Menu

Civitas Christiana

Civitas Christiana
Praca Jeana Guittona Myśl i wojna jest dziełem klasycznym nie tylko dla adeptów szkół wojskowych we Francji. Jest to „zbiór konferencji, z których pierwsza datuje się z 1940 roku, a pozostałe były wygłaszane w Wyższej Szkole Wojennej, począwszy od 1952 roku”. Autor, który nie jest teoretykiem wojskowym, lecz filozofem, stara się pokazać, że filozofia, badająca relację między „ myślą i działaniem ma nam coś do powiedzenia na temat strategii, jej istoty i jej zasad”. Wątkiem przewodnim pracy jest poszukiwanie sensu ewolucji, jakiej podlega strategia, która w erze broni nuklearnej „ osiąga poziom < metastrategii>, ponieważ w całej rozciągłości postawiony zostaje problem celów ostatecznych”. Refleksje Guittona mimo upływu czasu zachowują swoją ważność, zwłaszcza w naszych czasach, kiedy skutki nihilizmu są aż nazbyt widoczne, a w Europie Zachodniej znowu obserwujemy brutalne pojawienie się zjawiska „wojny”. W tym sensie można jego pracę uznać za wydarzenie filozoficzne i strategiczne. Niniejsze wydanie zostało opatrzone komentarzami wykładowców Wyższej Szkoły Wojennej. Jean Guitton ( 1901-1999) francuski filozof i pisarz, od 1961 roku członek Akademii Francuskiej, od 1987 roku członek Akademii Nauk Moralnych i Politycznych, jako jedyny świecki brał udział w obradach Soboru Watykańskiego II.
Oddaję w Wasze ręce trzecią i ostatnią część owocu mojej refleksji składającą się z kolejnych pięćdziesięciu jeden rozdziałów, które skupiają się tym razem na ostatnich siedmiu rozdziałach Ewangelii Mateusza oraz innych tekstach nowo testamentalnych. Całość zdecydowałem się opisać w symbolicznej liczbie stu pięćdziesięciu trzech drobnych opowiadań. Liczbie odpowiadającej ilości ryb, jaką Szymon Piotr wyciągnął na brzeg niedługo po tym, jak spotkał Zmartwychwstałego Jezusa. Dlaczego św. Jan okazał się taki drobiazgowy, przekazując nam najdrobniejsze szczegóły tego niezwykłego połowu? Uczeni zastanawiają się do dzisiaj… Mnie osobiście przekonuje wersja św. Hieronima, zdaniem którego Wielki Rybak miał po prostu wyciągnąć wszystkie znane ówcześnie gatunki ryb. To zaś oddawać miało jego misję w rodzącym się Kościele – był przecież posłanym przez samego Chrystusa do łowienia wśród wszystkich narodów. Ufam zatem, że i moje rozważania trafią do wszystkich ludzi… którzy zechcą się nad nimi pochylić. Ks. Piotr Kozłowski
Struktura książki, logiczna i spójna, prowadzi czytelnika od opisu nowego paradygmatu antropologicznego i etycznego w społeczeństwie sieci, poprzez społeczno-kulturowe implikacje społeczeństwa sieciowego, aż po część poświęconą Kościołowi i jego społecznej nauce w relacji do teorii społeczeństwa sieci. Ta ostatnia, bodaj najistotniejsza część publikacji, odnosi się do kilku wybranych kwestii: do personalizmu, wspólnotowości oraz zasad życia społecznego traktowanych jako kluczowe z perspektywy społeczeństwa sieci widzianego jako wyzwanie dla Kościoła. Praca tak skomponowana doskonale wpisuje się w postulowany współcześnie paradygmat multidyscyplinarności badań. Pani Kosche realizuje bowiem rzecz niełatwą i – w znacznym stopniu – nowatorską. Nie jest bowiem łatwo płynąć pod prąd współczesnych trendów badawczych, zwłaszcza na styku socjologii i etyki. Autorka jednak z powodzeniem eksploruje niepewne tereny pograniczne. Czytelnik ma okazję śledzić wraz z Autorką odpowiedź na arcyważne pytania: na ile opisane przez Castellsa procesy usieciowienia społeczeństwa winny znaleźć swoje odniesienie we współczesnym działaniu i formach pracy apostolskiej Kościoła? Jak dalece wpływają one na dotychczasowe kategorie antropologiczne i etyczne oraz jakie mają konsekwencje w życiu społecznym? Czy Kościół w swoim posłannictwie korzysta z dorobku Castellsa? Jak połączyć życie z wiarą oraz działanie w sieci? Czy chrześcijanin powinien uciekać od technologii, czy też włączyć się aktywnie w jej tworzenie? Czy wizja Castellsa jest całościowa i odpowiada doktrynie katolickiej, czy też redukcyjna i wymaga uzupełnienia o jakieś aspekty? Ks. dr hab. prof. Arkadiusz Wuwer
Tematem tej książki jest duchowość biblijna. „Duchowość” w dzisiejszym rozumieniu oznacza przeróżne rzeczy. Tutaj rozumiemy ją jako wiarę przeżywaną w miłości i podtrzymywaną przez nadzieję. Nasz plan zatem przedstawia się prosto: będziemy podążać po tej linii. Przyjrzymy się świadectwu Biblii. Ze względu na różnice między jej obiema głównymi częściami zajmiemy się najpierw Starym Testamentem — czyli Pismami żydowskimi — a następnie Nowym. Ponieważ razem składają się one na chrześcijańskie Pismo Święte, w naturalny sposób zachodzą na siebie.
Ortodoksja jest z jednej strony pewnym stanem poznania, w jakim się znajdujemy… z drugiej zaś strony przedstawia ona pewien stan egzystencjalny pozostający w związku ze stanem poznawczym... Istnieje jeszcze jednak metapoziomowe ujęcie ortodoksji jako postawy wobec własnego stanu poznawczego. Innymi słowy, jedną rzeczą jest wierzyć, że Syn jest konsubstancjalny z Ojcem, a inną rzeczą być wdzięcznym za tę wiarę bądź być z niej dumnym. Jeśli można mówić o „praktycznym” charakterze ortodoksji, to ocena własnej wiary przez człowieka i jej ujęcie w horyzoncie wartości mają również znaczenie dla stanu jego ortodoksyjności. Postawy pychy czy faryzejskiego samozadowolenia nie są właściwe w przypadku łaski wiary. Proponuję odróżniać ortodoksyjność pierwszego rzędu (pozostawanie wiernym nauczaniu Kościoła) i ortodoksyjność drugiego rzędu (pozostawanie wiernym uczniem Jezusa Chrystusa zależne od tego, w jaki sposób przyjęta została ortodoksyjność pierwszego rzędu). (…) Można pozostawać ortodoksyjnym, a jednak wpaść w pułapkę pychy. Ortodoksja pierwszego rzędu zostaje wówczas oderwana od ortodoksji drugiego rzędu.
Na kartach tej książki historia Starego Testamentu nabiega żywą krwią. Pulsuje ona w postaciach znanych nam z Biblii - Abrahama, żony jego Sary, pięknej i wiernej, bratanka Lota i jego żony, zamienionej w słup soli podczas ucieczki z płonącej Sodomy, a także całego, wolno żyjącego, pasterskiego plemienia Hebrajczyków, które rządzi się własnymi prawami, swoistą moralnością, wierzy we własnych bożków. Bogactwo szczegółów historycznych i obyczajowych idzie tu w parze z pięknym, plastycznym językiem, właściwym najlepszym historycznym powieściom Zofii Kossak. Ale ta książka przekroczyła granice zainteresowań historycznych autorki - stała się obrazem przeznaczeń ludzkich, znakiem przymierza, jakie zawiera Bóg z człowiekiem bez reszty Mu oddanym. Na naszych oczach pasterski lud przeobraża się w świadomy siebie naród, a jego losy, zamknięte w książce granicami życia Ab-Rama, są zapowiedzią i wytłumaczeniem sensu istnienia człowieka.
O świętym Pawle nie wiemy zbyt wiele. Nie wiemy, jak wyglądał. Pseudo-Lucjan Philopatrias, autor apokryfu z IV wieku, mówi drwiąco, że był to Galilejczyk „łysy, z nosem garbatym, który wstąpił do trzeciego nieba i tam poznał cudowne rzeczy”. Święty Jan Chryzostom opowiada o człowieku „wysokim na trzy łokcie”. Wreszcie już w VI wieku Jan Malala opisywał go następująco: „Człowiek garbaty, ze szpakowatymi włosami i szpakowatą brodą, o trędowatej cerze, z orlim nosem, niebieskimi oczami i brwiami zrośniętymi nad nosem”. Niezbyt zachęcający obraz człowieka, który wzbudzał taką miłość i taką nienawiść, który przez całe życie zdobywał ludzi dla Prawdy. Jan Dobraczyński kreśli postać Pawła na miarę swych wyobrażeń o nim. Może to będzie dla jednych Paweł zbyt ludzki, dla drugich zbyt nadludzki – stygmatyk, wlokący swe schorowane ciało w nieustępliwej wędrówce. Ale prawdziwy Paweł jest tajemnicą i tajemnicą pozostanie. Święty miecz został napisany przez Dobraczyńskiego pod świeżym wrażeniem spotkania z Rzymem, gdzie pisarz przebywał w 1947 roku. Idąc śladami Sienkiewicza stworzył swój własny obraz „ginącego świata”.