Menu

Korporacja HA!ART

Korporacja HA!ART
Prawdziwa wojna to brud i rutyna, niezależnie od tego, co pokazują w telewizji. Dla niektórych to zwyczajność i codzienna praca, dla innych obowiązek wobec ojczyzny. W każdej wojnie jest jednak miejsce na uczucia, przygody, humor, podziw, zrozumienie, czasem współczucie, a czasem tęsknotę. Są też rzeczy, o których wolelibyśmy w ogóle nie wspominać, ale których nie da się zapomnieć, niezależnie od tego, jak bardzo się staramy. O tym wszystkim, o dobrym i złym, zabawnym i smutnym, traktuje książka „Brud”. Autorem jest jeden z wielu, którzy przeżyli wojnę na Donbasie, i jeden z nielicznych, którym wystarczyło inteligencji, siły, cierpliwości i talentu, aby o tym napisać. Siergiej Siergiejewicz „Sajgon” (ur. 1985 w Obwodzie Dniepropietrowskim) – ukraiński pisarz, weteran wojny rosyjsko-ukraińskiej, brał udział w działaniach wojennych w latach 2015-2016. Zmobilizowany ponownie po 24.02.2022. Z wykształcenia politolog. Laureat nagrody Książka Roku BBC za powieść „Jupak”.
Śniło mi się, że nie było tej i tamtej wojny, śniło mi się, że już nie boli. Siedzę ja, sztubak, na kolegium Tęczowego Sztandaru i czytam referat Pachnące skarpetki mędrca. Temperatura tropikalna, bo w kącie hula mopsożelazny piecyk naczelnego. I pyta redaktor: Kto jest ten facet, co z trumny mnie wygrzebał?. To Jurij Zawadski, czteroręki poeta. Jurij Zawadski, piewca naszej zgnilizny. Zawadski powiedzie nas ślepymi ulicami hańby i szemranymi lokalami z ruskimi na talerzu. Pokaże, gdzie się bóg przypadkiem narodził i dokąd cichaczem uleciał. Przypnie nam ordery do piersi, a do kolan słońce. Kiedy świat zidiocieje do reszty, Zawadski chwyci nas za bary i wrzaśnie na całe gardło: kochajmy się jak wariaci, teraz i zawsze, na wojnie i kiedy nie boli. Bo czy pod tym stołem, który nas dzieli, nie stykamy się tajnie skarpetkami? Marcin Gaczkowski
[O KSIĄŻCE]  Leksykon współczesności: A jak AGATA, B jak BOCZNIAK, C jak CHIPSY, D jak DOMINIKA, E jak EMOJI (z paznokciem), F jak FAKTURY, G jak GASLIGHTING, H jak HANNA, […] Z jak ZAŁOGOWE LOTY KOSMICZNE. Świat w opałach, przed którym na zmianę trzeba się chować i go ratować, a na domiar złego jeszcze rodzina – przeszła, obecna, przyszła – i te arcymistrzowskie problemy, które tylko ona potrafi zgotować. Osiem opowiadań, niektóre z nich kończą się happy endem.     [Blurby]  Nie mam kompetencji, by wiedzieć, jak wygląda życie młodych kobiet w Polsce, a zwłaszcza w wersji surrealistycznej, ale jestem bardzo tego ciekaw – może dlatego książka Natalki Suszczyńskiej weszła mi jak złoto. A może dlatego, że jest świetnie, komunikatywnie napisana, z ogromną empatią względem swoich bohaterów – to jakby przyszła do Ciebie przyjaciółka i zaczęła opowiadać bajki. Takie z wartką narracją osadzoną mocno w kontekście, który obie/oboje znacie: w przesądach, absurdach i nieporozumieniach, które każdy wynosi i z rodzinnego domu, i z codziennych akcji. Ta pisarka umie wydobyć nawet z kompletnego banału magię - bardzo polecam, zjedzcie te chipsy. Wzruszycie się trochę i ubawicie setnie.  Legendarny Afrojax     *** Natalka Suszczyńska jest jak ten sąsiad, co gada, że ma pod łóżkiem dziwne robaki, które mnożą się i kłębią, a kiedy przychodzisz je obejrzeć, to oczywiście żadnych nie ma. Ale ty, mimo to, postanawiasz u niego zostać, bo sąsiad gada i gada rzeczy coraz dziwniejsze i coraz bardziej wciągające. Mówi o matkach pływających w studniach, o namiętności i fakturach, i o duchach w podlaskiej piwnicy – i mówi tak długo, aż dociera do ciebie, że po tym wszystkim nie masz do czego wracać. Więc kiedy on donosi chipsy, te dla gości, nie przestając mówić o diamentowych świniach, ty już wiesz, że będziesz modlić się do najpotężniejszego z białostockich popów, żeby móc z tym sąsiadem zamieszkać już na zawsze, żeby ta książka nigdy się nie skończyła.  Olga Hund   ***  Natalka Suszczyńska - autorka opowiadań, książki "Dropie" (2019), która była nominowana do Nagrody Gombrowicza, i zina "Sny i Pokemony" (2021).     
[O KSIĄŻCE] Ele widzi rzeczy, których inni nie dostrzegają. Przerażona zachowaniem córki matka postanawia się jej pozbyć. Gdy miejscowi lekarze nie chcą rozpocząć kuracji, prosi o pomoc mieszkającego w pobliżu samotnego mężczyznę. Chce, aby zabrał dziewczynę do Ha’Tun, gdzie leczą przypadki beznadziejne. Mężczyzna zgadza się eskortować Ele.Dźwięki z Ha’Tun to połączenie powieści drogi ze space operą i baśnią dla dorosłych. Bohaterowie przemierzają kosmos w poszukiwaniu legendarnego miejsca, które obiecuje rozwiązanie wszelkich problemów. Po drodze sami muszą się z nimi mierzyć - samotnością, stratą, żałobą i odrzuceniem. Wyprawa w gwiazdy staje się intymną podróżą do własnych emocji oraz desperacką próbą znalezienia dobra, w sobie i innych. Powieść swobodnie miesza konwencje, a żywą akcję przetyka egzystencjalną refleksją. Miłośnicy science fiction znajdą tu wiele charakterystycznych dla tego gatunku tropów, ale paradoksalna przyziemność zaprezentowanego świata i uczuciowość historii pozwolą odnaleźć się w niej również osobom, które na co dzień sięgają po inną literaturę. Jan Bliźniak - urodzony w 1990 roku w Warszawie. Autor cenionych powieści dla dzieci i młodzieży. Laureat Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego. W “Śrubku i tajemnicach Maszynerii” opisał pandemię, zanim się wydarzyła. Krytyk filmowy, od ośmiu lat prowadzi portal “Całe życie w kinie”. Ponadto zajmuje się edukacją historyczną i kulturową.
Autor był niegdyś żarliwym ekologiem. Tymczasem teraz, jak twierdzi, ekologów można spotkać na konferencjach i rautach organizowanych przez wielkie korporacje, piejących hymny ku czci „zrównoważonego rozwoju” i „etycznej konsumpcji”. „Kapitalizm wchłonął Zielonych tak samo jak czyni to z wieloma innymi, które kwestionują jego dominację: radykalne wyzwanie dla machiny ludzkiej przekształciło się w kolejną okazję do zrobienia zakupów”. Kingsnorth przekonuje, że świat jaki znamy zmierza ku końcowi, podczas gdy my chcemy żyć tak jak do tej pory, łudząc się, że wystarczy jedynie odejść od paliw kopalnych czy wspierać „ekorozwój”. Część z nas wybiera drogę zaprzeczania i woli udawać, że tak naprawdę nic się nie dzieje. Zamiast wiary w zbawczą moc technologii, która miałaby nas uchronić od katastrofy otrzymujemy „mroczną ekologię”, a także wezwanie do zrewidowania naszych poglądów na temat równowagi pomiędzy tym, co ludzkie i pozaludzkie.
Iceberg Slim został alfonsem w wieku 18 lat i uprawiał ten proceder do 42 roku życia. W książce podano, że w trakcie swojej kariery pracowało dla niego ponad 400 kobiet, zarówno czarnych, jak i białych. Autobiograficzna powieść Iceberga Slima wstrząsnęła literackim światem, kiedy została opublikowana w 1967 roku. To książka przełomowa ze względu na autentyczny i często brutalny opis handlu usługami seksualnymi, a także obrazy z życia getta. Sprzedany w milionach egzemplarzy „Alfons” stał się istotną lekturą pokoleń pisarzy, artystów i filmowców oraz ponadczasowym dziełem literatury amerykańskiej.„Nie pisał z perspektywy byłego mieszkańca czarnych dzielnic, któremu udało się wyjść na prostą, lecz z perspektywy insajdera. Mówił o problemach, z którymi mierzyli się teraz, bądź w przeszłości jego czytelnicy, lub ich rodzice. Czarni literaci – ci, którym udało się przebić – zaczynają używać innego języka i młodzi nie identyfikują się do końca z ich przekazem. Iceberg Slim nie tylko pisał z perspektywy ulicy, ale pozostał wierny tej ulicy.” Ice T
Dodatki filmowe Andrzeja Barańskiego to nie tylko inna historia twórczości reżysera, to również fragment innej historii kina polskiego; historii, w której wiodącą rolę odgrywa współpraca artysty z Wytwórnią Filmów Oświatowych w Łodzi. Przeprowadzone rekonstrukcje krótkich metraży Barańskiego uwalniają zapomniany potencjał tego rodzaju filmów, który równie często jak adaptacje literatury pięknej stanowił o sile naszej kinematografii; tyle że sile mniej widocznej, subtelniejszej.
"Czepiec" to powieść reportażowa uznanej słowackiej poetki i menedżerki kultury Kataríny Kucbelovej, stanowiąca jej prozatorski debiut. Autorka przez dwa lata jeździła do regionu u podnóża Kráľovej Hoľi w Niżnych Tatrach. Chciała nauczyć się szyć czepiec, część tradycyjnego stroju ludowego, którym mężatki zakrywają włosy. Przy okazji dowiedziała się o życiu w odległej górskiej wsi położonej w stopniowo wyludniającej się okolicy, ale też o sobie, o kulturze ludowej nadużywanej przez każdą słowacką władzę, o współżyciu z Romami, o stereotypach. Nie robiła zdjęć, nie kręciła filmu, nie nagrywała dźwięku. Słuchała, patrzyła, wyszywała i zapisywała. Wraz ze swoją nauczycielką pogrążała się w pamięci, łączyła strzępy przeszłości z detalami teraźniejszości, a wszystko to na skraju wsi sąsiadującej z romską osadą.Książka nominowana do nagrody Anasoft Litera, nagrody im. Jána Johanidesa, nagrody René, i ankiety „Książka roku” miesięcznika Knížna Revue . Zwyciężczyni ankiety "Książka roku 2019" dziennika Pravda, nagrody Akademii Literackiej Pantha Rei Awards, nagrody fundacji Tatra Banki w kategorii literatura.
„Współczesna natura” to dziennik Dereka Jarmana, obejmujący okres od stycznia 1989 roku do września 1990 roku. Chorujący na AIDS artysta uprawiał w tamtym czasie postmodernistyczny ogród w Prospect Cottage, który do dziś pozostaje jednym najważniejszych i najbardziej osobliwych dzieł jego życia. „Współczesna natura” to zarazem dziennik ogrodniczy, jak i medytacja Jarmana nad własnym życiem, sztuką oraz sytuacją społeczno-polityczną w Wielkiej Brytanii i Europie. W dzienniku znalazło się również miejsce na sprawozdanie z wizyty w Warszawie, którą Jarman odbył przy okazji retrospektywy jego filmów w 1990 roku.
O KSIĄŻCE„Piękny dzień na demokrację” Kacpra Wodiczko jest wyjątkową powieścią/opowieścią; całość (bez retrospekcji i wizji) dzieje się w ciągu jednej upojnej nocy (Sylwester…) w pewnym drewnianym domu w Beskidach między kilkoma barwnymi, łebskimi postaciami; dzieje się zarówno w narracji, monologu, dialogu, pentalogu i heksalogu. Wśród bohaterów prym wiedzie warszawski kompozytor, gospodarz wspomnianego domu i wodzirej imprezy. Atmosfera wielokroć emanuje natężeniem, napięciem, wyobrażone wymyka się widzialnemu. Towarzystwo, skądinąd porządnie wykształcone, w takiej atmosferze właśnie, próbuje dowieść istnienia tudzież nieistnienia Boga. W ogóle autor plecie wątki w misterny, a i zawadiacki, sposób. Jeśli ktoś chce się fajnie stracić w lekturze, ona już tu jest! Robert Rybicki FRAGMENT„zdawało się, że z długiego snu się właśnie wybudzili, z jakiejś tajemnej wieży na pustkowiu się właśnie wydostali, uciekli do lasów nieprzebytych, gdzie wilki wyją, a zjawy po dolinie się snują, byle dalej, byle nie tu. Uciekli, mimo że drzwi żelazne wciąż na cztery spusty zamknięte stoją.” O AUTORZEKacper Wodiczko - urodzony w 1999 w Warszawie. Ukończył studia na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Studiował w City College of New York. Obecnie studiuje na Uniwersytecie Warszawskim. Lubi grać na gitarze, podróżować, pływać, i pisać
Ezoteryczna powieść o międzygatunkowym opętaniu. Wrocław, początek naszego wieku. 26-letni Konstanty zostaje zawładnięty przez ducha świni. Jest to starożytna świńska zmora, która objawia się ludziom, aby odmienić los nierogacizny. Następuje metodyczne pranie mózgu, niczym pralka nastawiona na wełnę i delikatne tkaniny. Konstanty poznaje fizyczną dziewczynę – Klarę, z którą rozpoczyna romans, a równocześnie nadchodzi nieuniknione i głos opętującej rozbrzmiewa w głowie opętanego. Objawienie się rozszerza i kolejne osoby znajdują się pod wpływem zmory. Nie każdy przeżyje, ale to niekoniecznie oznacza coś złego. Cytując słowa świńskiego ducha: śmierć to śmiech czaszki z żuchwą i głupawy wyraz czaszek bez żuchw. Trzeba zachować właściwy wymiar trwogi. Słowa klucze: opętanie, międzygatunkowy romans, ezoteryka,
Seks w wielkim lesie jest książką na temat uprawiania seksu w naturze. To zarówno praktyczny poradnik, jak i esej odwołujący się do sztuki i etnografii, a także własnych (być może prawdziwych) doświadczeń autora. Język naukowca biologa miesza się z literaturą, humorem i ironią. Łukasz Łuczaj mówi o legalności seksu na łonie przyrody i o jego pięknie. Wnikliwie opowiada o relacji człowieka z aktorami nie-ludzkimi. Opisuje największe w Polsce dziuple, mogące pomieścić ludzi, czy nasiona przenoszone przez włosy łonowe. Czytelnik i czytelniczka dowiedzą się, do jakiego lasu najlepiej zabrać ukochaną/ego, jak położyć ją/jego na omszałej kłodzie drewna oraz jakie owady czyhają na uprawiających miłość w Puszczy Białowieskiej. To literacka pochwała seksu radosnego, pozytywnego i naturalnego.
Dawni ludzie żyli wśród zwierząt i tylko dzięki nim mogli przeżyć. Zwierzęta – te łowne, te hodowane, jak i te, które po prostu cieszyły swoim widokiem lub śpiewem – były także symbolami, poprzez które ludzie oglądali i pojmowali świat. To nam zostało do dziś: zauważmy, jak często nasze rozmowy schodzą na temat zwierząt. Nowa książka Wojciecha Jóźwiaka przedstawia właśnie zwierzęta jako symbole, jako mieszkańców naszej wyobraźni. Autor śledzi ich obecność w popularnych skojarzeniach, w literaturze, filmach i malarstwie. Łączy zwierzęce archetypy z symbolami astrologii, magii, tarota, enneagramu. W książce przewijają się nasze współczesne zwierzęta mocy: Bocian, Borsuk, Dzik, Gołąb, Jaskółka, Jeleń, Jeż, Koń, Kret, Kruk, Lew, Lis, Łoś, Mysz, Myszołów, Niedźwiedź, Orzeł, Pająk, Raróg, Słoń, Sokół, Szczur, Ślepowron, Tygrys, Wąż, Wilk, Zając, Żaba, Żubr. Warto zwrócić się do nich, by zrozumieć symboliczny ekosystem, w którym wciąż żyją nasze umysły.
Ona ma lat dwanaście, on – pięćdziesiąt. Ona jest uczennicą, on – jej nauczycielem rysunku. Między nimi rozwija się relacja, z której trudno się później wyplątać. Książka do połknięcia w jeden wieczór, znacznie dłużej potrwa jej przetrawienie.
Ukraińska rzeczywistość może zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych czytelników i bywalców wschodniej części kontynentu. Teksty Beleja stanowią próbę opisu tego wschodniosłowiańskiego tworu. „Plan naprawy Ukrainy” to żywe odzwierciedlenie owej rzeczywistości w duchu realizmu absurdalnego. Co więcej, nie chodzi tu o absurdalność rzeczywistości, ale właśnie o realizm absurdu. Książka jest przeznaczona dla tych, którzy wciąż rozróżniają te dwa pojęcia.
Autorka Atlasu wysp odległych, prowadzona przez strzępy wyblakłych map, dawno przebrzmiałe pieśni i zamazane drogowskazy, wyrusza w fascynującą podróż, w ramach której przemierzy najodleglejsze epoki, kontynenty i gatunki literackie w przekonaniu, że choć pisanie nie przywraca niczego do życia, to jednak pozwala wszystkiego doświadczyć. Tygrys kaspijski, zaginiona wyspa na Pacyfiku, ekscentryczna encyklopedia w kasztanowym gaju czy NRD-owski Pałac Republiki to tylko niektóre pozycje tytułowego spisu, stanowiącego najlepszy dowód na to, że fenomen utraty jest nie mniej różnorodny niż ogrom rzeczy utraconych, a dzięki połączeniu wyobraźni z rzetelną kwerendą można wypełnić puste miejsca nowymi światami.
Przyjdzie Mordor i nas zje Ziemowita Szczerka to opowieść o polskich „plecakowcach” wyjeżdżających na Wschód w poszukiwaniu „hardkoru” i przygody. Głównym celem ich wędrówek jest Ukraina, którą przemierzają pociągami, rozklekotanymi autobusami i marszrutkami, magazynując historie, które sprzedają następnie – po odpowiednim „podrasowaniu” – żądnym podobnych treści rodakom.   Przyjdzie Mordor i nas zje jest narracją o odrzuceniu i fascynacji, o potrzebie ekstensyfikacji w osobie Innego tego, czego próbujemy nie zauważać u nas samych. Przedstawia jednocześnie Ukrainę jako przestrzeń wypartego w – świadomie prozachodniej – mentalności Polaków.   Przy tym wszystkim jednak, utwór da się rozpatrywać także jako apologia polskiej ruchliwości i ciekawości świata, którą we współczesnej Europie Środkowowschodniej uznać można za coś wyjątkowego.
Karol Pytanko przybywa do ukraińskiego Berdyczowa z misją zbadania tajemniczej choroby dziesiątkującej trzodę chlewną w tamtejszym post-kołchozie. Na miejscu okazuje się, że miasto zmaga się z plagą dziwnych zniknięć – ludzi, zwierząt, przedmiotów, a nawet elementów krajobrazu, zaś Karol mimowolnie zostaje wciągnięty w śledztwo mające je wyjaśnić. Wraz z miejscowymi kompanami - Serhijem, Wołodią i Fomką - mierzą się ze zjawiskami, wobec których rozum zdaje się bezsilny, a naukowe narzędzia poznania całkiem bezużyteczne. Dość powiedzieć, że w trakcie przesłuchań zeznawał będzie włącznik światła, dywan i przewód ścienny, a sublokatorami Karola zostanie trzech granitowych gierojów z socrealistycznego pomnika.
Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby na jednym z przejść granicznych celnicy zamiast tirów z tanimi podróbkami markowych ciuchów typu adidos i nikhe skonfiskowali tony podrobionych i fejkowych klasyków: Dostojevzsky, Toystoy, Toorgeneff . Zbiór opowiadań autorstwa słowackiego pisarza Daniela Majlinga pod tytułem “Ruska klasyka” szybko stał się bestsellerem. Już niedługo te piekielnie dowcipne podróby trafią do rąk polskich czytelników. Ruska klasyka, just do it!
„Jedna czwarta wróbla" Gaby Krzyżanowskiej jest poetycko-reporterskim dziennikiem ciąży, którego bohaterowie niczego nie życzą sobie bardziej niż braku zwrotów akcji i niespodzianek. I choć sama ciąża przebiega właśnie tak - zbawiennie nudno oraz prawidłowo - ani jedno zdanie w opisie tego czasu nie jest nużące, ani jedna sytuacja nieciekawa, ani jeden opis - podręcznikowy.Już w pierwszych tygodniach ciąży Gaba zauważa, że coś dziwnego dzieje się z upływem czasu, który - dotychczas liniowy, podzielony na przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość – zaczyna się pętlić i rozgałęziać. Zapis dziennika stara się za tym nadążyć, więc chronologia - z kalendarzowej - zmienia się w skojarzeniową, intuicyjną. Tym samym, ciąża i poród, pozostając doznaniami ciała, okazują się także etapami duchowej inkarnacji, rytuału przejścia, w którym pierwszym etapem jest znalezienie odpowiedzi na pytania: kim jest osoba nosząca w sobie drugiego człowieka, i kim stanie się ona po porodzie?Zachodząc w ciążę, Gaba trafia na boczną, wykluczającą ścieżkę życia, ściera się też z wyrazistszymi nagle podziałami na męskie i kobiece. Czytane przez nią parentingowe porady raczej ją śmieszą, niż uczą, częściej tumanią i przestraszają, niż pomagają świadomie przeżywać kolejne miesiące ciąży. W pewnym momencie autorka przyznaje też, że jej dotychczasowa tożsamość była nie kobietą, a kobietem – kobiecopodobnym tworem, ukształtowanym przez męską kulturę.W tym rytuale przejścia, bohaterka - żyjąca dotychczas w świecie, gdzie mężczyzna jest normą, a kobieta od normy odstępstwem - zaczyna dostrzegać moc biologii i instynktu. A hodowane przez Gabę zwierzęta – kury, pszczoły, króliki – za które jest odpowiedzialna i z którymi łączy ją emocjonalną więź – stają się dla niej bardziej zaufanymi od lekarzy przewodnikami po naturalnym, a jednocześnie głęboko duchowym wymiarze ciąży.
Konceptualny projekt w formie książki-katalogu - możliwie kompletny alfabetyczny spis funkcjonujących w Polsce w latach 1975-2022 zespołów "alternatywnych" (punk, new wave, reggae, metal, awangarda, industrial, yass itd.) wraz z podanymi nazwami miejscowości, z których dane zespoły pochodziły/pochodzą.Projekt ma cztery zasadnicze cele:- stanowi możliwie kompletny katalog, który jest wartością samą w sobie dla fanów muzyki polskiej i badaczy zjawisk muzycznych i socjologicznych (w tym przypadku przede wszystkim subkulturowych)- sporządzone w ten sposób zestawienie ma gigantyczny walor językowy: stanowi skarbnicę onomastyczną; nazwy zespołów - nierzadko kuriozalne, słowotwórcze, absurdalne, zaczerpnięte z języka potocznego, afirmujące banał codzienności, przedmioty użytku codziennego, imitujące nowomowy wszystkich czasów, posklejane z językowych odpadów - stanowią jedyne w swoim rodzaju źródło współczesnej historii społecznej świadomości- podane nazwy miejscowości świadczą o masowej skali zjawiska, wśród prezentowanych zespołów są i te z małych miasteczek, a nawet wsi, z najbardziej peryferyjnych regionów Polski; zaświadczają o demokratycznym charakterze sceny muzycznej; wreszcie - taka perspektywa odkłamuje współczesną historię muzyki polskiej i obala obowiązujący punkt widzenia preferujący centra w rodzaju największych miast (Warszawa, Wrocław, Trójmiasto) z kilkoma, schematycznie powtarzanymi wyjątkami- to zestawienie, pozbawione aspektu cenzury i autocenzury, pokazuje subkulturową barwność sceny muzycznej po raz pierwszy w pełnej krasie, wraz z jej kuriozalnymi, ciemnymi czy wręcz niebezpiecznymi stronami - spis zawiera bowiem również nazwy zespołów np. satanistycznych czy neonazistowskich; takie podejście pozwala na pełną ocenę zjawiska, pozbawioną infantylnych, upiększających czy mitologizujących narracji
Oto Bob albo mężczyzna w łodzi. Bob łowi ryby. O Bobie opowiada Bob – syn Boba. Syn Boba także ma syna, na którego wołają Bob. Bob – ten najstarszy - mieszka na rzece. Rzeka jest błotnista. Ale Bob widzi w rzece tak jak ryby. Bo Bob zjada rybie oczy. Żeby zobaczyć. Żeby złowić tę jedną rybę. „Bob albo mężczyzna w łodzi jest prawdziwie awangardowym tekstem, w którym - co jest odświeżające – brak najmniejszego śladu pretensjonalności lub ironii. Oto zaklęcie w najczystszej postaci, oto mit. To zaprawdę: modlitwa.” Paste Magazine „Jednym z największych darów, jaki może nam przekazać tekst literacki jest to, że może on odświeżyć nasz język. W powieści Bob albo mężczyzna w łodzi Petera Markusa język nie tylko zostaje odświeżony, ale całkowicie przebudowany.” The Brooklyn Rail
Maja Staśko codziennie doświadcza hejtu. Codziennie rano, kiedy otwiera skrzynkę, ktoś do niej pisze: "Głupia p*zda. Szmata. S*ka. Zrób mi loda. Zgwałcę cię. Zabij się". Podobne komunikaty w jej stronę pojawiają się także na dobranoc. I w południe. W książce "Hejt polski" Maja Staśko dokumentuje ten proces. Drukuje hejt, tysiące autentycznych komentarzy, obelg, wiadomości, które dostaje codziennie. Ten przewrotny coffe-table book to wielka cegła hejtu. Możecie go sobie co najwyżej położyć na stoliku i przekartkować, ponieważ - ostrzegamy - nie da się go przyswoić w całości.
Odwieczny pojedynek Seta z Ozyrysem i zadawnione porachunki Krzyżaków z templariuszami ożywają na nowo w Ameryce lat 20. XX wieku trawionej bakcylem Dżes Gru, pandemią, która z ogniska zapalnego w Nowym Orleanie prze w kierunku Nowego Jorku przeżywającego renesans harlemski. Przeciek w prasie informuje obywateli o tajnej inwazji USA na Haiti, wyspę, której broni panteon bóstw voodoo. PaPa LaBas, astrodetektyw, szaman, kierownik Kattedry Mambo Dżambo, wyczuwa zmiany frontów sił paranormalnych w Nowym Jorku i podejmuje śledztwo, które obnaża spisek mający na celu wdrożenie linii elokwentnych androidów obniżających morale Czarnych. Starożytna Księga Tota, która mogłaby uratować Amerykę, ginie w tajemniczych okolicznościach. Z obrotowego tronu Walter Sfinks Mellon odpala Wielki Kryzys. Freud mdleje. Powieść Mambo dżambo Ishmaela Reeda z jej kapryśną interpunkcją i niewiernością prawdzie historycznej zalicza się do kamieni węgielnych afrofuturyzmu. George Clinton, jedna z czołowych postaci afrofuturyzmu, twierdzi, że utwory Reeda dały początek wizerunkowi zespołów Parliament i Funkadelic. Mambo dżambo uchodzi też za inspirację utworów białych pisarzy, które powstały w stosunkowo niedługim czasie: trylogii Illuminatus! Shei i Wilsona, Starożytnych wieczorów Mailera, Zachodniej krainy Burroughsa.Ishmael Reed (ur. 1938) – poeta, eseista, powieściopisarz, Jeden z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy afroamerykańskich. Do najbardziej cenionych powieści Reeda zalicza się Yellow Back Radio Broke-Down (1969), Mambo dżambo (1972), The Last Days of Louisiana Red (1974). Teresa Tyszowiecka blasK! – laureatka Nagrody za Twórczość Translatorską im. Boya-Żeleńskiego 2021 za przekład powieści poetyckiej Afrykańskie korzenie UFO trynidadzkiego twórcy Anthony’ego Josepha. Przełożyła m.in. Hollywood Charlesa Bukowskiego, Kur zapiał Henry’ego Millera, Lewiatana z trylogii Illuminatus! Roberta Shei i Roberta Antona Wilsona oraz Tytańskich graczy Philipa K. Dicka. [FRAGMENTY]– Zrozum, Dżes Gru to nie tylko 1 z tych bakcyli, które mają cię pożreć, schrupać, wyssać, a następnie wypluć. To się wymyka wszelkim klasyfikacjom. Ledwie to zaszufladkujemy, już staje się czymś innym. To e-pi-de-mia psychiczna, kolego, a nie jakiś tam tyfus, żółta febra czy syfilis, z którymi wiemy, co robić. To Coś wpisuje się w starożytną koncepcję choroby, pojmowanej jako opętanie przez demony.– A jakby tak księdza?– Próbowaliśmy, ale jego też dopadło. Wrzeszczał i grzał w bębenek jak stara Murzynka.– A co z zakażonymi? Pytaliście ich o objawy?– Owszem, zbadaliśmy 1 z przypadków. Sądząc, że to choroba o podłożu fizycznym, przebadaliśmy mocz, stolec i wodę, którą pił, z nadzieją na wykrycie znanych odmian bakterii. Pytaliśmy go też o omamy wzrokowe.– I co?Twierdził, że widzi zuluskie N’Kulu Kulu, do tego wielką lokomotywę z czerwono-czarno-zielonym pytonem naprzedzie i Johnny’ego Canoe, jak płynie pod prąd po torach.-------------------------------------------------Tłum zaczął się wlewać do Pałacu. Mojżesz uciekł do komnat, gdzie jego matka szlochała cicho, przytykając chusteczkę do gładkiej, sflaczałej twarzy.– Uspokój się – ofuknął ją. – Muszę zebrać myśli.Nagle wpadł na pomysł. Pobiegł do swojego pokoju i wyrwał stronę z Księgi, którą dostał od Izydy. Wrócił na balkon. W dole tłum już wyrywał drzewa, żeby staranować bramy pałacu. Mojżesz zaczął donośnie recytować tekst Dzieła. Najpierw zapadła cisza, a potem ludzie odwrócili się i zobaczyli, że nad Nilem wyrasta gigantyczna chmura w kształcie grzyba i zaraz zaczynają dobiegać z tamtej strony mrożące krew w żyłach krzyki.
1
z 1
skocz do z 1