Bądź moim światłem Dorota Dea Makowska Książka
Wydawnictwo: | Replika |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 13.0x20.0cm |
Rok wydania: | 2023 |
„Bądź moim światłem” - Dorota Dea Makowska
Przykro mi, że mogłem kochać cię tak krótko. Izabela trzy miesiące po ślubie poznaje w kawiarni Marka. Choć nie zamieniają ani słowa, ona już wie, że jej życie właśnie się zmieniło. Mężczyzna znajduje ją tydzień później. Zostawia na stoliku kartkę z adresem i odchodzi. Izabela, wiedziona ciekawością, idzie na pierwsze spotkanie z milczącym malarzem. Marek prosi, by przychodziła do niego w poniedziałki, środy i piątki. W tym czasie kobieta staje się nie tylko jego muzą, ale i światłem prowadzącym go przez trudne godziny. Oboje mają wrażenie, jakby znali się od lat. Z historii opowiadanych nocą i niepozornych gestów wyłaniają się troska, czułość i niedowierzanie, że odnaleźli się tak późno. Tyle jeszcze chcieliby przeżyć, tak wiele mają sobie do powiedzenia, ale wiedzą, że goni ich czas. Któregoś razu Izabela dostaje list: Dobranoc Izabelo. Będę śnił o Tobie. Wspominał Twoje światło. Wieczności nie wystarczy, by zapomnieć Ciebie. Twój Marek
Szczegółowe informacje na temat książki Bądź moim światłem
Wydawnictwo: | Replika |
EAN: | 9788367639774 |
Autor: | Dorota Dea Makowska |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 13.0x20.0cm |
Rok wydania: | 2023 |
Data premiery: | 2023-08-08 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Replika Aleksander Szabliński w restrukturyzacji Szarotkowa 134 60-175 Poznań PL e-mail: [email protected] |
Podobne do Bądź moim światłem
Inne książki Dorota Dea Makowska
Inne książki z kategorii Literatura obyczajowa
Oceny i recenzje książki Bądź moim światłem
Dorota Dea Makowska to artystka młodego pokolenia, której pasją jest oswajanie słów. Swoją karierę wydawniczą rozpoczęła od wydania tomiku poezji. Potem przyszedł czas na opowiadania świąteczne. Teraz mamy pełnowymiarową powieść, nasycona tym co autorka kocha w sztuce najbardziej: Grechutą, Poświatowską i Zafonem. Ten ostatni jest również jednym z moich ulubionych pisarzy. Podobnie jak i kawa oraz czekolada. Dobre smaki zatem wybrzmiewają w tej historii.Nie jest jednak tak słodko jakby mogło się wydawać patrząc na okładkę powieści i jej tytuł. Życie różnie przecież smakuje. Raz bywa słodyczą pełną aromatów, raz gorzką pigułką lub słonym żalem. Bywa też pełne niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Tego właśnie doświadczyła Izabela - bohaterka powieści. Kobieta, której dotąd ustatkowane już życie wywróciło jedno przypadkowe spotkanie z Markiem. Jedno spojrzenie i adres pozostawiony przez mężczyznę tydzień później na jej kawiarnianym stoliku.Jak bardzo musiała być oszołomiona tym spotkaniem Iza by dać się namówić na wizytę w domu nieznajomego? Skierować swoje kroki pod wskazany adres? Ruszyć ku wielkiej niewiadomej? Ile z nas odważyłoby się na taki krok? Czy Izę w związku z tym można nazwać odważną kobietą? A może zupełnie szaloną? Co było nie tak w jej życiu, że dała ponieść się chwili? Na szczęście Marek nie miał złych zamiarów wobec kobiety, która stała się jego muzą. Jego światłem. Rozkoszą w życiu, które zmierzało ku końcowi. Tego potrzebował. Tego pragnął. Nie planował tylko znów pokochać i to z wzajemnością, co znacznie skomplikowało ich relacje. Iza byłą przecież mężatką, a on skłaniającym się ku śmierci mężczyzną. Mimo to czuli jakby znali się od zawsze. Rozumieli bez słów. Doświadczali nowej, prawdziwej miłości. Tej opartej na trosce, oddaniu, wierze i szacunku. Okraszonej strachem, paniką i bólem. Miłości, która wywróciła ich świat do góry nogami."Bądź moim światłem" nie jest jednak historią miłosną. To raczej subtelna opowieść o umieraniu. Czuła przewodniczka prowadząca nas drogą cichej rozpaczy. Historia osnuta wokół tego co nieuniknione. Trudno mówić o niej jednak jak o dziele wybitnym. Ma prostą fabułę i nieskomplikowanych bohaterów. Za to szalenie "żywych" . Porusza też trudny temat, który nie dla wszystkich bywa wygodny. Cytuje innych artystów. Smakuje chwilę. Pełna jest nostalgii. Smutna. Jedyne czego mi w niej zabrakło to emocji, którym chciałabym się poddać i wzruszeń do łez. Zabrakło mi też czegoś w zakończeniu tej historii. Skończyła się zbyt szybko, tak jakby potem nie było już nic. Jakby życie, miłość, śmieć, było czymś zupełnie zwyczajnym... A może jest? Tylko my szukamy w nich czegoś więcej...
Dorota Dea Makowska to artystka młodego pokolenia, której pasją jest oswajanie słów. Swoją karierę wydawniczą rozpoczęła od wydania tomiku poezji. Potem przyszedł czas na opowiadania świąteczne. Teraz mamy pełnowymiarową powieść, nasycona tym co autorka kocha w sztuce najbardziej: Grechutą, Poświatowską i Zafonem. Ten ostatni jest również jednym z moich ulubionych pisarzy. Podobnie jak i kawa oraz czekolada. Dobre smaki zatem wybrzmiewają w tej historii.Nie jest jednak tak słodko jakby mogło się wydawać patrząc na okładkę powieści i jej tytuł. Życie różnie przecież smakuje. Raz bywa słodyczą pełną aromatów, raz gorzką pigułką lub słonym żalem. Bywa też pełne niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Tego właśnie doświadczyła Izabela - bohaterka powieści. Kobieta, której dotąd ustatkowane już życie wywróciło jedno przypadkowe spotkanie z Markiem. Jedno spojrzenie i adres pozostawiony przez mężczyznę tydzień później na jej kawiarnianym stoliku.Jak bardzo musiała być oszołomiona tym spotkaniem Iza by dać się namówić na wizytę w domu nieznajomego? Skierować swoje kroki pod wskazany adres? Ruszyć ku wielkiej niewiadomej? Ile z nas odważyłoby się na taki krok? Czy Izę w związku z tym można nazwać odważną kobietą? A może zupełnie szaloną? Co było nie tak w jej życiu, że dała ponieść się chwili? Na szczęście Marek nie miał złych zamiarów wobec kobiety, która stała się jego muzą. Jego światłem. Rozkoszą w życiu, które zmierzało ku końcowi. Tego potrzebował. Tego pragnął. Nie planował tylko znów pokochać i to z wzajemnością, co znacznie skomplikowało ich relacje. Iza byłą przecież mężatką, a on skłaniającym się ku śmierci mężczyzną. Mimo to czuli jakby znali się od zawsze. Rozumieli bez słów. Doświadczali nowej, prawdziwej miłości. Tej opartej na trosce, oddaniu, wierze i szacunku. Okraszonej strachem, paniką i bólem. Miłości, która wywróciła ich świat do góry nogami."Bądź moim światłem" nie jest jednak historią miłosną. To raczej subtelna opowieść o umieraniu. Czuła przewodniczka prowadząca nas drogą cichej rozpaczy. Historia osnuta wokół tego co nieuniknione. Trudno mówić o niej jednak jak o dziele wybitnym. Ma prostą fabułę i nieskomplikowanych bohaterów. Za to szalenie "żywych" . Porusza też trudny temat, który nie dla wszystkich bywa wygodny. Cytuje innych artystów. Smakuje chwilę. Pełna jest nostalgii. Smutna. Jedyne czego mi w niej zabrakło to emocji, którym chciałabym się poddać i wzruszeń do łez. Zabrakło mi też czegoś w zakończeniu tej historii. Skończyła się zbyt szybko, tak jakby potem nie było już nic. Jakby życie, miłość, śmieć, było czymś zupełnie zwyczajnym... A może jest? Tylko my szukamy w nich czegoś więcej...