Eperons-Ostrogi

Eperons-Ostrogi
Informacje o sortowaniu:

sortowanie wg Popularności:
Produkty są sortowane według popularności na podstawie kilku czynników: liczby zakupów, ilości i wartości wystawionych ocen, zainteresowania użytkowników mierzonych dodaniem produktu do koszyka lub ulubionych.

sortowanie wg Cena - od najniższej:
Produkty są sortowane po aktualnej cenie sprzedaży, od najniższej do najwyższej.

sortowanie wg Cena - od najwyższej:
Produkty są sortowane po aktualnej cenie sprzedaży, od najwyższej do najniższej.

sortowanie wg Od najnowszych:
Produkty są sortowane według daty premiery. Na początku wyświetlane są najnowsze tytuły, które dopiero trafiły do sprzedaży lub będą dostępne w najbliższym czasie

sortowanie wg Od najstarszych:
Produkty są sortowane według daty premiery. Na początku wyświetlane są najstarsze tytuły.
Wielowymiarowe dzieło Sade’a śmielej niż standardowe Oświecenie podejmuje sygnalizowane w nim motywy; dyskrecję czy ostrożność zastępują jawność i stanowczość. Na tle brawurowej ekspozycji zła, zbrodni i przemocy Markiz oddaje głos kobiecie, czyniąc z Julietty podmiot realizujący niezależnie swój los. Historia Julietty to więc również historia autokreacji, suwerennego aktu twórczego, który jest akcesem do wolności i rozkoszy. Niesformatowana społecznie i kulturowo, niepohamowana w spełnianiu aspiracji i fantazji, bohaterka Sade’a mierzy emancypacyjnym gestem w niedoróbki oświeceniowej ideologii równości. Czy jest kobietą rewolucyjną? Tak, jeśli idea wolności i interwencja przemocy są nieodzownymi elementami wszelkiego przewrotu. Wraz z Juliettą na scenę społecznego teatru wkracza kobiecość rozmontowująca fantazmat kolonizatorskiej męskości, dezintegrująca wszelką instytucjonalną hieratyczność i protekcjonalizm, które od zarania wypychały kobiety z Historii. Czy Sade jest feministą? Raczej nie, a przynajmniej stawianie takiej kwestii uruchamiałoby niekończącą się debatę, ale Historia Julietty jest z pewnością gotowym i ekskluzywnym (tak samo jak ewidentnie inkluzywnym) zasobem najbardziej pożądanych idei emancypacyjnych. Beata Dobroszek
Dybuki to egzorcyzmy, polegające nie na przegnaniu duchów przeszłości, lecz na ich utuleniu. „– Ale co z moim własnym dybukiem? Jak mam się go pozbyć? – Ciii, nie masz się go pozbywać. Musisz go uwolnić, pomóc mu znaleźć spokój”. Jest kobieta, Irene, którą nawiedził dybuk, żydowski duch małej dziewczynki zamordowanej w obozie zagłady - jak się dowiadujemy siostry bohaterki opowieści, która umiera jeszcze przed narodzinami głównej bohaterki. I ten duch nieznanej siostry, Mariette wchodzi w młodszą siostrę, Irene. A że jest to historia prawdziwa, młodsza siostra, nie znając starszej, postanawia uporać się z duchem siostry i przy okazji opowiada tę historię nam, świadkom historii i żyjącym - częściowo zdając relację z własnego życia, częściowo ku przestrodze, po części ku nauce… Dybuki to próba przepracowania traumy dziecka ocalałych przez stworzenie w literaturze miejsca dla siostry, która nie ocalała, stworzenie jej biografii, zarysu losu, który nie mógł się ziścić. Irene urodziła się parę lat po wojnie, parę lat po śmierci siostry, więc przerażające fakty z życia rodziny zna tylko ze strzępków opowieści – i postanawia dać tej opowieści swój głos. „Nie mam ani dzieci, którym mogłabym opowiedzieć tę historię, ani Boga, żeby jej wysłuchał. Postanowiłam więc napisać książkę” – czytamy w Preludium. Jest to głos nowoczesnej osoby, którą dziwi jej własna nostalgia, głos racjonalnej, lewicowej ironicznej feministki (wystarczy spojrzeć na galerię kobiecych postaci – psychorabinkę łączącą Talmud z Freudem, przenikliwą detektywkę z pokoju z tajemniczą skrzynią, czy wreszcie Mariette – ożywioną w tej powieści siostrę przyrodnią, biolożkę z Kanady). To różni tę książkę od wielu opowieści Żydów z drugiego pokolenia. Niesamowitość tej historii w niezwykły sposób poraża, a gdy się już jest w tym dziwnym stanie odrętwienia, wynikającego z wiedzy, coś nakazuje wysłuchać tej historii do samego końca. Bo historie o duchach, widmach i dybukach to zawsze ukryte historie o nas samych, o jakich nie mieliśmy nawet pojęcia… Niesamowitość „Dybuków” polega nie tyle na kolejnej trudnej opowieści o Shoah, ale na perspektywie, z jaką do tej pory nigdy nie mieliśmy do czynienia, a która jest aktualna właśnie dziś, bo to dziś rozgrywa się ta hamletyczna, żydowska i freudowska droga ducha. A gdy czytamy słowa jak te: "Izrael jest tak naprawdę tylko jednym z dybuków, a porozumienia z Oslo to ledwie nieudane egzorcyzmy” kręci się w głowie, a perspektywa zapiera dech. I tak oto, dzięki opowieściom, zmieniamy swoje życia, nadając egzystencji ciężar literatury
Bez wątpienia doświadczenia spirytystyczne, nie bardziej niż dodmaty religijne, nie dają żadnego dowodu na trwanie duszy. Można jedynie powiedzieć, że w naszym życiu wszystko odbywa się tak, jak gdybyśmy nie wchodzili z ciężarem zobowiązań zaciągniętych w życiu poprzednim; w warunkach egzystencji na tej ziemi nie ma żadnej racji, abyśmy się uważali za zobowiązanych do jakiś cnót, do delikatności, grzeczności, ani nie ma racji aby niewierzący artysta czuł się zobowiązany rozpoczynać dwadzieścia razy jedno dzieło, którego sukces mało będzie obchodził jego ciało toczone przez czerwie tak jak i ten fragment żółtej ściany, który tak kunsztownie i zwyrafinowaniem namalował artysta na zawsze nieznany, podpisywany jedynie nazwiskiem „Vermeer”. Wszystkie te zobowiązania, niemające sankcji w obecnym życiu, zdają się należeć do odmiennego świata opartego na dobroci, względach moralnych, poświęceniu, świata odmiennego niż ten nasz. Świat, który opuszczamy oby się urodzić na tej ziemi, zanim może wrócimy tam ponownie, aby żyć wedle owych nieznanych nam praw, którym byliśmy posłuszni, bo nosiliśmy je w sobie, nie wiedząc, kto w nas zakreślił owe pragnienia, do których przybliża nas wszelka głęboka praca inteligencji i które są niewidzialne wyłącznie – a i to pozostanie na zawsze pytaniem – dla głupców.
Wszystkie największe umysły każdego kraju ćwiczyły się, prędzej czy później, na Prouście. Irlandzki pisarz Samuel Beckett napisał zwięzłe studium o Prouście. W Niemczech pisał o nim Walter Benjamin. W Hiszpanii José Ortega y Gasset w swym eseju Time, Distance and Form in the Art of Proust zapewniał, że Proust wynalazł nową bliskość między nami a rzeczami, więc „niemalże cała literacka twórczość przed nim przyjmowała dla literatury perspektywę z lotu ptaka, niedojrzale panoramiczną w porównaniu z tym rozkosznie krótkowzrocznym geniuszem”. We Włoszech pisał o Prouście Pietro Citati. We Francji właściwie każdy, od Gérarda Genette’a do Michela Leirisa, od Julii Kristevej do Rolanda Barthes’a. W krótkim eseju, który został opublikowany w specjalnym wydaniu „Magazine Littéraire”, poświęconym Proustowi, Barthes pisze o tym, że Proust przeszedł od bycia niekompetentnym pisarzem fragmentów do bycia wielkim powieściopisarzem w 1909 roku, kiedy to dokonał czterech ważnych odkryć: szczególnego sposobu opowiadania w pierwszej osobie tak, aby „Ja” przemieszczało się spójnie od autora do narratora i do bohatera; poetyckiego wyboru sugestywnych nazwisk dla swych postaci po latach pełnych wahań; decyzji o tym, by „myśleć wieloformatowo”, i by nadać swej książce dużo większą skalę; i w końcu powieściopisarskiego poczucia wzrastania i powtarzania, opartego na tym, co Proust określał jako „zachwycając wynalazek Balzaka, zachowującego jedne i te same postacie we wszystkich swych powieściach”.
"Chciałbym móc powiedzieć, że stosowałem się do zalecenia, które sformułowałeś z definitywnym pięknem delfickiej wyroczni (...): „Jeśli jest coś, co kto inny napisałby równie dobrze, jak ty – nie pisz tego”." Marcel Proust do André Gide’a "Szukam w jego stylu wad i nie mogę ich znaleźć. Nie umiem nawet wskazać jego głównych cech: nie charakteryzuje go taka czy inna cecha, on ma je wszystkie (w czym widzieć można nie tylko pochwałę) nie jedną obok drugiej, ale wszystkie naraz: giętkość jego stylu jest tak konfundująca, że obok niego każdy inny wydaje się duszny, nudny, nieprecyzyjny, szkicowy, nieożywiony". André Gide o Marcelu Prouście "Żyłem w tej samej epoce, co Ty, a poza spojrzeniami, uśmiechami, słowami, niezapomnianymi, choć tak odległymi, zdołałem poznać Cię tylko z Twoich książek. Są wielkie – ale niewystarczające, bo nie mieści się w nich wszystko". Marcel Proust do André Gide’a Tym razem Marcel koresponduje z André Gide’m, tym Gide’m, który będąc redaktorem słynnego wydawnictwa Gallimard odrzucił jego W stronę Swanna. Korespondencja wyjaśnia wszystko, co było między największym pisarzem XX wieku, a znanym pisarzem-redaktorem, chwalonym autorem Lochów Watykanu, ale przede wszystkim naświetla dyskusję idei, pokazuje pretensje Gide’a względem Prousta, który nigdy wprost nie wyznał, że jest homoseksualistą. A może nim nie był, zaś homosektualizm był jego wyborem, albo nie był tak, jak widział to Gide oraz przekazują to opinie i oceny postronnych osób, krytyków i pisarzy? W wymianie listowej Gide’a z Proustem pojawia się też wątek teoretycznoliteracki, a więc dyskusja dwu mocnych pisarzy nt wizji literatury i różnego rodzaju doświadczenia literackiego, a przede wszystkim: czym jest i czemu służy największa literatura.
Od nowego roku szkolnego, w październiku 1887, Daniel Halévy przechodzi do trzeciej klasy, i zarazem na „dziedziniec dla starszych” liceum Condorceta. Prawdopodobnie to wtedy poznaje dwóch „starszych” kolegów, Marcela Prousta, który idzie do klasy z retoryką, i Roberta Dreyfusa, który rozpoczyna klasę drugą. Jacques Bizet pośredniczy bez wątpienia w zawarciu tych znajomości. To kuzyn Daniela Halévy’ego, który również rozpoczyna trzecią klasę i który widywał Prousta w dzieciństwie, podczas gdy Dreyfus bawił się z Proustem w alejach Champs-Élysées. Więź łącząca Prousta z Halévy’m w roku szkolnym 1887-1888 jest najsilniejsza i pozostawi po sobie niezapomniane chwile. Przede wszystkim razem współpracują przy pierwszym czasopiśmie, Le Lundi. Halévy redaguje zapowiedź pierwszego i pożegnanie ostatniego numeru. Cztery teksty są podpisane przez Prousta. Nie wydaje się, aby Dreyfus lub Bizet cokolwiek napisali. Możliwe, że literacki spór między Proustem a Halévy’m wpłynął na zamknięcie Le Lundi. Wiosną Proust, który afiszował swoje „uczucia” dla Bizeta, wysyła do Halévy’ego swoje wiersze i listy. Mimo uznania dla jakości stylu Prousta Halévy obraża się i nie rozmawia z nim przez miesiąc. Godzi się z nim, rozumiejąc, że Proust ma w sobie geniusz i że ten geniusz istnieje w powiązaniu z jego złymi stronami. Latem Halévy przystępuje do ruchu „dekadenckiego”. Jest to powód, na początku roku szkolnego w 1888 roku, do nowej polemiki z Proustem. Wysyłają do siebie wiersze. Halévy krytykuje treść wiersza Prousta, Proust ostro krytykuje formę Halévy’ego. Dwa nowe projekty czasopism, La Revue Verte i La Revue Lilas upadają. W latach 1888-1889 Proust odkrywa życie towarzyskie i półświatek, oddalając się coraz bardziej od swoich towarzyszy. W czerwcu odbiera swoją maturę i opuszcza liceum Condorceta, w którym Halévy pozostaje do czerwca 1891.
Ta książka jest niewątpliwie jednym z arcydzieł dwudziestowiecznej prozy. Ma styl tak intensywny i czarodziejski, że obserwacja ptaków staje się uświeconym rytuałem. […] Kiedy ją przeczytasz, już nigdy nie wypuści cię ze swego uścisku. Robert Macfarlane Przesycona namiętną gwałtownością, a przy tym cudownie czuła. Andrew Motion Przepiękne kompendium lirycznego pisarstwa przyrodniczego w najlepszym wydaniu. „Guardian” Inspiracja dla przyszłych pisarzy i dar dla miłośników natury. „Times Literary Supplement” Arcydzieło literackie! „Independent” Rzadka, nadzwyczajna książka… jego frazy mają intensywność rozbłysku magnezji. „Observer” Jedna z najlepszych książek przyrodniczych, jakie kiedykolwiek powstały. „BBC Wildlife” Sokół jest niemal transsubstancjacją, w religijnym znaczeniu, gdzie obserwator niemalże staje się obserwowanym obiektem: sokołem. Ta książka jest na liście lektur obowiązkowych w mojej szkole filmowej. Werner Herzog John Alec Baker urodził się w 1926 roku i spędził życie w Chelmsford w hrabstwie Essex. Jego książki zrodziły się z obserwacji ptaków zamieszkujących wiejskie tereny Essex, zwłaszcza okolice Chelmsfordu i wybrzeża. Najsłynniejszą z nich, pozycją, która odmieniła sposób pisania i myslenia o ptakach i przyrodzie jest Sokół. Baker zmarł w 1986 roku.
Dokąd zmierza wiersz? Przechodzi obok mnie, odwrócony. Czasem całymi dniami, tygodniami, miesiącami nie mogę złapać takiego, który by mną zawładnął. Możliwe, że wiersz nosi głowę za wysoko albo ja za bardzo opuszczam swoją, kto wie… Jednak niespodziewanie spotykamy się na wysokości oczu, a ten stan pojawia się cicho, jakby podstępnie. Klaus Merz (fragment Wstępu) Wiersz, jak każdy „porządny” tekst, składa się w pierwszej kolejności z języka, nie z losu. Wiersz odbywa drogę: od malarstwa do piekarstwa. Od liryki do epiki. Przekracza granice, prześlizguje się, w podwójnym sensie, i towarzyszy nam w drodze stąd tam. Nakłada farbę i równocześnie sam otrzymuje od niej misję do wypełnienia. Zaspokaja głód, a chciałby także karmić ducha i duszę – „słowem”. Bo wiersz odsyła, mimochodem jak zawsze, do czegoś poza sobą. Odsyła do tajemnicy – na ile to możliwe, bez udawanej tajemniczości, wyłącznie mocą swego alfabetu. I anagramuje, nie, wyławia z mgły istotę życia, czasem również bujając. I pozwala widzieć. Dokąd zmierza wiersz? Zawsze i przede wszystkim do samego siebie. I w zasadzie nie lubi, żeby o nim mówić, bo przecież sam mówi za siebie: trzeba go tylko przeczytać. Pismo Gdyby rzeczywistość sama tworzyła zdania, nam nie pozostawałoby nic do opowiedzenia. A co byłoby do przeżycia, byłoby już przeżyte. Jacek Kowalski (fragment Posłowia) Klaus Merz (ur. 1945) Od dłuższego czasu czołowa postać współczesnej literatury szwajcarskiej. Poeta i prozaik, w Polsce znany dotąd z powieści Jakub śpi, tomu krótszej i dłuższej prozy W stroju Adama oraz przekładów wierszy w antologii współczesnej poezji szwajcarskiej Poszerzenie źrenic i czasopismach, m.in. na łamach „Tygla Kultury”, „Afrontu”, „Wizji”. Krytyka literacka w jego rodzinnym kraju częstokroć operuje w stosunku do jego poezji określeniem „mistrz lakoniczności”. Ale powiedzieć o jego wierszach, że są lakoniczne, to nic nie powiedzieć. Merz jest niezwykle uważnym obserwatorem życia, niekiedy sarkastycznym, niekiedy pełnym humoru, niekiedy brutalnym w swoich wnioskach i spostrzeżeniach. Jego liryka zdaje się istnieć na jednym tonie, bez aktów strzelistych czy upadków. Jak porcelanowe figurki uderzające o siebie bez widocznego powodu w środku nocy, wiersze te wydają długi, wibrujący dźwięk, który wrażliwy czytelnik będzie odtąd nosić w sobie bez końca. Są one również głęboko kontemplacyjne, wręcz medytacyjne. Piękno tworzy się samo, trzeba je tylko umieć dostrzegać w najdrobniejszych szczegółach, tych smutnych i tych radosnych. Wiersze Klausa Merza nieustannie skłaniają nas do zadawania sobie pytania: „kim jestem?” Wtedy nagle pojawia się spokój. To warunek niezbędny widzenia, widzenia siebie i wszystkich zjawisk ze wszystkich możliwych stron jednocześnie. A zarazem i przywilej wzruszenia tym, co się nam przydarza w związku z ludźmi, których spotykamy na swej drodze. Widzenie nie wymaga wielu słów. Ich nadmiar jest w istocie dewastacją zjawisk, a pogardzane tautologie wydają się jedynym wyjściem i ratunkiem. Oko, którym widzę, jest tym samym okiem, które mnie ogląda. Ta maksyma zen oddaje istotę tej liryki. Jest ona jak hamulec bezpieczeństwa w naszych dystopijnych czasach. Jacek Kowalski
Żeby zniszczyć moralność, trzeba ją zrozumieć – w tym samym czasie, w którym Kant publikuje Uzasadnienie metafizyki moralności ukazuje się, jakby przewrotnym zbiegiem okoliczności, Julietta, poszukująca wytrwale anty-imperatywu, absolutnej anomalii, kategorycznego odstępstwa od prawa. Dla Kanta wolność była warunkiem możliwości moralności, dla Sade’a horyzontem, nieosiągalnym celem. Transgresję konstytuuje zakaz, prawo jest warunkiem możliwości zła, jego punktem odniesienia. Istnienie Boga pozostało postulatem praktycznego rozumu dla Kanta – dla markiza były nim praktyki bluźnierstwa i świętokradztwa. W świecie bez Boga i ograniczeń można przekroczyć już tylko granice rozumu lub własnych afektów. Zabijany nieustannie Bóg nie zmartwychwstaje, jest reanimowany dla podtrzymania zarówno prawa, jak i transgresji – oto tajemnica nieśmiertelności bogów. Justyna i Julietta to awers i rewers wolności, nie można widzieć obu jednocześnie. Obie są w sytuacji niemożliwej – Justyna chciałaby wybrać posłuszeństwo dla Prawa, ale nie ma wolnego wyboru, Julietta chce Prawo przekraczać, ale nie pozostał jej już żaden zakaz, ponieważ w pustce brakuje nawet horyzontu. Olga Kłosiewicz W trosce o przyszłość wielkiego dzieła literatury, odrzucając ideę Boga jako źródło ciemnoty, niesprawiedliwości i rzeczywistej przemocy oraz negując dyktowane przez tę posępną chimerę nakazy i reguły życia cnotliwego, które otamowują pasje i kreślą granice dla ludzkiej suwerenności, My – członkowie Towarzystwa imienia Markiza de Sade – równi w prawach i w powinnościach wobec wspólnego dobra, jakim jest kultura humanistyczna, wdzięczni Markizowi za niestrudzoną walkę o niepodległość ducha ludzkiego i postęp Filozofii jako umiłowania wolności zakorzenionej nie w chrześcijańskim dziedzictwie Europy i w konfesyjnych wartościach, lecz w idei bezwzględnego podważania obłędnych metafizycznych przesądów stojących na drodze do swobodnego posługiwania się Rozumem, czujemy się zobowiązani do przekazania przyszłym pokoleniom niniejszego Dzieła D. A. F. de Sade i zainicjowania wśród wybranych, wolnych duchów, lektury namiętnej, mobilizującej – pośród nadzwyczajnych uniesień – do wychodzenia w myśleniu poza przyjęte granice i skończenia wreszcie z sądem Bożym. Towarzystwo im. Markiza de Sade w związku z polską publikacją Nowej Justyny
Na rok przed Historią oka napisałem książkę zatytułowaną W.C.: drobna książeczka, całkiem szalona literatura. W.C. była żałobna, tak jak Historia oka jest młodzieńcza. Rękopis W.C. spłonął, żadna to strata przy mojej obecnej rozpaczy: był to krzyk przerażenia [...] Jeden z rysunków w W.C. przedstawiał oko: oko szafotu. Samotne, solarne, nabite rzęsami, otwierało się ono w lunecie gilotyny. Rysunek był podpisany „wieczny powrót”, a ta przerażająca maszyna była bramą wiodącą ku niemu. Biegnąc znad horyzontu, ścieżka wieczności prowadziła przez ów szafot. Pewien wers-parodia zasłyszany w skeczu w Concert Mayol podsunął mi pomysł na komentarz: – Boże, jak smutna jest krew ciała na dnie wiórów. Oto dwa najpowszechniejsze obrazy: krzyż i kutas. Krzyż jako zbiorczy znak chrześcijańskiej onomastyki po¬zostaje nieusuwalnym pomnikiem przeszłości i tak pożądanej transcendencji. Z kolei kutas jest symbolem nihilistycznego popędu, erotycznej mistyki i immanencji. Oba te symbole są stałymi elementami ekstatyczno-nihilistycznego uniwersum Bataille’a. Czytając Bataille’a wędrujemy po pustyni. W pełni słońca. Zamiast oazy możemy tu zna-leźć złamane czasem resztki kościołów i wytarte piachem głowy posągów, w których twarzach nie sposób już rozpoznać rysów antycznych bogów. Nie wiadomo, czy leżące w nie dających cienia jaskiniach kości to resztki anachoretów czy szakali. Szalejemy. Na horyzoncie majaczy niewyraźny kształt. A może to tylko fatamorgana. Ze wstępu tłumacza
Przeciętny polski gangster, który poza codziennymi obowiązkami członka gangu marzy o stworzeniu nieprzeciętnego kina. Nikt nie znał kryminalnego półświatka lepiej niż bohater, Gnatowski. Wychował się w nim, wyrastał i ten półświatek był jedynym miejscem, w którym był sobą. Cytując klasykę kina, mógłby powiedzieć za jednym z gangsterów-bohaterów, Noodlesem, że „smrodek ulicy jest jedynym miejscem, w którym przynajmniej czuje, że żyje”. Jednak jego ambicje sięgają dalej: gangster pragnie pewnego dnia nakręcić film na podstawie napisanego przez siebie scenariusza. Czy jednak chłopak z polskiego podwórka może wyjść poza ramy swojego osiedlowego przeznaczenia? Powieść zarysowuje walkę jednostki z wszechogarniającym bezsensem, a jej bohaterowie albo biorą sprawy w swoje ręce i starają się być kowalami własnego losu, albo przegrywają tę walkę z kretesem. W świecie Sztafety odrażająca przemoc, zbrodnie, narkotyki czy korupcja to chleb powszedni, zaś moralność, miłość, sprawiedliwość to czyste frazesy i bajeczki dla dzieci. Jednak dla tych, którzy odważą się marzyć, wyobraźnia staje się przerażającą bronią. To właśnie odróżnia Gnatowskiego od jego tak wrogów, jak i przyjaciół. W pozbawionym wyobraźni półświatku, osobista mitologia mężczyzny, zainspirowana takimi klasykami kina jak Zagubiona autostrada Davida Lyncha, Ojciec chrzestny Coppoli czy Mechaniczna pomarańcza Kubricka, owocuje niespotykanym, iście „filmowym” modus operandi, które pomaga gangsterowi przeistoczyć zemstę czy przemoc w sztukę. Ta sublimacyjna przemiana to prawdziwie metafizyczny moment tej, zanurzonej w polskich realiach, opowieści. Łukasz Ignaczak nie bawi się w Sztafecie w upiększanie czytelnikowi brutalnej rzeczywistości kryminalnego półświatka, który sięga dalej niż wielu chciałoby przyznać. Jego głównym celem jest jedynie dotarcie do prawdy, nawet jeśli ta prawda jest trudna do zaakceptowania i przeraża. Pod tym względem Sztafeta to świeży powiew rozbrajającej szczerości. To powieść, która w trakcie lektury gwarantuje zaskoczenie, a niekiedy śmiech z płytkości życia, działań i myśli bohaterów.To zatrważający portret zagubionych, poszukujących sensu osób, a może to lustro nas samych?
Sade’a nie czyta się po to, by się z nim (nie)zgadzać. Nie czyta się go także — chyba że w ramach przywileju dorastania — dla zwykłej podniety. Jego barokowy w przepychu teatr perwersji jest zbyt nadmiarowy i abstrakcyjny, by chodziło w nim o zwykłe pobudzenie zmysłów. Sade’a czyta się po to, by wejrzeć w myśl, która nie boi się dążyć do ostatecznych konsekwencji, nawet jeśli te mają się nam wydać nieludzkie. Tylko w obliczu takiego kresu sensowne stają się pytania o wartości, o sens życia, ale także o to, jak silnie warunkuje nas nasza kultura i nasza natura. Poszukiwania Sade’a nie są przy tym jedynie filozoficzną spekulacją, ale noszą piętno tej wrażliwości, która dla nas wiąże się z antropologią kulturową. Czyż Rodin, bohater tego tomu, nie przypomina właśnie antropologa, gdy stwierdza zależność cnoty od szerokości geograficznej (od klimatu po panujące zwyczaje) oraz od indywidualnych preferencji, konkludując, że niepodobna, by to, co „nie ma dowiedzionej użyteczności, co wciąż się zmienia”, było dobrem po prostu? Warto się zastanowić – a będzie to refleksja nad kulturowym statusem racjonalności – co sprawia, że ulegając w wielu miejscach perswazji Rodina, w końcu nie możemy jednak przystać na jego system. Marcin Bogusławski
Kilka słów od siebie. Właściwie nie utrzymywałem z Michelem Foucaultem osobistych kontaktów. Nie spotkałem go nigdy poza jednym razem, na dziedzińcu Sorbony w trakcie wydarzeń majowych 68 roku, bodaj w czerwcu czy lipcu (choć mówią mi, że go tam nie było) – zamieniłem z nim parę słów, a on nie wiedział, z kim rozmawia (cokolwiek mówią potwarcy maja była to piękna chwila, gdy każdy mógł rozmawiać z każdym anonimowo, bezosobowo, jako jeden z wielu, bez innych uzasadnień prócz tego, że jest człowiekiem jak inni). Istotnie, podczas tych nadzwyczajnych wydarzeń mawiałem często: „Ale dlaczego nie ma tutaj Foucaulta?”, uznając tym samym jego siłę przyciągania i widząc puste miejsce, które winien był zająć. Odpowiadano mi wówczas słowami, które mnie nie zadowalały: „Trzyma się na uboczu”, bądź: „Jest za granicą”. Ale przecież przybyszy zza granicy było tam całkiem sporo, nawet z dalekiej Japonii. I tak się właśnie podówczas rozminęliśmy… *** Eseje na temat ludzi, ich dziedzictwa i myśli, ale przede wszystkim próby wyjawienia własnej prawdy o kimś, kto był, żył, tworzył, miał oczywisty wpływ, kto stał ramię w ramię na tej samej manifestacji, albo kto stał na przeciwnej barykadzie jako wróg, ba, kto wciąż żyje i jest obecny w naszym życiu, są świadectwem zaistnienia czy doświadczenia takiej czy innej b l i s k o ś c i, stanowią żywą inskrypcję politique de l’amitié, polityki przyjaźni. Właśnie w książce Politiques de l’Amitié Jacques Derrida rozpracowuje etymologię słowa „polityka” w kontekście przyjaźni, zadając pytanie, czy polityka nie została aby w całości zawłaszczona dla „kanonicznego rozumienia” pojęć „przyjaciel/wróg”, i czy ta nowa forma polityki, jaką jest właśnie polityka przyjaźni, może stać się czymś w rodzaju „kontr-genealogii”, przeciwstawiającej się historycznemu, politycznemu i mitologicznemu doświadczeniu „braterstwa” na rzecz „siostrzeństwa” (oto nić Ariadny, nić-aporia, nić „w jedną stronę”, trzymana w dłoni kobiety, matki, córki, siostry…), oraz nowym rodzajem „filozofii, która ma dopiero nadejść”. Czy może ona w przyszłości ustanowić jakąś nową formę, odmianę, gatunek f i l o l o g i i m i ł o ś c i, czy dzięki jakimś innym formom przyjaźni, polityki, c n o t y może odnowić przyszłe formy demokracji? Derrida przywołuje na końcu swej niezwykłej książki właśnie Blanchota i jego esej Michel Foucault tak jak go widzę, wieńcząc ją słynnym mottem z Arystotelesa, powielanym – w luźnym rzecz jasna rozumieniu – najpierw przez Diogenesa Leartiosa, następnie przez Montaigne’a, potem Kanta, Nietzschego, Foucaulta, Bataille’a… Przyszłość tego słowa, „słowa, które Arystoteles znał bardzo dobrze”, wciąż nadchodzi a cała rozgrywka toczy się między polityką a praktyką przyjaźni, polega na przechodzeniu z barykad teorii na barykady doświadczenia, życiowej praxis i ulicy. Już tu jest, choć wciąż jej nie ma, trzymana jakby w rezerwie, w jednej ze swych f a ł d, obietnica demokracji wciąż jeszcze nie domyślana do końca, nadal niemożliwa, obecna wciąż tylko jako o b i e t n i c a. Z posłowia Kajetana Marii Jaksendera
Mam tutaj na myśli prawo do dekonstrukcji jako bezwarunkowe prawo do stawiania pytań krytycznych, nie tylko o historię pojęcia człowieka, ale również o samą historię pojęcia krytyki, o formę i autorytet pytania, pytającą formę myślenia. Wynika z  tego prawo, by robić to afirmatywnie i performatywnie, to znaczy wytwarzając zdarzenia, na przykład przez pisanie czy tworzenie (co, jak dotąd, nie mieściło się w obszarze kompetencji ani klasycznych, ani nowoczesnych Nauk Humanistycznych) jednostkowych dzieł. Chodziłoby więc o to, aby dzięki wydarzeniu myślenia stwarzanym przez takie dzieła czynić możliwym – unikając przy tym konieczności zdradzania tego – przeprowadzenie zmiany pojęcia prawdy i człowieczeństwa, które konstytuują zarówno akt, jak i wyznanie wiary każdego uniwersytetu.
Apokalupto bez wątpienia było dobrym słowem dla hebrajskiego gala. Apokalupto – wyjawiam, odsłaniam, odkrywam, ujawniam rzecz, która może być częścią ciała, głową lub oczami, częścią sekretną, płcią lub czymkolwiek, co może być ukryte, rzeczą tajemną, rzeczą zakrytą, rzeczą, która pozostaje w ukryciu i nie jest artykułowana, może być wyrażona, ale która nie potrafi, albo której nie wolno odsłaniać ani wyprowadzać na światło dzienne. Apokekalummenoi logoi to epizodyczne uwagi. Jest to więc rzecz tajemnicy lub pudenda. Być może byłoby konieczne – i myślałem przez moment o zrobieniu tego – by zebrać lub wydobyć wszystkie znaczenia tłoczące się wokół hebrajskiego gala, przyglądając się kolumnom i kolosom Grecji, obcując z galaktyką pod Drogą Mleczną, której konstelacja ostatnio mnie fascynuje. Co ciekawe, znaleźlibyśmy tam znowu takie znaczenia, jak te w kamieniu, na kamiennych tablicach, cylindrach, pergaminach lub księgach, zwojach, które określają ideę obnażenia [mise a nu], specyficznie apokaliptycznego odsłonięcia, wyjawienia tego, co do tej pory pozostawało spowite, odseparowane, zatajone, na przykład ciało, kiedy zdjęte zostaje ubranie lub żołądź, kiedy napletek zostaje usunięty przy obrzezaniu. A tym, co zdaje się najbardziej godne uwagi we wszystkich tych biblijnych przykładach, jakie udało mi się znaleźć, a które muszę pozostawić bez komentarza, jest fakt, że gest obnażenia lub wystawienia na widok – ten ruch apokaliptyczny – jest tutaj bardziej poważny, niekiedy bardziej winny i bardziej niebezpieczny, niż to, co następuje potem i czemu może on dać początek, na przykład stosunkowi płciowemu. *** Jacques Derrida (1930–2004) Francuski filozof i pisarz, uczeń Michela Foucaulta, twórca dekonstrukcji, która wyrosła z interpretacji i lektur Heideggera, współczesnej filozofii, lingwistyki i antropologii. Jako początkujący filozof opublikował trzy książki oparte na zupełnie odmiennym czytaniu filozofii – O gramatologii, Głos i fenomen, Pismo i różnicę – które przyniosły mu sławę i rozgłos, zaszczepiając, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, zainteresowanie dekonstrukcją, a następnie instytucjonalny rozwój tej dziedziny. Kolejne publikacje, wielowątkowe eseje stanowiące re-lekturę całej tradycji filozoficznej, począwszy od Platona, Kanta, Hegla, Freuda, na Foucaulcie i Levinasie skończywszy, budziły podziw i szacunek z jednej strony, z drugiej – ostry sprzeciw i krytykę. Opublikował ponad 60 książek, z których najsłynniejsze – Ostrogi. Style Nietzschego, Podzwonne (Glas), Widma Marksa, La carte Postale, Adieu – stanowią wyróżnik jego „stylu”, będącego połączeniem idiomu filozoficznego i pisarskiego. W 1997 r. otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego.
Po Prouście francuska literatura celebruje szaloną miłość razem z Bretonem i Aragonem, przemienia się w filozofię wraz z Sartrem, staje się polityką z Malraux, moralnością wraz z Camusem czy też spojrzeniem flaubertowskim wraz z minimalizmem Blanchota i Nouveau Roman, i w końcu, wraz z Célinem, rywalizuje z proustowskim poszukiwaniem emocji, choć sprawia wrażenie, jak gdyby odrzucała jego „francusko-jidyszowy” styl i seksualność. Spośród nielicznych autorów zwracających uwagę na Prousta to Blanchot – i jego orfizm – uprzywilejowuje implozję pustki, która powiększa sferę Czasu odnalezionego. Niemniej jednak owa przenikliwość pozostaje zależna od milczenia w kwestii brutalności zła, które u Prousta jest samotnym rewersem niestałości Bytu. Upierać się przy amoralizmie proustowskiego dzieła będzie dwóch podziwiających go pisarzy: katolicki moralista interesujący się rozkoszami piekielnymi, który go opłakuje – czyli Mauriac – oraz badacz doświadczenia mistycznego, który go wychwala – którym jest Bataille. Natomiast poważny Walter Benjamin będzie się zastanawiał nad tym „eleackim” szczęściem tych odmiennych „materii”. Pełnia proustowskiego doświadczenia – zmysłowa, sztuczna, bluźniercza – ciągle nam się wymyka. Gilles Deleuze komentuje tę proustowską koncepcję homoseksualizmu z rzeczowością filozofa, który zrozumiał odkrycie Freuda: odróżnia homoseksualizm „ogólny i ścisły” od homoseksualizmu „lokalnego i nieścisłego”. Ten ostatni opiera się na „współistnieniu fragmentów dwóch płci, cząstkowych przedmiotów, które nie mogą się ze sobą porozumieć”, oraz na „oddzieleniu od siebie płci-narządów”. Całość zmierza tutaj w kierunku „transseksualizmu jako ostatecznego poziomu Proustowskiej teorii”. Homoseksualista jest produktem społecznego odrzucenia, a jego poczucie winy nie istniałoby bez owego wykluczenia, bez owego ostracyzmu, na jaki skazuje go kontrakt społeczny. Proust podkreślał, jak bardzo homoseksualizm jest społecznym artefaktem, i połączył homoseksualistę z Żydem, jako że oboje są ofiarami normatywnej nietolerancji. Do tego protestu narrator dodaje również szczegółowy opis psychotycznej mocy uniwersalnego transseksualizmu. Wszyscy jesteśmy hermafrodytyczymi roślinami i bąkami, lecz niektórzy są nimi bardziej niż inni, aż do szaleństwa, tak jak Palamed z Guermantes’ów, baron Charlus, książę Brabancki, książę de Carency, książę des Dunes, dziedzic de Montargis, książę d’Agrigente, etc. Pani de Guermantes nie waha się mówić, w jego kontekście, o „szaleństwie”. Szaleństwie, które narrator wydaje się sam znać na tyle, że o nim śni: „Otóż śniło mi się, że pan de Charlus ma sto dziesięć lat i że wyciął właśnie kilka policzków własnej matce; że pani Verdurin kupiła za pięć miliardów bukiecik fiołków”. Nikt nie potrafiłby być bardziej szalony. Jeśli wierzyć Freudowi, w postaci ze snu zawsze jest coś ze śniącego. Zatem Charlus policzkujący swoją matkę Verdurin… Cierpienie i śmiech narratora. Bezsprzecznie, baron wykazuje osobliwe symptomy. Najpierw jego oczy, „rozszerzone uwagą”, „nadzwyczaj żywe”, rzucają „żarliwe spojrzenie, śmiałe, ostrożne, szybkie i głębokie zarazem”, raz po raz roztargnione „z natrętną przesadą”. Oczy „niby szczelina, niby strzelnica, której nie mógł zatkać”, „spuszczone jezuicko”, zdradzają cechy uwięzionej i rozregulowanej energii bąka albo, jeszcze brutalniej, „maszyny palnej, niezbyt bezpiecznej nawet dla tego, kto, nie będąc całkowicie jej panem, nosił ją w sobie, w stanie chwiejnej równowagi i zawsze gotową wybuchnąć”. Na szczęście najczęściej owemu materiałowi wybuchowemu udaje się znaleźć odpowiednie zastosowanie, np. w „racach jego wymowy”. Lecz niekiedy pewien rodzaj obraźliwej i raniącej werbalnej niewstrzemięźliwości odkrywa nagle „maszynę” rozregulowaną.
Niniejszy tom zbiera niemalże całość tekstów Gilles’a Deleuze’a opublikowanych we Francji i za granicą między 1953 i 1974 rokiem – to znaczy od momentu, w którym ukazała się jego pierwsza książka Empiryzm i subiektywność, aż po debaty toczone wokół wydania, wraz z Félixem Guattarim, Anty-Edypa. Zbiór  ten składa się zasadniczo z artykułów, zapisów konferencji, przedmów, wywiadów i wykładów, które zostały już opublikowane, ale nie znalazły się dotąd w żadnej z książek Deleuze’a. Jedyne warunki postawione przez Deleuze’a były następujące: żadnych tekstów sprzed 1953 roku i żadnych publikacji pośmiertnych czy wziętych z niezredagowanych rękopisów. Znajdziemy tu wprawdzie kilka tekstów uprzednio niewydanych, ale wszystkie one figurują w bibliografii z roku 1989. Zbiór ten chce więc udostępnić czytelnikom teksty trudno dostępne, rozproszone w czasopismach, dziennikach, publikacjach zbiorowych, itp.Chodzi tu raczej o odnalezienie mitologicznego życia bezludnej wyspy. Robinson, mimo swej porażki, udziela nam wskazówki: potrzebny był mu najpierw pewien kapitał. Jeśli idzie o Zuzannę, punktem wyjścia jest sytuacja oddzielenia. Żadne z tych dwojga nie nadawałoby się do życia w parze. Należy jednak odzyskać mitologiczną czystość tych trzech podpowiedzi i powrócić do ruchu wyobraźni, który uczynił z bezludnej wyspy model, prototyp duszy zbiorowej. Prawdą jest, że to, co ma miejsce na bezludnej wyspie nie jest stwarzaniem, ale odtwarzaniem i nie początkiem, ale zaczynaniem od nowa. Wyspa jest źródłem, ale źródłem wtórnym – tu wszystko zaczyna się ponownie. Wyspa jest niezbędnym minimum tego ponownego zaczynania, materiałem ocalałym z początku pierwszego, jądrem lub promieniującym jajem, które musi wystarczyć, by odtworzyć wszystko. Zakłada się tu oczywiście, że powstanie świata przebiega w dwóch etapach lub dwustopniowo, jako narodziny i odrodzenie, gdzie to drugie jest równie konieczne i istotne co pierwsze, a to pierwsze – z konieczności ułomne, domagające się podjęcia na nowo i od razu zanegowane przez katastrofę.  Konieczność drugich narodzin nie wynika z katastrofy, ale na odwrót: katastrofa następuje na początku, bo początek od początku wymaga drugich narodzin. * Jako miejsce drugiego początku, wyspa powierzona jest człowiekowi, nie bogom. Jest odseparowana, oddzielona wodną masą powodzi. Ocean i woda okazują się ucieleśniać taką zasadę segregacji, wedle której na świętych wyspach zawiązywać się mogą wyłącznie żeńskie wspólnoty, jak w przypadku Kirke lub Kalipso. Początek to w końcu sprawa Boga i pary, ale nie nowy początek, który zaczyna się od jaja – dlatego mitologiczne macierzyństwo jest często partenogenezą. Idea drugiego początku nadaje bezludnej wyspie jej całe znaczenie: to święta wyspa, która ostaje się w świecie nieśpiesznym by ponownie się zacząć. W ideale rozpoczynania od nowa jest coś, co poprzedza sam początek, co go pogłębia i zanurza z powrotem w upływającym czasie. Bezludna wyspa to materia tego czegoś niepamiętnego lub najgłębszego. Prawdą jest, że to, co ma miejsce na bezludnej wyspie nie jest stwarzaniem, ale odtwarzaniem i nie początkiem, ale zaczynaniem od nowa. Wyspa jest źródłem, ale źródłem wtórnym – tu wszystko zaczyna się ponownie. Wyspa jest niezbędnym minimum tego ponownego zaczynania, materiałem ocalałym z początku pierwszego, jądrem lub promieniującym jajem, które musi wystarczyć, by odtworzyć wszystko. Zakłada się tu oczywiście, że powstanie świata przebiega w dwóch etapach lub dwustopniowo, jako narodziny i odrodzenie, gdzie to drugie jest równie konieczne i istotne co pierwsze, a to pierwsze – z konieczności ułomne, domagające się podjęcia na nowo i od razu zanegowane przez katastrofę. Konieczność drugich narodzin nie wynika z katastrofy, ale na odwrót: katastrofa następuje na początku, bo początek od początku wymaga drugich narodzin. (fragment książki)
Powiedzmy tu, że czysta immanencja jest JAKIMŚ ŻYCIEM i niczym innym. Nie jest immanentna względem życia, lecz jest immanencją, która sama w sobie nie jest z kolei niczym innym jak tylko jakimś życiem. To życie jest immanencją immanencji, immanencją absolutną: jest mocą i całkowitym błogostanem. W takiej mierze, w jakiej Fichte w swoich ostatnich rozważaniach przekroczył aporie podmiotu i przedmiotu, przedstawił on pole transcendentalne jako jakieś życie, które nie zależy ani od Bytu, ani nie jest poddane Aktowi: jest to bezpośrednia świadomość absolutna, której aktywność nie odwołuje się już nawet do bytu, jednakże nie przestaje powstawać w życiu. Pole transcendentalne staje sięwięc prawdziwym planem immanencji, który w przestrzeń myśli filozoficznej ponownie wprowadza spinozjanizm. Czy nie przypomina to tego, co przeżywał Maine de Biran w swoich „ostatnich rozważaniach” (tych, których zmęczenie nie  pozwoliło mu doprowadzić do końca), gdy pod transcendencją wysiłku odkrywał absolutne i immanentne życie? Pole transcendentalne określa się poprzez plan immanencji, a plan immanencji poprzez życie.
Wrażenia, które – one także – nie powrócą już inaczej, jak we śnie, znamionują upływające lata, i  choćby były najmniej poetyckie, niosą w sobie całą poezję tamtego czasu; dlatego nic się tak nie kojarzy z wielkanocnymi dzwonami i pierwszymi fiołkami, jak ostatnie w roku przymrozki, które psują nam wakacje i każą rozpalać ogień przed obiadem. Nie ośmieliłbym się mówić o tych wrażeniach, powracających niekiedy w snach, gdyby nie pojawiły się jako niemal poetyckie, oderwane od obecnego życia, białe jak te wodne kwiaty, których korzenie nie tkwią w ziemi. La Rochefoucauld powiadał, że tylko nasze pierwsze miłości są mimowolne. Podobnie z tymi samotnymi rozkoszami, które później zakrywają  już tylko brak kobiety, służą wyobrażeniu sobie, że ona jest z nami. Lecz gdy jako dwunastolatek po raz pierwszy zamknąłem się w ubikacji na szczycie domu w Combray, w której zawieszono łańcuchy nasion irysa, szukałem tam przyjemności nieznanej, pierwotnej, nie będącej substytutem żadnej innej. *** Jeśli niektóre z tych stron zostały napisane, gdy miałem dwadzieścia trzy lata, to inne […] pisałem w wieku dwudziestu lat. Wszystkie są jedynie powstającą na próżno pianą na wzburzonym morzu życia, które obecnie się uspokoiło. Może jednak nadejść dzień wystarczająco przejrzysty, by Muzy w nim się przejrzały, a wówczas zobaczymy, jak biegnie po powierzchni refleks ich uśmiechów i tańców. Ofiarowuję Ci tę książkę. Jesteś, niestety! jedynym z moich przyjaciół, ze strony którego nie obawiam się krytyki. Ufam, że przynajmniej Ciebie w żadnym fragmencie wolność tonu nie zszokowała. Odmalowałem oblicze niemoralności jedynie u istot o delikatnych sumieniach, które są również zbyt słabe, aby pragnąć dobra, zbyt szlachetne, aby rozkoszować się złem, znając jedynie cierpienie; mogłem mówić o nich tylko ze współczuciem nazbyt szczerym, takim, które by oczyściło te skromne próby pisania. Marcel Proust, z dedykacji dla Williego Heathe’a
Zgodnie ze światopoglądem libertyńskim między upadkiem kamienia na bruk Bastylii a upadkiem głowy ściętej ostrzem gilotyny nie ma żadnej istotnej różnicy, gdyż natura jest moralnie neutralna – ani dobra, ani zła. Najważniejszą cechą ludzi jest siła, będąca także zasadą wszystkich łączących ich relacji. Celem działania każdej jednostki, będącego realizacją jej siły, jest osiągnięcie rozkoszy. W naturze panuje biologiczne, fizyczne i psychiczne zróżnicowanie potencjałów siły – stąd rozmaitość relacji społecznych. Ważną rolę odgrywa także przypadek, decydujący o tym, czy ktoś ma pecha i spotka silniejszego, czy też ma fart i spotka słabszego. Gdzie w tej fizyce moralności sprawiedliwość? Sprawiedliwość jest złudzeniem, a raczej: wymysłem słabych mającym ich obronić przed silnymi. Moralność stawiająca sprawiedliwość ponad naturalnym prawem silniejszego do rozkoszy i do dowolnego dysponowania życiem słabszego jest fikcją wymyśloną przez słabych w celu obrony przed silnymi. Tę rozczarowującą i smutną prawdę o człowieku i życiu społecznym Markiz de Sade wynagrodził sobie (nam?) bezprecedensową swobodą pornograficznych opisów oraz osobliwym poczuciem humoru, a jego obrazoburcze i wywrotowe dzieło to niewątpliwie jeden z dotkliwszych ciosów, jakie pod egidą literatury zadano optymistycznej wierze w harmonię porządku społecznego.
Jak wniknąć w dzieło Kafki? To kłącze, jama. Zamek posiada „liczne wejścia”, o nieznanym nam sposobie użytkowania ani rozkładzie. Również hotel Ameryka posiada niezliczoną ilość drzwi, głównych i pobocznych, przy których stróżują liczni dozorcy, a także wiele wyjść i wejść bez drzwi. Wydaje się jednak, że Jama, z opowiadania pod tym tytułem, posiada tylko jedno wejście; być może bestia rozważa istnienie jakiegoś drugiego, które spełniałoby wyłącznie funkcje nadzoru. Lecz to pułapka, zastawiona przez bestie i samego Kafkę; cały opis jamy tworzony jest właśnie w taki sposób, by zwieść wroga. Wchodzimy zatem z którejkolwiek strony, przy czym żadna nie jest lepsza od drugiej, żadne wejście nie jest uprzywilejowane, nawet jeśli jest prawie ślepym zaułkiem, wąską tuleją, syfonem etc. Następnie będziemy poszukiwać, z jakimi innymi punktami łączy się to, któreśmy obrali, przez które skrzyżowania i korytarze musimy przejść, by połączyć ze sobą dwa punkty, a następnie jaka jest mapa kłącza i w jaki sposób mogłaby się natychmiastowo modyfikować, gdybyśmy starali się dostać w jakimś innym miejscu. Zasada rozlicznych wejść ma zapobiegać wtargnięciu wroga, Znaczącego, jak również próbom interpretacji dzieła, które w rzeczywistości poddaje się jedynie eksperymentowaniu.
Z pozoru chodzi o przeskoczenie Kartezjusza. O uprawomocnienie ludzkiej egzystencji poprzez zastąpienie cogito… bezkompromisowym i empirycznie dobrze zakotwiczonym mam orgazm, więc jestem. Po drodze następuje rozprawa z religią, cywilizacją, nauką. Atrapami kulturowymi, które odgrywają role zasłon epistemologicznych. Mamy dotrzeć do istoty, absolutu, którym nie może być przecież ataraksja. Jej miejsce należy się pasji, nieokiełznaniu, zgorszeniu, przestępstwu. To coś więcej niż pornoteologia. Każda teologia jest już passée. Co nie znaczy, że brak żarliwych wyznawców tych nawet najgłupszych. Satis pro stulti! Najgłębszy sens twórczości Sade’a ma wymiar ściśle filozoficzny. Ale lektura jego pisania – rytmicznego sexametru – uświadamia, że czytamy także swoistą powieść przygodową, która wabi transgresją, zgorszeniem, podnieca, bulwersuje, oburza i czyni nas wspólnikami zbrodni. Jest to jednak opowieść bez happy endu.  Transgresja kolejnych warstw kultury okazuje się ostatecznie transgresją człowieczeństwa. Pod szatą nie ma nic. Zamiast radości wyzwolenia i wolności, otrzymujemy atrapę apatycznej pustki, z której nie ma już powrotu do sponiewieranych kształtów i kostiumów. Miejsce absolutu zajmuje brak zgody na akceptację sponiewieranej lichej przygodności.        Jerzy Kochan *** W trosce o przyszłość wielkiego dzieła literatury, odrzucając ideę Boga jako źródło ciemnoty, niesprawiedliwości i rzeczywistej przemocy oraz negując dyktowane przez tę posępną chimerę nakazy i reguły życia cnotliwego, które otamowują pasje i kreślą granice dla ludzkiej suwerenności, My – członkowie Towarzystwa imienia Markiza de Sade – równi w prawach i w powinnościach wobec wspólnego dobra, jakim jest kultura humanistyczna, wdzięczni Markizowi za niestrudzoną walkę o niepodległość ducha ludzkiego i postęp Filozofii jako umiłowania wolności zakorzenionej nie w chrześcijańskim dziedzictwie Europy i w konfesyjnych wartościach, lecz w idei bezwzględnego podważania obłędnych metafizycznych przesądów stojących na drodze do swobodnego posługiwania się Rozumem, czujemy się zobowiązani do przekazania przyszłym pokoleniom niniejszego Dzieła D. A. F. de Sade i zainicjowania wśród wybranych, wolnych duchów, lektury namiętnej, mobilizującej – pośród nadzwyczajnych uniesień – do wychodzenia w myśleniu poza przyjęte granice i skończenia wreszcie z sądem Bożym.          Towarzystwo im. Markiza de Sade w związku z polską publikacją Nowej Justyny
Aleksander Błok należał do najwybitniejszych i najpoczytniejszych poetów swojej epoki, nazywanej srebrnym wiekiem literatury rosyjskiej. Choć urodzony w Petersburgu, rodzinnie był związany z Warszawą, gdzie przed rozstaniem mieszkali jego rodzice, a ojciec dożył swoich dni i został pochowany na Powązkach. Poeta był w Warszawie tylko 18 dni, ale ten pobyt zostawił trwały ślad w jego twórczości, przede wszystkim w niedokończonym poemacie Odwet. Mimo że żył niespełna czterdzieści jeden lat, na długo przed śmiercią uznawano go za klasyka. Jego dorobek jest bardzo różnorodny. Składają się nań liczne tomy wierszy, poematy, dramaty, artykuły, szkice literackie, przekłady, dziennik oraz proza dokumentalna Ostatnie dni caratu. Największą popularność zdobył kontrowersyjny poemat Dwunastu. W Polsce jego poezję tłumaczyły m.in. takie znakomitości jak Czechowicz, Gałczyński, Jastrun, Lechoń, Tuwim. Niniejszy wybór zawiera wyłącznie wiersze liryczne. Znajdziemy tu zarówno utwory wielokrotnie wcześniej tłumaczone, jak i zupełnie nieznane polskiemu czytelnikowi. Nie mogło zabraknąć takich pereł liryki jak Nieznajoma, Ja – Hamlet czy Kroki Komandora. Książka wychodzi w szczególnym momencie historycznym, kiedy kultura rosyjska spotyka się ostracyzmem odbiorców. Skoro jednak Bacha czy Goethego nie obarczamy winą za hitleryzm, tak samo nie powinniśmy winić Błoka czy Musorgskiego za putinizm.
Sto osiemdziesiąt dni. Sześć miesięcy. To czas, którego potrzeba na wyhodowanie świni. To czas między jej narodzinami a śmiercią w rzeźni. To też czas, którego potrzeba, aby życie głównego bohatera diametralnie się odmieniło. Kiedy Martin Enders zgadza się wyjechać na farmę przemysłową na potrzeby swojej pracy uniwersyteckiej, nie wyobraża sobie, że bieg jego życia zostanie wywrócony do góry nogami. Piętnaście tysięcy zwierząt i ich opiekunowie, piętnaście tysięcy skazanych i ich kaci. Pośród nich Camélia, pracownik, który zdradza mu tajemnice hodowli, z którym Martin nawiązuje przyjacielską więź. To także opowieść o przyjaźni dwóch mężczyzn, których wszystko wydaje się dzielić, ale także o ich relacji ze zwierzętami. To poprzez losy tej dwójki bohaterów prowadzi nas Isabelle Sorente i zmusza do dostrzeżenia tego, czego świat z zewnątrz zdaje się nie zauważać: bestialstwa społeczeństwa skazanego na zapomnienie o swoim człowieczeństwie z jednego powodu – by się wyżywić. W jej opowieści, w potępieniu systemu hodowli, który odkrywa najciemniejszą, najbrutalniejszą i najbardziej haniebną stronę człowieka nie ma patosu. Autorka stawia wiele pytań na temat kondycji współczesnego człowieka i przenosi nas w mroczne rejony, gdzie podnoszą się głosy tych istot, które pozbawione są mowy. Po lekturze jej opowieści nie będziemy mogli już powiedzieć, że nie zdawaliśmy sobie z tego wszystkiego sprawy…
1 2 3 4 5
z 5
skocz do z 5

Bestsellery

Bestseller
Jaka przyszłość czeka największą europejską gospodarkę   Do niedawna Niemcy jawiły się jako wzór sukcesu gospodarczego i politycznego. Wydawało się, że napędzany eksportem niemiecki model gospodarczy zapewnia pomyślność i dobrobyt, a Angela Merkel jest „prawdziwym przywódcą wolnego świata”. Zmiany geopolityczne z ostatnich lat pokazały jednak, że za wieloletnie uzależnienie od taniego rosyjskiego gazu czy niemożność dotrzymania kroku firmom motoryzacyjnym z USA i Chin w wyścigu do elektromobilności Niemcy muszą zapłacić wysoką cenę. Wolfgang Münchau dowodzi, że słabości niemieckiej gospodarki narastały od dekad Neomerkantylistyczna polityka państwa, napędzana bliskimi relacjami między elitami przemysłowymi, finansowymi i politycznymi, sprawiła, że Niemcy – nadmiernie polegające na autorytarnej Rosji i Chinach – pozostały w tyle i nie były w stanie dostosować się do cyfrowej rzeczywistości XXI wieku. Ta książka wyjaśnia , dlaczego okres propserity w Niemczech dobiegł końca.     Wolfgang Münchau nie pozostawia suchej nitki na przyczynach klęski niemieckiego korporacyjnego neomerkantylizmu w przygotowaniach do dzisiejszych i przyszłych wyzwań ekonomicznych. - TIMOTHY GARTON ASH, autor m.in. książek Homelands. Historia osobista Europy,Obrona liberalizmu,Wiosna obywateli czyWolny świat Wolfgang Münchau opowiada fascynującą historię niemieckiego cudu gospodarczego, który się nie powiódł – przynajmniej na razie. Tym z nas, którzy zawsze wysoko cenili niemiecką pomysłowość i konkurencyjność, książka otwiera oczy, w przystępny sposób przedstawia problemy, lecz także wskazuje potencjał największej gospodarki europejskiej. - GAVIN ESLER, dziennikarz i pisarz, autor książek How Britain Ends i Britain is Better Than This   Jeszcze kilka lat temu Niemcy uważano za gospodarczy wzór dla niemal całego świata. W Polsce całe pokolenia dorastały w przekonaniu, że jest to doskonale urządzony kraj, w którym wszystko jest przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Mówiło się o niemieckiej solidności, a firmy z tego kraju uchodziły za synonim jakości. Dziś są już raczej wzorem tego, czego nie powinno się robić. Popadły bowiem w degrengoladę, a jej historia jest niezwykle pouczająca. Właśnie o niej opowiada ta książka. Polecam tę opowieść o niemieckim festiwalu głupich kroków. - Tomasz Borejza, dziennikarz naukowy, autor książki Odwołać katastrofę   Kaput Wolfganga Münchaua czyta się jednym tchem, co w przypadku książek dotyczących zagadnień ekonomicznych zdarza się nieczęsto. Autor jednak jest dziennikarzem – do tego nie byle jakim: przez lata kierował niemieckim wydaniem renomowanej gazety „Financial Times”. Jest wytrawnym znawcą problematyki gospodarczej swego kraju, a jego książka stanowi – jak sam zapowiada - „opowieść o wzroście i upadku giganta przemysłowego, który w swoim czasie osiągnął wielki sukces”. Pisze w niej otwarcie o „przemysłowym upadku Niemiec” i dodaje, że „niemiecki model gospodarczy wyczerpał się”. Uzasadnia to obszernie i ze swadą, chociaż w niektórych miejscach wywołuje niedowierzanie i chęć zweryfikowania swych twierdzeń. Dla polskiego czytelnika będzie to książka zaskakująca. Malo który bowiem naród tak bardzo uległ fascynacji gospodarczym sukcesem Republiki Federalnej, jak my. Niemcy miały być modelem. Autor tymczasem przekonuje, że polityka gospodarcza ostatnich kanclerzy Niemiec – od Helmuta Kohla po Olafa Scholza – to w dużym stopniu ciąg nietrafionych decyzji. Osobnym pytaniem pozostaje, w jakim stopniu „kaput” niemieckiej gospodarki wpłynie na Polskę, powiązaną z Republiką Federalną licznymi więzami. - prof. dr hab. Stanisław Żerko, niemcoznawca, główny analityk w Instytucie Zachodnim w Poznaniu, wykładowca Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni   Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Choćby po to, żeby zrozumieć, że słowa „deutsche Wirtschaft” nie powinny kojarzyć się nam z bezprzykładnym sukcesem gospodarczym, lecz z kryzysem o wymiarze systemowym. Trzeba ją przeczytać, aby dowiedzieć się, w jaki sposób gospodarka niemiecka, do niedawna przodująca w świecie, popadła w niewyobrażalne tarapaty. „Kaputt” po niemiecku znaczy popsuty, rozwalony, wykończony. Deutschland kaputt!? - Krzysztof Rak, analityk Instytutu Zachodniego w Poznaniu   Niemiecka gospodarka nie urosła od czasu pandemii. Od dekady rozwija się też ponad dwa razy wolniej niż USA i prawie pięć razy wolniej niż Polska. Niemiecka stagnacja ma znaczenie, bo to największa gospodarka Europy, od której zależy, jak potoczą się gospodarcze losy krajów, takich jak Polska, które w dużym stopniu zależą od niemieckiej koniunktury, i całej Europy. Niemcy mają też znaczenie dla całego świata: to czy w przyszłości świat będzie wyglądał bardziej jak Europa, czego chciałaby większość jego mieszkańców, czy jak USA albo Chiny, w dużym stopniu zależeć będzie od tego co się stanie z niemiecką gospodarką. Znakomita książka Wolfganga Münchau pokazuje skąd się wzięła niemiecka stagnacja. Autor słusznie twierdzi, że Niemcy sami sobie zgotowali taki los. Ich gospodarka wpadła w tarapaty, bo niemieckie elity popełniły szereg fundamentalnych błędów: od uzależnienia się od taniego gazu od Putina, przez oddanie pola Chinom w nowych technologiach takich jak samochody elektryczne, roboty, wiatraki czy panele słoneczne, oraz bezsensowne wygaszanie elektrowni atomowych, po ekonomicznie absurdalną politykę fiskalnej anoreksji, permanentnego zaciskania budżetowego pasa, która spowodowała, że Niemcy przestały w siebie inwestować. W konsekwencji, wartość majątku publicznego w Niemczech w stosunku do PKB w ciągu ostatnich trzech dekad spadła o prawie połowę. Dekapitalizację Niemiec widać to nie tylko w statystykach, ale i gołym okiem: jak nigdy wcześniej w historii, Polacy są często zszokowani infrastrukturalnym zapóźnieniem Niemiec, od używania faksów, przez płacenie gotówką, po starzejące się autostrady. Co się stanie z Niemcami w przyszłości? Autor nie kusi się o gospodarcze prognozy, ale pokazuje co musi się zmienić, żeby niemiecka gospodarka odzyskała wigor. W naszym interesie jest, żeby tak się stało. - dr hab. Marcin Piątkowski, profesor Akademii Leona Koźmińskiego, autor książki Złoty wiek. Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość       Wolfgang Münchau– analityk gospodarczy, dziennikarz i publicysta koncentrujący się na zagadnieniach europejskiej gospodarki i Unii Europejskiej. W latach 2003–2020 związany z „Financial Timesem”. Współzałożyciel i dyrektor serwisu informacyjnego i analitycznego Eurointelligence i komentator tygodnika „New Statesman”.
Bestseller
Według WHO, zaburzenia psychiczne są poważnym problemem, a depresja jest 20. przyczyną niepełnosprawności. Autor książki, ceniony lekarz i psychiatra, postrzega choroby umysłu jako choroby mózgu. Depresja, ADHD, zaburzenia lękowe i kompulsywne, choroby neurodegeneracyjne jak Alzheimer czy Parkinson, są objawami chorób mózgu. Książka określa 11 stopni ryzyka, które należy wyeliminować, by ustrzec się przed uszkodzeniami mózgu. A dziesięciopunktowy plan aktywuje neuroplastyczne zdolności komórek mózgowych. O skuteczności zaleceń zdrowego odżywiania, przyjmowaniu suplementów diety, technikach relaksacyjnych i walce ze stresem przekonują obrazy mózgu SPECT przed i po.
Bestseller
"Zanim Bóg odwróci wzrok" to jedyna dostępna na rynku biografia Aleksandra Ładosia, przywódcy Grupy Berneńskiej ratującej Żydów w czasie II wojny światowej. Aleksander Ładoś to działacz niepodległościowy, który w II Rzeczypospolitej zostaje najmłodszym dyplomatą. Po wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r. negocjuje warunki traktatu ryskiego. Jako konsul w Monachium z niepokojem obserwuje rozwój nazizmu. Po zamachu majowym odsunięty na margines życia publicznego. Krytykuje polską politykę zagraniczną. Ostrzega, że władza, która podnosi rękę na własnych obywateli, doprowadzi kraj do katastrofy. Po wybuchu wojny wraca do gry jako minister w rządzie generała Sikorskiego. Zawzięty krytyk „polskiego piekła” na emigracji. Od połowy 1940 r. do końca wojny faktyczny ambasador RP w Szwajcarii (w randze chargé d’affaires). Przywódca tzw. Grupy Berneńskiej (zwanej też Grupą Ładosia), która ratuje setki Żydów przed Zagładą za pomocą fałszywych paszportów państw Ameryki Południowej. Biografia Aleksandra Ładosia to interesujące spojrzenie na wydarzenia lat 1914–1945 uzupełnione cytatami z nieopublikowanych dotąd "Pamiętników" tego wybitnego dyplomaty. Jego komentarze zaskakują dziś aktualnością i zmuszają do refleksji: czy my, Polacy, jesteśmy w stanie ocalić niepodległość bez zmiany naszej mentalności? To książka o człowieku, któremu nie zabrakło wyobraźni i odwagi w czasach odwracania wzroku od zła. Opowieść o człowieku, który poznał cztery Polski: pod zaborami, międzywojenną, okupowaną i komunistyczną. Nie mógł z tego powstać życiorys banalny. Michał Potocki, Zbigniew Parafianowicz, „Dziennik Gazeta Prawna” Aleksander Ładoś nazywany był przez Żydów ze Szwajcarii Sprawiedliwym wśród Narodów Świata jeszcze w czasie wojny, wiele lat zanim Instytut Yad Vashem zaczął używać tego biblijnego zwrotu. Nie znam innego dyplomaty, którego za życia otaczałoby tak wielkie poczucie wdzięczności. Parokrotnie pisano o nim, że bez niego nie uratowałby się nikt. dr Jakub Kumoch, Ambasador RP w Szwajcarii
Bestseller
Autor bestsellerów Leniwy umysł i Buntownicy opowiada o tym, co możemy zrobić, aby wspiąć się na nieosiągalne dotąd wyżyny i pomóc w tym innym. Nasz świat ma obsesję na punkcie talentu. W szkołach chwalimy utalentowanych uczniów, w sporcie zachwycamy się naturalnymi zdolnościami, w muzyce szukamy cudownych dzieci. Podziwiamy ludzi, którzy mają wrodzoną przewagę nad innymi, i zapominamy zastanowić się nad tym, jaką kto pokonał drogę, aby coś osiągnąć. Tymczasem wszyscy możemy doskonalić się w sztuce doskonalenia się. Bazując na przełomowych wynikach badań, zaskakujących spostrzeżeniach i żywych opowieściach, Adam Grant przedstawia nowy schemat podsycania aspiracji i przekraczania oczekiwań. Prowadzi nas z sali lekcyjnej do sali posiedzeń zarządu, z placu zabaw na stadion olimpijskich, z wnętrza Ziemi w Kosmos. Udowadnia, że miarą postępu nie jest ciężka praca, lecz trwałość wniosków, a o rozwoju świadczy nie skala geniuszu człowieka, tylko charakter, który udało mu się zbudować. Grant pokazuje, jak doskonalić charakter i budować struktury motywacyjne sprzyjające uwalnianiu potencjału. Podpowiada, w jaki sposób projektować systemy, które zapewnią większe szanse ludziom dotychczas niedocenianym i lekceważonym. Wielokrotnie opisywano już nawyki supergwiazd, którym udało się dokonać nadzwyczajnych rzeczy. Ta książka dowodzi, że takie osiągnięcia są w zasięgu każdego człowieka – a prawdziwą miarą potencjału nie jest wysokość szczytu, który udało mu się zdobyć, lecz droga, którą musiał przejść. Ta błyskotliwa książka obala wszystkie nasze dotychczasowe założenia dotyczące doskonalenia się i sukcesu. Żałuję, że nie mogę cofnąć się w czasie, żeby ją sprezentować młodszej wersji samej siebie. Na pewno pomogłoby mi to kroczyć ścieżką postępu z większą radością. – Serena Williams, 23-krotna mistrzyni indywidualnego Wielkiego Szlema Tę książkę powinni przeczytać rodzice, liderzy, trenerzy i członkowie każdej rady pedagogicznej. Adam Grant wyjaśnia, jak bardzo myliliśmy się w kwestii doskonalenia potencjału. — Mark Cuban, inwestor w programie telewizyjnym Shark Tank, właściciel Dallas Mavericks, współzałożyciel Cost Plus Drugs [tylne skrzydełko] Adam Grant jest psychologiem organizacji na Wharton, gdzie przez siedem lat z rzędu plasował się na czele rankingu najlepszych wykładowców. Jego książki sprzedały się w milionach egzemplarzy, a wystąpienia TED mają ponad 30 milionów wyświetleń. Jest gospodarzem podcastu „Re:Thinking”. Jego pionierskie badania nad motywacją i sensem pozwalają ludziom realizować aspiracje i przekraczać oczekiwania, jakie formułują wobec nich inni. W 2021 roku artykuł o biernym usychaniu zaskarbił sobie uwagę największej liczby czytelników „New York Timesa”. Grant jest zaliczany do najbardziej wpływowych teoretyków zarządzania, znalazł się na liście 40 Under 40 magazynu „Fortune”. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA) oraz National Science Foundation uhonorowały go nagrodami za wybitne osiągniecia naukowe. Ukończył studia licencjackie na Harvardzie, a stopień doktora uzyskał na Uniwersytecie Michigan. W młodości startował w amerykańskich igrzyskach olimpijskich dla młodzieży w skokach do wody. Mieszka w Filadelfii z żoną i trojgiem dzieci.
Bestseller
Od wieków woda była wykorzystywana do określonych rytuałów. W tej książce najbardziej znana i ceniona szeptucha, Natalia Stepanova, dzieli się swoją wielopokoleniową wiedzą i opisuje wiele rytuałów, które wiążą się z zaklinaniem czy zamawianiem wody. To skarbnica syberyjskiej mądrości, magiczna książka, która pomoże Ci zamienić zwykłą wodę w potężne narzędzie do uzdrawiania i samoleczenia, pozbywania się lęków oraz zaklinania rzeczywistości. Dzięki nim pokonasz dolegliwości, ukoisz nerwy i pokonasz lęki. Odprawisz rytuały ochronne dla domu, rodziny, dzieci i siebie. Odwrócisz działanie każdej klątwy i uroku. Odczynisz działanie złego oka. Poznaj tajemne zaklęcia szeptuchy.
Bestseller
Czy miłość w prawdziwym życiu może przypominać tę opisywaną w bajkach?                                                      Nina jest literacką swatką; dobieranie książki do czytelnika to jej pasja i zawód. A przynajmniej tak było do poprzedniego dnia, w którym straciła pracę bibliotekarki w dużym mieście. Zdeterminowana, by rozpocząć nowe życie na własnych zasadach, Nina przeprowadza się do oddalonego o wiele kilometrów spokojnego miasteczka, gdzie wynajmuje vana i przekształca go w… objazdową księgarnię. Odwiedzając kolejne dzielnice, zmienia życie mieszkańców za pomocą siły opowieści.Gdy z czasem poznaje bliżej swoich nowych sąsiadów, między innymi uroczego konduktora-poetę, budzi się w niej nadzieja, że w tym pełnym magii miejscu będzie mogła napisać własne szczęśliwe zakończenie.
Bestseller
Przeszłość nie umiera. Czeka na odpowiedni moment. Marcin i Dominika prowadzą popularny kanał na YouTube poświęcony eksploracji opuszczonych miejsc. Gdy odkrywają kaplicę w głębi lasu, nie wiedzą jeszcze, że przedmiot, który stamtąd zabiorą, wciągnie ich w spiralę niepokojących wydarzeń. Kim był tajemniczy ksiądz Krystian? Co naprawdę stało się w dawno zamkniętym ośrodku? I jakie siły wciąż kryją się w jego murach? „Nie bierz nic z takich miejsc” to hipnotyzujący thriller grozy, w którym przeszłość i teraźniejszość splatają się w złowrogą opowieść o obsesji, klątwie i cienkiej granicy między wiarą a szaleństwem. Czy odważysz się wejść do środka?
Bestseller
Najnowsza książka Alicji Sinickiej! CO TAK NAPRAWDĘ STAŁO SIĘ Z MOJĄ SIOSTRĄ? Prawniczka Adela Janas wraca do rodzinnych Pętlic, aby zająć się matką i sprawami rodzinnymi po tragicznej śmierci swojej siostry Iny. Między młodymi kobietami od zawsze był pewien dystans i cień rywalizacji, jednak w obliczu śmierci wszystko to przestaje mieć znaczenie. Adeli trudno jest pogodzić się z myślą, że siostra targnęła się na swoje życie, zaczyna więc zanurzać się w jej pogmatwane sprawy, odkrywając coraz więcej tajemnic, słabości i zaskakujących wyborów. W desperackim dążeniu do poznania prawdy towarzyszy jej komisarz Michał Orłowski, funkcjonariusz lokalnej policji, z którym łączy ją trudna przeszłość. Czy Adeli uda się uzyskać odpowiedzi na wszystkie dręczące ją pytania? I czy na pewno jest na to gotowa? „Desperatka” to mroczny i duszny kryminał, od którego nie sposób się oderwać.
Bestseller
7,5 (4)
Odważna i przerażająco aktualna nowa powieść Richarda Powersa – zdobywcy Pulitzera. Rafi i Todd pochodzą z dwóch różnych światów, ale spotkali się w elitarnej szkole średniej, gdzie połączyła ich pasja do gry planszowej liczącej trzy tysiące lat. Ich młode umysły zatraciły się w niej bez pamięci i to ona zdefiniowała przyszłość: Rafi oddał się literaturze, a Todd dokonał przełomowego odkrycia w dziedzinie sztucznej inteligencji.  Choć męska przyjaźń nie przetrwała, wiele lat później ich drogi znów się przecinają. Tym razem na wyspie Makatea w Polinezji Francuskiej – miejscu wybranym do rewolucyjnego dla ludzkości projektu autonomicznych miast. Wśród mieszkańców wyspy jest Ina – ukochana Rafiego, wychowana na Pacyfiku, oraz Evie, pionierka w nurkowaniu, która najlepiej czuje się na dnie oceanu. Powers splata losy czworga bohaterów z tematami technologii, środowiska i ludzkich emocji. Tworzy w ten sposób fascynującą opowieść o świecie, w którym żyjemy, i tym, którego pragniemy. Richard Powers ze sprawnością zawodowego nurka zanurza się w niezwykłych światach i wydobywa literackie cuda z głębin. Nikt nie opisze lepiej niż on tego, jak bywamy groźni. I jak zdarza nam się być pięknymi.Łukasz Orbitowski
Bestseller
Nowa powieść autorski bestsellerowej trylogii „Saga o ludziach ziemi”! Fascynująca historia rodziny, która szukała swojego miejsca na ziemi. Ludka nigdy nie wie, gdzie będzie jutro jadła i spała. Józka, żona rybaka podróżującego od jeziora do jeziora, raz po raz ląduje z dziećmi w zrujnowanych chałupach. Ina, najmocniej z nich zakorzeniona, wkrótce będzie musiała ruszyć w drogę. Trzy kobiety z kolejnych pokoleń przemaszerowują przez powstania i wojny, usiłując utrzymać rodzinę w komplecie. Ich oczami obserwujemy rzeczywistość pierwszej połowy XX wieku – sławojki i szable, witaminy i zarazki, duchy i koniokradów, objawienia i wysiedlenia.
Bestseller
Zawsze lepiej radziłam sobie z roślinami niż z ludźmi. W zwyczajnej dzielnicy Londynu, na zwyczajnym dachu znajduje się absolutnie niezwykły ogród – samym swym istnieniem łamie tuzin paragrafów. Jego właścicielką jest toksykolożka botaniczna Eustacia Rose, jednak w ogrodzie trudno znaleźć róże. Wypełniają go rośliny przepiękne, niezwykle rzadkie i… niezwykle trujące. Profesor Rose prowadzi życie przewidywalne jak pory roku. Z nudów podgląda przez teleskop sąsiadów, a ulubionym obiektem obserwacji jest piękna kobieta i jej goście. Pewnego dnia dziewczyna znika – podobnie jak część zabójczej kolekcji Eustacii… Kiedy ktoś zostaje otruty toksyną bardzo rzadkiej rośliny, profesor Rose staje się główną podejrzaną. Wie, że jest niewinna. Wie, co się stało z jej sąsiadką. I wie, kto był ostatnim gościem dziewczyny. Ale jak przekonać śledczych o swojej niewinności, kiedy już złamało się prawo? I kiedy jest się wplątaną w zbrodnię bardziej, niż ktokolwiek podejrzewa – nawet policja…
Bestseller
Porywająca trzecia odsłona bestsellerowego cyklu Leszygród! Pozostawiona wśród obcych Wszebora stara się odnaleźć szczęście u boku męża. Ten, nękany nocami przez zmorę, próbuje na własną rękę poradzić sobie z urokiem topielicy. Zaślepiony czarem nie dostrzega zachodzących w żonie zmian i dokonuje złych wyborów, które mogą zaważyć na ich wspólnym życiu. W Leszygrodzie Nawoja nie rezygnuje ze swoich postanowień. Dziewczyna za wszelką cenę próbuje znaleźć sposób na ocalenie siostry przed okrutnym losem topielicy. O pomoc skłonna jest prosić leszego, który przed laty złożył obietnicę jej ojcu. Nie straszne są jej nauki w chatce leśnej baby, gdzie poznaje przyjaznego domowika oraz skore do pomocy ubożęta. Próby, którym Jaga poddaje podopieczną, pozwalają jej wkroczyć w dorosłe życie. Nawojka dostrzega przeznaczoną jej miłość, ale przy okazji zmuszona jest wejść w układ ze złośliwym demonem wiatru.
Bestseller
• Zabytki Tykocina, Supraśla, Drohiczyna • Wyprawy kajakiem po Narwi i Biebrzy• Żubry w Białowieskim Parku Narodowym Sielskie krajobrazy, wspaniała przyroda: meandrujące rzeki, puszcze i ich fascynujący mieszkańcy, a także wielokulturowe miasta oraz skarby przeszłości w skansenach – coś dla siebie znajdą tu wszyscy: miłośnicy relaksu na łonie natury, lubiący aktywny wypoczynek, zainteresowani historią i kulturą. Comfort! map&guide XL „Podlasie” pomoże zaplanować udany urlop. To wyjątkowe połączenie mapy i przewodnika zawiera wszystkie informacje niezbędne zarówno na krótki wyjazd, jak i na dłuższe wakacje. Map&guide w nowej odsłonie – większy format i jeszcze więcej treści: • zajmujące opisy kilkudziesięciu najciekawszych miejsc wartych odwiedzenia,• wycieczki piesze i rowerowe po najpiękniejszych i najciekawszych zakątkach, spływy kajakowe,• mapa regionu w dogodnej dla turysty skali 1:250 000,• łatwa nawigacja: atrakcje z przewodnika ponumerowane i zaznaczone na mapie,• poręczny format, wygoda składania i trwałość,• przydatne informacje praktyczne: dni i godziny otwarcia obiektów, ceny biletów, wypożyczalnie kajaków i rowerów, • podpowiedzi, co zjeść i wypić, • kalendarium najciekawszych imprez cyklicznych. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Bestseller
• Połonina Wetlińska i Jezioro Solińskie • Bieszczadzka Kolejka Leśna • Sanok, Wetlina, Cisna Połoniny Wetlińska i Caryńska, łagodne szczyty Tarnicy i Chryszczatej, urokliwe doliny dawnych wsi to najczęstsze cele wędrówek osób, które chcą poczuć niezwykłą atmosferę Bieszczadów.Wycieczka Kolejką Leśną, zapora nad Jeziorem Solińskim, zamek i skansen w Sanoku stanowią tylko część atrakcji, jakie czekają na turystów w południowo-wschodnim krańcu Polski. Comfort! map&guide XL „Bieszczady” pomoże dotrzeć do wszystkich ciekawych zakątków tego regionu. To wyjątkowe połączenie mapy i przewodnika zawiera wszystkie informacje niezbędne zarówno na krótki wyjazd, jak i dłuższe wakacje. Map&guide w nowej odsłonie – większy format i jeszcze więcej treści: Map&guide w nowej odsłonie – większy format i jeszcze więcej treści: •zajmujące opisy kilkunastu najciekawszych miejsc wartych odwiedzenia, •propozycje sześciu wycieczek górskich wraz z profilami tras, informacjami o stopniu trudności i czasach przejść, • kod QR, po zeskanowaniu którego można śledzić swoją pozycję na mapie w telefonie,• poręczny format, wygoda składania i trwałość, • mapy i plany w skalach użytecznych dla turystów(mapa samochodowa regionu 1:220 000, mapa turystyczna ze szlakami górskimi 1:65 000, plany Sanoka, Leska, Ustrzyk Dolnych 1:12 000), • opisane panoramy przedstawiające widoki z najpopularniejszych szczytów, •przydatne informacje praktyczne: dni i godziny otwarcia obiektów, ceny biletów, ważne dane teleadresowe, • propozycje aktywnego wypoczynku, • ciekawostki i kolorowe fotografie. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Bestseller
• Panorama Szwajcarii Kaszubskiej z Wieżycy• Zabytki w Człuchowie, Pelplinie i Kartuzach• Wycieczki nad jeziorami, spływy kajakowe Zachwycająca przyroda Borów Tucholskich, malownicze Pojezierze Kaszubskie, pamiątki po dawnych mieszkańcach regionu, skarby lokalnej kultury – w tym regionie każdy znajdzie coś dla siebie. Comfort! map&guide XL „Bory Tucholskie, Kaszuby, Kociewie” pomoże zaplanować udany urlop. To wyjątkowe połączenie mapy i przewodnika zawiera wszystkie informacje niezbędne zarówno na krótki wyjazd, jak i na dłuższe wakacje. Map&guide w nowej odsłonie – większy format i jeszcze więcej treści:• zajmujące opisy kilkudziesięciu najciekawszych miejsc wartych odwiedzenia, • wycieczki piesze i rowerowe po najpiękniejszych i najciekawszych zakątkach, spływy kajakowe, • mapa regionu w dogodnej dla turysty skali 1:165 000, • łatwa nawigacja: atrakcje z przewodnika ponumerowane i zaznaczone na mapie,• poręczny format, wygoda składania i trwałość,• przydatne informacje praktyczne: dni i godziny otwarcia obiektów, ceny biletów, wypożyczalnie kajaków i rowerów, • podpowiedzi, co zjeść i wypić, • kalendarium najciekawszych imprez cyklicznych.
Bestseller
Międzynarodowa intryga. Młodzieńcza miłość. Starożytne tajemnice. Wizja zagłady.I czysta, mrożąca krew w żyłach groza.W mglisty zimowy poranek, na pustym o tej porze roku polu tulipanów na obrzeżach rodzinnego miasta, trzynastoletni Luca Wolf i jego koleżanka Emma Reich odkrywają XVIII-wieczny żaglowiec. Na pierwszy rzut oka widać, że okręt, na którego burcie widnieje nazwa Wyrocznia, jest mocno sfatygowany, jakby fale wyrzuciły go na brzeg po setkach lat dryfowania. Znalezisko wydaje się nierzeczywiste, właz do ładowni jest jednak otwarty i Emma nie może się oprzeć pokusie wejścia na pokład i zbadania statku.Gdy bije pokładowy dzwon, Emma znika w jego wnętrzu na zawsze. To samo dzieje się z kilkorgiem ich przyjaciół, ojcem Luki oraz policjantami, którzy wyruszają z ekspedycją poszukiwawczą w głąb okrętu. Kiedy bez wieści przepada jedenaście osób, śledztwo rozpoczyna tajna agencja rządowa. Wygląda na to, że międzynarodowe służby specjalne stanęły właśnie w obliczu najbardziej złowieszczej sprawy swoich czasów.Na miejsce zostaje sprowadzony Robert Grim, emerytowany specjalista od okultyzmu, który ustala ponad wszelką wątpliwość, że Wyrocznia jest zwiastunem wieszczonej od dawien dawna zagłady – mrocznej siły uśpionej dotąd w głębinach morza. Już wkrótce Luca odkrywa, że jest łącznikiem w starciu między starożytnymi siłami…Autor bestsellerowych powieści grozy „Echo” i „Hex” Thomas Olde Heuvelt powraca z nowym horrorem, w którym z mroków przeszłości wyłaniają się starożytne siły zdolne na zawsze odmienić nasz świat.Najbardziej wyraziste i przerażająco realistyczne działo autora jak do tej pory. Wyśmienita, budząca grozę rozrywka.„New York Times”
Bestseller
CZASEM TRZEBA WSZYSTKO SPALIĆ, BY JUŻ NIGDY NIE WYBUCHŁ ŻADEN POŻAR Czerwiec 2025 roku. Zbliża się szczyt sezonu w Tatrach, na szlakach pojawia się coraz więcej turystów, a w Kuźnicach wydłużają się kolejki do wjazdu na Kasprowy Wierch. Edmund Osica zabiera tam dzieci Dominiki, które przyjechały odwiedzić Zakopane, podczas gdy Wiktor Forst jest zmuszony zostać na komendzie. Obaj są zupełnie nieświadomi tego, że zamachowcy planują atak na kolej linową. Czerwiec 2022 roku. Dominika Wadryś-Hansen wraz z Wiktorem układa sobie życie w Krakowie, przekonana, że nic nie może stanąć na drodze ich wspólnego szczęścia. Praca schodzi dla niej na dalszy plan, zaczyna liczyć się wyłącznie rodzina. Mimo to podejmuje się śledztwa w sprawie masowego grobu odnalezionego na składowisku odpadów w Pleszowie. Śledztwa, którego skutki sięgają aż do czerwca 2025 roku…
Bestseller
Nowożeńcy Tricia i Ethan w poszukiwaniu idealnego miejsca do życia trafiają do położonego na odludziu domu. Dawniej należał do doktor Adrienne Hale – znanej psychiatrki, która zniknęła bez śladu cztery lata temu. Gdy nadciąga gwałtowna śnieżyca i odcina im drogę powrotu, para zostaje uwięziona w posiadłości. Znudzona Tricia zaczyna badać zakamarki budynku i przypadkiem odkrywa ukryty pokój. W środku znajduje kasety z nagraniami sesji terapeutycznych doktor Hale. Każda kolejna taśma ukazuje szokujące szczegóły, a sieć kłamstw zaczyna się rozpadać. W końcu Tricia dociera do ostatniej kasety. Kasety, która zmienia wszystko.
Bestseller
7,8 (11)
Czarująca opowieść o świecie, w którym magia pachnie jagodami, a każda strona jest jak ciepły koc w chłodny wieczór. I o odwadze, która rodzi się w najmniej spodziewanych momentach. Kiela, introwertyczna bibliotekarka z Wielkiej Biblioteki Alyssium, od lat ukrywa się wśród zakurzonych ksiąg i zaklęć, trzymając się z daleka od ludzi. Jej jedynym towarzyszem (i asystentem) jest Caz - Zielistka Sternberga – delikatna dusza o sercu pełnym roślinnych tajemnic. Gdy jednak wybucha rewolucja, a biblioteka staje w ogniu, Kiela zmuszona jest uciekać na wyspę, na której spędziła dzieciństwo. Żeby poradzić sobie z nową rzeczywistością (w czym nie pomaga obecność niepokojąco przystojnego i bardzo wścibskiego sąsiada!), Kiela postanawia zmienić branżę – zakłada sklep z dżemami własnej roboty. Dzięki starej, rodzinnej książce z przepisami oraz odrobinie nielegalnej magii w jej ogrodzie wkrótce pojawiają się krzaki z dojrzałymi jagodami. Ale szybko okazuje się, że magia może nie tylko osładzać gofry – może też leczyć serca i nieść nadzieję. Dlatego właśnie Kiela zaczyna nielegalną sprzedaż zaklęć. Pełna mitycznych stworzeń, cynamonowych bułeczek i małych codziennych cudów powieść, która zostaje z czytelnikiem jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony.
Bestseller
PARYŻ – pomysł na idealne wakacje! Twój inspirator zaprowadzi cię w każdy zakamarek Paryża. Nic cię nie ominie! Z nami obejrzysz panoramę miasta ze wzgórza Montmartre lub wieży Montparnasse. Skosztujesz chrupiących bagietek oraz słodkich makaroników i znajdziesz prawdziwe skarby na najstarszym pchlim targu. Wybierzesz się na zakupy do klimatycznych pasaży i zwiedzisz dawną pracownię Yves’a Saint Laurenta oraz otwartą ponownie dla zwiedzających katedrę Notre Dame. Odnajdziesz ślady polskiej historii na Wyspie Świętego Ludwika, a wieczorem popłyniesz na romantyczny rejs po Sekwanie. Wspólnie z Karoliną Szczęsną opracowaliśmy przewodnik po europejskiej stolicy mody, kultury i miłości. Znajdziesz w nim rankingi atrakcji i rekomendacje autorki, knajpki polecane przez miejscowych, intuicyjną nawigację, a do wszystkich wyjątkowych miejsc doprowadzi cię rozkładana mapa. Karolina Szczęsna – miłośniczka Francji, podróży i fotografii. Od kilkunastu lat mieszka w Oksytanii na południu tego kraju i odkrywa jego najciekawsze zakątki. Na blogu polkawefrancji.com łączy praktyczne wskazówki z osobistymi wrażeniami, chcąc zainspirować innych do poznawania Francji z jej najpiękniejszej strony.
Bestseller
Wytrop seryjnego mordercę, podążając ulicami Kensington, gdzie niemal na każdej rodzinie piętno odcisnęły narkotyki. Mickey i Kacey – nierozłączne siostry. Troszczyły się o siebie nawzajem, odkąd ich matka przedawkowała. Ale to było kiedyś. Teraz dzieli je pięć lat milczenia i Kensington Avenue. Policjantka Mickey patroluje tę ulicę. Uzależniona Kacey prostytuuje się, żeby zarobić na narkotyki. W pogrążonej w kryzysie opioidowym Filadelfii giną młode kobiety. Media i policja nie interesują się ich losem – bo to tylko narkomanki. Jednak Mickey zauważa, że pierwsza z ofiar została zamordowana. I paraliżuje ją strach. Jej siostry nikt nie widział od ponad miesiąca. Jej siostra może być następna. Mickey – wbrew swoim przełożonym i ryzykując karierą – zaczyna działać. Czy ustali, kim jest morderca, zanim dla Kacey będzie za późno? Liz Moore, autorka bestsellerowych i wielokrotnie nagradzanych thrillerów, stworzyła poruszającą, wielowątkową kryminalną opowieść. Liz Moore jest autorką literatury pięknej i literatury faktu, laureatką wielu nagród, m.in. Medici Book Club Prize, Athenaeum Literary Award, Rome Prize. Na podstawie „Rzeki odchodzących dusz” nakręcono serial, trwają prace nad ekranizacjami powieści „The Unseen World” i „The God of the Woods”. Ta ostatnia znalazła się w szesnastu zestawieniach najlepszych książek 2024 roku. Liz Moore mieszka i pracuje w Filadelfii, kieruje studiami z zakresu kreatywnego pisania i wykłada na Temple University. Znakomita książka. Trzymająca w napięciu, mocna i przemyślana. Autorka głęboko współczuje swoim bohaterom. „Rzeka odchodzących dusz” to wybitna powieść, przywodząca na myśl najlepsze dzieła Dennisa Lehane'a czy Davida Simona. Odwlekałam czytanie ostatnich stron, bo nie chciałam, żeby się skończyła. Uwielbiam ją. Paula Hawkins, autorka „Dziewczyny z pociągu” Opowieść o wędrówce po opioidowym piekle, w które zmieniły się niektóre amerykańskie dzielnice. Przejmujący thriller, wstrząsający, ale równocześnie wzruszający. Bo nawet na dnie piekła można znaleźć promyk nadziei. Wojciech Chmielarz, autor kryminałów, w tym cykli z Bezimiennym i komisarzem Jakubem Mortką Narkotyki, prostytucja i seryjny zabójca. Żonglując narzędziami literatury gatunkowej, Liz Moore snuje wielowarstwową opowieść o demonach współczesnej Ameryki – prowadzi czytelnika ulicami pogrążonej w kryzysie opioidowym dzielnicy Kensington i zagląda do domów, gdzie nałóg odbiera życie całym rodzinom, a uzależnione matki rodzą uzależnione dzieci. Ten obraz poraża, ale też skłania do refleksji, bo „Rzeka odchodzących dusz” to przede wszystkim powieść o siostrzeństwie, odkupieniu i prawie do godności. Historia, od której trudno się oderwać. Katarzyna Zyskowska, autorka „Nocami krzyczą sarny” Ta mocna i aktualna historia zaczyna się od znalezienia ciała zamordowanej młodej kobiety na torowisku w Kensigton, dzielnicy Filadelfii. Idąca na miejsce zbrodni policjantka Mickey boi się, że to ciało jej siostry Kacey. To, co było nastoletnim buntem Kacey, przerodziło się w ćpanie, lekomanię, alkoholizm i… ciągły lęk Mickey, że znajdzie siostrę martwą. W mieście giną kolejne młode narkomanki i Mickey w trosce o Kacey musi rozpocząć własne śledztwo. To opowieść nie tylko kryminalna – to historia o tym, jak nałogi niszczą rodziny, jak zabijają, jak coraz bardziej nie chcemy zauważać tragedii, jak powoli zaczynamy normalizować to, że ludzie umierają, i jak niewiele z tym robimy. Bo to przecież „tylko” kolejny narkoman znaleziony martwy. Mickey wie, że to kolejny człowiek i chce wiedzieć, dlaczego zginął. Karolina Korwin-Piotrowska, dziennikarka i pisarka  
Bestseller
Florian Gaderla to kryminalny z krwi i kości – ponury, twardy, gruboskórny i w dodatku outsider. Życie stawia przed nim wyzwanie – sprawę, która będzie wymagać od niego empatii i delikatności. Giną dzieci – i to w sposób, który mrozi policjantom krew w żyłach. Pierwsza z ofiar, ośmiolatka, zostaje znaleziona w pustostanie w nowych ubraniach i w makijażu. Florian próbuje rozwikłać mroczną zagadkę, ale sprawa otwiera w jego duszy drzwi, które na zawsze miały pozostać zamknięte. Jego partnerka Zuzanna Macieszko jest świeżo upieczoną śledczą. Popełnia błędy, ale nie brakuje jej werwy i chęci do współpracy. Im bardziej policyjni partnerzy zagłębiają się w sprawę, tym mniej ją rozumieją. Macieszko chce poznać historię Gaderli i motywy jego działania, lecz wstrząsającej prawdy, z jaką przyjdzie jej się zmierzyć, nie mogła przewidzieć. „Przestań, proszę” to opowieść o przemocy domowej. O brutalnym świecie, w którym smutek i rozpacz są jedynymi towarzyszami dzieci. O krzywdzie bezbronnych i niewinnych, których nikt nie chce. To historia trudna, momentami makabryczna, ale do bólu prawdziwa. Zło jest wśród nas. Zainteresuj się swoim dzieckiem, zanim zrobi to ktoś zupełnie inny.   Krystian Stolarz – policjant, magister prawa, sportowiec amator i miłośnik książek. Prowadzi na Instagramie konto @policjant_czytaipisze, na którym promuje czytelnictwo i recenzuje książki. Stolarz dba o autentyzm języka, atmosfery panującej w policji i szczegółów śledztwa. Prawda o policyjnej robocie jest znakiem rozpoznawczym jego powieści.
Bestseller
Powieść łotrzykowska o dziewczynce, która wzięła los w swoje ręce i zrobiła wszystko, by wyzwolić się z chłopskiej niedoli Historia zaczyna się w 1831 roku, pod koniec października, kiedy to Rozalka Balawender, obdarte chłopskie dziecko, z modlitwą na ustach i dobrze zeschniętym krukiem w dłoni poprzysięga zemstę paniczowi. Piętnaście lat później, już w kaszmirowych pantofelkach i sukni z jedwabiu szykuje się do ślubu z bogatym narzeczonym. Co umożliwiło ten awans społeczny? Jakie wiodły do niego zbrodnie i niecnoty? Perypetie nietuzinkowej dziewczyny to opowieść o wspinaniu się po szczeblach drabiny klasowej. Opowieść, w której standardowy „pański” język polski miesza się z gwarą wsi lubelskiej, a fikcyjni bohaterowie spotykają postaci znane z kart historii. Ubrany w kostium historyczny głos w dyskusji o współczesnych nierównościach społecznych i szansach na wyrwanie się z miejsca pochodzenia. To wreszcie opowieść o potędze odmienności i o sile, która pcha człowieka do rozwoju i zmiany.   W pierwszej połowie XIX wieku rzeczywistość Rozalki rozszerza się o nowe media i nowe języki. Obce słowa oraz nieludzkie byty stają się wehikułem jej (nie)zwykłego awansu. Bohaterka prześwietnej powieści Renaty Bożek – niesiona niepojętym – nie jest w stanie żyć naturalnie. Żąda niemożliwego, a więc tego właśnie, czego i my bezustannie pragniemy – wpierw dla siebie, a potem dla naszych dzieci. Karolina Felberg   To powieść o losach chłopskiej córki, która pragnie lepszego życia w niesłychanie brutalnym, nasyconym przemocą świecie. Historia opowiedziana ze swadą i językową brawurą, wciąga i fascynuje. Okrucieństwo i nędza dawnych czasów zostały pokazane przez autorkę z rzadko spotykaną w polskiej literaturze wiernością. Polecam! Adam Leszczyński
Bestseller
Nowa książka autora międzynarodowego bestsellera! Wszyscy kochają włoskie jedzenie. Ale jak to się stało, że Włosi jedzą tak smacznie? Twórcy reklam wmawiają nam, że odpowiedź leży w toskańskich winnicach i gajach oliwnych – wśród smaganych słońcem chłopów i mamme podających makaron pod pergolą. Ta nostalgiczna wizja mało ma jednak do czynienia z prawdziwą historią włoskiej kuchni. Przez tysiąc lat bowiem to włoskie miasta były magnesem dla tego wszystkiego, co tworzy dobre jedzenie: składników, utalentowanych kucharzy, pieniędzy i władzy. Włoskie jedzenie to jedzenie miejskie, a opowiadać o jego historii to znaczy opowiadać historię Włochów jako mieszkańców miast. W książce „Delizia!” autor zabiera nas w podróż po smakach włoskich miast. Od gwaru średniowiecznego Mediolanu po pompatyczny Rzym czasów faszyzmu, od ogrodów renesansowej Ferrary po wstrętne uliczki dziewiętnastowiecznego Neapolu. Ukazując bogate miejskie życie, „Delizia!” dowodzi, że przemoc i intryga, a także kreatywność i smak połączyły się, by stworzyć najpopularniejszą kuchnię na świecie.
Bestseller
Społeczeństwo Proaktywne, organizacja, która stworzyła Cama z części rozszczepionych nastolatków, chce masowo produkować takich jak on do celów wojskowych. Jednak pod powierzchnią tego koszmaru, kryje się kolejny: SP postanowiło zniszczyć technologię, która mogłaby sprawić, że rozszczepianie stałoby się całkowicie niepotrzebne. Gdy Conner, Risa i Lev odkrywają te szokujące sekrety, postanawiają sprzeciwić się władzy. W tym samym czasie nastolatkowie z całego kraju zaczynają maszerować na Waszyngton, domagając się sprawiedliwości i lepszej przyszłości. Ale pojawiają się też inne kłopoty. Grupa boćków Starkeya, która atakuje i niszczy ośrodki transplantacyjne, staje się coraz silniejsza i bardziej radykalna. Wierzą, że jedynie przemocą, podpaleniami i egzekucjami, można zwalczyć system. I zdobywają coraz więcej zwolenników. Tylko czy w ten sposób można zbudować przyszłość, w której wszyscy chcieliby żyć?
Bestseller
Kasandra Lit ceni swoją pracę w jednym z największych portali informacyjnych w kraju. Głównie dlatego, że nie musi za często opuszczać mieszkania. Poza jego bezpiecznymi murami czai się ktoś, kto już raz zrobił jej krzywdę. Jednak kiedy Lit otrzymuje zlecenie napisania artykułu o pensjonacie Uroczysko, leżącym w samym sercu mazurskich lasów, postanawia zmierzyć się z własnymi demonami. Miejsce, do którego dociera z fotoreporterką Moniką Wawrzyniak, budzi w niej wiele złych wspomnień. Kasandra czuje, że z Uroczyskiem coś jest nie tak, a opowieści o zaginionych mieszkańcach okolicznych osad potęgują to wrażenie. Ludzie, którzy bezpowrotnie zniknęli, zostawili po sobie przestrogę. NIE WCHODŹ DO LASU PO ZMROKU Gdy zapada noc, nikt nie jest bezpieczny. Kasandra przekonuje się o tym na własnej skórze, gdy znika bliska jej osoba. Dziennikarka wie, że tylko ona może rozwikłać tajemnicę skrywaną przez całe pokolenia. Nie ma tylko pewności, czy powinna…
Bestseller
Blythe Hawthorne nigdy nie dawała sobie w kaszę dmuchać – ani ojcu, który traktuje ją jak porcelanową lalkę, ani społeczeństwu próbującemu narzucić jej, co wypada, a co nie. A już na pewno nie pozwoli sobą rządzić mężczyźnie, którego poślubiła, niezależnie od tego, jak bardzo będzie perfidny i nieznośny. Skoro już łączy ich magiczna więź, która nie pozwoli jej się uwolnić od męża do końca swych dni, zdecydowana jest zostać... cierniem u jego boku. On nie pozostanie jej dłużny i zrobi wszystko, by życie z nim nie przypominało bajki. Los Blythe odmieni się jednak, gdy zacznie odkrywać, co kryje się za magią spowijającą Wisterię. I jaka moc drzemie w niej samej, jeśli tylko się dowie, kim naprawdę jest.
Bestseller
Shigeo "Mob" Kageyama to gimnazjalista, który przede wszystkim pragnie spokojnego, zwykłego życia. Niestety, jego nadnaturalne zdolności i ogromna moc skutecznie to utrudniają. Fałszywe medium, szemrane organizacje czy fanatycy religijni - wszyscy tylko czyhają, by wykorzystać jego zdolności do własnych celów. Jednak nawet cierpliwość Moba ma swoje granice i jeśli zostaną przekroczone, a moc chłopaka wymknie się spod kontroli... skutki mogą być katastrofalne!
Bestseller
„WYJĄTKOWE POD KAŻDYM WZGLĘDEM MARTWE ZWIERZĘTA TO SZOKUJĄCO PIĘKNY, RZADKI I ROZDZIERAJĄCY SERCE KLEJNOT. HISTORIA ZARÓWNO WSTRZĄSAJĄCA, JAK I ZNAKOMICIE OPOWIEDZIANA. NAPRAWDĘ NIE MOGĘ JEJ WYSTARCZAJĄCO POLECIĆ.” – CHRIS WHITAKER Ava Bonney obsesyjnie interesuje się rozkładem zwierzęcych zwłok. Droga, przy której mieszka, regularnie dostarcza jej materiałów do badań, a nocą uwielbia zaciągać najnowsze znaleziska do swojej kryjówki niedaleko jezdni i tam je opisywać. Pewnej nocy na swojej drodze odnajduje ciało kolegi, Mickey’a Granta. W obawie, że ktoś odkryje jej sekretny rytuał, wykonuje anonimowy telefon na policję. Gdy sprawa zostaje przekazana detektywowi Sethowi Delahayemu, Ava się nie wycofuje, bo z jej sennego miasteczka w południowym Birmingham znikają kolejni nastolatkowie. Jak trudno jest namierzyć zabójcę?
Bestseller
Klasyczna epopeja fantasy, pełna przygód podróż do bogatej i urzekającej wyobraźni. Opal to świat w większości pokryty lasami, w którym dominująca rolę pełni Pięć Królestw, zjednoczonych pod rządami Kapłanów Światła – duchownych kierujących się prawami przyniesionymi przez Tytanów, wielkich strażników Światła. Z czasem Kapłani stali się chciwi i rządni władzy, do której dochodzą dzięki mocy Magicznych Kamieni. Istnieje jednak przepowiednia, mówiąca o tym, że rządy okrutnych kapłanów może przerwać potomek dawnego wieszcza-heretyka, posiadający tajemniczą bransoletę Heretyka Coharsa. Prosty syn mistrza szkłodzieja, Darko, musi spełnić Proroctwo i sprowadzić Tytanów, aby uwolnić Pięć Królestw... Z pomocą barda Urfolda, pięknego żonglera Sleilo i potwornego Ghörga Darko zostaje wciągnięty w przygodę, w której ważą się losy Opalu. Autorem scenariusza jest Christophe Arleston, znany z wydanej również w Polsce serii „Trolle z Troy”, natomiast rysunków - Philippe Pellet („30 visages de Lanfeust”).