Menu

Karol Samsel

"Niemożliwość Piety" jest tekstem, który w całości został zbudowany z równoległych literackich rzeczywistości, erudycyjnych kontekstów i kontrkontekstów, tworząc płynne i wyzywające tło dla tyleż umownej, co eksperymentalnej fabuły. Opisuje ona losy proroka i poety, Tomaszewskiego, którego odważna książka poetycka, podyktowana doświadczeniem prywatnego objawienia (tytułowa "Niemożliwość Piety"), nieoczekiwanie staje się nadzieją na duchowe odrodzenie całej Europy. Zawrotnej, ale i makiawelicznej karierze tytułu Samsel przygląda się ze sporą dozą filozoficznego krytycyzmu i ironizmu, mieszając porządek paraboli z logiką wybiegającej daleko w przyszłość sagi rodzinnej (oglądamy tutaj dzieje dalszych członków „naznaczonej literaturą”, a więc poniekąd „przeklętej” rodziny Tomaszewskiego). Portretując reakcje, jakie "Niemożliwość Piety" wywołuje w Polakach i w Europejczykach, modelując odbiór prowokowany śmiałym tomem natchnionego artysty, a wreszcie ukazując przekrój społeczeństw, w tym także przemiany i erozje duchowości, Samsel czerpie z metaliterackich i metakulturowych wizji świata pieczołowicie konstruowanych przez autora "Wielkości urojonej", Stanisława Lema.
Nowy tom wierszy Karola Samsela, kolejny po świetnie przyjętych tomach brawurowego cyklu poematowego "Autodafe". Poeta pisze wiersze niezwykle śmiałe, wynalazcze językowo, oddając głos wielu podmiotom lirycznym, tworzy polifoniczny chór. W swoich wierszach pokazuje doświadczanie istnienia przez wyjątkowo wrażliwą, twórczą jednostkę opętaną przez demony literatury, biologii, metafizyki i teologii. Karol Samsel to nie tylko polski poeta, i redaktor działu szkiców kwartalnika literacko-kulturalnego „elewator”, ale także literaturoznawca, filozof, doktor habilitowany nauk humanistycznych, wybitny znawca Norwida. Autor jest zdobywcą wielu nagród poetyckich.
Autodafe 6 (każda z sześciu części cyklu stanowi odrębny materiał, łączy je wszystkie nić nostalgii, a zarazem kontestacji) przypomina murmurando dronta dodo (Raphus Cucullatus) w krytycznej fazie obłędu. Ów ptak nielotny, dzięki gatunkowi ludzkiemu, obdarzony jest wyrokiem rychłej śmierci w męczarniach eksterminacji, stąd swoisty pęd błyskawicy skorelowany ze ściąganymi na siebie kawalkadami tytanicznej pracy w imię lęku. Strumienie błyskotliwej erudycji narratora (bądź czasem podmiotu lirycznego, wszak mamy do czynienia z poematem) spływają do głębin Cienia, sam tytuł zaś może, acz nie musi, odwoływać się do cielęco-sztubackiej powieści Eliasa Canettiego ja miałem asocjację z mydłem wątpliwego trubadura Raymonda Roussela i jego równie obłąkaną powieścią Locus Solus. Jarosław Błahy
Jak głęboko można wniknąć w tekst? I czy w ogóle można? A jeśli tak – czy w ogóle warto? Czy tekst, zwłaszcza tekst literacki, naprawdę ma jakąkolwiek głębię, czy raczej jest nieustannie nadpisywanym palimpsestem, który należy nie tyle drążyć, ile wciąż na nowo odczytywać i nadpisywać? W Fitzclarence Karol Samsel podejmuje temat tekstu, literatury i literaturoznawstwa (obok wielu innych, równie ważnych i interesujących), nie odpowiada jednak na żadne z postawionych wyżej pytań, a tylko stawia kolejne. I chyba dobrze, ponieważ prawdziwa poezja jest przede wszystkim sztuką stawiania pytań. Tomasz Dalasiński Karol Samsel - (ur. w 1986 r.) – poeta, krytyk literacki, filozof, doktor habilitowany nauk humanistycznych, doktor filozofii. Zastępca dyrektora w Międzydziedzinowej Szkole Doktorskiej UW, adiunkt w Zakładzie Literatury Romantyzmu i kierownik Pracowni Historii Dramatu 1864-1939 Wydziału Polonistyki UW, członek Polskiego Towarzystwa Conradowskiego. Laureat nagrody imienia Władysława Broniewskiego (2010) i zdobywca statuetki imienia Wandy Karczewskiej (2011). Redaktor działu esejów i szkiców w kwartalniku literacko-kulturalnym „eleWator”. Mieszka w Ostrołęce. Na podstawie materiału korespondencyjnego Seweryna Pollaka z Muzeum Literatury imienia Adama Mickiewicza opracował edycję Listów do Seweryna Wandy Karczewskiej. Współredaktor Pism wybranych Cypriana Kamila Norwida (2021). Wydał m.in. tomy wierszy: Dormitoria (2011), AltissimumAbiectum (2012), Dusze jednodniowe (2013), Więdnice (FORMA 2014), Prawdziwie noc (FORMA 2015), Jonestown (FORMA 2016), Z domami ludzi (2017); poematy: Autodafe (FORMA 2018), Autodafe 2 (FORMA 2019), Autodafe 3 (FORMA 2020), Autodafe 4 (FORMA 2021); tomy ekfraz: Mistrzowie francuskiej szkoły barbizońskiej (2019), Jak należy tu grzebać? 45 wierszy o Cmentarzu Bródnowskim i Bródnie (2021); monografię: Norwid – Conrad. Epika w perspektywie modernizmu (2015); zbiór tekstów: Inwalida intencji. Studia o Norwidzie (2017) oraz razem z Wiesławem Rzońcą: Norwid Gomulickich (2021). Na www FORMY prowadzi blog „NOTES Karola Samsela” – http://www.wforma.eu/notes-karola-samsela.html.
Chciałem przeczytać tę piątą sekwencję konwulsyjnego poematu Karola Samsela „od deski do deski”, ale – nie ma „desek” (może trzeba by ogłaszać taką nieskończoną teraźniejszość mówienia – bez okładek?). Zatem dałem się porwać nurtowi – przecież nie „rzeki”, ale czy mogę powiedzieć: „płomienia”, kiedy – czytając – płynę i płonę? I tym samym – samowolnie – spokrewniam Autodafe z duchem Heraklita? Mówiąc o poemacie, w którym „literatura” samą siebie uwydatnia i tym samym kompromituje, a nawet „unicestwia”? Nadmierna ilość cudzysłowów chyba wskazuje na powinowactwo z konstatacją autora (poety i filozofa), że „literatura nie jest bytem i nie jest też nicością, używanie jej jako narzędzia (w przeciwieństwie do religii) jest nieuprawnioną substancjalizacją”. Wspomniałem wcześniej o rzece (i płomieniu), myśląc także o tym, że jest to tekst redundantny, odbijający w mowie wszystko, co napotyka na swojej drodze. Nic więc dziwnego, a nawet – jakoś „zasadniczego” – że bierze w siebie gruntowną polemikę także z polderami literatury samolubnej. I jeszcze coś, co wydaje mi się wyjątkowo ważne dla lektury tego niezwykłego samo-bycia i samo-spalania: przywołanie Visitation Pontorma. Warto mieć przed oczami (duszy lub pamięci) ten obraz, fresk albo i szkice rysunkowe. Działają jak trompeje. Wprawiają słowa w inny wymiar, w konkretną dotykalność bytu i bycia autora – przedziwnie przekreślającego siebie sobą. Bogusław Kierc
Poemat Karola Samsela to walka przypadku z konstrukcją. Przypadek rozrywa ciągi składniowe i myślowe. Sama materia poematu jest niezwykle różnorodna – cytaty z wielu sfer kultury (od popularnej do teologicznej) obrazują fascynacje poety całą złożonością dzisiejszego tekstowego wszechświata. Panuje tu destrukcja i piętrzące się nad nią destrukcje destrukcji, a między szczelinami tych pięter – dziennik życia i dziennik lektur – chwilami ekstatyczny i natchnieniowy, chwilami monotonny. Te para-dziennikowe warstwy egzystencjalnej wiarygodności starają się być spoiwem, a raczej wypróbowują, czy egzystencja piszącego poemat „ja” takim spoiwem może się stać. Po lekturze tej rozszarpywanej emocjami i zastygającej w kontemplacjach całości ma się wrażenie dążenia do summy: uświadomionej niemożliwości jej uzyskania i, jednak, rozpaczliwego do niej dążenia. Piotr Matywiecki
Czytając, a właściwie obcując z dwiema poprzednimi częściami Autodafe Karola Samsela, które całkowicie zbiły mnie z tropu i pozostawiły w niepewności totalnej co do istoty jego szalonego opisu ,,śmierci literatury” nie spodziewałem się, że trzecia część poematu eseistycznego o tym samym tytule, czyli zapisana na pograniczu wytrzymałości psychicznej trzecia część nocy życiopisania, oświetli mi sensownie tamte części, i siebie samą, jako przejmującą lekcję polifonicznego doświadczania istnienia przez wyjątkowo wrażliwą, świadomą trików literackich twórczą jednostkę opętaną przez demony literatury, biologii, metafizyki i teologii. Można się nie zgadzać z nihilistycznymi wiwisekcjami, brutalnymi skojarzeniami i wyznaniami bohatera-autora, ale nie można przejść obojętnie wobec takiego oczyszczającego dynamitu emocji, neurotycznych analiz, intelektualnych skojarzeń, odważnych wyskoków wyobraźni, groteskowych opisów bliskiej autorowi codzienności, które z intymnego tekstu wyznawczego tworzą wieloznaczny i radykalny utwór wykraczający poza bezpieczną literaturę. W ten sposób futurystyczny poemat prozą Ja z jednej strony i Ja z drugiej strony mego mopsożelaznego piecyka (1919) Aleksandra Wata po stu latach odnalazł swoje postmodernistyczne dopełnienie. Kazimierz Brakoniecki