Menu

Mordechaj Canin

Polski dziennikarz, pisarz, językoznawca, leksykograf i publicysta. Urodził się 1 kwietnia 1906 roku w Sokołowie Podolskim. Przed wojną pracował w Polsce jako dziennikarz prasy w języku jidysz. Był propagatorem i działaczem na rzecz kultury i języka jidysz w Izraelu. Twórca największego słownika jidysz-hebrajskiego, założyciel i redaktor naczelny czasopisma Lecte Najes. Autor opowiadań, recenzji, biografii i ponad dwudziestu powieści.
„Jeździłem po ruinach i zgliszczach stu zgładzonych gmin żydowskich w Polsce. Byłem pierwszym i jedynym pisarzem żydowskim, który odbył taką podróż, ale nie podróżowałem jako Żyd. Mój brytyjski paszport, jaki miałem wówczas w kieszeni, pozwolił mi udawać angielskiego dziennikarza”. Tak zaczyna się ta książka. Mordechaj Canin, pisarz i dziennikarz, uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r., który podczas wojny dotarł przez Japonię do Palestyny, w latach 1945–1947 kilka razy przyjeżdżał do Polski, by zobaczyć i opisać kraj po Zagładzie. Swoje relacje drukował w "Forwerts”, nowojorskiej gazecie w języku jidysz. Pełny zbiór tych tekstów, wydany w Izraelu w 1952 roku, ukazuje się w polskim przekładzie po raz pierwszy. Pisząc o przeszukiwaniu przez „łowców skarbów” ludzkich prochów w pobliżu dawnych obozów zagłady, wyznaje, że „pisanie o tym nie jest na siły Żyda [...]. Może za jakiś czas, kiedy ten koszmar się oddali, w następnych pokoleniach znajdzie się jakiś autor, historyk, który będzie w stanie opracować ten rozdział i go opisać – jako dokument straszliwego upadku człowieka w dwudziestym wieku”. Dziś coraz liczniejsi historycy "opracowują i opisują ten rozdział", trudny dla wszytkich temat stusunku Polaków do Żydów podczas wojny i po niej. Ale część polskiego społeczeństwa odrzuca nawet najlepiej udokumentowane ustalenia naukowców. Świadectwo Mordechaja Canina, jednego z ocalałych, zmusza do refleksji nie tylko nad tym, co działo się ponad 70 lat temu, ale też nad tym, dlaczego część polskiego społeczeństwa nadal nie chce o tym wiedzieć.
„Jeździłem po ruinach i zgliszczach stu zgładzonych gmin żydowskich w Polsce. Byłem pierwszym i jedynym pisarzem żydowskim, który odbył taką podróż, ale nie podróżowałem jako Żyd. Mój brytyjski paszport, jaki miałem wówczas w kieszeni, pozwolił mi udawać angielskiego dziennikarza”. Autor pisze o przeszukiwaniu przez „łowców skarbów” ludzkich prochów w pobliżu dawnych obozów zagłady, wyznaje, że „pisanie o tym nie jest na siły Żyda [...]. Może za jakiś czas, kiedy ten koszmar się oddali, w następnych pokoleniach znajdzie się jakiś autor, historyk, który będzie w stanie opracować ten rozdział i go opisać – jako dokument straszliwego upadku człowieka w dwudziestym wieku”. Dziś coraz liczniejsi historycy opracowują i opisują tę część historii, która mówi o trudnych stosunkach Polaków do Żydów podczas wojny i po niej. Część polskiego społeczeństwa odrzuca najlepiej udokumentowane ustalenia naukowców. Powieść Mordechaja Canina zmusza do refleksji nie tylko nad tym, co działo się ponad 70 lat temu, ale także nad tym, że część polskiego społeczeństwa nadal nie chce o tym wiedzieć.