Menu

Beata Chomątowska

pisarka i dziennikarka, autorka m.in. uznanej „Stacji Muranów”, biografii „Lachert i Szanajca. Architekci awangardy” oraz powieści „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w Bredzie”.
Dawno temu, za górami, za lasami leżało Miasto Dzieci Świata. Taką opowieść o podhalańskiej Rabce chcieliby snuć niektórzy – o idyllicznym uzdrowisku, gdzie w łagodnym klimacie leczyły się dzieci. Ale czy to prawda, czy tylko bajka? Beata Chomątowska opisuje historię Rabki-Zdroju, począwszy od odkrycia dobroczynnych solanek. Złoty okres uzdrowiska przypada na międzywojnie, gdy pod zarządem rodziny Kadenów rozwija się nasza rodzima „czarodziejska góra” – z eleganckimi pensjonatami, dancingami i elitarnymi szkołami dla młodzieży z dobrych domów. Potem nadchodzą mroczne dni: w Rabce powstaje inna szkoła, w której przyszli członkowie oddziałów SS ćwiczą się w wykonywaniu egzekucji, bezpowrotnie znikają też żydowscy mieszkańcy miasta. W 1945 roku dochodzi do napadów z bronią na żydowskie sierocińce, a „leśni” jeszcze długo nie składają broni, wcielając w życie mit podhalańskiego zbójnika. Polska Ludowa tworzy tu wielki sanatoryjny kombinat dla najmłodszych, gdzie pełni oddania lekarze walczą o zdrowie przyszłych pokoleń. We wspomnieniach wielu małych kuracjuszy sanatorium przypomina jednak kolonię karną… Rabka nie jest zatem miejscem z bajki, nie jest też miasteczkiem z horroru. Jak mówi jeden z dawnych mieszkańców, to miasto pełne podwójności, skrywające niejednoznaczną, fascynującą przeszłość. „Dzięki pasjonującej książce Beaty Chomątowskiej możemy prześledzić zmianę obyczajową i społeczną, jaka zaszła w rozumieniu praw dziecka i podejściu do higieny oraz zdrowia, a także poznać różne koncepcje tego, jak powinno wyglądać uzdrowisko i jaką rolę odgrywać. Dowiemy się też, że „republika skrzatów” nie była „rajem dzieci”, a jej historia ma wiele odcieni.” Sylwia Chutnik
Rodzinna szopka krakowska z medium, legendą dziennikarską i drobnymi skandalami w tle Poznajcie Andrzeja, mężczyznę przed pięćdziesiątką. Właśnie dokonuje rewizji swojego życia. Powiecie, ależ to trywialne, kryzys wieku średniego. A jednak sposób, w jaki ten zodiakalny Skorpion próbuje rozliczyć się z przeszłością, okazuje się też rodzinną sagą, rozpisaną na głosy herstorią i uszczypliwym, pełnym anegdot komentarzem do wydarzeń ostatniego stulecia. No cóż, spojrzenie niegdysiejszej gwiazdy wolnej prasy, a później podpory zacnej krakowskiej redakcji, syna medium światowej sławy i ojca-zagadki, wnuka Pierwszej Krakowskiej Tramwajarki i wielkiego Redaktora nie może być pospolite. Dajcie się wciągnąć w opowieść o poszukiwaniu samego siebie, utrzymaną w konwencji szopki krakowskiej. Poznajcie plejadę barwnych postaci, może niektóre z nich kogoś Wam przypomną. Bo jak wiadomo, sowy (a w tym przypadku: karły) nie są wcale tym, czym się wydają. Dzięki fragmentarycznej konstrukcji, elementom groteskowym, nietuzinkowym bohaterom oraz sarkastycznym spostrzeżeniom przeczulonego na własnym punkcie narratora tę znakomitą powieść można czytać na wielu poziomach - od autoironicznej opowieści o kryzysie męskości, przez metatekstową grę, po wielowątkowy komentarz do polskiej rzeczywistości końca XX i początku XXI wieku.
Z fotografiami Krzysztofa Skłodowskiego Zgrabne czteropiętrowce i przytłaczające drapacze chmur. W małych koloniach lub stojące samotnie. Otoczone zielenią lub surowym betonem. Osiedla bloków – choć wydaje nam się, że dobrze je znamy, kryją mnóstwo tajemnic i zaskakujących historii. A są wszędzie – od metropolii po najmniejsze miejscowości. Tak liczne, że trudno je zignorować, lecz zarazem tak dobrze wtopione w krajobraz współczesnych miast, że na co dzień prawie ich nie widać. Pospolite, a jednak prowokujące, często znienawidzone, obrastające mitami. W blokach i na blokowych osiedlach mieszka dziś co najmniej dwanaście milionów Polaków. To doświadczenie uniwersalne, wspólne lokatorom betonowej krainy Krakowa, Radomia, Berlina, Londynu i podparyskich przedmieść – choć każdy ma o nim własną opowieść. Beata Chomątowska przygląda się blokom bez uprzedzeń, z ciekawością reportera i dociekliwością badacza. „Betonia” nie jest jednak sentymentalną podróżą przez polskie, niemieckie i brytyjskie osiedla. To opowieść o idei masowego budownictwa, świetlanych szklanych domach przemienionych to w slumsy, to w luksusowe apartamentowce, a przede wszystkim brawurowa próba ukazania bloków takich, jakie są naprawdę – małych światów, które wywarły ogromny wpływ na historię współczesnej architektury. „Beata Chomątowska wędruje po blokowiskach Europy. Odwiedza słynne budynki i nieznanych ludzi. Po drodze opowiada o wzlotach i upadkach modernistycznej urbanistyki. O ideach, technologiach i procesach społecznych. Ta książka tłumaczy, jak XX wiek zaprojektował przestrzeń, w której wciąż mieszkamy. Betonia to nie miejsce. Betonia to epoka.” Marcin Wicha
Things will work out somehow. The perfect philosophy for tough times – BBC Having a lousy day? The alarm didn’t ring? Your mate’s hacked you off? Take it easy: Jakoś to będzie! [Ya-kosh toe ben-jay] What makes you absolutely certain you can handle every problem? What does Polish hot temper and how does it help in everyday life? Do you find Polish jokes funny? What can you learn from the Poles? In this inspiring illustrated book, the Poles reveal their less known side. Get familiar with Polish cuisine and design, values and ideals. Discover the unique Slavic philosophy of life, formed in the heart of Europe, where the East meets the West. JAKOŚ TO BĘDZIE means the unique philosophy in which there are no adversities that cannot be overcome, a phenomenon described by the BBC and recognised by the singer of Pearl Jam, who opened their concert in Poland with the motto ‘Jakoś to będzie!’ Get to know the unique philosophy of life. I love this way of life. The Austrian – Schau ma mal! Or Hungarian – Majd less valahogy! Or the Czech – Nějak to bude! Well, Central European way of thinking! John
Warszawski Muranów to unikat w skali światowej. Jedyne osiedle mieszkaniowe wzniesione na gruzach i z gruzów dawnego getta. Architektoniczna utopia, której twórcy czerpali z modernistycznych wzorców i socrealistycznych ideałów. Krakowska Nowa Huta i berlińska Karl-Marx-Allee w jednym. A przede wszystkim jedyna w Europie część dawnej „dzielnicy żydowskiej”, w której zostało tak niewiele jej materialnych śladów. Miejsce-po-getcie, niedookreślone, niepewne własnej tożsamości. Chodząc muranowskimi ulicami, wciąż natrafia się na warstwy poprzedniego życia, skorupy, okruchy, kawałki cegieł – i opowieści współczesnych mieszkańców, w których dziwnym trafem przewijają się ich poprzednicy sprzed wojny. Pisanie o Muranowie przypomina zbieranie tych fragmentów z nadzieją, że uda się choć częściowo odtworzyć dawny kształt Dzielnicy Północnej, choć wiadomo, że efektem i tak będzie patchwork. Tym właśnie jest ta książka – połączeniem literatury faktu i reportażu, który może też służyć jako nietypowy przewodnik.
To nie polski Wersal ani Empire State Building. Bliżej mu do kafkowskiego Zamku. Jest źródłem miejskich legend: o 30 podziemnych kondygnacjach, o nieistniejących piętrach, o tunelu łączącym go z Domem Partii. Do dziś rzuca na Warszawę najdłuższy cień. Beata Chomątowska jako pierwsza spogląda na Pałac Kultury i Nauki oczami ludzi, którzy związali z nim życie. Odkrywa dramatyczne losy architektów - braci Sigalinów, opowiada o „poślubionej” gmachowi kronikarce, o samobójcach skaczących z 30. piętra i ludziach piszących listy do „Drogiego Pałacu” niczym do starożytnego bóstwa. „Pałac. Biografia intymna” to nie tylko opowieść o miejscu z własnym duchem i tożsamością. Ani o jeszcze jednym „źle urodzonym” – „betonowym torcie”, „darze Stalina”, który wielu chciałoby wyburzyć. To też historia dramatycznych zmian, które spotkały Warszawę i Polskę w XX stuleciu.
Byli tandemem idealnym, choć trudno sobie wyobrazić bardziej niedobraną parę – panicz z zamożnej rodziny i syn aptekarza. Nierozłączni w pracy i w życiu przez siedemnaście lat. Rozwijając własny styl architektoniczny, upowszechniali idee awangardy, głoszone przez grupę Praesens. To środowisko o międzynarodowych ambicjach, kierowane przez małżeństwo Syrkusów i współpracujące z Kazimierzem Malewiczem, Walterem Gropiusem i Le Corbusierem, ukształtowało ich i ukierunkowało. Zanim rozwijającą się karierę spółki autorskiej Lachert&Szanajca we wrześniu 1939 roku przecięła tragiczna śmierć tego drugiego, zdążyli stworzyć ponad sto pięćdziesiąt nowatorskich projektów: od przystanków tramwajowych po gmachy najważniejszych instytucji. Tylko część udało się zrealizować. Po wojnie Lachert zaangażował się w budowę Polski Ludowej, licząc, że nowa władza pomoże wprowadzać w życie lewicowe utopie, lecz szybko pokazano mu, gdzie jego miejsce. Książka Beaty Chomątowskiej opowiada o przyjaźni i symbiozie tak silnej, że nawet po latach nie da się mówić o Lachercie i Szanajcy osobno, o ludziach, którzy chcieli zmieniać nie tylko świat, ale i kanony estetyczne, o ideałach i ich zderzeniu z rzeczywistością. O fascynującym i niezwykle utalentowanym środowisku polskich modernistów. "Książka Beaty Chomątowskiej jest jak świetna architektura. Doskonale wpisana w kontekst, nawiązuje z nim twórczy dialog; doskonale skomponowana, o idealnych, nadających jej lekkości proporcjach; wykonana z najszlachetniejszych materiałów, ujmuje precyzją i dbałością o detal. Co jednak najważniejsze, biografia Bohdana Lacherta i Józefa Szanajcy, tak jak ważne dzieło architektoniczne, jest odpowiedzią na naglącą potrzebę. W tym przypadku było nią opisanie sporego fragmentu historii polskiej architektury. W naszej literaturze (i przestrzeni) pełno takich luk. Można się tylko cieszyć, że kolejna została wypełniona tak kunsztownie i bezpretensjonalnie." Filip Springer
Byli tandemem idealnym, choć trudno sobie wyobrazić bardziej niedobraną parę – panicz z zamożnej rodziny i syn aptekarza. Nierozłączni w pracy i w życiu przez siedemnaście lat. Rozwijając własny styl architektoniczny, upowszechniali idee awangardy, głoszone przez grupę Praesens. To środowisko o międzynarodowych ambicjach, kierowane przez małżeństwo Syrkusów i współpracujące z Kazimierzem Malewiczem, Walterem Gropiusem i Le Corbusierem, ukształtowało ich i ukierunkowało. Zanim rozwijającą się karierę spółki autorskiej Lachert&Szanajca we wrześniu 1939 roku przecięła tragiczna śmierć tego drugiego, zdążyli stworzyć ponad sto pięćdziesiąt nowatorskich projektów: od przystanków tramwajowych po gmachy najważniejszych instytucji. Tylko część udało się zrealizować. Po wojnie Lachert zaangażował się w budowę Polski Ludowej, licząc, że nowa władza pomoże wprowadzać w życie lewicowe utopie, lecz szybko pokazano mu, gdzie jego miejsce. Książka Beaty Chomątowskiej opowiada o przyjaźni i symbiozie tak silnej, że nawet po latach nie da się mówić o Lachercie i Szanajcy osobno, o ludziach, którzy chcieli zmieniać nie tylko świat, ale i kanony estetyczne, o ideałach i ich zderzeniu z rzeczywistością. O fascynującym i niezwykle utalentowanym środowisku polskich modernistów. "Książka Beaty Chomątowskiej jest jak świetna architektura. Doskonale wpisana w kontekst, nawiązuje z nim twórczy dialog; doskonale skomponowana, o idealnych, nadających jej lekkości proporcjach; wykonana z najszlachetniejszych materiałów, ujmuje precyzją i dbałością o detal. Co jednak najważniejsze, biografia Bohdana Lacherta i Józefa Szanajcy, tak jak ważne dzieło architektoniczne, jest odpowiedzią na naglącą potrzebę. W tym przypadku było nią opisanie sporego fragmentu historii polskiej architektury. W naszej literaturze (i przestrzeni) pełno takich luk. Można się tylko cieszyć, że kolejna została wypełniona tak kunsztownie i bezpretensjonalnie." Filip Springer
Dwójka bohaterów, koniec lat dziewięćdziesiątych, pierwszy wyjazd na Zachód w poszukiwaniu wolności, zakazanych używek i kolorowych guldenów. Cel: Breda, gdzie tuż po przyjeździe za sprawą spotkanego na ulicy nieznajomego znajdują mieszkanie i pracę w knajpie, w której panuje atmosfera jak z Dymu Wayne’a Wanga. Między opowieściami o imprezach, starych polonusach, sprzątaniu urzędu pocztowego i zajęciach na uniwersytecie rysuje się obraz współczesnej Holandii. Kraju, o którym wiemy wciąż niewiele, choć dziś jest drugim w Europie skupiskiem naszej zarobkowej emigracji. Oglądany z bliska okazuje się pod wieloma względami nie mniej egzotyczny, niż gdyby leżał na drugiej półkuli. To opowieść ironiczna, zabawna i bezczelna jak jej młodzi bohaterowie, którzy domagają się na targu białego sera, śpią w studentenhuis i zapożyczają się u wielebnego Fonsa. Spodoba się wszystkim, którzy choć raz marzyli o wyprawie na Zachód w poszukiwaniu wolności i przygód.
Z fotografiami Krzysztofa Skłodowskiego Zgrabne czteropiętrowce i przytłaczające drapacze chmur. W małych koloniach lub stojące samotnie. Otoczone zielenią lub surowym betonem. Osiedla bloków – choć wydaje nam się, że dobrze je znamy, kryją mnóstwo tajemnic i zaskakujących historii. A są wszędzie – od metropolii po najmniejsze miejscowości. Tak liczne, że trudno je zignorować, lecz zarazem tak dobrze wtopione w krajobraz współczesnych miast, że na co dzień prawie ich nie widać. Pospolite, a jednak prowokujące, często znienawidzone, obrastające mitami. W blokach i na blokowych osiedlach mieszka dziś co najmniej dwanaście milionów Polaków. To doświadczenie uniwersalne, wspólne lokatorom betonowej krainy Krakowa, Radomia, Berlina, Londynu i podparyskich przedmieść – choć każdy ma o nim własną opowieść. Beata Chomątowska przygląda się blokom bez uprzedzeń, z ciekawością reportera i dociekliwością badacza. „Betonia” nie jest jednak sentymentalną podróżą przez polskie, niemieckie i brytyjskie osiedla. To opowieść o idei masowego budownictwa, świetlanych szklanych domach przemienionych to w slumsy, to w luksusowe apartamentowce, a przede wszystkim brawurowa próba ukazania bloków takich, jakie są naprawdę – małych światów, które wywarły ogromny wpływ na historię współczesnej architektury.