Menu

Meller Arkadiusz

Autorom niniejszego wyboru tekstów Karola Stefana Frycza należą się wyrazy uznania i podziękowania. Przywracają bowiem polskiemu czytelnikowi postać i myśl człowieka, którego bez wątpienia warto poznać i zapamiętać. Gdyby Karol Stefan Frycz (1910-1942) nie został zamordowany przez Niemców w obozie Auschwitz, byłby z pewnością jednym z największych publicystów i myślicieli politycznych XX-wiecznej Polski. Żył krótko, ale pozostawił dorobek, który sytuuje go pośród najzdolniejszych przedstawicieli młodego pokolenia obozu narodowego – obok Adama Doboszyńskiego i Jędrzeja Giertycha. To pokolenie marzyło o Polsce wielkiej i zarazem katolickiej, próbowało ją budować, widząc sens jej istnienia w obronie cywilizacji łacińskiej. Frycz był wielkim admiratorem baroku i kontrreformacji – ostatniej epoki, w której katolicyzm wykazał swą siłę ofensywną. Niniejszy wybór pozwala czytelnikowi w pełni poznać bogactwo jego myśli – od historiozofii i poszukiwania tożsamości narodowej, poprzez politykę zagraniczną, po zagadnienia gospodarcze i społeczno ustrojowe.
Adolf Nowaczyński jest dziś kojarzony przede wszystkim przez publiczność teatralną i teatrologów. Tymczasem ten prozaik, dramaturg, satyryk, poeta, eseista, krytyk i działacz polityczny, i społeczny, był także jednym z najbardziej znanych i wziętych publicystów, i felietonistów okresu międzywojennego. Jego orężem było pióro. Walczył nim dzielnie i zażarcie zawsze mając na względzie interes Polski i Polaków. Był w tym do tego stopnia nieustępliwy, że jego przeciwnicy posunęli się aż do rękoczynów. Nowaczyński został ciężko pobity i omal nie stracił oka. Autorom niniejszego wyboru jego twórczości publicystyczno-politycznej należą się szczególne podziękowania, bowiem - podobnie jak to było w przypadku Karola Stefana Frycza - przywracają zbiorowej pamięci narodu postać dla dziejów jego kultury nieobojętną. Nowaczyński jest jeszcze jednym dowodem nienawiści sąsiadów ze wschodu i z zachodu do polskości i wszystkiego, co z nią związane. Życie stracił w wyniku dwukrotnego uwięzienia przez Niemców na Pawiaku, ciężkiego śledztwa, wielokrotnego bicia i upokarzania, co w końcu załamało go psychicznie. Natomiast ze skarbnicy narodowej pamięci wyrugowała go prawie pięćdziesięcioletnia okupacja sowiecka, której kolaboranci nienawidzili i nienawidzą zresztą nadal wszelkie przejawy narodowego patriotyzmu polskiego, który celowo utożsamiają z faszyzmem, a nawet nazizmem, by go dyskredytować w oczach młodych Polaków. Tym większe uznanie dla Autorów wyboru publicystyki Adolfa Nowaczyńskiego - ludzi przecież młodych - i ich nauczycieli. Niemalże w 70. rocznicę tragicznej śmierci Nowaczyńskiego przywracają jego twórczość do życia. Tym to cenniejsze, że teksty tu przypomniane powstawały w czasach, gdy nikomu jeszcze nie krępowała ust i piór poprawność polityczna, i nie paraliżował strach przed otwartym wyrażeniem narodowego interesu polskiego. W tym sensie zebrany tu tom może być podręcznikiem rzetelnej i asertywnej publicystyki, której w czasach skundlenia elit dziennikarsko-publicystycznych tak bardzo nam brakuje.
Już trzeci tom niezapomnianych felietonów Nowaczyńskiego pozwala nam tym razem powrócić do pierwszej połowy lat 30. XX w. Zgromadzone w tym tomie felietony oddają stosunek Nowaczyńskiego do rodzącego się w Niemczech hitleryzmu. Nowaczyński znany był i jest z niechęci do Żydów, których uważał za żywioł wrogi Polsce, uniemożliwiający prawidłowy rozwój kraju, w wielu dziedzinach stanowiący groźną konkurencję dla żywiołu polskiego. W tym sensie w dochodzących do władzy w Niemczech brunatnych koszulach znajduje sojusznika, ale nie jest ich entuzjastą. Obcy jest mu oparty na rasizmie antysemityzm niemiecki i z czasem w jego felietonach daje się wyczuć coraz większą niechęć do Niemców, coraz większe zaniepokojenie ich rosnącą potęgą i osamotnieniem Polski. Jak zauważają autorzy opracowania: "Trzeba wspomnieć też, że Nowaczyński w czasie II wojny światowej prowadził osobiście coś w rodzaju »kampanii antyrasistowskiej«. Pisał Ferdynand Goetel: Dla ostatecznego pognębienia niemieckich rasistów wycinał z pism wydawanych w Rzeszy nekrologi żołnierzy o polskich nazwiskach, padłych na froncie w szeregach armii niemieckiej. Podkreślał czerwonym ołówkiem słowa wyróżniające zabitych »Gefallen für Führer und Vaterland«, »Ritter des Eisenern Kreuzes« i co pewien czas posyłał do Gestapo zbiór takich wycinków z odpowiednim dopiskiem. Reakcji, o dziwo, nie było". Czesław Jankowski, jeden z najwybitniejszych dziennikarzy polskich początku XX wieku, pisał w 1929 r. o Nowaczyńskim: Wielki to, pierwszorzędny a niepospolity talent pisarski, cały w skrach i barwach, brawurze wściekłej i bajecznym temperamencie. Pamflecista... Niezawodnie. Nowaczyński całe swoje „ja” ma, jak się dziś mówi, nastawione na pamfletowe ujmowanie tematu — wszelkiego. Zmienia przekonania? Przechodzi z obozu do obozu? Przyznam się, czytając Nowaczyńskiego, nigdy o tym nie miałem czasu myśleć. Był i jest nad wyraz interesujący z każdego punktu widzenia — i bądź na którymkolwiek punkcie stał sam! Pasjonujący, fascynujący... Może powiem herezję, lecz mnie się zawsze zdawało, że musi być Nowaczyńskiemu wiele przebaczone... albowiem tak niezrównanie pisze! „Słowo” wileńskie, nr 1299
Życie i śmierć dla Narodu! Antologia myśli narodowo-radykalnej z lat trzydziestych XX wieku to prawdziwa perełka i niewątpliwy hit wydawniczy ostatnich lat. Po raz pierwszy bowiem Czytelnicy uzyskują dostęp do tekstów źródłowych, publikowanych przez środowisko przedwojennego ONR. Niniejsza antologia tekstów to swoisty elementarz, tym ważniejszy, bo ukazujący ideę narodowego radykalizmu nie tylko jako paradowanie w mundurach po ulicach polskich miast i wykrzykiwanie prostych haseł, ale jako w pełni usystematyzowany światopogląd, co prawda radykalnie krytykujący rzeczywistość, ale jednocześnie zdecydowanie podkreślający i odwołujący się do wartości będących od wieków fundamentem Polski i Europy. Obóz Narodowo Radykalny znany jest przeciętnemu polskiemu inteligentowi tylko na podstawie jednego zdania Czesława Miłosza: "Jest ONR-u spadkobiercą partia", zdania z całej twórczości noblisty bodaj najczęściej cytowanego i, powiedzmy to, najmniej sensownego. Czym był rzeczywiście ONR, co głosił, jak działał? Tego nikt nie wie. Publikacja panów Arkadiusza Mellera i Patryka Tomaszewskiego zapełnia lukę w naszej pamięci w sposób najlepszy z możliwych - po prostu udostępniając źródła. Rafał A. Ziemkiewicz
Hoppe nie był nigdy publicystą i politykiem jednoznacznie zdeklarowanym ideowo. Sam określał siebie jako państwowiec, nacjonalista, chrześcijański-demokrata. Nie sposób znaleźć dla jego pisarstwa jakiegoś wspólnego mianownika, który łączyłby różne konteksty i ideowe intuicje, tak wyraźne w jego twórczości, ale również działalności politycznej. Jeśli jednak musielibyśmy – choćby dla uczciwości wobec Czytelnika – taki wspólny mianownik znaleźć to będzie nim bez wątpienia ideowa synteza różnych wartości, wsparta o silne, mocno ugruntowane credo społeczne. Ale to jeszcze nie koniec. Był także Hoppe „zdrowym nacjonalistą”, może nietypowym, bo propaństwowym, był też – i nie ma w tym żadnej przesady chrześcijańskim humanistą, realistą, ale nie tak chłodnym, jak Władysław Studnicki i Stanisław Cat-Mackiewicz. Jego chłodny osąd sytuacji, ocieplany był nierzadko etyką, jakimś skonkretyzowanym systemem aksjologicznym. Motywem przewodnim pozostawało zawsze chrześcijaństwo i płynące z biblijnego pnia ewangeliczne nauczanie o państwie, społeczeństwie i polityce. Jan Hoppe – co już wcześniej zostało podniesione – był w swoich przekonaniach nieco eklektyczny. Jego „stempel ideowy” nie był tak czytelny, jak choćby u Romana Dmowskiego, czy też Adama Skwarczyńskiego. Krawędzie jego przekonań były często, przez niego samego tępione – celowo i świadomie. Stąd zasadne wydaje się przekonanie, że Hoppe był poszukiwaczem sprzeczności, człowiekiem wewnętrznie odważnym, pozostającym przez całego swoje życie z dala od „salonów”, politycznych klakierów i poklasków. A pomimo to (a może właśnie dlatego) pozostawał autorytetem dla środowisk, którym przewodził w II Rzeczpospolitej, w czasie wojny i okupacji i w Polsce Ludowej.