Ptaki drapieżne. Historia Lucjana „Sępa” Wiśniewskiego, likwidatora z kontrwywiadu AK Michał Wójcik, Emil Marat, Michał P. Wójcik Książka
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rodzaj oprawy: | Twarda |
Liczba stron: | 372 |
Format: | 15.5x24.0cm |
Szczegółowe informacje na temat książki Ptaki drapieżne. Historia Lucjana „Sępa” Wiśniewskiego, likwidatora z kontrwywiadu AK
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
EAN: | 9788324035885 |
Autor: | Michał Wójcik, Emil Marat, Michał P. Wójcik |
Rodzaj oprawy: | Twarda |
Liczba stron: | 372 |
Format: | 15.5x24.0cm |
Data premiery: | 13/01/2016 |
Oceny i recenzje książki Ptaki drapieżne. Historia Lucjana „Sępa” Wiśniewskiego, likwidatora z kontrwywiadu AK
Gdzieś kiedyś przeczytałam, że kiedy człowiek zaczyna chętnie sięgać po biografie to znaczy, że dorósł czytelniczo. Mnie zawsze interesowały historie znanych ludzi, chociaż długo po nie nie sięgałam (wdawało mi się, że te wszystkie stare książki, które widziałam na półkach rodziców są strasznie trudne). Odkąd świadomie wybieram swoje lektury, biografie są stałym punktem moich czytelniczych wycieczek (chociaż nadal boję się sięgnąć po te starsze tomy z regału mamy ;)). Dlatego kiedy otrzymałam możliwość zrecenzowania książki Ptaki drapieżne nie zastanawiałam się długo, tym bardziej, że temat jednostek Armii Krajowej, które wykonywały wyroki śmierci na zdrajcach, był mi zupełnie nieznany, a wydał się ciekawy.Informacja z okładki mówi, że Ptaki drapieżne to historia Lucjana „Sępa" Wiśniewskiego, ale to nie jest do końca prawda. To trochę wywiad, trochę książka biograficzno-historyczna, uzupełnione aneksem z fragmentami wspomnień żołnierzy AK. Autorzy pytają „Sępa" o różne akcje referatu 993/W, zarówno takie, w których brał udział, ale też te, które są legendarne, z którymi bohater nie miał z nic wspólnego. Marat i Wójcik interesują konkretni ludzie (zarówno Ci likwidowani, jak i koledzy z oddziału). Wyciągają wypowiedzi powojenne, pytają o stosunek Lucjana Wiśniewskiego do kontrowersji, które utworzyły się wokół jego jednostki, zastanawiają się czy dzisiaj podejmowano by podobne decyzje. Jest to coś trochę szerszego niż biografia jednej osoby, ale zbyt wybiórcze żeby można było powiedzieć o opracowaniu historii danej jednostki kontrwywiadu czy kompanii „Zemsta".Historie opisane w książce są ciekawe, niektóre przejmujące i smutne. Oczywiście dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, ale szczerze mówiąc nie do końca wiem, do kogo jest adresowana ta książka. Osoba, która interesuje się działalnością Armii Krajowej, okupacją w Warszawie i Powstaniem Warszawskiem, pewnie nie znajdzie w niej za wiele nowych informacji. Z kolei osoba, która tak jak ja, zna historię, ale nie zagłębia się w ten okres, może się pogubić. W pewnym momencie po prostu przerosły mnie rzucane w każdym zdaniu kolejne nazwiska i nazwy oddziałów czy batalionów oraz brak znajomości topografii Warszawy. Dopiero, kiedy weszłam na Wikipedię i po kolei przeczytałam sobie noty o referacie 993/W i batalionie „Pięść" udało mi się w miarę poskładać wszystko do kupy.Mimo tego, że się gubiłam i nie zawsze ogarniałam powiązania wojskowo-personalne, czytało mi się Ptaki drapieżne całkiem dobrze. Szczególnie na początku ciężko mi było odłożyć książkę mimo późnej godziny (dodam też, że mimo też, że książka jest sporej objętości nosiłam ją przez kilka dni w torebce żeby czytać w tramwaju).No i co zrobić, znowu wyszła mi taka opinia pomiędzy, ani nie polecam, ani nie odradzam. Jeśli więc zastanawiasz się czy warto sięgnąć po tę książkę zapoznaj się z informacjami o tym, czym właściwie było 993/W. A jeśli Cię to zainteresuje to czytaj Ptaki drapieżne.
Wojna to czas, w którym powszechnie przyjęte zasady nie zawsze mają rację bytu. W normalnych warunkach to, czym zajmował się Lucjan Wiśniewski, nie ma racji bytu. Tylko, że warunki były dalekie od normalnych.Lucjan "Sęp" Wiśniewski był członkiem oddziału 993/W, którego zadaniem było egzekwowanie wyroków śmierci wydawanych przez sąd Polskiego Państwa Podziemnego. Jego droga do tego przydziału była typowa dla tamtego okresu - przystąpienie do konspiracji, partyzantka, a potem przejście do akcji bezpośrednich. Brał także udział w powstaniu warszawskim.Czas okupacji niemieckiej był okresem kiedy to, co uznawano za niedopuszczalne w trakcie pokoju zostało usankcjonowane. Specjalny oddział Armii Krajowej powstał tylko w jednym celu - mieli zabijać tych, którzy wyrokiem sądu zostali skazani na śmierć za współpracę z wrogiem lub inne działania, które mogły doprowadzić do np. dekonspiracji żołnierzy AK. Trzeba jednak pamiętać, że takie sądy odbywały się zaocznie, więc "oskarżony" nie był na nie wzywany i nie miał osobistej możliwości obrony. Rozprawę poprzedzało śledztwo, w trakcie którego pozyskiwano materiały, które miały potwierdzić lub nie winę podejrzanego. Jeżeli zapadł wyrok skazujący wydawano polecenie likwidacji. Bardzo często przygotowanie akcji egzekucyjnej zajmowało kilka tygodni, w czasie których poznawano zwyczaje skazanego. Ta część była wykonywana głównie przez kobiety, które grały rolę "wywiadowców" i nie uczestniczyły w wykonywaniu wyroków (choć zdarzyły się też wyjątki). Bywało, że pierwsze podejście kończyło się fiaskiem i planowanie trzeba było wykonywać od początku."Sęp" był członkiem jednego z patroli. Zwali siebie "ptakami drapieżnymi", gdyż swoje pseudonimy wzięli od tych zwierząt. Był egzekutorem, ale wierzył i nadal wierzy, że wyroki wydawane w tamtym czasie były sprawiedliwe i uzasadnione. Przekonuje siebie, że zabici przez niego ludzie byli winni swoich przestępstw, gdyż współpraca z wrogiem albo szantażowanie Żydów lub innych osób będących w zagrożeniu nie może pozostać bezkarna. I to jest właśnie najtrudniejsza kwestia poruszana w trakcie rozmów autorów z Wiśniewskim - czy naprawdę zabijanie może zostać usprawiedliwione? Czy można żyć z takim brzemieniem i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Jakkolwiek byśmy nie odpowiedzieli na takie pytania teraz, nie będzie to pasująca odpowiedź. Żyjemy w czasach stabilnego spokoju i nie musimy stawać przed takimi wyborami, jakich musieli dokonywać nasi dziadowie, którzy zostali zmuszeni do życia w ciągłym strachu.Książka ma formę wywiadu, przeplatanego fragmentami typowo prozaicznymi i notatkami biograficznymi najważniejszych osób z otoczenia "Sępa", co pozwala na wprowadzenie dodatkowych informacji uzupełniających wypowiedzi byłego żołnierza. Dodatkowo wewnątrz znajdują się dwie wklejki ze zdjęciami towarzyszy broni Wiśniewskiego, zarówno z okresu wojny jak i późniejszego, gdyż opowiadana historia nie kończy wraz z wyzwoleniem naszego kraju. W czasach komuny byli AK-owcy znajdowali się pod obserwacją służb. Dobrym przykładem tego jest opisywana historia napadu na konwojentów w Warszawie w grudniu 1965 roku.Historia jest wciągająca, a panowie Wójcik i Marat dobrze się przygotowali, gdyż zebrali obszerny materiał ze wspomnień członków oddziału 993/W i nie tylko. Miejscami miałem jednak odczucie, że pytania są trochę zbyt natarczywie zadawane, zwłaszcza kiedy ich rozmówca nie zgadzał się z tym co znajdowało się w ich notatkach. Odnosiłem wtedy wrażenie, że chcą prezentować jedyną słuszną wersję wydarzeń.Podsumowując - książka kierowana do osób interesujących się okresem II wojny światowej, zwłaszcza działaniami AK. Ciekawie przedstawia kwestie wykonywania wyroków na zdrajcach, bo rzadko kiedy wypowiada się osoba, która uczestniczyła w tym bezpośrednio.Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Znak Literanova
Po pierwsze: Gdyby to był bestseler, to nie byłby sprzedawany po 17 zł (czyli prawie po kosztach produkcji).Po drugie: Duża część opowiadania nie znajduje potwierdzenia w dokumentacji historycznej. Wiele "historyjek" (choćby likwidacja Mańki) jest "podkoloryzowana" i niewiele ma wspólnego z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń. Czytając "Ptaki drapieżne", trudno nie odnieść wrażenia że luki we wspomnieniach "Sępa" autorzy wypełnili własnymi wyobrażeniami... a wystarczyło sięgnąć po dostępne przecież dokumenty aby uniknąć kompromitacji. Ale autorzy zapewne uznali że to staroświeckie podejście i wyszli z założenia że "nieważne co mówią, byle tylko nazwiska nie przekręcili".
"Ptaki Drapieżne" E. Murata i M. Wójcika to pierwsza pozycja z literatury historycznej, która od samego początku zaciekawiła mnie. I to nie chodzi o opisywane wydarzenia historyczne, czy ich waga na losy II wojny światowej ale forma w jakiej autorzy ją przedstawiają. Wybór formy - wywiadu z głównym bohaterem jest strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Umieszczenie krótkich opisów tła historycznego w "pigułce" nie zanudza czytelnika a podaje tylko te informacje, które mają znaczenie na losy bohatera. możliwość konfrontacji wypowiedzi głównego bohatera z relacjami innych osób biorących udział w tych samych akcjach nadaje wiarygodności ogółowi przedstawianych faktów. Inną zaletą jest takie skonstruowanie akcji, podzielenie jej na samodzielne rozdziały, opisujące pojedyncze zdarzenia, że czytelnik ma możliwośc wyboru co w danej chwili będzie czytał, nie musi trzymać się sztywno kolejności zdarzeń.Polecam gorąco, gdyż nawewt pozycja ta zaciekawi osoby, które nie mają dogłębnej wiedzy historycznej.
Od jakiegoś czasu książki o tematyce historycznej wiodą prym wśród pozycji, po które sięgam. Dlatego też z przyjemnością przeczytałam „Ptaki drapieżne". Już sam wygląd książki zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Dość duży format, twarda oprawa, a w środku dużo fotografii - jak się później okazało, piękne wydanie poszło w parze z imponującą treścią.Książka to wywiad- rzeka z Lucjanem Wiśniewskim, ps. „Sęp". Starszy pan, który spogląda na czytelnika z fotografii, w czasach wojny należał do Oddziału 993/W - elitarnej jednostki kontrwywiadu Armii Krajowej, którego głównym zadaniem była „likwidacja delikwentów"- wykonywanie wyroków m.in. na agentach niemieckich i zdrajcach Państwa Polskiego. „Sęp" w bardzo szczerej rozmowie opowiada o początkach swojej pracy w oddziale, do którego trafił jako nastolatek, błędach i nieudanych akcjach, stosunkach panujących w oddziale.Od zakończenia II wojny światowej minęło 70 lat i wśród nas jest coraz mniej naocznych jej świadków i uczestników. Dlatego książka Emila Marata i Michała Wójcika ma szczególną wartość. Jej wielkim atutem jest szczerość Lucjana Wiśniewskiego, który nie stara się gloryfikować ani siebie, ani swoich dowódców, czy też kolegów z oddziału. Bez ogródek mówi o niepowodzeniach, bezwzględności, którą bardzo często musieli wykazywać się żołnierze, katastrofalnej wręcz sytuacji zwykłych ludzi w czasie wojny oraz późniejszych represjach, których doświadczył. Dzięki temu, co jest kolejną zaletą książki, możliwa jest konfrontacja innych źródeł opisujących tamte wydarzenia ze słowami „Sępa", co też robią autorzy książki.„Ptaki drapieżne" czyta się jak najlepszy kryminał. Jednak, kiedy czytelnik uświadamia sobie, że opisywane wydarzenia miały miejsce w prawdziwym życiu, skłania go to do przemyśleń. Ciężko sobie wyobrazić, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, siedemnastoletnich chłopców należących do elitarnej jednostki, których zadaniem jest pociągnięcie za spust bez najmniejszych skrupułów i zabijanie wrogów Państwa Polskiego. Oni sami mogli zginąć w każdej chwili, wielokrotnie widzieli jak giną ich koledzy.Zarówno sama historia opisana w „Ptakach drapieżnych" , jak i sposób jej przedstawienia sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Pozycja ta nie ma nic wspólnego z monotonnymi informacjami z podręczników do historii, a wręcz przeciwnie- czytelnik ma wrażenie, jakby sam był świadkiem opisywanych wydarzeń. Polecam ją przede wszystkim miłośnikom historii- na pewno będą zachwyceni lekturą; myślę, że także dla osób nieprzepadających za historią „Ptaki drapieżne" okażą się interesującą pozycją.
Ptaki drapieżne to prawdziwa historia likwidatora z kontrwywiadu AK. Strona po stronie czytelnik wprowadzany jest w ponure życie wojenne. Autorzy wywiadu - rzeki w sposób bardzo obrazowy przedstawiają losy głównego bohatera. Autorzy przedstawiają kolejno etapy rozwoju „zawodowego" Sępa. Od małego chłopca do czasów wykonywania egzekucji. W książce nie raz stosowane są opinie innych uczestników lub badaczy historycznych dotyczących omawianych akcji. Pokazują okrutny okres w naszej historii. Książkę tę powinien przeczytać każdy.Znajdziemy w niej wiele interesujących opowiadań z akcji. Autorzy nakreślili trud przygotowania akcji likwidacyjnych oraz przygotowanie psychologiczne przyszłych wykonawców wyroków. Wielokrotnie „Sęp" krytykował opisy zdarzeń, w których brał udział, barwnie je komentując i przedstawiając swoją wersję. W książce znajdziemy opis codzienności okupacyjnej, a także w jaki sposób zdobywano żywność, leki czy... broń. Bardzo dobrze że takie książki powstają, bo za parę lat takie wywiady będą po prostu z wiadomych przyczyn niemożliwe. Książka powinna zaciekawić historyków ale i tez osoby, które chcą bliżej poznać historię tamtych czasów.
„PTAKI DRAPIEŻNE"Emil Marat dziennikarz i pisarz oraz Michał Wójcik historyk i dziennikarz są autorami kolejnej bestsellerowej książki „PTAKI DRAPIEŻNE".Napisana w konwencji rozmowy książka opisuje tragiczny dla dziejów ludzkości rozdział XX wieku, okres II wojny światowej. Rozmówcą autorów jest Lucjan „Sęp" Wiśniewski, jeden z ostatnich żyjących likwidatorów z kontrwywiadu Armii Krajowej. Główny bohater książki „Sęp", czyli Lucjan Wiśniewski był żołnierzem legendarnego „Wapiennika", oddziału specjalnego 993/W który w latach II wojny światowej wykonywał wyroki śmierci wydane przez Państwo Podziemne. Brał udział w ponad 60 egzekucjach i likwidacjach gestapowców, szmalcowników, zdrajców i konfidentów. Jak sam przyznaje pierwszej egzekucji dokonał mając zaledwie 17 lat. Książka w chronologiczny przedstawia dzieje bardzo młodych ludzi, młodych patriotów biorących czynny udział w tworzeniu się oddziałów zbrojnych polskiego podziemia. Lucjan Wiśniewski jeden z nielicznych, żyjących świadków wydarzeń lat II wojny światowej opowiada jak wyglądało życie młodych ludzi, którzy podejmowali trudne wybory, decydowali się podjąć nierówną walkę z hitlerowskim najeźdźcą. Poznajemy skrupulatnie opisane, przeprowadzone akcje zbrojne, przygotowania do nich, przebieg oraz ich skutki. Lucjan Wiśniewski odtwarza ze swojej pamięci tamten tragiczny okres, przytacza nazwiska i sylwetki wielu postaci, które pamięta, z którymi zetknął go los.Książka jest doskonałą pomocą dla pasjonatów historii II wojny światowej, dającą duży wkład wiedzy na temat obrony Warszawy, walki oddziałów podziemia, wojsk partyzantki. Bardzo realistyczne opisy zdarzeń skłaniają do przemyśleń, do zastanowienia się nad trudnymi wyborami młodych żołnierzy. Jednak trudno o jednoznaczne oceny w kwestii natury moralnej czy etycznej, ponieważ inne były realia w czasie wojny inne są w czasie pokoju. Historie przedstawione w książce pełne są dramatycznych opisów, są bardzo osobistym, przekazem wydarzeń z udziałem Lucjana Wiśniewskiego.Bardzo dobrze napisana książka, poukładane i połączone ze sobą historie. Okładka dobrze skomponowana, elegancka kolorystyka, ciekawa ilustracja. Zachęcam do przeczytania tej interesującej książki.Książkę wydało Wydawnictwo Znak Literanova.Polecam, Zdzisław Ruszkowski.
"Ptaki Drapieżne" E. Murata i M. Wójcika to pierwsza pozycja z literatury historycznej, która od samego początku zaciekawiła mnie. I to nie chodzi o opisywane wydarzenia historyczne, czy ich waga na losy II wojny światowej ale forma w jakiej autorzy ją przedstawiają.
Interesująca i bardzo szczera rozmowa z Lucianem "Sępem" Wiśnieskim - egzekutorem wyroków polskiegopaństwa podziemnego. Wywiad został wzbogacony przez autorów o teksty przybliżające nam ludzi ihistorie, o których opowiada książka a niejednokrotnie te wtrącenia dają zupełnie inne spojrzenie nadaną akcję czy osobę. Książkę czyta się bardzo dobrze niczym skandynawski kryminał. Bardzo solidniewydana książka z ciekawą oprawą graficzną sprawia, że nawet u najbardziej wymagających bibliofilówznajdzie miejsce w pierwszym rzędzie na półce.
Bohaterem tej książki jest Lucjan „Sęp" Wiśniewski, jeden z ostatnich żyjących likwidatorów z kontrwywiadu Armii Krajowej, żołnierz elitarnego oddziału specjalnego 993/W, który miał za zadanie wykonywać wyroki Sądu Państwa Podziemnego. Brał udział w ponad 60 tego typu akcjach.O czym jest ta książka? Pomijając historię bohatera, przypomina parę faktów, które niby znamy ale które umykają w niepamięć. Fakt, że podczas wojny Warszawa głodowała: kilogram chleba musiał wystarczyć na tydzień. Stąd nieustanne poszukiwanie pożywienia przez mieszkańców Warszawy, więc nie bohaterstwo, a tzw. proza życia i codzienna walka o przetrwanie cechowała mieszkańców stolicy. Miasto było terroryzowane przez szmalcowników! Również i oni byli obiektami wyroków Państwa Podziemnego. Książka przypomina m.in o „imprezach dochodowych" tj. wykorzystywaniu pozycji i służbowej broni w celach zarobkowych, o fakcie istnienia podczas wojny grupy polskich Żydów, którzy głęboko współpracowali z Niemcami, o AK-owcach, którzy byli zdrajcami i szumowinami, o „brudnej" rywalizacji polskich organizacji podziemnych na przykładzie kuriera z Londynu, którego próbowano otruć wykorzystując do tych celów, na zlecenie Komendy Głównej AK, członkinię oddziału 993/W.A sam bohater? Gdy zaczynał swoją „przygodę" z wojną miał 17 lat. Jak sam twierdzi był młodzieńcem nie mającym pojęcia w co wkroczył i jakie będą tego konsekwencje. Nawet dzisiaj denerwuje się, gdy rozmówcy wspominają mu o samowolach i przypomina, że jego oddział był ramieniem prawa i tylko na jego gruncie działał. Jednocześnie wspominając swoje akcje nadmienia o przypadkowo zabitej podczas akcji kobiecie, która „miała pecha, bo za blisko (akcji) mieszkała". Nielogiczne wyznanie, ale powiedzmy, że czas wojny to czas „tam gdzie drwa rąbią..."Jest to historia przyjaźni młodych chłopców, ale też ich rywalizacji m.in. o odznaczenia przyznawane za udane „akcje". Byli młodzi, w większości nie mieli rodzin. Musieli być perfekcjonistami, gdyż w ich „zawodzie" decydowało opanowanie, błyskawiczna decyzja ale też dyscyplina i umiejętność podporządkowania decyzjom dowódcy. Bez względu na osobiste sympatie i antypatie. Po latach spierają się o fakty, interpretacje i oceny.. Toczą „boje" z duchami zmarłych kolegów i koleżanek. Życiorysy niektórych z nich już dawno powinny być sfilmowane!Jednak, dla mnie, najciekawsze w tej książce są, aneksy, i osobiste relacje przechowywane m.in. w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego w formie rękopisów, a fragmentami zamieszczone w tej książce, bo są przejmujące i niesłychanie realistyczne. Prawie jesteśmy i bierzemy udział w opisywanych wydarzeniach. Relacja o pierwszym zejściu do kanałów, podczas powstania w sierpniu 1944r, czyli rozdział „Mieliśmy płynąć niczym gondolą przez ulice Wenecji" jest najlepszy w całej książce i już chyba na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Z powodu sugestywności opisu tragicznej historii, a przy tym przedstawia typową dla naszej nacji beztroskę i bezmyślność. Zdradzę tylko tyle, że schodząc w kanały powstańcy otrzymali przewodników po tychże. Już podczas marszu po kanałach okazało się, że panowie przewodnicy nie mają o nich pojęcia... Piętnaście godzin krążyli więc powstańcy pod ziemią, przemoczeni, zmarznięci, ogłuszeni hukiem wody. Zginęła jedna osoba. Wydostali się dzięki otwarciu włazów przez Niemców, dla których byli przedmiotem śmiechu i drwin, bo wyglądem mało przypominali ludzi. A mieli „płynąć niczym gondolą..." Wstrząsająca historia i absolutnie powinna znaleźć się w podręcznikach historii o powstaniu warszawskim!Drugą historię jaką zapamiętam z tej książki jest opowieść o werbowaniu p. Wiśniewskiego przez UB. Skutecznym w świetle dokumentów, gdyż jak napisał agent UB w 1979 r „pozyskał kandydata w charakterze tajnego współpracownika chociaż od pobrania zobowiązania na piśmie odstąpiono z uwagi na psychiczne opory kandydata związane z jego przeszłością okupacyjną". Nieprawdziwym w świetle relacji bohatera, bo tylko i wyłącznie rozmawiał i to nigdy nie zobowiązująco. Morał? Już wtedy bardzo łatwo było fabrykować rzeczywistość tylko i wyłącznie na podstawie rozmów, a nawet i bez nich. Bo przecież nikt poza pracownikami UB nie miał wglądu do tych dokumentów, a formuła „odstąpiono od pobrania pisemnego zobowiązania bo..." umożliwia bardzo szeroką manipulację opisu tzw. agenta. Tak naprawdę czytając ten fragment książki uświadomiłem sobie, że praktycznie każdy, dzięki powyższej formule mógł być mianowany tajnym współpracownikiem. Wstrząsające.Podsumowując. Książka wartościowa. Ale mam z nią problem. Wydaje mi się, że jej forma jest nietrafiona. Jak wyżej wspomniałem najciekawsze w niej są aneksy zamieszczone na końcu jak i fragmenty rękopisów zamieszczone w tekście. Sama rozmowa... Nie dziwię się, że przeglądając pierwszą wersję jeden z jej bohaterów prawie całość polecił autorom pytań odrzucić. Powiem więcej, nawet poprawiona wersja mnie nie przekonuje. Dlaczego? Gdy mamy do czynienia z małomównym bohaterem powinniśmy albo mieć przygotowane coś co wymusi jego otwarcie się albo zmienić formę z rozmowy na biografię. Tak mi się wydaje. Bo inaczej zostaje to co w tej książce. Małomówny bohater, nękający go rozmówcy, którym rzadko kiedy udaje się wydusić z bohatera rzeczy, których nie chce powiedzieć i tylko czasami udaje się im go zaskoczyć. Słowem dzięki nietrafionej formule książka na pół gwizdka, a przecież temat niezwykły!Na koniec trzy cytaty z wypowiedzi Ludwika Wiśniewskiego. Dla zwolenników aforyzmów, acz nie tylko...„To była wielka satysfakcja egzekwować od Niemców zapłatę za ich zbrodnie".„Czy można się przyzwyczaić do zabijania? Myślę, że można dojść do wprawy, ale przyzwyczaić?Nie".„Wojna, to czas, kiedy wyłażą złe cechy z ludzi. Ale te dobre też".p.s Na deser... Dla poruszających się podczas czytania oczami wyobraźni: pojawia się w tej książce postać Brunona Schulza, oficera niemieckiego wywiadu, odgrywającego kluczową rolę w jednej z historii. Wyobraziłem sobie chwilę, gdy powyższy oficer spotyka swojego żydowskiego imiennika i przypadkowo go legitymuje. Perełka. Co wydarzyłoby się dalej?