Menu

Volumen

Volumen
Współwydawca: Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego „Druga Reforma Teatru. Ludzie – Zdarzenia – Idee” jest dokonanym przez prof. Kazimierza Brauna scaleniem trzech jego książek o wielkim teatralnym przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku w kulturze amerykańskiej i zachodnioeuropejskiej. Intencją edycji jest oddanie czytelnikom w jednym tomie jedynego jak do tej pory na polskim rynku opisu tamtych zjawisk, konstytutywnych dla historii teatru współczesnego. Pierwsza, zwana Wielką, Reforma Teatru wydała tworzone przez wielkich, wspaniałych twórców, jak André Antoine, Otto Brahm, Aurélien Lugné-Poe, Wsiewołod Meyerhold, Stanisław Wyspiański, Anton Czechow, Gordon Craig, wielu, wielu innych, arcydzieła sztuki teatru. Druga wojna światowa w całej Europie zatrzymała Pierwszą Reformę. Do rangi symbolu urosły: osadzenie w obozie koncentracyjnym Leona Schillera, Stefana Jaracza czy czołowego reformatora – Emila Buriana, zesłanie do sowieckich łagrów ludzi takich jak reżyser Wacław Radulski czy aktorka Jadwiga Domańska. Minęło sporo czasu, zanim po wojnie zabrała głos nowa awangarda. Najpierw przybrała formę dramatu i teatru absurdu – intelektualnego sprzeciwu wobec tego, co się stało. Dopiero potem różnorodne poszukiwania zaczęły owocować pierwszymi nieśmiałymi i nieporadnymi syntezami. Druga Reforma Teatru poczęła się wyłaniać jako wąska awangarda i pozostała ruchem niszowym, choć nie bez wpływu na całokształt życia teatralnego w swoich krajach. Na Zachodzie była wyzwaniem i alternatywą dla teatru komercyjnego, popularnego, tradycyjnego. Na Wschodzie była czymś znacznie więcej – wyzwaniem dla reżimów totalitarnych; podważała totalitarną cenzurę; kruszyła komunistyczną żelazną kurtynę; jej przedstawienia były manifestacjami wolności, wolność przybliżały. Nawiązując do Wielkiej Reformy, która wydźwignęła teatr z poziomu bulwarowej rozrywki i nadała mu status sztuki, Druga Reforma pragnęła traktować teatr jako sztukę wielką i tajemniczą. Stworzyła wiele porywających, wspaniałych widowisk i ujawniła nowe energie w teatrze. O niej jest ta książka.
"Siedziałem, łapiąc oddech, na najwyższym tarasie Piramidy Słońca w Teotihuacan w Meksyku. Na piramidę można było się wspiąć. Jej pochyłe ściany miały bowiem zjednego boku szerokie, kamienne schody – bardzo strome, z jednego stopnia na następny było około metra. Teotihuacan znaczy „miejsce, gdzie narodzili się bogowie”. Jego początki sięgają IV wieku przed Chrystusem. Osiedlały się tu, kolejnymi falami, plemiona różnych kultur. Liczba mieszkańców doszła około V wieku po Chrystusie do dwustu tysięcy. Ale już w VII i VIII wieku miasto zostało, w niewyjaśnionych do końca okolicznościach, opuszczone; stopniowo zamieniało się w gruzy. To całe wielkie, zrujnowane miasto położone jest na rozległym płaskowyżu. Otaczają je dalekie góry. Znalazłem się tam, uczestnicząc w Kongresie Międzynarodowej Federacji Teatrologów w 1997 roku. Patrząc w roku 2019 – gdy zacząłem pisać tę książkę – na prace, których dokonywałem na przestrzeni wielu lat, przypomniałem sobie tę piramidę i pomyślałem, że te moje różne prace można uporządkować, posługując się jej kształtem. Cztery ściany piramidy – cztery dziedziny mojej pracy: teatr, pedagogika, teatrologia, literatura. Posłużę się więc metaforą piramidy. Opowiem o moim wspinaniu się na każdą z czterech jej ścian. Bo, tak, to była jedna budowla, to było jedno życie". Kazimierz Braun "Studiowałem na Uniwersytecie Poznańskim (obecnie Uniwersytet im. Adama Mickiewicza) w latach 1954–1958. W 1953 roku nie zostałem przyjęty na studia jako syn „wroga ludu” – mój ojciec, Juliusz, siedział wtedy w stalinowskim więzieniu. Poszedłem pracować na budowie jako „pomocnik murarza”. Gdy ojciec został wypuszczony z więzienia na „urlop” (z ciężką gruźlicą), na studia zostałem przyjęty w 1954 roku. […] Reżyserii zacząłem się uczyć sam w czasie studiów, czytając książki reżyserów i książki o nich. Pierwszą taką lekturą była Sztuka teatru Gordona Craiga. Przeczytałem ją w przekładzie francuskim, bo polskiego jeszcze nie było, a po angielsku jeszcze nie umiałem. Wziąłem od Craiga i przechowywałem latami pojmowanie i uprawianie teatru jako sztuki, a reżyserii jako samodzielnej, specjalnej dziedziny twórczości artystycznej. Z przeszłości teatru polskiego wyłonił się dla mnie najwyraziściej Juliusz Osterwa, o którym słyszałem już uprzednio wiele z opowiadań mego krewnego Antoniego Żulińskiego, krakowskiego kompozytora i aktora, który znał „Pana Juliusza”. Chodziłem na wszystkie poznańskie premiery i wiele razy jeździłem na przedstawienia warszawskie, rozrzutnie wydając oszczędności ze stypendium; nocowałem w poczekalni na Dworcu Głównym".                                                                                                              Z rozdz. „Przygotowania”
Najnowsza powieść Tadeusza Zubińskiego to subiektywna relacja z lat 1980-2010, napisana ex post, na kolejnym etapie emigracji. Filip Mirski – postać już znana z innych książek Autora, bohater, którego gnębią demony niespełnienia, przeżywa kryzys wieku średniego. Jego dobre czasy to późne lata 70.XX wieku, w rodzinnym Wrzosowie, na prowincji, z właściwą epoce dawką korupcji i nepotyzmu. Gdy rodzi się Solidarność, przyłącza się, ale ze swoim sarkastycznym stosunkiem do rzeczywistości, chronicznym dystansem, nie ma predyspozycji do czynów heroicznych. Do walki o jego duszę przystępuje dawny kolega, człowiek, który doskonale odnalazł się w realiach PRL. Filip popada w marazm, uwikłany w intrygę, zostaje zepchnięty na margines. Szuka nie tyle sensu swojej egzystencji – w pisaniu, przygodnych romansach, miotaniu się po Europie – Anglia, Łotwa, Czechy, Holandia, Hiszpania, co pretekstu, który by tę egzystencję w jakikolwiek sposób uzasadnił. Tadeusz Zubiński prowadzi narrację z wyczuciem mistrza prozy, którym jest. Nic nie zapowiada finału, którego nieoczekiwany, niemal złowieszczy dramatyzm tak bardzo zdumiewa i czyni z tej opowieści – zawsze przecież ponadczasowy, ale w tym przypadku jakże bardzo tu-czasowy – moralitet czasów odwróconych.
Wydane wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej Autorka powiązała postawy ludzi i ich działalność z wydarzeniami politycznymi. W efekcie powstał portret środowiska, w którym rozpoznajemy bohaterów i rozumiemy motywacje ich działań na tyle, na ile wynikają one ze zgromadzonych materiałów […] Poznajemy wiele mało znanych faktów. Praca jest pionierska i doskonale udokumentowana. To mikrohistoria jednego niewielkiego instytutu, w którą wpisana jest makrohistoria inteligenckiej opozycji w PRL. Bogactwo zgromadzonego materiału, oryginalność i odkrywczość czynią z tej pracy wybitne osiągnięcie naukowe. prof. dr hab. Włodzimierz Bolecki Autorka zgromadziła i przebadała setki nieznanych materiałów archiwalnych, w tym takie, które uważano za zaginione. Udało się uchwycić ewolucję postaw znaczącej grupy pracowników IBL – częste u powojennej inteligencji zauroczenie systemem, które z biegiem lat często przeradzało się w rozczarowanie, będące następnie impulsem do coraz bardziej aktywnych zachowań opozycyjnych. Wszystko to, na tle szerokiego kontekstu społeczno-politycznego, obrazuje genezę kształtowania się opozycji w IBL, szczególnie gdy chodzi o prezentację zachowań osób znanych i szanowanych za wkład w walkę o wartości demokratyczne w latach 70. i 80. Jest też tu wiele drobnych wątków, które dobrze charakteryzują trudne czasy PRL i niełatwe ówczesne życie. prof. IH PAN dr hab. Zbigniew Romek Justyna Błażejowska (ur. 1983) Historyk, badacz dziejów najnowszych. Absolwentka Instytutu Historycznego UW. W 2016 r. uzyskała z wyróżnieniem tytuł doktora nauk humanistycznych w Instytucie Historii Nauki PAN. Autorka i współautorka książek i około stu artykułów, wydawca zbiorów artykułów i relacji. Za pracę magisterską o drugim obiegu uhonorowana pierwszą nagrodą w organizowanym przez IPN konkursie im. Władysława Pobóg-Malinowskiego na Najlepszy Debiut Historyczny za 2007 r. W 2011 r. nominowana do Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza za książkę „Papierowa rewolucja. Z dziejów drugiego obiegu wydawniczego w Polsce 1976-1989/1990” oraz do nagrody w Konkursie na Książkę Historyczną Roku im. Oskara Haleckiego za zbiór artykułów przygotowanych razem z prof. Pawłem Wieczorkiewiczem „Przez Polskę Ludową na przełaj i na przekór”. W 2017 r. otrzymała wyróżnienie w Konkursie na Książkę Historyczną Roku im. Oskara Haleckiego za tom relacji „Harcerską drogą do niepodległości. Od «Czarnej Jedynki» do Komitetu Obrony Robotników”. Stanowiąca niniejszą publikację rozprawa doktorska „Opozycja antyreżimowa w Instytucie Badań Literackich PAN w latach 1956–1989” została zgłoszona przez Radę Naukową IHN PAN do Nagrody Prezesa Rady Ministrów.
Po sukcesie Biebrzańskiego kłusownika, mojej pierwszej książki, której bohaterem była w gruncie rzeczy Dolina Biebrzy, w drugiej książce postanowiłem opowiedzieć o ludziach znad tej wyjątkowej rzeki, ich codziennym życiu, problemach, pracy. Główny bohater powieści to człowiek z miasta – wtopienie się w świat prawdziwej prowincji jest dla niego pomimo starań niemożliwe. W książce splatają się wątek miłosny oraz konflikt wręcz sensacyjny, a wszystko dzieje się oczywiście na tle przyrody – niesamowitej, zachwycającej, prawie uczestniczącej w wydarzeniach, bo gdyby nie ona… No właśnie. To, co dla czytelnika z miasta jest w powieści humorystyczne (np. lokalna gwara) czy wręcz zabawne („śmieszne” problemy), jest dniem powszednim mieszkańców tej niezwykłej krainy, gdzie ludzie często nadal żyją jak z czasów Konopielki Edwarda Redlińskiego, ale to właśnie dzięki temu w nadbiebrzańskim świecie przechowały się i dobrze się mają wartości w wielkich miastach czasem zapomniane. Marek Syguła
Czy Kościół w 2019 roku jest nadal święty? Czy jest Mistycznym Ciałem Chrystusa? I czy ktoś może temu zaprzeczyć, skoro Kościół nie jest z tego świata? A zatem szokujące gesty i słowa papieża Franciszka, który mówi o sobie, że jest tylko „biskupem Rzymu”, we włoskim więzieniu umywa nogi muzułmańskiej dziewczynie w Wielki Czwartek, uroczyście obchodzi 500. rocznicę reformacji i każe wyławiać z Tybru wyrzucone tam przez wiernych figurki pogańskiego bóstwa amazońskich Indian, Pachamamy (wcześniej uroczyście wniesione do rzymskiego kościoła podczas ostatniego synodu), to prowokacja, czy wyraz bezradności wobec presji świata, jaką przejawia Pontifex Maximus? A odwoływanie się hierarchów na każdym kroku do praw człowieka, wychwalanie „pluralizmu” i „poszanowania różnorodności”, gdy ulicami miast ciągną parady homoseksualistów, czy nie jest smutną komedią omyłek? Czy ci, którzy z najwyższych ambon głoszą dziś pokój na świecie, braterstwo ludzi i troskę o „Matkę-ziemię”, są jeszcze w stanie obronić wiarę i nadzieję chrześcijańską? Café Katedra ukazuje wstrząsający dramat, jaki od czasu ostatniego Soboru narasta w Kościele, a którego najbardziej donośne akordy rozbrzmiewają podczas obecnego pontyfikatu. Synod amazoński jest jego swoistym apogeum, ujawnieniem tego dramatu w całej pełni. Książka Ewy Polak-Pałkiewicz to praca (niemal) detektywistyczna, efekt wielowątkowego „śledztwa”; autorka docieka przyczyn kryzysu na wielu polach, próbuje wyjaśnić szeroki kontekst i całą złożoność dramatu, broniąc zarazem Kościoła przed jego oszczercami. „Gdybym mógł wygłosić tylko jedno kazanie, wybrałbym takie, które mocno zirytuje wiernych, zwracając ich uwagę na Kościół, bezustannie rzucający rękawicę diabłu z jego diabelską pychą”, stwierdzał Chesterton. Café Katedra z pewnością niejednego zirytuje. Bohaterowie tej książki (m.in. zapominany papież św. Pius X i „wyklęty” arcybiskup Marcel Lefebvre) reprezentują Kościół walczący. Zawsze zwycięski. Patronat medialny książki: Do Rzeczy, Arcana, Egzorcysta, Zawsze Wierni, Republika, Radio WNET Ewa Polak-Pałkiewicz Autorka książek, m.in. Prosto w oczy. Rozmowa-rzeka z Janem Olszewskim (1997), Patrząc na kobiety (2009), Rycerze wielkiej sprawy (2013), Powrót pańskiej Polski (2015), Czego chcą od nas biedni Niemcy (2017, nominacja do Nagrody Identitas).
Nie było drugiego podziemnego państwa poza polskim, które w łączności z własnym rządem na emigracji podjęłoby na taka skale zadanie ratowania Żydów i informowanie świata o Zagładzie. Od roku 1942 celem tego niezwykłego państwa, na uchodźstwie i podziemnego w kraju, było niesienie pomocy Żydom, obywatelom II Rzeczypospolitej. Nie było drugiego narodu poza polskim zagrożonego natychmiastowa śmiercią całej rodziny za każdy akt pomocy Żydom oraz w takim stopniu narażonego na śmierć lub obóz koncentracyjny za jakiekolwiek formy oporu wobec okupanta niemieckiego. * * * Historia Państwa Polskiego i Polaków ratujących w czasie II wojny światowej Żydów, współobywateli w II Rzeczypospolitej, jest Europie Zachodniej i całemu światu nieznana. Zamiast faktów dotyczących warunków okupacji niemieckiej na ziemiach polskich dominuje domniemanie, obraz fałszywy; zamiast wiedzy na temat skali pomocy Żydom udzielanej w skrajnie niebezpiecznych warunkach dominują ignorancja i bezzasadne oskarżenia Polaków o współudział w Zagładzie.
„Każde słowo tych wierszy to otwarcie poruszające wyobraźnię i ożywiające pamięć. W słowie, a więc w wierszu, kryje się dynamika o nieprzewidywalnej energii. To ona sprawia, że wiersze Danuty Gałeckiej-Krajewskiej są wciąż jakby w fazie narodzin, w momencie formowania i kształtowania semantycznego. Świat w tym stanie jest wyzwolony z niewoli czasu. Wszystko, co ma zaistnieć, jest w fazie stawania się. Atemporalność przedstawienia pozwala poetce nabrać głębokiego oddechu. To nie czas upływający „od do”, dyktuje jej krok, ale ona sama o nim decyduje”.
„Świat w wierszach Dąbrowskiego to bogactwo niepowtarzalnych szczegółów. Jego bohater czuje się dobrze wśród tej różnorodności. Niewątpliwie świat ten mieści się w granicach, które człowiek jest jeszcze w stanie objąć swoim poznaniem. To bogactwo na miarę ludzkich zmysłów” Wojciech Kaliszewski
"Mimo świadomości trudności tego zamierzenia, autor podjął taką próbę, podejmując się przedstawienia w odrębnych częściach, acz pozostających ze sobą w ścisłym związku, trzech obszarów aktywności Józefa Piłsudskiego w latach 1918-1922, związanych z polityką wewnętrzną, polityką zagraniczną i geopolityką oraz sprawom wojskowym. Niniejszy tom, jest pierwszym z nich, a w kolejnych rozdziałach przedstawia: genezę i ewolucję myśli politycznej Józefa Piłsudskiego w okresie poprzedzającym odrodzenie Rzeczypospolitej oraz kolejno główne jej nurty związane ze sprawami wewnętrznymi: odzyskanie niepodległości i budowę silnego państwa, osiągnięcie konsolidacji narodowej, tworzenie republikańskiego i demokratycznego fundamentu ustroju politycznego, wprowadzenie socjalistycznych reform społecznych oraz doświadczenia wyniesione przez Marszałka z blisko pięcioletniego okresu sprawowania najwyższych stanowisk cywilnych i wojskowych. Tom ten poświęcony jest kwestiom polityki wewnętrznej. Zagadnienia dotyczące wizji kształtu terytorialnego państwa oraz szerszej koncepcji geopolitycznej w strefie międzymorza, stanowiące istotny element myśli politycznej Józefa Piłsudskiego oraz analiza prowadzonej przez niego polityki zagranicznej w latach 1918-1922, zostaną omówione w odrębnym tomie". Ze wstępu
Zapewne dużo częściej cały frazes pojmowany jest metaforycznie. Zrodził się on samorzutnie, w „gorączce chwili". Jakoś doraźnie objaśniał gwałtowne zwroty wojennej sytuacji z lata 1920 roku, gdy z oczywistych względów nie mogły one być - na społeczną skalę - oceniane rzeczowo. Ale tak pozostało to po dziś dzień. Było wygodne; zwalniało od trudów łamania sobie głowy nad skomplikowanymi układami konkretnych okoliczności.Polskie wyzwanie Rosji na ,sąd Boży" widziałbym w naszej wyprawie kijowskiej wiosną 1920 roku. Wiadomo było, że Rosjanie uchylić się już nie mogą. I była w tej decyzji nasza pozytywna samoocena własnej kondycji, czyli wcześniejszych przygotowań - we wszelkich stosownych dziedzinach.(...) Nieocenioną rolę odegrała wielka mobilizacja wszelkich wewnętrznych rezerw, jakimi jeszcze - okazało się - kraj dysponował, zasobów materiałowych i ludzkich, a także determinacji społecznej.Nie da się tego porównać z mobilizacją potencjału rosyjskiego. Ich , szok kijowski-jako groźba rozbioru odwiecznej Rusi- był krótkotrwały i płytki. Na fali bolszewickich zwycięstw wewnętrznych i początkowego powodzenia na froncie polskim źle oceniono sytuację, zlekceważono sobie nas. Tak w polityce, jak i na wojnie trzeba za to płacić stosowną cenę.
„Widzenie Eneasza” to moje życie sekretne. W opowiadaniach i powieściach patrzę w przyszłość. Tam, dokąd prowadzi nas rozum. Jako publicysta komentuję to, co dzieje się teraz. W wierszach spoglądam w przeszłość. Tam, dokąd prowadzi mnie moje serce. Krzysztof Masłoń o tomie "Widzenie Eneasza": Jeśli czytelnik nie odnajdzie w wierszach Piotra Goćka samego siebie, to znaczy, że gdzieś po drodze zgubił wrażliwość, o ile w ogóle taką miał. Są w tym tomie wiersze o ogromnym ciężarze gatunkowym, także odnoszące się bezpośrednio do naszej współczesności z dnia na dzień stającej się historią, są refleksje nad lekturami, zamyślenia wręcz filozoficzne, dominuje jednak niezwykły a wyczuwalny niemal od pierwszej strofy nostalgiczny ton sprawiający, że liryka ta trafia do serca i wzrusza w sposób najprostszy z możliwych. Najskuteczniejszy. Piotr Gociek – pisarz, publicysta, krytyk, radiowiec. Autor powieści „Demokrator” oraz zbiorów opowiadań „Czarne bataliony” i „Czarne bataliony 2.0”. Napisał także kilka książek non-fiction, w tym esej historyczno-podróżniczy „Kreta subiektywnie”. „Widzenie Eneasza” to autorski wybór wierszy z lat 1986-2020 (poczynając od debiutu poza zasięgiem cenzury PRL, w drugoobiegowej „Kulturze Niezależnej”). Książkę w połowie tworzą utwory z niedostępnych dziś, unikatowych arkuszy i tomików, a w połowie - wiersze nowe. Partner wydawnictwa: Instytut Literatury
Saga rodu Witaczków! Twórców polskiego jedwabnictwa, wizjonerów, przedsiębiorców, patriotów.Sto lat temu rodzeństwo dwudziestolatków z Milanówka odważnie sięgnęło po dar niebios, by rozpocząć produkcję jedwabiu. Pełni entuzjazmu chcieli ratować wyniszczoną wojną ojczyznę, a przy tym dać uboższym rodzinom szansę polepszenia losu. Zaczęli od zera, bez kapitału, ale ze zdobytym wcześniej doświadczeniem. Dzięki sile młodości i pracowitości ich Stacja Doświadczalna jakością wyrobów dorównała światowym liderom. W czasach okupacji niemieckiej Stacja zapewniła bezpieczeństwo i opiekę pracownikom, wspomogła i uratowała wiele osób, także osoby prześladowane z racji pochodzenia i tych, którzy walczyli z wrogiem. Stanisława i Henryk Witaczkowie dopilnowali też, by produkcja nie poszła na cele wojskowe okupanta, do końca utrzymali firmę w polskich rękach. Po zakończeniu wojny na drodze ich życiowej aktywności stanął nowy ustrój państwa, na którego pomocną zwierzchność liczyli. Choć nie był ich sprzymierzeńcem - zakłady zostały upaństwowione - nadal promowali jedwabnictwo, zarządzali produkcją i edukowali młode pokolenie, by mogło w przyszłości kontynuować ich działalność. Krzewili najważniejsze wartości, choć przestały już obowiązywać. Jednak byli fabrykanci przeszkadzali ówczesnej władzy i w końcu uznano ich za wrogów społeczeństwa, a Henryka Witaczka - w dziedzinie jedwabnictwa jedynego w kraju specjalistę-praktyka, na podstawie fałszywych pomówień osadzono w więzieniu i odebrano dobre imię. Przedwojenny niemiecki konkurent Witaczków, firma Gütermann, wykorzystał moment, by się ich pozbyć z rynku. Doniósł niemieckim władzom wojskowym o bezprawnej wyprzedaży tkanin spadochronowych. Oskarżył Witaczka, że zamiast zostawić produkowane w Milanówku tkaniny spadochronowe do dyspozycji niemieckich władz wojskowych, rozdał je ludności cywilnej, by nie trafiły w ręce Niemców. Była to jawna dywersja. Natychmiast wysłano do Berlina raport, sąd wojenny skazał Witaczka zaocznie na karę śmierci, o czym telefonicznie powiadomiono Warszawę. Z rozdziału „Żółwin - przesiedleni, bezrobotni”
Wiersze Dorobka to nic innego jak powrót do futurystycznego konceptu. Nie tylko ze względu na często przedziwną, niemal „wygiętą” formę, ale głównie za sprawą języka. To gra – z odbiorcą, ze słowem, z formą, z konceptem. Z jednej strony śmiech, a z drugiej – milczenie, zaduma. Maruseru (Sztukater.pl) ład jest degeneracją chaosu jawa dekonstrukcją snu ruch degrengoladą stasis postęp degradacją ruchu do dekadencją od Z wiersza "Credo", z tomu "De-kadencja" Obecnej poezji Andrzeja Dorobka nie da się pomylić z poezją żadnego innego twórcy. Już zapis poszczególnych wersów nieomylnie kieruje ku temu poecie i tej poetyce. Ów szczególny zapis jest bardzo płodny semantycznie i sensotwórczo. Dorobek rozbija w Pas-jansie słowa (nie tylko polskie), co potęguje językową wieloznaczność, podobnie jak potęgują ją nie będące bynajmniej tylko żartami kalambury. Mamy tu do czynienia z poezją wielu znaczeń i znaczeniowych skojarzeń, które bynajmniej nie są mętne. Powroty różnych słów i wątków (choćby wątku karcianego, którego wagę podkreśla już tytuł) dają czytelnikom klucz do tej poezji, nie narzucając jedynej i wyłącznej interpretacji. Muzyczne pasje poety dają o sobie wyraźnie znać i pozwalają na głęboką analizę kultury rosyjskiej, nie tylko muzycznej, i, by tak rzec, „rosyjskiej duszy”. Najnowszy tom Dorobka nie jest zbiorem wierszy pisanych od Sasa do Lasa, jest logiczną i zamkniętą całością artystyczną. Leszek Engelking Poeci unikają utartych szlaków, omijają je, aby przypomnieć, że każda formuła słowa nigdy się nie kończy. Tak jest i z poezją Andrzeja Dorobka. Poeta korzysta z zasobu wielu epok i wielu kultur. Czasem są to owoce jałowego mózgu, czasem zwycięstwa nad czasem. Korzysta ze zdobyczy różnych szkół, różnych epok, wydawałoby się wyeksploatowanych lub zapomnianych, a przecież mających w sobie wciąż dynamikę niespodziewanych olśnieni. Przypominają o tym, w cząstkowy co prawda sposób, poezje wczesnego Harasimowicza czy Białoszewskiego, choć aluzje do nich zdają się być wyczerpane. Tak też jest z futuryzmem, który dla Dorobka jest punktem wyjścia. Może się z tego coś urodzić na przekór głównym tendencjom. Poezja Dorobka jest przypomnieniem jednej z Przeszłości i wskazaniem na nią w detalu, składni, w analizie semantycznej. W dziwności i naturalności języka. Każda z tych zapomnianych epok jest żywym źródłem inspiracji. Jest, lub być może. Krzysztof Karasek Andrzej Dorobek (r. 1960), absolwent warszawskiej anglistyki, doktor kulturoznawstwa, eseista, publicysta, tłumacz i poeta, członek Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, w l. 1997–2012 redaktor naczelny magazynu artystyczno-literackiego „Gościniec Sztuki”, stały współpracownik „Jazz-Forum”, „Ruchu Muzycznego”, „Fragile” i „Opcji” (publikował, publikuje też w „NaGłosie”, „Literaturze na świecie”, „Nowym Nurcie”, „Kinie”, „Studium”, „Akancie”, „Toposie”, „Twoim Bluesie”, „Magazynie Muzycznym Jazz” i kwartalniku „Lizard”). Autor dziewięciu tomików poezji, między innymi: „Śpiewnik” (Wyd. Miniatura, Kraków 2008) i „De-kadencje” (Wyd. Miniatura, Kraków 2013). Do jego szczególnych osiągnięć należą tom esejów „Rock. Problemy, sylwetki, konteksty – szkice z estetyki i socjologii rocka” (Instytut Wydawniczy „Świadectwo”, Bydgoszcz 2001), wznowiony w roku 2016 w wersji rozszerzonej, przekład "Nowojorskiej bohemy" Ronalda Sukenicka (PIW, Warszawa 1995) oraz publikacje anglojęzycznych, prelekcji uniwersyteckich (2003–2016).
„Stanisław Falkowski czyta Przedwiośnie Stefana Żeromskiego z wielką wrażliwością i erudycją. Widzi w tej głośnej niegdyś powieści, a dziś spowszedniałej od lat szkolnej lekturze, rzeczy nowe, oryginalne i intrygujące. Z benedyktyńską sumiennością oraz pewną dozą interpretacyjnej brawury analizuje pojedyncze słowa i zdania utworu. Zatrzymuje się nawet nad znakami interpunkcyjnymi, w razie potrzeby sięgając nie do tekstu wydanego, ale do rękopisu. Ostrożnie i delikatnie oddziela od siebie warstwy pochodzące z różnych etapów pracy autora nad tekstem oraz elementy wprowadzone przez redaktorów i edytorów, narosłe na oryginalnym manuskrypcie Żeromskiego. Zestawia ze sobą różne, oddalone kompozycyjnie fragmenty dzieła oraz tropi liczne nawiązania do innych tekstów kultury. Tworzy w ten sposób spójny i zarazem zdumiewający swoim uniwersalizmem klucz do lektury Przedwiośnia, napisany językiem żywym i emocjonalnym. Kluczem tym otwiera współczesnemu czytelnikowi świat myśli, diagnoz, doświadczeń i zagrożeń wspólnych całemu pokoleniu naszych rodaków, witających odrodzoną w 1918 roku Polskę. Klucz ten czyni z nas, ludzi żyjących w XXI wieku, właściwych adresatów powieści. Spadkobierców tej samej tradycji i uczestników tej samej historii”. Prezes Stowarzyszenia im. Stefana Żeromskiego prof. dr hab. Kwiryna Handke
Rzadkiej urody jest najnowsza książka Danuty Gałeckiej-Krajewskiej. Czyta się ją inaczej niż zwykłe zbiory poezji, jest to bowiem stado wierszy-kruków krążących nad tobą, które się dopominają: zacznij dostrzegać niezauważane dotąd pożywki i trucizny tego świata; pomyśl, jak się mają do twojej w nim obecności; poczuj to. Piotr Müldner-Nieckowski Jeśli to prawda, że nie ma miejsca dla poety to skąd ta ściana płaczu i cień ostatniego turysty - jeszcze ciepły Z wiersza Wolny w górach (tom Ślady)
Dzwon na trwogę to powieść o tajemniczych związkach sztuki teatru i życia duchowego, a w warstwie fabularnej o inwazji islamu na Europę.
Zygmunt Lubicz-Zaleski (1882-1967) był człowiekiem wielu zasług i ról. Poeta formacji młodopolskiej, krytyk literacki i krytyk sztuki, estetyk, więziony przez Rosjan w czasach carskich i przez faszystów w czasie II wojny światowej, niestrudzony organizator życia literackiego i naukowego, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, wykładowca Sorbony i innych uczelni francuskich, doktor honoris causa uniwersytetów w Montpellier i Lille, sekretarz generalny Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego w Paryżu. Autor licznych książek i broszur, pisanych po polsku i po francusku. Grand Officier Legii Honorowej (za udział w ruchu oporu), odznaczony Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury. Człowiek głęboko religijny. Różne oblicza Zygmunta Lubicz-Zaleskiego, różne komponenty jego biografii i osobowości twórczej, złożyły się na dzieło wyjątkowe, dopiero teraz wydawane osobno: na powstały w niemieckim obozie koncentracyjnym przejmujący Relikwiarz buchenwaldzki. Jan Zieliński
Czekam na telefon. Dość niecierpliwie, od dwóch tygodni. Powinna zadzwonić i zamiast: „Cześć, jak leci?”, zadać sakramentalne pytanie: „Co słychać u kochanej pani dyrektor?”. Skórzane portki opinają pięćdziesięcioletni tyłek, czerwone szpilki stukają stanowczo, wciąż wyciągnięty paluszek wskazuje: ty, ty i ty! Niezrobione, źle, fatalnie, brak dwóch przecinków, kto to redagował?! Wrzask! Tropicielka błędów tak małych jak komary, toksyczna baba, pilnująca pracy od rana do wieczora, kiedy wreszcie wynosi zza mahoniowego biurka swoją teczuszkę, torebeczkę, swoje spodnie, kostiumy, fryzury, blond włoski i oczka błękitne, wówczas na korytarze, na pokoje, na papiery, gazety, komputery, zasychające w szklankach fusy po kawie, na ład i nieład spływa wreszcie błogosławiony spokój. Jej urlop jest jak rekonwalescencja po długiej chorobie, kiedy pacjent nie wie, czy kiedykolwiek jeszcze stanie o własnych siłach. Jakże robi się miło. Iwona Smolka, urodzona w Warszawie, eseistka, krytyk literacki, powieściopisarka. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. W 1968 r. debiutowała jako krytyk w tygodniku „Twórczość”. Autorka prac krytycznych poświęconych poezji: Lęki, ucieczki, akceptacje (Czytelnik, 1984 –nagroda „Literatury”), Dziewięć światów. Współczesne poetki polskie (IBL PAN, 1997), Antologii poezji stanu wojennego (wspólnie z Tomaszem Jastrunem i Leszkiem Szarugą) oraz powieści: Rozpad (w tzw. drugim obiegu, 1984 i Marabut, 1996), Musisz siebie zjeść (Trio, 1996 – wyróżnienie Fundacji Kultury), Dom żywiołów (Sic!, 2000).
W miejsce czapki niewidki mam płaszcz samotnik. To może być moja wina. Nie w tym sensie, że coś robię źle, ale że nie umiem go zdjąć. Wokół cisza, słyszę ją, odzywa się w dalekiej muzyce, w milczącym telefonie, w echu od pustych ścian. Nie boję się już bólu, wysiłku, nawet samego strachu. Boję się, że kiedyś ktoś znajdzie pusty płaszcz, z ciszą w środku.Anna Matysiak (ur. 1967) - mieszka w Warszawie. Autorka książek poetyckich: Czułość liter (2015), Źrebię Heraklita (2017) Tyle nieznanych Ryb (2018) i Tiergarten (2019), wierszy i próz publikowanych w czasopismach oraz bajek w czasopismach i antologiach, a także książki o poezji Erwina Kruka i artykułów w czasopismach i książkach zbiorowych. Redaktorka i tłumaczka, prowadzi własne wydawnictwo, zajmuje się fotografią artystyczną.