Menu

CiS

CiS
Teksty, które z czasem złożono w antologię nazwaną Nowym Testamentem, powstały w czasach, gdy księgi reprodukowano w jedyny możliwy wówczas sposób – przepisując je ręcznie. Każdy kopista nie tylko mógł się pomylić, co zresztą zdarzało się bardzo często, ale mógł też zmienić przepisywany tekst – co już zdarzało się rzadziej, jednak na tyle powszechnie, że w wielu miejscach sens pism uznawanych przez niemal dwa miliardy chrześcijan za natchnione uległ kompletnej zmianie. W Przeinaczaniu Jezusa Bart D. Ehrman stawia podstawowe pytanie – jaką możemy mieć pewność, że słowa czytane przez nas dziś, są tymi samymi, które napisali pierwotni autorzy Ewangelii, Listów czy Apokalipsy? Porównanie dowolnych dwóch manuskryptów ksiąg Nowego Testamentu nie pozostawia wątpliwości, że przez stulecia poprzedzające wynalezienie druku do tekstu wkradło się tyle przeinaczeń, iż w wielu aspektach sens tej najważniejszej księgi chrześcijaństwa uległ drastycznemu przeinaczeniu. Czy można dotrzeć do oryginalnych słów ich autorów? Jakimi metodami posługują się uczeni, by cel ten osiągnąć, i jakie są efekty ich prac? Jakie znaczenie mają zmiany wprowadzone do tekstu? To ważkie problemy, bowiem dopiero rozstrzygnąwszy je, będziemy w stanie udzielić odpowiedzi na kolejne pytania – na pytania, które nurtują dziś miliony ludzi na całym świecie: Czy piękna opowieść o wybaczeniu jawnogrzesznicy to apokryf? Czy apostoł Paweł naprawdę zabronił kobietom mówić w kościele? Czy pierwotnie w Ewangelii Marka istotnie znajdował się opis zmartwychwstania Jezusa? Czy nazwanie Jezusa Bogiem jest wynikiem pomyłki przy kopiowaniu manuskryptu? Czy jedyny fragment w Nowym Testamencie, jasno wyrażający doktrynę Trójcy Świętej, został dodany przez pobożnego kopistę? Bart D. Ehrman, autor ponad dwudziestu książek i licznych publikacji naukowych, jest profesorem religioznawstwa wysoko cenionego University of North Carolina oraz światowej klasy specjalistą w dziedzinie badań nad historią Nowego Testamentu. W książce Przeinaczanie Jezusa, która w roku 2006 przez wiele tygodni gościła na amerykańskich listach bestsellerów (ponad pół miliona sprzedanych egzemplarzy), a dziś została przetłumaczona już na kilkanaście języków, profesor Ehrman wprowadza czytelnika w problemy badań nad manuskryptami biblijnymi i świat niezwykłych zagadek, jakie od lat nurtują uczonych zajmujących się tą dziedziną, zwaną krytyką tekstu. Przy okazji mamy sposobność poznać historię samej dyscypliny oraz docenić znaczenie jej dorobku dla pojmowania podstawowych prawd religii chrześcijańskiej, a nie tylko w naszym kraju „prawdy” te wciąż mają istotny wpływ na życie wszystkich obywateli, nie wyłącznie tych, którzy w nie wierzą.
Tak w Polsce się nie pisze - napisał o Bobkowskim Roman Zimand. Miał rację, do dziś nikt mu nie dorównał - stylem i przenikliwością.
to opowieść o najdziwniejszym zwierzęciu zamieszkującym planetę Ziemia – o człowieku. Książkę otwiera pytanie, co pomyślałby o naszym gatunku naukowiec z obcej planety, gdyby wylądował tu z misją badawczą. Jak zinterpretowałby różnice płciowe, obyczaje seksualne, nasz altruizm i naszą kulturę? Autor, Steve Stewart-Williams, odpowiada na te pytania, łącząc dwie perspektywy teoretyczne – psychologię ewolucyjną i teorię ewolucji kulturowej. Przy przyjęciu tej perspektywy główne założenie jest oczywiste – ludzie są zwierzętami ukształtowanymi przez dobór naturalny, co oznacza, że tak samo jak wszystkie zwierzęta ewoluowaliśmy, by przekazywać swoje geny. Sytuacja się skomplikowała, gdy w pewnym momencie naszych dziejów wyewoluowaliśmy też zdolność do tworzenia i przekazywania kultury. Od tej chwili kultura zaczęła też ewoluować, zmieniając siebie i nas. To ten proces sprawił, że z małp kryjących się przed drapieżnikami na afrykańskiej sawannie staliśmy się małpami, która zasiedliły praktycznie wszystkie kontynenty, a niektóre z nich nawet coraz śmielej wyprawiają się poza swoją planetę, a przede wszystkim zaczynają też coraz lepiej rozumieć Wszechświat, którego są nieskończenie drobną częścią
Richard Dawkins postanowił zmierzyć się z potężnym przeciwnikiem – religią. Nie ma większego znaczenia, do którego boga i której religii się odnosi, gdyż autor podważa sens istnienia wszystkich religii na świecie. Autor z wykształcenia jest biologiem, i jak można się domyślić, podaje liczne naukowe dowody na nieistnienie boga. Co więcej, postrzega religię jako źródło wszelkiego zła.Autor podważa wszelkie teorie kreacjonistów. Zwraca uwagę, że religie miały tysiące lat, by się wykazać i udowodnić, że są człowiekowi potrzebne. A że tego nie uczyniły, lepiej w końcu zastąpić je nauką.
Apokalipsa nie nadciąga to wyjątkowo ważna książka. Odwołując się do rzetelnejnauki i własnego doświadczenia, Michael Shellenberger stara się wyplątać kwestię globalnego ocieplenia i jegoskutków z oparów absurdu, ignorancji i stronniczości. Po to,by pokazać nam rzecz krzepiącą i inspirującą – jeśli lękamy się o przyszłość naszej planet, kierujmy się rozumem. A przedewszystkim sercem. Richard Rhodes, zdobywca Nagrody Pulitzera, autor Jak powstawała bomba atomowa. Dyskusje o problemach środowiskowych zdominowane są zwykle przez skrajności, przy czym obie strony w równym stopniuzaślepia ideologia i ignorancja. Michael Shellenberger w swojej książce stara się zachować równowagę i rozsądek i to czyni jej lekturę tak odświeżającą. Liczne i ważne problem środowiskowe są w niej zaprezentowane rzetelnie, czemu towarzyszy równierzetelne wyjaśnienie, dlaczego ich obraz prezentowany opinii publicznej jest tak zniekształcony – odpowiedzialność za to ponoszą i naukowcy, i organizacje zajmujące się ekologią. A za tym wszystkim często stoi wielki biznes. Shellenberger natomiast pisze przekonująco, jego argumentacja jest spójna i uzupełniona o odniesienia do poważnych źródeł. Powiedziałbym, że Apokalipsa nie nadciąga to najważniejsza książka o problemach środowiskowych, jaka dotąd została opublikowana. Tom Wigley, klimatolog, University of Adelaide, były starszy naukowiec w National Center for Atmospheric Research (NCAR) i członek American Association for the Advancement of Science(AAAS) Musimy chronić naszą planetę, to nie ulega wątpliwości. Tylko jak? Niektóre odłamy ruchu ekologicznego zamknęły się w apokaliptycznej, eschatologicznej narracji, która nie dość, że jest antyludzka, jest też nienaukowa i kontrproduktywna. Michael Shellenberger proponuje konstruktywny enwironmentalizm – podejście polegające na trafnej identyfikacji problemów, z którymi się musimy zmierzyć, i poszukiwaniu sensownej odpowiedzi na pytanie, jak to zrobić. Steven Pinker, Johnstone Professor ofPsychology, Harvard University, autor Nowego Oświecenia Jeśli epidemia koronawirusa czegokolwiek nas nauczyła, to tego, że rozbudzone silne emocje i podziały polityczne prowadzą dozłej nauki, złych polityk i zbędnego cierpienia. Powszechnego cierpienia. Czy przypadkiem nie popełniamy tych samych błędóww naszych politykach środowiskowych? Znam Michaela Shellenbergera od dawna i wiem, że jest człowiekiem odważnym,innowacyjnym, a przy tym pragmatykiem unikającym stronniczości. Jest też człowiekiem, który naprawdę kocha naturę i który z moralnych względów robi wszystko, co naprawdę może jej pomóc. Jeżeli bliska jest wam taka postawa, musicie koniecznie przeczytać tę książkę. Jonathan Haidt, autor Prawegoumysłu Przygnębiającą powolność naszej reakcji na wywołaną przez człowieka zmianę klimatu przypisuje się zwykle knowaniomwywodzących się z prawicy klimatycznych negacjonistów i płynących szerokim strumieniem funduszom z przemysłu paliw kopalnych. W tej wciągającej, a przy tym świetnie udokumentowanej pracy Michael Shellenberger pokazuje, że sprawa nie jesttak prosta. Pokazuje nam bowiem hipokryzję zielonych, którzy z jednej strony straszą nas wizją klimatycznej Apokalipsy, a z drugiej (właśnie za pieniądze z paliw kopalnych) organizują nieustanne sprzeciwy wobec energetyki atomowej, jedynegoznanego w tej chwili „czystego” źródła energii, którego wykorzystanie na szerszą skalę mogłoby bez problemów pomóc nam poradzić sobie z najgorszymi ryzykami klimatycznymi. Ta książka pokazuje, jak lewicowa dezinformacja zastąpiła prawicowe oszustwo i stała się największą przeszkodą w staraniach o ograniczenie negatywnych konsekwencji zmian klimatu. Kerry Emanuel, profesor nauk o atmosferze, MIT Kłopot z apokaliptycznymi scenariuszami końca świata jest taki, że skrywają one rzetelne naukowe diagnozy i uniemożliwiają opracowanie praktycznych rozwiązań. To może nie być dla niektórych przyjemna wiedza, ale nie można zaprzeczyć, że lektura książki Apokalipsa nie nadciąga zmusza nas do refleksji, czy zapowiedzi końca świata, którymi co dzień bombardują nas media,naprawdę zbliżają nas do przyszłości, w której i ludziom, i środowisku będzie lepiej. Peter Kareiva, dyrektor Institute for the Environment andSustainability, UCLA, wcześniej szef zespołu naukowego The NatureConservancy Prawdziwy majstersztyk naukowego dziennikarstwa. Poprzez wywiady, relacje z własnych wypraw, obrazy i studia przypadkówMichael Shellenberger ukazuje nam, że nauki o środowisku potrafią wskazać drogę od histerii do humanizmu. Z tej książkidowiemy się też wiele o wylesieniu, zmianie klimatu, szczelinowaniu, ochronie przyrody i innych ważnych środowiskowych wyzwaniach. Ale nie o tym, że dzieje się źle, tylko o tym, co robić – i czego nie robić – by było lepiej. Mark Sagoff, autor The Economy of theEarth My, enwironmentaliści, mamy skłonność, by potępiać tych, którzy myślą inaczej, i zarzucać im ignorancję i wybiórcze, spaczone spojrzenie na świat oraz skłonność do poszukiwania w nim wyłącznie potwierdzenia własnych uprzedzeń. Tymczasem bardzo często sami mamy identyczne grzechy na sumieniu. Michael Shellenberger oferuje nam „szorstką przyjaźń” – i zarazem wyzwanie dla enwironmentalistycznej ortodoksji i nieelastycznych, zaślepionych umysłów. Autor książki Apokalipsa nie nadciąga bywa chwilami nawet jadowicie złośliwy i nie jest to dla nas miła lektura, ale prezentuje poglądy dobrze uzasadnione. Czytanie Schellenbergera to dobry trening, pozwalający wyrobić „mentalne mięśnie”, niezbędnenam, jeśli chcemy istotnie stworzyć dla świata projekt lepszej przyszłości, który da się zrealizować. Steve McCormick, były prezes The Nature Conservancy i były szef Fundacji Gordona i Betty Moore Michael Shellenberger kocha Ziemię zbyt mocno, by zaakceptować nonsensy i zdroworozsądkowe prawdy, które głosi enwironmentalizm. Ta książka narodziła się z wielkiej pasji i jest naprawdę cudowna. To jedna z tych książek, które zmieniają to, jak myślimy o świecie. Żałuję, że nie znalazłem w sobie dość odwagi, by tak pisać. I wdzięczny jestem autorowi za to, że on się na to odważył. Andrew McAfee, Principal Research Scientist w MIT, autor More from Less Czy sama deklaracja, że mamy kryzys, może uratować naszą planetę? Stawka jest wysoka, ale Michael Shellenberger pokazuje,że są sensowne rozwiązania problemów środowiskowych dobre też dla człowieka. Nikt nie zakończy lektury tej żywo napisanej,poruszającej i dobrze udokumentowanej książki bez wrażenia, że lepiej rozumie największe wyzwania, jakie stoją w antropocenie przed tymi, którzy chcą dla nas lepszej przyszłości. Erle Ellis, profesor geografii i nauk o środowisku,University of Maryland, Baltimore County, autor Anthropocene: A Very ShortIntroduction
Fascynująca i oryginalna analiza ludzkiej przemocy. Nowe hipotezy poparte dowodami z badań nad naszymi małpimi kuzynami oraz ludzkimi i przedludzkimi przodkami (i ludźmi żyjącymi współcześnie). —STEVEN PINKER Świetna analiza roli agresji w naszej historii ewolucyjnej. —JANE GOODALL Wrangham zawsze był jednym z najoryginalniejszych i najbardziej przy tym wpływowych badaczy czynników ekologicznych i ewolucyjnych kształtujących historię naszego gatunku. W Paradoksie dobra rozszerza swoje analizy na kolejną z fundamentalnych składowych kondycji ludzkiej. —EDWARD O. WILSON Nikt chyba nie wie więcej o ewolucji człowieka niż Wrangham i nikt chyba nie potrafi na ten temat powiedzieć tak wielu ważnych rzeczy i to w tak ciekawy sposób. Tym razem dostajemy od Wranghama fascynującą opowieść o samoudomowieniu człowieka. —MATT RIDLEY
Richard Dawkins miał piętnaście lat, gdy sam wyrósł z religii. Napisał tę książkę, by pomóc tym wszystkim, którzy podobnie jak on w tym wieku mają coraz więcej wątpliwości, ale obawiając się reakcji rodziny, środowiska, nie chcąc zrywać z tradycją albo urazić najbliższych i wreszcie wciąż wątpiąc, nie podejmują tego ostatecznego kroku. Tymczasem Dawkins pokazuje, że w Boga (czy w bogów) wierzyć nie należy, bo prawdopodobieństwo, że takie istoty istnieją jest znikomo małe, a już z zupełną pewnością nie one stworzyły świat, w którym żyjemy, a też wierzyć nie warto, bo po pierwsze nie z religii pochodzi nasza moralność (i w żadnych świętych księgach nie znajdziemy przepisu na to, by być dobrym człowiekiem), a po drugie świat bez bogów i bez kleru jest piękniejszy i lepszy. A przede wszystkim prawdziwy!. Wyrastając z Boga to zatem przewodnik dla wszystkich, którzy chcą… dorosnąć. W sześciu rozdziałach części pierwszej wspólnie z autorem przyglądamy się temu, dlaczego religie – i ich święte księgi, czyli oczywiście też Biblia – nie mogą być dla nas wzorcem dobra, moralności i zwykłej ludzkiej przyzwoitości, w sześciu składających się na część drugą zaś Richard Dawkins wyjaśnia, dlaczego jedynie niereligijne myślenie, a przede wszystkim nauka, mogą pomóc zrozumieć nam, jak świat powstał i jak działa. A ta wiedza jest warunkiem, by świat ten uczynić lepszym.
We wrześniu 2007 w waszyngtońskim mieszkaniu Christophera Hitchensa odbyła się dwugodzinna rozmowa, w której udział obok gospodarza wzięli Richard Dawkins, Sam Harris i Daniel Dennett. Ta dyskusja „Czterech Jeźdźców Apokalipsy”, jak już wówczas nazywali ich dziennikarze, została nagrana i sfilmowana. Było to pierwsze i jedyne w tym gronie spotkanie czterech autorów, których przetłumaczone na dziesiątki języków i wydawane w milionowych nakładach książki stały się zarzewiem NOWEGO ATEIZMU. Nagranie trafiło do Internetu – między innymi na YouTube oraz na witrynę fundacji Richarda Dawkinsa, która je realizowała – i miało miliony odsłon. Dziś po raz pierwszy ta dyskusja, która w niczym nie straciła na aktualności, ukazuje się w druku. Publikacji towarzyszą specjalnie na tę okoliczność przygotowane teksty jej uczestników. Niestety tylko trzech, bo gospodarz spotkania, Christopher Hitchens, umarł na raka w grudniu 2011 roku. Książka poprzedzona jest wstępem pióra Stephena Fry, znanego brytyjskiego aktora, komika, pisarza i reżysera, a także – o czym już nie wszyscy wiedzą – ateisty.
Relacje między feminizmem i nauką – a naukami biologicznymi w szczególności – były zawsze napięte, o ile wręcz nie wrogie. Większość feministek ma skłonność do tego, by nie wierzyć w nic, co mówią naukowcy, z góry zakładają bowiem, że nauka to „wymysł białych heteroseksualnych mężczyzn” i kolejne narzędzie opresji kobiet. Czy jednak istotnie tak jest, czy naprawdę nauka jest wroga kobietom i kobiecości? A może jednak raczej jest ich sojusznikiem? W książce Kto się boi Karola Darwina? Feminizm wobec teorii ewolucji Griet Vandermassen – konfrontując ze sobą dorobek współczesnego ewolucjonizmu i prace teoretyczek feminizmu – pokazuje, że w rzeczywistości nauki biologiczne, a zwłaszcza psychologia ewolucyjna (do której radykalne feministki żywią szczególną animozję), mogą stać się najlepszym sojusznikiem feminizmu, przy czym z takiego sojuszu korzyści mogą odnieść obie strony. Feminizm bowiem, jak pokazuje Vandermassen, jedynie w naukowej prawdzie o człowieku może znaleźć sensowne uzasadnienie swojego programu, a z kolei nauka, otwierając się na racjonalny feminizm, zyskuje cenną perspektywę badawczą, czyli może lepiej realizować swój podstawowy cel, jakim jest poszukiwanie prawdziwych odpowiedzi na pytania o naturę świata.
MOTYL, JAKI JEST, (NIE) KAŻDY WIDZI Parafraza słynnego hasła z pierwszej polskiej encyklopedii autorstwa Benedykta Chmielowskiego pojawia się w tym miejscu nie przez przypadek. W roku 1745 ksiądz Chmielowski uznał szczegółowe opisywanie konia za pozbawione sensu, gdyż było to zwierzę powszechnie znane, a jego wygląd i właściwości absolutnie oczywiste. Dlatego w Nowych Atenach, w tym jednym, jedynym przypadku, opis zwierzęcia autor zastąpił tylko tym krótkim stwierdzeniem (choć jednocześnie w różnych miejscach swojego dzieła opisał konie dokładnie, legenda pozostała). Nie zmienia to faktu, że z podobną lakonicznością opisu bardzo często spotykamy się współcześnie w odniesieniu do motyli. Gdy jednak uda się kogoś wciągnąć w rozmowę, okazuje się, że wielkie (znacznie większe, niż u koni) zróżnicowanie biologii i zachowań, nie mówiąc o wyglądzie tych owadów, może zainteresować nie tylko specjalistów. Niedowierzanie budzi już fakt, że w naszym kraju żyje ponad trzy tysiące gatunków motyli. Jeśli pokażemy komuś książkę prezentującą te najbardziej pospolite, z pewnością będzie zdumiony, jak barwne są niektóre z nich. Najczęściej nasz rozmówca będzie twierdził, że nigdy nie widział takich na własne oczy, a kiedy na krótkim spacerze lub nawet w przydomowym ogródku uda mu się zaobserwować kilka lub kilkanaście z nich, jest naprawdę zaskoczony. Nagle okazuje się, że nie dostrzegał niezwykłego bogactwa życia toczącego się tuż za progiem… [fragment Rozdziału 1.]
Hal Arkowitz i Scott Lilienfeld od roku 2006 prowadzą „Scientific American Mind” rubrykę „Fakty i fikcje” poświęconą psychiatrii i psychologii. W książce "Zdrowie psychiczne. Mity i fakty" znalazły się wybrane teksty publikowane wcześniej w tej rubryce, zaktualizowane o najnowsze badania i teorie oraz kilka tekstów napisanych specjalnie z myślą o publikacji w książce. Kolejne rozdziały poświęcone są poszczególnym aspektom zdrowia psychicznego i terapii – łącznie 51 mitom wybranym spośród tych, które wokół ludzkiej psychiki krążą, oraz temu, co o tych mitach ma do powiedzenia nauka. Dowiadujemy się zatem między innymi, co dziś naukowa psychologia i psychiatria mówią o zaburzeniach ze spektrum autyzmu, ADHD, chorobie dwubiegunowej, anoreksji i bulimii, psychopatii, samobójstwach… A przy okazji autorzy (Hal Arkowitz jest też psychoterapeutą i prowadzi praktykę kliniczną) radzą czytelnikom, czym się kierować, poszukując pomocy w problemach natury psychicznej. Wstęp do wydania polskiego napisał od lat współpracujący ze Scottem Lilienfeldem dr Tomasz Witkowski, autor (między innymi) Zakazanej psychologii
„NA PEWNO wszyscy znają takie nagłówki: Oto Twój zakochany mózg (rozmodlony mózg, zazdrosny mózg, szczęśliwy mózg…). Artykuł opatrzony takim tytułem zwykle ilustrują obrazy aktywności mózgu (potocznie — i raczej niepoprawnie — zwane skanami) — a to mózg medytującego buddyjskiego mnicha, a to narkomana na głodzie, ewentualnie studenta I roku usiłującego zdecydować, czy woli Colę, czy Pepsi. Dziennikarze — a także niektórzy neuronaukowcy — ubóstwiają odwoływać się do neurobiologicznych podstaw zachowania przy wyjaśnianiu prawie wszystkiego, od spekulacji finansowych Berniego Madoffa poprzez nasze niemal narkotyczne uzależnienie od iPhone’ów i seksualne wybryki polityków aż po niechęć prawicy do przyjęcia do wiadomości, że globalne ocieplenie jest faktem, a nie spiskiem jajogłowych. Ba — nawet kariera samoopalaczy była w ten sposób wyjaśniana”. (Fragment WSTĘPU) Warto wiedzieć, ile w tym wszystkim jest prawdziwej nauki, a ile medialnej sensacji i pseudonauki, a mało kto potrafi na takie pytania odpowiedzieć lepiej niż autorzy książki: SCOTT O. LILIENFELD jest profesorem psychologii na Emory University w Atlancie. Ma w dorobku ponad dwieście publikacji. W roku 1998 został uhonorowany nagrodą David Shakow Early Career Award for Distinguished Contributions to Clinical Psychology przez Society for Clinical Psychology, oddział American Psychological Association (APA). Przez dwie kadencje pełnił funkcje prezesa Society for a Science of Clinical Psychology. Jest członkiem Association for Psychological Science i wydawcą „Scientific Review of Mental Health Practice”, a jego naukowe zainteresowania obejmują głównie badania nad zaburzeniami osobowości, problematykę diagnoz i klasyfikacji schorzeń w psychiatrii, pseudonaukowe teorie w psychologii i psychiatrii oraz nauczanie psychologii. W Polsce ukazała się dotąd jedna książka, której jest współautorem – 50 wielkich mitów psychologii popularnej. SALLY SATEL, profesor psychiatrii, wykładowca Yale University School of Medicine, członek (W.H. Brady Fellow) American Enterprise Institute, autorka kilkunastu książek (w tym How Political Correctness is Corrupting Medicine (2001) i Drug Treatment: The Case for Coercion (1999). Poza czasopismami naukowymi pisuje też dla „The New Republic”, „Wall Street Journal” i „The New York Times’a”.
Człowiek używa zaledwie dziesięciu procent swojego mózgu, przeciwieństwa się przyciągają, chcieć to móc, z raka można wyleczyć się samemu, wykrywacz kłamstw zawsze wskaże oszusta, człowiek zahipnotyzowany zrobi wszystko, co mu się każe, i przypomni sobie wszystkie złe rzeczy, jakie zdarzyły mu się w życiu, można się nauczyć obcego języka przez sen, mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus (i do tego bez przerwy gadają)… Każdy z nas zna setki takich „psychologicznych prawd” i każdy z nas nieustannie się z nimi styka. W kinie, w telewizji, w setkach książek, audycji radiowych i artykułów prasowych nieustannie karmieni jesteśmy psychologiczną mitologią, a sądząc z tego, że taka „poppsychologia” regularnie – i to na całym świecie – trafia na listy bestsellerów, to bardzo chcemy takiej karmy. Jest tylko jeden „drobny” problem: większość tej „wiedzy” nie ma nic wspólnego z tym, co współczesna psychologia naukowa wie już o ludzkich postawach, zachowaniach, motywacjach, emocjach i osobowości. Scott O. Lilienfeld, Steven Jay Lynn, John Ruscio, Barry L. Beyerstein, autorzy książki 50 wielkich mitów psychologii popularnej, to wykładowcy i profesorowie renomowanych amerykańskich uczelni. Dla kogoś, kto tak jak oni zajmuje się psychologią zawodowo i wykształcił już kolejne pokolenie psychologów, kariera mitów tworzonych przez przemysł psychologii popularnej stanowi poważne wyzwanie i to nie tylko dlatego, że dominujące w kulturze masowej mity i stereotypy w większości albo są fałszywe, albo odwołują się do dawno już zarzuconych teorii i koncepcji natury ludzkiej. Gorzej, że część z tych mitów jest po prostu szkodliwa! Skąd się biorą psychologiczne mity i dlaczego niektóre z nich są groźne, jak nie dać się uwieść poppsychologii i dlaczego w psychologii fakty są zwykle znacznie ciekawsze od fikcji – na te pytania odpowiada 50 wielkich mitów psychologii popularnej.
W roku 2006 po światowym sukcesie Boga urojonego Richard Dawkins stał się ikoną ruchów ateistycznych i sceptycznych. Ten sukces przyćmił nawet jego ważne dokonania naukowe i kluczową rolę, jaką w popularyzacji neodarwinizmu – i szerzej, naukowej wizji świata – odegrały jego poprzednie książki – od "Samolubnego genu" poprzez "Fenotyp rozszerzony" i kilkanaście innych, aż po "Najwspanialsze widowisko świata" i "Magię rzeczywistości". W każdym razie dziś nikt, nawet przeciwnicy Dawkinsa (a ma ich wielu) nie kwestionuje jego wyjątkowej pozycji naukowca, intelektualisty i obrońcy rozumu. Apetyt na cuda to pierwszy tom wspomnień, które profesor Dawkins postanowił przygotować z okazji swoich siedemdziesiątych urodzin (tom drugi - "Światełko w mroku" - ukaże się w polskim przekładzie jesienią 2016).
Nowy Renesans to próba eksploracji intelektualnego krajobrazu współczesności. Staram się w tej książce śledzić rewolucyjne prace i idee najwybitniejszych przedstawicieli tak różnych dziedzin wiedzy jak nauki komputerowe, kosmologia, nauki o poznawaniu (cognitive science) czy biologia ewolucyjna. Ci ludzie sprzeczają się ze sobą, ale i uczą się od siebie wzajem, a to, czego się nauczyli, stosują we własnej pracy. Do tego grona należą między innymi biolog ewolucyjny Helena Cronin, filozof Daniel C. Dennett, biogeograf Jared Diamond, analityk technologii Ray Kurzweil, bioantropolog Richard Wrangham, przedstawiciele nauk komputerowych: Rodney Brooks, David Gelernter, Jaron Lanier, Marvin Minsky, Hans Moravec i Jordan B. Pollack; nauk o poznawaniu — Andy Clark i Marc D. Hauser; psychologowie Stephen M. Kosslyn i Steven Pinker; fizycy: David Deutsch, Alan Guth, Seth Lloyd, Lisa Randall, Martin Rees, Lee Smolin i Paul Steinhardt. W Nowym Renesansie pragnę ukazać od wewnątrz przewrót, jaki właśnie następuje, gdyż dyskusje, które możemy tu śledzić, będą wyznaczać kierunki rozwoju nauki w najbliższych dekadach.
W roku 2006 po światowym sukcesie "Boga urojonego" Richard Dawkins stał się ikoną ruchów ateistycznych i sceptycznych. Ten sukces przyćmił nawet jego ważne dokonania naukowe i rolę, jaką w popularyzacji neodarwinizmu – i szerzej, naukowej wizji świata – odegrały jego poprzednie książki – od Samolubnego genu poprzez Fenotyp rozszerzony i kilkanaście innych, aż po Najwspanialsze widowisko świata i Magię rzeczywistości. Dziś nikt, nawet przeciwnicy Dawkinsa (a ma ich wielu), nie kwestionuje jego wyjątkowej pozycji naukowca, intelektualisty i obrońcy rozumu. Światełko w mroku to kolejnytom wspomnień, które profesor Dawkins postanowił przygotować z okazji swoich siedemdziesiątych urodzin (tom pierwszy – Apetyt na cuda – ukazał się w polskim przekładzie w maju 2016).
W połowie wieku XX Andre Malraux powiedział, a wielu później po nim to powtarzało, że „wiek XXI będzie wiekiem mistyki, albo go w ogóle nie będzie”. Żyjemy w połowie drugiej dekady XXI wieku i mistyków w istocie przybywa, ale nie wydaje się, by ich obecność zmieniała nasz świat na lepszy. Pewnie dlatego pojawia się coraz więcej głosów, które przekonująco dowodzą, że zarówno bez mistyków, jak i bez ich Boga nie tylko da się żyć, ale żyje się pełniej i szczęśliwiej. Takich głosów przybywa również w „katolickiej Polsce”. Książka Janusza Majcherka Bóg bez znaczenia to jeden z dowodów, że nie wolno przejść obok nich obojętnie. Autor przekonująco wyjaśnia, iż takie „bezbożne” życie może być dobre, spełnione i szczęśliwe. Książka w sposób zwięzły i przystępny rozbija religijne iluzje, ukazując możliwość dojrzałej i odpowiedzialnej obecności w świecie bez konieczności odwoływania się do pozaziemskich autorytetów. Lektura obowiązkowa dla wierzących i ateistów.
W ten czy inny sposób wszystkie moje książki poświęcone są tej samej historii o niemal nieograniczonym potencjale, jaki niesie darwinowska zasada doboru naturalnego, o ile tylko raz uruchomiony proces samoreplikacji ma szansę rozwijać się na przestrzeni dostatecznie długiego czasu. „Rzeka genów” jest dla mnie dalszym ciągiem misji, której się podjąłem. Doprowadzam tu całą opowieść do pozaziemskiej kulminacji, łącznie z rozważaniami na temat zaszczepienia fenomenu samoreplikacji wśród miriadów atomów przestrzeni kosmicznej. R. Dawkins, fragment Wstępu
RICHARD DAWKINS, zwany też „księciem ewolucjonizmu” – a czasem „rottweilerem Darwina” – jest jednym z najwybitniejszych współczesnych biologów i jednym z najlepszych popularyzatorów nauki. Jest twórcą kilku programów telewizyjnych, autorem setek artykułów i kilkunastu książek, tłumaczonych na dziesiątki języków i czytanych przez miliony ludzi na całym świecie. Do tej pory jednak Dawkins swoje książki – nawet te popularnonaukowe – kierował do dorosłych czytelników. Magia rzeczywistości to w jego dorobku coś zupełnie nowego, po raz pierwszy bowiem autor Samolubnego genu i Boga urojonego zwraca się do młodego czytelnika, którego z całą mocą swego talentu pragnie przekonać do najwspanialszej magii, magii natury, a więc magii rzeczywistości właśnie, oraz do najwspanialszego osiągnięcia człowieka, z którym żadne cudy, mitologie i religie nie mogą się równać: do NAUKI i naukowego wyjaśniania świata. W tym trudnym przedsięwzięciu (młodzi ludzie na całym świecie są najbardziej wymagającymi czytelnikami) profesorowi Dawkinsowi pomaga Dave McKean, jeden z najwyżej cenionych współczesnych grafików, współautor książek wydawanych z tak znanymi pisarzami jak Stephen King, Neil Gaiman czy Ray Bradbury, autor setek albumów i komiksów, tysięcy okładek, kilku własnych filmów, a także twórca postaci do dwóch filmów o Harrym Potterze. Współpraca tej dwójki nie mogła się nie powieść. Sukces angielskiego i amerykańskiego wydania Magii rzeczywistości (wiele tygodni na liście bestsellerów Amazona) to tylko jeden z dowodów. Tłumaczenia na kilkanaście języków to dowód kolejny.
To nowe, uzupełnione o osiemdziesięciostronicowe wprowadzenie wydanie opublikowanej przez CiS w roku 2015 książki Polak – katolik?. Sześć lat, jakie minęło od pierwszego wydania, to czas obfitujący w ważne wydarzenia i dla świata, i dla Kościoła katolickiego, i wreszcie dla polskiego katolicyzmu, który wciąż jest przedmiotem refleksji – i troski – profesora Obirka.