrotnym tempie: mandat senatora, funkcja podsekretarza stanu, ministra spraw wewnętrznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego… Kozłowski nie mógł przypuszczać, jak wysoką cenę przyjdzie mu za to zapłacić. Andrzej Brzeziecki przybliża biografię człowieka wyjątkowej wewnętrznej siły, kreśląc jednocześnie portret całej formacji intelektualnej, którą Kozłowski współtworzył w niełatwym, ale jakże istotnym momencie historii. Miał doskonały zmysł rzeczywistości. Potrafił wyczuć tę cienką linię, która dzieliła kompromis od kompromitacji. Krzysztof Kozłowski często był przeciw, ale nigdy nie był przeciw wolności i prawdzie. Był intelektualistą gorącego serca i chłodnego namysłu. Andrzej Brzeziecki znakomicie potrafił odczytać obraz i sens biografii Krzysztofa. Każdy mógłby marzyć, by to on został jego biografem. Adam Michnik Krzysztof Kozłowski należał do osób, które tradycja, etos i własny temperament wzywały do obrony spraw słusznych, nawet jeśli skazanych na klęskę. Splot jego zalet, umiejętności i historycznej koniunktury sprawił, że odniósł ważne zwycięstwa – jako redaktor „Tygodnik Powszechnego”, minister i senator. Andrzej Brzeziecki umiejętnie wydobywa z cienia jedną z najciekawszych postaci czasów PRL-u i III RP. Henryk Woźniakowski
Armenia. Niegdyś potężne imperium rozciągające się od Morza Kaspijskiego po Morze Śródziemne, dzisiaj zubożałe państewko na Kaukazie Południowym. A przecież to tutaj, na szczycie Araratu, osiadła po biblijnym potopie arka Noego, to tutaj na nowo miał się zacząć świat. Armenia jako pierwsze państwo na świecie przyjęła chrześcijaństwo, a jej mieszkańcy uznali się za naród wybrany przez Boga. Ale jeśli Bóg naprawdę wybrał Ormian, to potraktował ich niczym Hioba. Ten mały naród z bogatą tradycją piśmiennictwa, kultury i sztuki żyje dzisiaj wspomnieniami czystek, wojny i prześladowań, nieustannie ożywia pamięć o karawanach śmierci i ludobójstwie. Trudne sąsiedztwo naznaczone konfliktami zbrojnymi, napięcia polityczne, emigracja zarobkowa to zaledwie kilka przeszkód, które spowalniają rozwój Armenii, stawiając ją wśród najbiedniejszych republik poradzieckich. Za to rozsiani po całym świecie Ormianie tworzą zwartą i solidarną ponadpaństwową wspólnotę, która pielęgnuje świadectwa zamierzchłej świetności ojczyzny i pieczołowicie zlicza znamienite postaci ormiańskiego pochodzenia. Armenia. Karawany śmierci to owoc wieloletnich podróży dwojga wybitnych specjalistów od tematyki wschodniej. „Polakowi winna to być opowieść emocjonalnie bliska, bo jest o narodzie wybranym, a wciąż wystawianym na próbę. Hiob, wskazany przez autorów na patrona tej literackiej podróży, wiele zatem pomaga zrozumieć. Pomagają jednak przede wszystkim autorzy, którzy, jak zwykle zresztą, tkają opowieść z ogromną delikatnością i empatią. Gdyby to nie była książka, ale ormiański dywan, to pewnie w samym centrum byłaby mapa z ukradzioną przez Turków górą Ararat. Obok byłby Górski Karabach, a wokół niego armia żołnierzy gotowych do wojny z Azerbejdżanem. Nie zmieściłyby się portrety milionów emigrantów, którzy kiedyś uciekali przed prześladowaniami, a dziś przed korupcją i bezrobociem. Byłby natomiast Kreml, którego Armenia jest pod wieloma względami zakładnikiem. Gdzieś w tych wzorach plątałyby się nici teorii spiskowych, a nad wszystkimi unosiły koszmary senne z ludobójstwa. I tak byłby to najpiękniejszy dywan na świecie.” Agnieszka Lichnerowicz
Aleksander Łukaszenka wygrywa druzgocącą przewagą każde wybory na Białorusi. Zdarzyło mu się nawet przyznać, że jedne sfałszował, ale… na swoją niekorzyść. To człowiek, który ma absolutną władzę. Jego przeciwnicy polityczni znikają w niewyjaśnionych okolicznościach, media publiczne są pod jego pełną kontrolą, a OMON na jego polecenie znęca się w więzieniach nad nieposłusznymi obywatelami. Małgorzata Nocuń i Andrzej Brzeziecki przedstawiają biografię tego „białoruskiego cara” – od biednego wiejskiego chłopca, który pnie się po szczeblach politycznej kariery, do prezydenta, który po dwudziestu pięciu latach urzędowania słyszy od tłumu na ulicach Mińska: „Odejdź!”. Skrupulatnie analizują także relacje Białorusi z Rosją i z Polską, opowiadają o Galinie Rodionowej – żonie Łukaszenki, od lat żyjącej w wiosce, do której nikt nie ma dostępu, i przyglądają się białoruskiemu społeczeństwu – pełnemu sprzeczności, ale też energii pchającej go do zmiany, która kiedyś wydawała się niemożliwa.
Roman Czerniawski, znany również jako Walenty, Armand, Hubert i Brutus. Jeden z największych agentów w historii europejskiego wywiadu. Innowator, którego generał Sikorski osobiście odznaczył orderem Virtuti Militari. Człowiek, który rozkazywał Francuzom, wzbudzał podziw Abwehry, pracował dla rządu Jego Królewskiej Mości, oszukał Hitlera, a przede wszystkim służył Polsce. Na podstawie m.in. niedawno odtajnionych dokumentów z archiwów brytyjskich służb specjalnych Andrzej Brzeziecki kreśli portret jednego z najbardziej bohaterskich Polaków działających w wywiadzie podczas II wojny światowej. Ten ekscentryczny mężczyzna zaskakiwał największych przywódców Europejskich swoim sprytem, pomysłowością i niestandardowymi metodami konspiracyjnymi, a jego życiorys z powodzeniem mógłby posłużyć Ianowi Flemingowi za wzór przy tworzeniu postaci Jamesa Bonda, z którym dzielił także słabość do płci pięknej. „Czerniawski. Polak, który oszukał Hitlera” to trzymająca w napięciu książka o człowieku, którego marzeniem, było rozegranie „wielkiej gry” o niepodległość Polski i który nigdy nie zapominał, skąd pochodzi i o czyją wolność walczy. „Wspaniała opowieść o niezwykłym bohaterze w czasach wojennej zawieruchy. Gorąco polecam.” Vincent V. Severski