Menu

Foks Darek

Równo trzy dekady po swoim poetyckim debiucie jeden z najpopularniejszych polskich poetów wraca z nową książką. Tom Ludzie kultury to zarazem kontynuacja wcześniej obranej poetyckiej drogi, ale też wkraczanie na nowe szlaki. Odnosząc się do filmowej terminologii, tak bliskiej autorowi, Ludzie… noszą cechy sequela, znajdziemy tu charakterystyczne dla poezji Foksa narracyjność (czy po prostu prozatorskość) i ironię, ale też mocne jak nigdy wcześniej odniesienia do współczesności, w tym tej społecznej i politycznej. W tej książce Foks nie zachwyca się nad kinem, nie tworzy poetyckich pocztówek do kadrów z ukochanych filmów. Zamiast tego twardo stąpa po ziemi, pisząc dla swojego bohatera scenariusz, w którym ewidentnie nie należy spodziewać się happy endu. Przeszli na drugą stronę ulicy. / Wyższy kupił „Gazetę Wyborczą”,/ po czym sprężystym krokiem / ruszyli przez most, zajęci / rozmową. Kilku Polaków / zawołało za nimi: Żydzi, Żydzi.
Tak, tu chodzi o podejrzane symbole. Tak, tu chodzi o chronienie, przekazywanie i odbudowę wciąż istniejących innych sposobów bycia w czasie i w przestrzeni. Tak, tu chodzi o odmowę zaakceptowania przemocy jako faktu dokonanego. Tak, tu chodzi o przekonanie, że zawsze jest coś do zrobienia, ponieważ nic nie jest zakończone. Tak, tu chodzi o to, by uczynić historię niemożliwą; to próba starcia matrycy historii w proch. Tak, tu chodzi także o miłość. Co robi łączniczka, kiedy chłopcy zaprzeczają? Utwór Darka Foksa i Zbigniewa Libery to książka krytyczna w pełnym tego słowa znaczeniu. Rezonuje z pamięcią zbiorową i historiograficznymi konstruktami, przechwytuje klisze oraz pogrywa z przyzwyczajeniami odbiorców. Nigdy nie dowiemy się, jak naprawdę wyglądała przeszłość, możemy jedynie opowiadać fikcje o wojnie i o miłości, a do tego – jak mówią autorzy – najlepiej zatrudnić aktorów. Książka Co robi łączniczka po raz pierwszy ukazała się w 2005 roku i od tamtej pory uznawana jest za jeden z najważniejszych utworów ostatnich lat.
Eurydyka to druga książka poetycka Darka Foksa wydana nakładem Warstw. Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius po minimalistycznych Ludziach kultury (2019) tym razem jest bardziej rozmowny, a nawet dosyć chętnie pokazuje liczne pamiątkowe zdjęcia i montaże z niegdysiejszego dłuższego pobytu w Pradze, co jednak nie przeszkodziło mu w opisaniu i sfotografowaniu najbliższej polskiej okolicy, gdzie niezmiennie roi się od rzeczy, które każdy poeta jest zmuszony codziennie widzieć, a co za tym idzie zarejestrować i opisać, często wbrew swojej woli, poganiany przez coś, czego nikt nigdy do końca nie pozna i nie zrozumie. Każdy w miarę rozsądny poeta wolałby pisać o czymś zupełnie innym, a to, że wylądował nie w tej epoce, co trzeba, to już inna para kaloszy. O tym też jest ta książka. Mimo bardzo silnego wątku czeskiego cały czas jesteśmy tu i teraz. Rzecz ułożyła się między styczniem a grudniem 2020 roku i jest zapisem poszukiwania symptomów epoki, społeczeństwa oraz cywilizacji w detalach i drobinach codzienności, zapisem uwikłanym w podwójną logikę opowiadania obrazami i optymalnej racjonalizacji fabuły – to taki trochę film zrobiony z pojedynczych, starannie przebranych klatek, bardzo silnie naznaczony tym, co autor odkrył dla siebie w Czechach, a co jeszcze w 2019 roku wydawało mu się odkryciem raczej zaprzepaszczonym. Historia jednak chciała inaczej, więc mamy Eurydykę gromadzącą w sobie piękno tego, co zwykłe i co, wytrącone z oczywistości, obraca się w hieroglif, w figurę mitologiczną i fantasmagorię. Po lekturze wracamy do zewnętrznego świata, który trwa w niezmienionej postaci. (mat. Autora)