Menu

Aletheia

Aletheia
Piotr Matywiecki (ur. 1943), jeden z najwybitniejszych polskich poetów i krytyków literackich, wyróżniany i nominowany do głównych nagród literackich (Nike, Gdynia, Silesius), autor takich wybitnych tomów poezji, jak Ta chmura powraca, Powietrze i czerń czy Którędy na zawsze, aktywny w działalności politycznej opozycji z czasów „Solidarności”, przez całe dekady interesował się sztuką w kontekście jej związków z literaturą. Autora fascynują wzrok, ten „najbrdziej samotny ze zmysłów”, i „nadwyżka widzialności”, która znajduje sobie miejsce w słowie. Niniejszy zbiór obejmuje eseje o twórcach z rozmaitych dziedzin sztuki i o pisarzach w jednym wspólnym „uniwersum wzroku-i-słów”. Oczu i ust? „Homer – poeta. Homer – malarz”: w tej formule autor zawarł jedną stronę relacji sztuka–literatura. Oczy jednak są też siłą motoryczną rąk rzeźbiarzy: Henry’ego Moore’a, Auguste’a Rodina, malarzy: Jana Tarasina, Jana Cybisa, Tadeusza Makowskiego, grafika Józefa Gielniaka i innych, o których pisze Matywiecki. Ujrzane dzieła artystyczne inspirują słowo jak w wierszach poetów o rzeźbach Henry’ego Moore’a. W uniwersum obiegu oczy-usta-oczy niejako synestetycznie mowa „widzi” jeszcze inaczej niż oczy. Chcemy widzieć „oczami mowy”, mowy bezpośredniej jak spojrzenie – w tym żarliwym pragnieniu bezpośredniości tkwi sens zebranych tu esejów.
Francuski historyk Georges Duby (1919–1996), jeden z XX-wiecznych klasyków mediewistyki (obok takich badaczy, jak Jacques Le Goff, Marc Bloch czy Jean-Claude Schmitt), pracował m.in. nad historią małżeństwa w średniowiecznej Francji feudalnej. Niniejsza książka zdaje relację z ustaleń autora rozważającego małżeństwo jako pewną instytucję, której dzisiejsza europejska forma została ukształtowana między XI a XIII wiekiem i stanowi wynik ścierania się wpływów klasy „wojowników” (szlachty, rycerstwa) i klasy duchowieństwa. Duby rekonstruuje napięcia między tymi klasami spowodowane przez organiczny konflikt tkwiący w chrześcijańskim pojmowaniu związku małżeńskiego, który ma być formą uświęconej duchowej wspólnoty, a jednocześnie jest związkiem na wskroś „ziemskim” w swoim cielesno-erotycznym wymiarze. Dołącza do tego instrumentalizacja małżeństwa przez feudalnych seniorów wykorzystujących je do pomnażania swoich majątków. Z tym z kolei wiąże się sprawa sytuacji kobiet sprowadzonych do roli przedmiotów transakcji zawieranej przez rody. Wszystko to Duby z przenikliwością wybitnego badacza analizuje na podstawie nader skromnego, ale fascynującego materiału źródłowego. Historia przez niego opowiedziana jest historią kompromisu: adaptacji małżeństwa do feudalnych potrzeb, a jednocześnie nadania mu charakteru sakramentu. Ta historia jest ponadto historią mężczyzn z klas wyższych. O kobietach i o laboratores, klasie pracowniczej, brak porównywalnych źródeł.
Ta książka ma w rzeczywistości dwóch, a nawet trzech bohaterów. Mimo że jako autor figuruje Liezi, czyli Mistrz Lie, jest to raczej Prawdziwa Księga Mistrza Lie, a nawet dwóch mistrzów: Lie (Lie Ji Kou, Lie Yukou) i Jang Dszu (Yang Zhu). Podzielony na osiem ksiąg zbiór krótkich przypowieści, zawiera w pierwszej partii wypowiedzi Liezi lub historie z jego udziałem, a w końcowej nauki Jang Dszu. Tytuł dodano w VIII wieku. Księga zalicza się do grupy kilku kanonicznych dzieł taoizmu. Trzecim bohaterem jest Richard Wilhelm (1873–1930), niemiecki klasyk współczesnej sinologii, który Księgę przełożył z chińskiego na niemiecki i opatrzył szczegółowymi komentarzami. Okres życia, a nawet samo realne istnienie Liezi są przedmiotem kontrowersji. Wilhelm jest skłonny uznać, że Liezi istniał naprawdę i że urodził się w pierwszej tercji V wieku p.n.e. Jang Dszu byłby mu mniej więcej współczesny. Tytuł (oddawany też jako "Prawdziwa Księga Pustki") "Prawdziwa Księga Tryskającego Praźródła", to nie całkiem dokładny przekład przekładu Wilhelma "Das wahre Buch vom quellenden Urgrund", czyli dosł. "Prawdziwa Księga Tryskającej Prapodstawy", w czym odzwierciedla się upodobanie tego tłumacza do interpretowania chińskich myślicieli w terminach europejskiej filozofii. Sens w każdym razie jest taki, że dostępne nam zjawiska mają głębsze, niepostrzegalne źródło swego istnienia, ale źródło „wewnętrzne”, nie zaświatowe – inaczej niż np. w europejskich religiach i metafizykach.
Gershom Scholem (1897–1982), urodzony w Berlinie, w 1923 roku wyemigrował do Palestyny i został profesorem w późniejszym państwie Izrael. Był światowej sławy historykiem, badaczem judaizmu (przekłady innych jego prac opublikowane w Wydawnictwie Aletheia: "Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki", 2007, 2020; "O mistycznej postaci bóstwa", Warszawa 2010; "Kabała i jej symbolika", Warszawa 2014, 2020; "O podstawowych pojęciach judaizmu", Warszawa 2015). Stał się autorytetem w dziedzinie badań nad mistycyzmem żydowskim, a także nad ważnym, nieortodoksyjnym nurtem judaizmu – kabałą, której współczesna postać narodziła się pod koniec średniowiecza i długo współistniała z tradycyjnym kultem. Jej kanonicznym dziełem jest średniowieczna Księga Zoharu, a najwybitniejszym twórcą Izaak Luria (XVI wiek). Kabaliści rozwijali zawrotne, urzekające śmiałością i poezją wizje, interpretacje Biblii, które wyrastały po części z mistycyzmu i neoplatonizmu. Dzieło Scholema ma charakter encyklopedyczny. Składają się na nie trzy części: Teoria, Zagadnienia i Osoby, w których autor omawia istotę doktryny kabalistycznej i przedstawia jej głównych twórców. W powszechnym odbiorze kabała jest najlepiej znana ze swoich obrzeży, po których poruszali się samozwańczy mesjasze, prorocy i przywódcy jak Sabataj Cwi (XVII wiek) czy Jakub Frank (XVIII). Popularne hasła kojarzone z taką pseudokabałą – dybuk, golem, biała magia, satanizm, masoneria czy chiromancja – zyskują w opracowaniu Scholema historyczny kontekst i wyjaśnienie.
Autor tego zbioru esejów, filozof sztuki Arthur C. Danto (1924–2013), przedstawia w nich pewną wersję popularnych tez o „końcu”, wśród których największą sławę zyskała teza Fukuyamy o końcu historii. Tę świecką eschatologię w Heglowskim duchu Danto zastosował do terytorium estetyki, głosząc „koniec sztuki”. Wywarł w tej mierze znaczny wpływ, jako że był wszechstronnym myślicielem, który początkowo, w latach 60. XX wieku, starał się z perspektywy filozofii analitycznej przyswoić Ameryce myśl „kontynentalną”. W latach 70. powrócił do dziedziny, od której zaczął w młodości (studiował malarstwo). W "Czym jest sztuka", swojej ostatniej książce (2013, wyd. pol. Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2016), zdefiniował sztukę jako „ucieleśnione znaczenie”. W niniejszym zbiorze pyta, czym ono jest, gdy „dzieło”, np. Pudełko Brillo Warhola niczym się fizycznie nie różni od rzeczywistych takich pudełek w sklepie. Na tym właśnie polega „koniec sztuki”: sztuka dochodzi do pytania o siebie i to obiera sobie za „temat”. Tylko tą drogą może dochodzić sensu owego pudełka, który tradycyjnej filozofii sztuki i krytyce artystycznej się wymyka. Koniec sztuki, „posthistoryczna” epoka sztuki autoreferencyjnej, nie oznacza, że twórczość artystyczna ustaje. Trwa nadal, uważa Danto, lecz tworzy uwolniona od historii i od kanonu stylu. Sztuka posthistoryczna może wszystko. „Nic nie jest wykluczone”, twierdzi autor w dość postmodernistycznym duchu, ale zgodnie z logiką swojego wywodu.
Urodzony w Pradze światowej sławy filozof mediów Vilém Flusser (1920–1991) po przymusowej emigracji w 1939 roku wiódł życie niezależnego badacza w Ameryce Południowej, a od lat 70. XX wieku w Europie. Meandry jego kariery uczyniły go ostatecznie myślicielem „kultowym”, zagadkowym „prorokiem” dzisiejszych mediów. Światową sławę przyniosła mu niewielka książka "Ku filozofii fotografii" (wyd. niem.: 1996; wyd. pol.: Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2015; po polsku jeszcze: "Kultura pisma", Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2018). Nieco wcześniej (1977/1978) powstał napisany po angielsku esej Mutacja w relacjach międzyludzkich?, który pod tytułem "Komunikologia" ukazał się w wersji niemieckiej w 1996 roku, a w wersji angielskiej dopiero w 2022 roku. Atrakcyjność i oryginalność komunikologii polega na tym, że autor zakorzenia opis techniczno-cybernetycznej specyfiki komunikacji w jej egzystencjalnej, głęboko ludzkiej naturze. Człowiek jest z natury „wyobcowany”, nie żyje organicznie wtopiony w przyrodę jak zwierzę, a komunikacja z innymi ludźmi stanowi antidotum na samotność i w tym sensie nie jest naturalna, lecz wolicjonalna. Jej dzieje przebiegają etapy obraz–pismo–obraz. Pismo (wynalezione zdaniem Flussera przez kupców dla usprawnienia sobie pracy) zastąpiło tradycyjny obraz i umożliwiło historię, a obecnie znów ustępuje miejsca obrazowi, ale już innemu. Dzisiejszy obraz – obraz techniczny – zajmuje się symbolizacją pisma. Ta wizja procesów „postalfabetycznych” jest wkładem Flussera – zapewne kontrowersyjnym – w nasze pojmowanie współczesnego świata.
José Ortega y Gasset (1883–1955), światowej sławy hiszpański filozof, wydawca i eseista, autor teorii „człowieka masowego” i „buntu mas”, działalność pisarską zaczął bardzo wcześnie. Jego zainteresowania obok filozofii społecznej obejmowały też refleksję nad kulturą. Przedstawiony w tym tomie wybór jego nie publikowanych jeszcze w polskim przekładzie pism skupionych wokół literatury i sztuki, przede wszystkim wokół twórczości europejskich powieściopisarzy i poetów, obejmuje teksty z okresu od 1909 roku do początku lat pięćdziesiątych XX wieku. Ortega był w tym czasie profesorem filozofii w Madrycie, przez pewien czas posłem do parlamentu, by na początku wojny domowej 1936 roku wyemigrować do Ameryki Południowej. Powrócił do Hiszpanii w 1945 roku. Sympatyzował z myślą liberalną, miał krytyczny stosunek do dominacji Kościoła katolickiego i nigdy nie pogodził się z rządami frankistów. Interesował się literaturą i sztuką tyleż z perspektywy filozofii społecznej, co czysto literackiej i metafizycznej. Zebrane tu eseje dotyczą klasyków jak Dante, Goethe, Renan, Mallarmé czy Proust, a zarazem mniej znanych u nas iberyjskich autorów, takich jak Pío Baroja, Azorín (José Ruiz), Victoria Ocampo czy Alonso de Contreras. Nieznajomość ich pisarstwa nie przeszkodzi jednak w lekturze tych esejów, jako że omawiane dzieła są tylko pretekstem do własnych, fascynujących przemyśleń autora. Albowiem (Ortega) „kiedy się dużo czyta, a mało myśli, książka staje się narzędziem niebywale skutecznym do fałszowania ludzkiego życia”.
Lew Tołstoj (1828–1910), rosyjski klasyk światowej literatury, w latach siedemdziesiątych XIX wieku przeżywał egzystencjalny kryzys, rozważał sens, a właściwie bezsens swojego życia i prawdy szukał w religii, do której wcześniej miał obojętny stosunek. W tym okresie miał już za sobą dwa główne dzieła: "Wojnę i pokój" oraz "Annę Kareninę". Od kilkunastu lat mieszkał w Jasnej Polanie, cieszył się poważaniem i sławą. Nieortodoksyjne eksperymenty z religią doprowadziły do wykluczenia go z Cerkwi, ale nastąpiło to dopiero w 1901 roku, na razie zaś wynikiem rozmyślań nad sensem życia stał się ich zapis w postaci tej Spowiedzi, dokonany w 1879 i 1882 roku, ale z racji niecenzuralności opublikowany dopiero w 1884 w Genewie, a w Rosji w 1906. Tołstoj cofa się do podstawowego „pytania życiowego” sformułowanego najprościej, jak to tylko możliwe: po co żyję i co po mnie zostanie? Dramatyczna opowieść o poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie, poruszająco szczera, choć zarazem dzieło pisarza świadomego swej sztuki, ma uniwersalny sens i przemówi także do dzisiejszego czytelnika z innej epoki, innej cywilizacji. Niniejsze nowe wydanie zawiera niepublikowane jeszcze w polskim przekładzie dopiski autora do poszczególnych rozdziałów.
„Historyk mentalności” i „antropolog historyczny” – tak Jacques Le Goff (1924–2014), najsłynniejszy bodaj w XX i XXI wieku francuski mediewista, chciał definiować siebie jako historyka. Jego praca zawodowa skupiała się wokół średniowiecza, w nim bowiem upatrywał najwyraźniejszy przejaw „długiego trwania”. Jego „inne” średniowiecze trwało rzeczywiście długo, bo od schyłku zachodniego cesarstwa rzymskiego do początków epoki industrialnej w XIX wieku. Cały ten okres, w którym „narodziła się Europa” (J. Le Goff, "Czy Europa narodziła się w średniowieczu?", Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2023), wyróżnia zdaniem Le Goffa nowe, proto-współczesne zorganizowanie społeczeństwa, które odeszło od kultury ściśle wiejskiej i zaczęło budować swoją pomyślność na pracy i nauce. Ten obraz „innego” średniowiecza nie akceptuje postrzegania go jako epoki regresu i ciemnoty (czy jednak nie było „wieków ciemnych”?), autor śledzi bowiem procesy rozwojowe z całym dobrodziejstwem inwentarza, tj. historycznych uwarunkowań mentalności. O nich właśnie traktują zebrane tu jego wczesne artykuły i eseje, pisane w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku, a skupione wokół zagadnień pracy, kultury i pojmowania czasu w Europie Zachodniej od V do XV wieku. „Odwojowanie” średniowiecza dla Europy, zadanie, któremu Le Goff poświęcił cale swoje życie historyka, nie miało być gloryfikacją tej epoki, lecz badaniem faktów – długich i często bolesnych narodzin nowej formacji cywilizacyjnej, której jesteśmy dziś spadkobiercami.
Lew Tołstoj (1828–1910), rosyjski arystokrata znany przede wszystkim z wielkich powieści (Wojna i pokój, Anna Karenina), w pewnym momencie swojego beztroskiego życia (około pięćdziesiątki) zwrócił się w stronę poszukiwań religijnych. Nie było to jednak proste przejście od nihilizmu, do którego się przyznawał, na łono Cerkwi. Tołstoj widział w niej wiele zła, sprzeniewierzenie się etycznej nauce Chrystusa zduszonej przez ceremonializm, metafizykę i teologię. Swoim antyklerykalizmem sprawił, że w 1901 roku został ekskomunikowany, a wynikający z jego wiary anarchizm i pacyfizm postawił go w opozycji zarówno do Cerkwi, jak i do carskiego państwa. Moja wiara (1884) należy do serii pism religijno-teologiczno-moralnych, które tworzył w latach osiemdziesiątych XIX wieku i później (m.in. Spowiedź, 1882). W tym traktacie – w tej autobiografii duchowej – oparł swoją wiarę na Kazaniu na Górze stanowiącym jego zdaniem samą esencję Ewangelii. Wywiódł z niej sprzeciw wobec wojny, przemocy, przysięgi i sądów, ale sprzeciw bez walki: złu nie należy się opierać inaczej niż odmawiając współudziału w nim. W dwunastu rozdziałach autor opisuje swoją drogę do tej postawy. Jej żarliwość i szczerość nie przeszkodziła władzom zakazać publikacji, choć skonfiskowany nakład „rozszedł się” pozahandlową drogą w środowisku tych, którzy go zakazali. Wiara Tołstoja jest raczej przepisem na życie doczesne – moralne i radosne, bo opromienione wiarą w Chrystusa, ale „okrojoną” z chrześcijańskich dogmatów, takich jak życie wieczne czy zmartwychwstanie.
„Europa się tworzy”, napisał Jacques Le Goff (1924–2014), światowej sławy francuski mediewista, autor takich fundamentalnych dzieł, jak "Kultura średniowiecznej Europy" (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2022), "Narodziny czyśćca" (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2021) czy "Intelektualiści w średniowieczu" (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2023). Napisał te słowa w 2003 roku, na krótko przed faktycznym „utworzeniem się” Europy, tj. poszerzeniem Unii Europejskiej o kraje Europy Środkowej. Jednak to „tworzenie się” ma o wiele głębsze korzenie i o tym właśnie, o „narodzinach” traktuje niniejsza książka. Le Goff przez całe swoje życie badacza niestrudzenie zwalczał rozpowszechniony pogląd o „ciemnym” średniowieczu. Znajdował w nim twórczego, mimo ówczesnych ograniczeń, ducha we wszystkich dziedzinach, „renesans” avant la lettre, który w znacznej mierze ukształtował późniejsze epoki. Uważał, że „z całego dziedzictwa współtworzącego dzisiejszą i przyszłą Europę dziedzictwo średniowiecza jest najważniejsze”. To w średniowieczu powstała pierwsza „europejska unia” Karolingów przełamująca wcześniejszą jedność kultury śródziemnomorskiej, to wtedy zaczęły się krystalizować dzisiejsze narody i państwa, a zarazem podziały na Zachód i Wschód, Północ i Południe. Wtedy też narodził się uniwersytet, formacja, która do dziś pozostaje rdzeniem europejskiej kultury. A mimo doniosłości religii w ówczesnym społeczeństwie Europa, twierdził Le Goff, „narodziła się przed chrystianizacją i trwa po odwrocie chrześcijaństwa”.
Ten traktat należy do klasyki filozofii politycznej i do pierwszych nowożytnych wypowiedzi w dyskusji o umowie społecznej. Powstał w latach czterdziestych XVII wieku, a więc w czasach dla angielskiego autora Thomasa Hobbesa (1588–1679) burzliwych politycznie. Jako rojalista, pisał on go na emigracji w Paryżu, ponieważ w Anglii toczyła się wówczas wojna domowa, monarchia upadła, na dwie dekady nastała republika, a król został stracony w 1649 roku, dwa lata przed ukazaniem się "Lewiatana" (1651). To polityczne tło jest pewnym memento dla książki, może nieco ironicznym, ponieważ optuje ona za dokładnie przeciwnym porządkiem rzeczy: za władzą suwerena, najlepiej monarchy, powołanego drogą umowy ludzi zagrożonych „wojną wszystkich ze wszystkimi”, czyli walką o byt jednego człowieka-wilka z innym. Wojną, dodajmy, permanentnie pozycyjną, ponieważ każdy człowiek jest zdaniem Hobbesa na tyle silny, by pokonać innego samodzielnie lub w zawieranych sojuszach. Samoograniczenie indywidualnej wolności na rzecz suwerena kończy tę wojnę – najskuteczniej w monarchii, najmniej skutecznie w demokracji i przy jakimkolwiek podziale władz. Do tych rozważań pod prąd późniejszej, dominującej narracji Hobbes dołącza w swoim dziele krytykę instytucji Kościoła (zarówno katolickiego, jak i innych) oraz klasycznej filozofii, co zaowocowało nie tylko zakazem publikacji "Lewiatana" w Anglii (1668), lecz także potępieniem, już pośmiertnym (1683) przez Uniwersytet Oksfordzki.
Osią tego wyboru tekstów Waltera Benjamina (1892-1940), niemieckiego intelektualisty, jednego z najwybitniejszych w XX wieku, są podróże w czasie i przestrzeni. Benjamin przemieszczał się od wczesnych lat, a pobyty w różnych miejscach Europy, zwłaszcza południowej, inspirowały jego pisarstwo. W tym tomie zebrano utwory głównie z lat 1925-1932, kiedy było ono najżywsze i najbardziej bliskie literatury. Hasłem są obrazy myślowe i niepublikowany dotąd po polsku zbiór pod tym tytułem stanowi pierwszą część tomu. Nie były publikowane jeszcze po polsku również pozostałe dwie części: Rękopisy podróżne i Kroniki berlińskie. Kroniki to podróż w czasie do wczesnych lat życia, która przyniosła potem Berlińskie dzieciństwo na przełomie wieków (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2011). Obrazy myślowe, Denkbilder, są formą wypowiedzi stosowaną nie tylko przez Benjamina, lecz także przez niektórych innych autorów z jego epoki (np. T.W. Adorno, E. Bloch). Zaliczają się do prozy poetyckiej lub raczej do filozofii poetyckiej, niedyskursywnej, epifanicznej, która w swojej narracji, skupiając uwagę na konkretach życia, ewokuje rzeczywistość na poły oniryczną, niewyrażalną konceptualnie. Nie jest to jednak strategia poetyckiej metafory, lecz refleksji raczej filozoficznej, która posługuje się anegdotą, opisem zaskakujących zdarzeń lub zaskakującym opisem zdarzeń najzupełniej zwykłych. Dziś rośnie w świecie popularność Benjamina właśnie jako mistrza Denkbilder, jako autora, który w wyjątkowy sposób połączył pisarstwo filozoficzne z literackim.
Oto pierwsze polskie wydanie tomu esejów jednego z najwybitniejszych i najbardziej „kultowych” intelektualistów XX wieku, na dodatek z naszych stron środkowej Europy, bo urodzonego w Pradze. Vilém Flusser (1920–1991), filozof mediów i ich „prorok”, który przewidział niektóre dzisiejsze instytucje medialne, wyemigrował z Czechosłowacji po zajęciu jej przez nazistowskie Niemcy (był pochodzenia żydowskiego) i na koniec znalazł się w Brazylii. W latach siedemdziesiątych XX wieku wrócił do Europy. Pisał w pięciu językach na całe spektrum tematów od sztuki po technologię. Jego zainteresowania skupiały się jednak wokół stworzonej przezeń nowej dyscypliny, którą nazywał „komunikologią”. W Polsce znany jest tylko z obszernego eseju "Ku filozofii fotografii" (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2015). Niniejszy wybór (tekstów pisanych po angielsku) stanowi po części premierę światową, jako że niektóre z ponad dwudziestu zamieszczonych w nim esejów nie były jeszcze nigdzie publikowane. Są to prace z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, skupione wokół problematyki pisma i obrazu. Autor dostrzega, że kultura pisma doświadcza kryzysu w konfrontacji z kulturą obrazu (film, telewizja), bo pismo, z natury linearne, a więc jednowymiarowe, niejako „przegrywa” z dwuwymiarowym obrazem. Nie ma jednak na myśli tak potępianej dziś „kultury obrazkowej”, lecz obraz jako nową, pozytywną możliwość komunikacyjną. Flusser, przedwcześnie zmarły po wypadku samochodowym, zdążył nam wiele powiedzieć o naszych czasach.
Autor (1899–1992), austriacko-brytyjski ekonomista i prawoznawca, był herosem XX-wiecznej batalii ekonomistów z dwóch szkół różniących się poglądem na interwencjonizm państwowy. W ubiegłym stuleciu, w okresie kariery etatyzmu we wszelkiej postaci aż po totalitaryzm i ludobójcze dyktatury spór ekonomistów o wolny rynek i rolę finansów państwa mógł się wydawać marginalny, lecz w rzeczywistości rozstrzygnięcia miały najdalej idące skutki dla zwykłego obywatela. Ten spór z keynesizmem, który optował za gospodarką interwencjonistyczną, Friedrich von Hayek opierał na afirmacji wolnego rynku i „porządku spontanicznego”. W opozycji do całej tej polemiki stała jeszcze inna siła wczesnego XX wieku: gospodarka planowa, praktycznie synonim ustroju socjalistycznego. Tymi kwestiami: wolnego rynku, roli państwa i planowania żyli makroekonomiści, a także politycy lat trzydziestych oraz czterdziestych i tego dotyczą zebrane w tym tomie prace Hayeka napisane właśnie w tamtym okresie. Mają wartość nie tylko historyczną, choć i pod tym względem są cenne, pokazują bowiem, jak doniosła była dyskusja decydująca o tym, czy świat wybierze lepsze rozwiązanie gospodarcze, czy raczej ulegnie ideologicznym dogmatom. Po drugiej wojnie światowej z tej dyskusji państwa czerpały na dobre i na złe argumenty za przyjęciem określonej polityki gospodarczej, Friedrich A. Hayek zaś został za swoje dokonania uhonorowany ekonomicznym „Noblem”.
Autorem tej książki jest Jean Améry (właśc. Hans Mayer, 1912–1978), belgijski pisarz urodzony w wiedeńskiej rodzinie żydowskiej. Od 1938 roku żył w Belgii, więziony w czasie wojny w nazistowskich obozach koncentracyjnych, m.in. w Auschwitz. Jako pisarz stał się znany w latach 60. XX wieku, kiedy wrócił do wojennych wspomnień i rozliczeń. Niniejszy esej o samobójstwie z 1976 roku ściśle wiąże się z wcześniejszą o kilka lat książką O starzeniu się (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2018), ponieważ oba te dzieła podejmują temat ostatecznych, można rzec, „finalnych” faz ludzkiego życia, choć oczywiście samobójstwo nie musi być wynikiem kryzysu na tle starzenia się czy starości. W niniejszym eseju Améry z fenomenologiczną precyzją bada nieuchwytne dla nauki wewnętrzne stany kogoś zbliżającego się do progu dobrowolnej śmierci. Broni zarazem prawa człowieka do odebrania sobie życia, do aktu, który społeczna i religijna tradycja zazwyczaj potępia jako sprzeczny z naturą i grzeszny, widząc w nim skutek domniemanych zaburzeń psychicznych samobójcy. Tymczasem taką reakcję na diagnozę własnej sytuacji egzystencjalnej powinno się uznać za przywilej człowieka, zrozumieć ją i uszanować. Przejmujące, podobnie jak w O starzeniu się, rozważania Améry’ego ważą tym więcej, że dwa lata po publikacji tej książki o samobójstwie autor sam je popełnił.
Ten tom krótkich esejów i aforyzmów Emila Ciorana (1911–1995) został opublikowany w 1979 roku i jest pesymistyczno-nihilistyczną refleksją filozofa nad ludzkością, historią i nad sobą. W wieku 68 lat powraca on do swojego życia i stawia diagnozę człowiekowi jako takiemu. Nie jest to jednak refleksja teoretyczna w zwykłym sensie. Cioran był specyficznym egzystencjalistą wśród francuskich egzystencjalistów powojnia. Jeśli teoretyzuje, to zawsze wychodząc od siebie i, trzeba przyznać, najbardziej zajmujący jest tam, gdzie pisze o sobie: „Niczego, czym się zajmowałem, o czym mówiłem przez całe życie, nie sposób oddzielić od tego, co przeżyłem. Nic nie zmyśliłem, byłem tylko sekretarzem swych doznań”, podsumowuje. Wbrew tendencjom modernizmu stwierdza w tym kontekście: „Biada książce, którą można czytać, nie zastanawiając się cały czas nad autorem”. Jego pisarstwo jest autoterapią, mizantropia formą zdrowego rozsądku, pesymizm wyrazem zachwytu nad życiem, nihilizm odpowiedzią na to, co wymyka się słowu. I właśnie ta „otchłań” w człowieku przewija się przez cały tom jako ostateczna instancja rozważań nad historią i ludzkim uwikłaniem w nią, nad brakiem wiary i tęsknotą do niej. „Ćwiartowanie”, które po francusku oznacza też rozdzieranie, a nawet torturę rozrywania końmi, sygnalizuje tu rozdarcie między pragnieniem wiary i sensu a poczuciem absurdu wszelkich religii i zwątpieniem w jakiekolwiek poznanie. Rozkrok nad otchłanią.
Ta sensacyjna książka zawiera Księgę J omówioną i skomentowaną przez Harolda Blooma. Według niektórych teorii J (od „Jahwista”) był autorem trzonu hebrajskiej Biblii, napisanego w X wieku p.n.e. Jego dzieło w następnych stuleciach uzupełniano o inne księgi, modyfikowano, na koniec rozdzielono między księgi, które podług chrześcijańskiego nazewnictwa noszą tytuły: Rodzaju, Wyjścia i Liczb. Hebrajska Biblia (Tora) ostatecznie ukształtowała się w II wieku. Tę kwestię autora J badaną już co najmniej od XIX wieku amerykański literaturoznawca Harold Bloom (ur. 1930) podejmuje w specyficzny sposób i w określonym celu. Zakłada, że J była kobietą, arystokratką z otoczenia króla Salomona, pisarką o niezwykłym talencie na miarę Szekspira. To założenie, choć historycznie na wskroś dowolne, pozwala inaczej spojrzeć na Biblię: od strony literackiej. Na tym właśnie polega zamysł Blooma. Z subtelnych analiz tego słynnego historyka i teoretyka literatury wyłania się inny obraz Biblii w części spisanej przez J. Było to dzieło zupełnie nie religijne – pełna wyrafinowanej ironii opowieść o Jahwe, którego charakterystyka musiała się wydać późniejszemu judaizmowi bluźniercza. Choć dziś teorie dotyczące istnienia Jahwisty jako jednego autora nie są powszechnie uznawane, literackie odczytanie Biblii przez Blooma będzie nieocenione dla każdego dociekliwego umysłu i pozwoli – po raz kolejny – stwierdzić, jak wiele czytaliśmy z niezrozumieniem.
Wyznania i anatemy to późny zbiór aforyzmów Emila Ciorana (1911–1995) opublikowany w 1987 roku, choć część tekstów powstała wcześniej, a wszystkie właściwie były obecne w myślach autora od początku: samotność, śmierć, iluzja, sceptycyzm, a zarazem Bóg, buddyzm, nirwana, muzyka. Cioran, klasyk filozoficznej mizantropii, a zarazem miłośnik życia, które paradoksalnie cenił właśnie za brak – jego zdaniem – jakiegokolwiek sensu czy celu, w tym zbiorze prezentuje się od strony autoironii, melancholii i lżejszego niż wcześniej stylu. Rezerwuar tej tematyki stanowią tysiącstronicowe, wydane pośmiertnie, choć nieprzeznaczone do druku Zeszyty 1957–1972 (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2016). W późnych latach Cioran wyprecyzował i oszlifował te myśli przewijające się od dziesięcioleci w jego zapiskach i zawarł je w Wyznaniach…, ostatnim wydanym za życia własnym dziele (Rozmowy opublikowane na miesiąc przed śmiercią Ciorana są zbiorem wywiadów). Jest to tym cenniejsze literacko, że autor, rumuńskiego pochodzenia, zaczął pisać po francusku w dojrzałym wieku, kiedy na stałe osiadł w Paryżu, a mimo to zyskał sławę wybitnego stylisty. Teraz, u kresu drogi, w finezyjnych formułach każe nam cenić „niedookreśloną myśl, która nie przeradza się w słowo, i myśl jak błysk flesza, co może zaistnieć tylko przez słowo”. Przeczucie i aforyzm.
Zbiór mitów, rytuałów oraz symboli związanych z zawodami górnika, hutnika i kowala widzianych oczami historyka religii, system ideowy i techniki alchemii są głównym tematem części drugiej.
Sześć obszernych esejów tego tomu daje wyraz wszystkiemu, z czego Cioran jest znany. Polityczny sarkazm jest niewątpliwie gorzkim echem młodzieńczej fascynacji i rozczarowania faszyzmem. Mizantropia i ironia biorą tu na warsztat fazę historii politycznej z komunizmem i tradycyjną utopią.
Nieufność do słów, kultury i Boga każe autorowi marzyć o przedsłownym "raju otępienia", o świecie "radosnego osłupienia". Są to więc tyleż sylogizmy goryczy, zgorzknienia, co zachwytu. Nie służą do wywodzenia, lecz do zestawiania jak w przesłankach sylogizmu, bo zdaniem autora filozof nie ma dyskutować świata, lecz go wyrażać.
„O haszyszu” to niepowtarzalna dokumentacja narkotycznych doświadczeń Waltera Benja-mina (1892–1940) uzupełniona jego tekstami literackimi oraz rysunkami i skomentowana przez lekarzy. Benjamin, urodzony w Berlinie wybitny intelektualista niemiecki z asymilowanej rodziny żydowskiej, na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych przeprowadzał z grupą przyjaciół eksperymenty z haszyszem i meskaliną. Interesowało go postrzeganie świata w stanie narkotycznego odurzenia, a spisane obserwacje wykorzystywał w swoich utworach literackich. Mimo „naukowego” zamysłu uderza w protokołach odkrywcza poezja, oryginalna postać rzeczywistości zmuszająca do namysłu nad zasadnością naszego „trzeźwego” jej widzenia. Już więc sama lektura tego materiału wprawia czytelnika w stan niejakiego odurzenia, a typowy obraz realności zaczyna budzić wątpliwość. Ten intelektualno-poznawczy charakter eksperymentów Benjamina odróżnia go od tradycyjnych użytkowników haszyszu, stanowiąc istotny przyczynek do XX-wiecznych badań nad świadomością i jej „poszerzaniem”.
Robert Graves (1895-1985) był poetą z przekonania, powieściopisarzem dla zarobku i badaczem tradycji z namiętności. "Biała Bogini" (1948, wydanie rozszerzone: 1961) powstała między dwoma najbardziej znanymi u nas dziełami tego angielskiego twórcy: powieścią "Ja, Klaudiusz" (1934) i "Mitami greckimi"(1955). Graves wysuwa kontrowersyjne hipotezy, które nadają jego dziełu wprost sensacyjny charakter. Czytelnik wraz z autorem tropi ślady domniemanej tytułowej bogini w obrzędach i mitach starożytnej Irlandii i Brytanii. Te kruchy tradycji zawierają, zdaniem Gravesa, przekaz o pradawnym powszechnym kulcie tego bóstwa: bogini o wielu imionach, swoistej prototypowej religii. "Biała Bogini" to dzisiaj dzieło "kultowe", które niezależnie od kontrowersyjnej tezy jest prawdziwą kopalnią wiedzy o mitologii różnych kultur i o historii religii.
1 2 3 4 5
z 9
skocz do z 9