Menu

Libra Pl

Libra Pl
Zbiór ten wprowadza nas jeszcze głębiej w mikrokosmos Bieszczadów. Autor zza kontuaru baru legendarnej „Siekierezady” wnikliwie obserwuje groteskowość i dramat losów literackich bohaterów swoich opowiadań. Z każdej strony przemawiają do nas sugestywne obrazy absurdu ludzkiego istnienia, ale też niezwykłego zachwytu życiem w jego najmniejszych, codziennych przejawach.
Pakiet zawiera książki: „Łemkowszczyzna po obu stronach Karpat”, „Łemkowszczyzna. Czas wojny i pokoju”, „Łemkowszczyzna nieutracona”. Łemkowszczyzna – fascynująca i tajemnicza kraina, o której niewielu Polaków słyszało, a przecież leży w Polsce. Stało się tak, bowiem zasłoną milczenia okryły ją władze PRL. Została wyparta ze świadomości, po tym jak w latach 1945–1947 wysiedlono stąd niemal wszystkich Łemków. Nieliczni turyści, którzy tu trafiali, wędrując po Beskidach, ze zdumieniem odkrywali przepiękne cerkwie, kryte słomą chyże i nagrobki z cyrylickimi inskrypcjami. Czasem, jak w Bartnem czy Olchowcu, można było spotkać tamtejszych mieszkańców mówiących innym językiem. Jednak po 1989 r. Łemkowie dali o sobie znać. Założyli własne organizacje, spotykają się na corocznych Watrach. Mają własnych naukowców badających i kodyfikujących ich język. Spontanicznie zakładane zespoły kultywują folklor muzyczny Łemków, a młodzież od kilku lat zdaje maturę po łemkowsku. STANISŁAW KRYCIŃSKI (ur. w 1954 r.). Z wykształcenia chemik, z zamiłowania – historyk i krajoznawca. Należy do Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich w Warszawie (członek honorowy) i Towarzystwa Karpackiego. Twórca obozów „Nadsanie”, których uczestnicy prowadzili inwentaryzację krajoznawcza wsi Bieszczadów i Pogórza Przemyskiego (1980–1986), a także odnawiali opuszczone cmentarze na terenach południowo-wschodniej Polski (1987–1998). Autor licznych publikacji dotyczących uroków południowo-wschodniego pogranicza.
Erudycyjne, pełne zadziwiających kontekstów historycznych i kulturowych, awanturnicze, a zarazem sentymentalne opowieści o wyprawach na Bałkany – do Serbii, Bułgarii, Macedonii, Grecji, Rumunii i Mołdawii – w ostatnich dekadach minionego wieku. „Tam, na Bałkanach, szukaliśmy upragnionego słońca, ciepła, przygody, egzotyki i radości, jakie one niosą. Także duchowego pouczenia i związku z tym, co ciągle żywe, choć zatarte w naszych sercach. [...] Dla tych, których młodość przypadła na czasy peerelowskiej biedy i urzędowych ograniczeń, Bałkany były wszystkim, co los mógł nam dać najlepszego, jeśli chodzi o młodzieńcze marzenia. Były pierwszą przygodą, radością podróży, obietnicą odmienności i egzotyki, nade wszystko jednak spotkaniem z pełnym słońcem. Pogonią za nim i fascynacją. O takich wyprawach tu opowiadam, wspominając czasy, gdy w życiu wszystko było większe – nadzieje, oczekiwania, szaleństwa i ich spełnienia”. [Fragment wstępu] Zdzisław Skrok – archeolog, podróżnik, publicysta. Jest autorem książek zawierających eseje historyczne i archeologiczne, m.in. „Podolska legenda” (2007), „Wielkie Rozdroże. Ćwiczenia terenowe z archeologii wyobraźni” (2008), „Mądrość prawieków” (2009), „Wymowność rzeczy” (2012), „Czy wikingowie stworzyli Polskę?” (2013) oraz „Okruchy Atlantydy” (2017).
Zbiór kilkudziesięciu przekazywanych z pokolenia na pokolenie przepisów kuchni łemkowskiej. Ta pięknie wydana, bogato ilustrowana książka, stanowiąca równocześnie skarbiec tradycji i obrzędów, zabierze Was do świata smaków i aromatów prostej, ale pysznej kuchni Beskidu Niskiego. „Adzymki, meryndia, mastyło, homiłki… to słowa brzmiące egzotycznie, ślady udziału Łemków w przebogatym świecie karpackich kultur. Ale za tymi słowami (a także za swojskimi dla naszego ucha kołaczami, plackami, pierogami) kryją się potrawy, w których łatwo zdołamy się nasycić i poczuć w domu, siadając przy piecu Pani Grażyny. Ziemniaki, kapusta, cebula, mąka, mleko, jajka, grzyby – z tego wszystkiego zrobicie sobie niejedną bogatą w smaki i wrażenia ucztę, nawet jeśli mieszkacie daleko od Ropek i Swystowego Sadu”. [Paweł Bravo, felietonista kulinarny „Tygodnika Powszechnego”] „Jest to niezwykle cenna pozycja kulinarna nie tylko dla Łemków. Pisząc o kuchni, podając przepisy, autorka dzieli się jak chlebem opowieścią o dzieciństwie, swojej rodzinie. Wspomina historię wsi i jej mieszkańców, przywołuje rytuały obrzędowe świąteczne i te codzienne. Doskonale wie, o czym pisze, i robi to w sposób bardzo czytelny i sugestywny. Do tego stopnia, że jest się głodnym i ma się ochotę samemu przygotować każdą zaproponowaną przez nią potrawę”. [Julia Doszna, łemkowska pieśniarka ludowa] „Niektórzy o Beskidzie Niskim piszą, inni go malują, ale tylko Grażyna potrafi zamknąć Beskid w smaku i zapachu, a potem podarować nam w książce, abyśmy mogli wyczarować go we własnym domu”. [Maria Strzelecka, malarka, ilustratorka i pisarka, autorka m.in. książek z serii „Beskid bez kitu”] „»Częstujcie się!« udowadnia, że kuchnia pomaga nam utrzymać więź z naszymi przodkiniami i uświadamia, jak wiele wysiłku wymagało wytworzenie smacznych, acz prostych dań: przepisy kuchni łemkowskiej, jak wszystkie potrawy chłopskiej kuchni powstawały przede wszystkim z tego, co się samemu uprawiało i wyhodowało. Pod egzotycznymi często nazwami, jak palatka komperiany czy kiesełycia odnajduję również smaki mojego dzieciństwa przenoszone z pokolenia na pokolenie przez moje babki z Lubelszczyzny i Kujaw. Zachęcam do tej kojącej, kulinarnej podróży w czasie”. [Joanna Kuciel-Frydryszak, dziennikarka i pisarka, autorka m.in. książki „Chłopki. Opowieść o naszych babkach”]
Odkryj tajemnice Puszczy. Poznaj jej mieszkańców i fascynujące zależności między nimi. Podążaj tropem największych puszczańskich drapieżników: niedźwiedzi, wilków, żbików i rysi. Spójrz na świat oczyma szybujących ptaków, skrytych płazów i owadów. Wsłuchaj się w szum bukowych liści, stukot dzięcioła i chichot popielicy. Przyjrzyj się sędziwym drzewom, mikroświatom próchniejących kłód, sieci współpracujących grzybów, konstelacjom mchów i porostów. A potem spróbuj odnaleźć je w naturze. Jola Richter-Magnuszewska, czerpiąc z karpackiego mitu Vincenza, opierając się na informacjach naukowych i obserwacjach, zanurza nas w baśniową opowieść, wypełnioną zachwycającymi, akwarelowymi ilustracjami. Z pietyzmem i czułością opisuje niezwykły, świetnie funkcjonujący organizm, w którym życie toczy się swoim odwiecznym rytmem, wszyscy są tak samo ważni, potrzebni i każdemu należy się szacunek. Ta książka pokazuje, że Puszcza to mądra, czująca istota. Możemy się wiele od niej nauczyć – nie tylko o prawach natury, ale również o nas samych. „Najbardziej chciałabym iść teraz do lasu, usiąść pod bukiem i tam poczytać tę książkę. A potem poszukać liści, żołędzi, igieł i posłuchać drzew”. [Aniela, lat 7] „O lasach jest. Ja bym wziął taką książkę, bo traperem jestem…” [Jędruś, lat 3,5] „Tę książkę można oglądać i czytać bez końca. Mnóstwo ciekawych informacji i przepiękne ilustracje. Skarbnica wiedzy o przyrodzie”. [Pola, lat 12] „Chciałbym kiedyś zobaczyć wilka”. [Kuba, lat 6] „Dobrze, że są takie mądre i ciekawe książki. Nie wiedziałam, że tyle pięknych zwierząt żyje w puszczy”. [Alicja, lat 10] „Fajna ona jest, o żukach z plamkami i długimi wąsami, zwierzętach i lesie, i ptaszkach”. [Szymek, lat 5,5] „Chciałabym tak malować. Zwierzęta, cała przyroda są tu jak żywe”. [Paula, lat 7] Jola Richter-Magnuszewska – ilustratorka, autorka książek dla dzieci. W swoim dorobku ma ich kilkadziesiąt. Niektóre z nich były wyróżniane i nagradzane, jak Dzika książka o dzikach i o ich kuzynach, a także tłumaczone na inne języki, jak Rok na targu. Mieszka zmężem, synami i gromadką zwierząt na skraju Beskidu Niskiego, w drewnianej chacie otoczonej jodłowym lasem. Tutaj na co dzień może obserwować świat przyrody i zależności, jakie w nim zachodzą. Ceni życie w zgodzie z naturą.
Pakiet zawiera książki: „Beskid bez kitu”, „Beskid bez kitu. Zima”, „Hajda. Beskid bez kitu” W każdym z tomów autorka łączy moc słów i przepięknych ilustracji, by pokazać bogactwo beskidzkiej przyrody oraz łemkowskiej kultury, jak również współzależność człowieka i otaczającej go natury. Każda z trzech opowieści dzieje się na innej płaszczyźnie czasowej: tom I to lata 60. XX wieku i czasy współczesne, w tomie II mamy dwudziestolecie międzywojenne, a w tomie III Łemkowszczyznę powojenną, czasy wysiedleń i akcji „Wisła”. Książki zostały docenione przez czytelników oraz jury licznych konkursów: „Beskid bez kitu”otrzymał Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego dla najlepszej książki dziecięcej wydanej w 2019 roku oraz nagrodę graficzną w konkursie Książka Roku 2020 Polskiej Sekcji IBBY. Tę samą nagrodę w 2022 roku, tym razem zarówno za tekst, jak i za ilustracje, otrzymał „Beskid bez kitu. Zima”, nominowany do Nagrody Literackiej Miasta st. Warszawy, zwycięzca plebiscytu „Lokomotywa”. Z kolei „Hajda” otrzymał nagrodę literacką Książka Roku 2023 PS IBBY. Książki polecają: Pewna dziewczyna z miasta przyjechała kiedyś w Beskid Niski i pokochała go. Dobrze, że przyjechała, bo temu przyjazdowi zawdzięczamy „Beskid bez kitu” – książkę tak pełną kolorów i zapachów, jak krajobrazy, które opisuje. Książkę, w której występują fantastyczne, mądre kobiety i odważne, ciekawe świata dziewczynki, a także rośliny i zwierzęta, na równych prawach z ludźmi. Książkę, w której obrazy i słowa są równorzędnymi bohaterami, a jedne drugim nie ustępują urodą. To wspaniała lektura dla dzieci, ale po kryjomu będą ją czytać też dorośli. Oczywiście tylko ci, dla których wycie wilka jest najmilszą muzyką świata. [Monika Sznajderman] Mój Boże, jaki piękny analog! [Andrzej Stasiuk] Piękna opowieść z pięknymi ilustracjami o zimowym Beskidzie Niskim, czyli o mojej ulubionej porze roku w jednym z najpiękniejszych miejsc w naszym kraju. To nie tylko opowieść o przyrodzie, ale przede wszystkim o kulturze i ludziach, którzy tam żyli jeszcze nie tak dawno temu. Bardzo polecam. Bez tej książki trudniej byłoby zrozumieć to miejsce dzisiaj. [Adam Wajrak] Maria Strzelecka znów nie wciska nam kitu o łemkowskim Beskidzie. Z jednej strony żałuję, że kiedy zaczęła publikować swoje teksty i rysunki, moje dzieci były już za duże na jej książki. Z drugiej strony, czytając „Hajdę”, mam poczucie, że ta wielogłosowa opowieść zwierząt i ludzi o naturze, kulturze i historii w tle jest także dla dorosłych. Włócząc się po lasach i pagórkach południa, zbyt łatwo zapominamy, że do czasu akcji „Wisła” we współczesnej pustce stały ogromne wsie tętniące życiem. Tak więc – Hajda! W prawdziwe opowieści o Beskidzie. [Max Cegielski] Maria Strzelecka — doktor sztuk plastycznych, malarka, ilustratorka, autorka filmów animowanych, absolwentka, a obecnie wykładowczyni warszawskiej ASP. Mama dwójki dzieci i opiekunka psa malamuta. Od ponad ćwierć wieku ma swój kawałek ziemi w Beskidzie Niskim. Przemierzyła północne wybrzeże Norwegii sam na sam z rowerem. Przez cztery sezony stanowiła połowę dwuosobowej załogi jachtu wożącego naukowców lub turystów w trudno dostępne rejony Spitsbergenu.
Pakiet zawiera książki: „Beskid bez kitu”, „Beskid bez kitu. Zima”, „Hajda. Beskid bez kitu” W każdym z tomów autorka łączy moc słów i przepięknych ilustracji, by pokazać bogactwo beskidzkiej przyrody oraz łemkowskiej kultury, jak również współzależność człowieka i otaczającej go natury. Każda z trzech opowieści dzieje się na innej płaszczyźnie czasowej: tom I to lata 60. XX wieku i czasy współczesne, w tomie II mamy dwudziestolecie międzywojenne, a w tomie III Łemkowszczyznę powojenną, czasy wysiedleń i akcji „Wisła”. Książki zostały docenione przez czytelników oraz jury licznych konkursów: „Beskid bez kitu”otrzymał Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego dla najlepszej książki dziecięcej wydanej w 2019 roku oraz nagrodę graficzną w konkursie Książka Roku 2020 Polskiej Sekcji IBBY. Tę samą nagrodę w 2022 roku, tym razem zarówno za tekst, jak i za ilustracje, otrzymał „Beskid bez kitu. Zima”, nominowany do Nagrody Literackiej Miasta st. Warszawy, zwycięzca plebiscytu „Lokomotywa”. Z kolei „Hajda” otrzymał nagrodę literacką Książka Roku 2023 PS IBBY. Książki polecają: Pewna dziewczyna z miasta przyjechała kiedyś w Beskid Niski i pokochała go. Dobrze, że przyjechała, bo temu przyjazdowi zawdzięczamy „Beskid bez kitu” – książkę tak pełną kolorów i zapachów, jak krajobrazy, które opisuje. Książkę, w której występują fantastyczne, mądre kobiety i odważne, ciekawe świata dziewczynki, a także rośliny i zwierzęta, na równych prawach z ludźmi. Książkę, w której obrazy i słowa są równorzędnymi bohaterami, a jedne drugim nie ustępują urodą. To wspaniała lektura dla dzieci, ale po kryjomu będą ją czytać też dorośli. Oczywiście tylko ci, dla których wycie wilka jest najmilszą muzyką świata. [Monika Sznajderman] Mój Boże, jaki piękny analog! [Andrzej Stasiuk] Piękna opowieść z pięknymi ilustracjami o zimowym Beskidzie Niskim, czyli o mojej ulubionej porze roku w jednym z najpiękniejszych miejsc w naszym kraju. To nie tylko opowieść o przyrodzie, ale przede wszystkim o kulturze i ludziach, którzy tam żyli jeszcze nie tak dawno temu. Bardzo polecam. Bez tej książki trudniej byłoby zrozumieć to miejsce dzisiaj. [Adam Wajrak] Maria Strzelecka znów nie wciska nam kitu o łemkowskim Beskidzie. Z jednej strony żałuję, że kiedy zaczęła publikować swoje teksty i rysunki, moje dzieci były już za duże na jej książki. Z drugiej strony, czytając „Hajdę”, mam poczucie, że ta wielogłosowa opowieść zwierząt i ludzi o naturze, kulturze i historii w tle jest także dla dorosłych. Włócząc się po lasach i pagórkach południa, zbyt łatwo zapominamy, że do czasu akcji „Wisła” we współczesnej pustce stały ogromne wsie tętniące życiem. Tak więc – Hajda! W prawdziwe opowieści o Beskidzie. [Max Cegielski] Maria Strzelecka — doktor sztuk plastycznych, malarka, ilustratorka, autorka filmów animowanych, absolwentka, a obecnie wykładowczyni warszawskiej ASP. Mama dwójki dzieci i opiekunka psa malamuta. Od ponad ćwierć wieku ma swój kawałek ziemi w Beskidzie Niskim. Przemierzyła północne wybrzeże Norwegii sam na sam z rowerem. Przez cztery sezony stanowiła połowę dwuosobowej załogi jachtu wożącego naukowców lub turystów w trudno dostępne rejony Spitsbergenu.
Przepiękna literacko-plastyczna opowieść dla dzieci (i ich rodziców) o Łemkowszczyźnie obecnej i tej sprzed pół wieku, o jej tajemnicach, kulturze, magii i przyrodzie. O tym, że życie ludzkie może być piękne i zgodne z naturą, wystarczy tylko chcieć się w nią wsłuchać. Książka otrzymała nagrodę graficzną Książka Roku 2020 Polskiej Sekcji IBBY oraz Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego dla najlepszej książki dziecięcej wydanej w 2019 roku. Książkę polecają: Pewna dziewczyna z miasta przyjechała kiedyś w Beskid Niski i pokochała go. Dobrze, że przyjechała, bo temu przyjazdowi zawdzięczamy „Beskid bez kitu” – książkę tak pełną kolorów i zapachów, jak krajobrazy, które opisuje. Książkę, w której występują fantastyczne, mądre kobiety i odważne, ciekawe świata dziewczynki, a także rośliny i zwierzęta, na równych prawach z ludźmi. Książkę, w której obrazy i słowa są równorzędnymi bohaterami, a jedne drugim nie ustępują urodą. To wspaniała lektura dla dzieci, ale po kryjomu będą ją czytać też dorośli. Oczywiście tylko ci, dla których wycie wilka jest najmilszą muzyką świata. [Monika Sznajderman] Mój Boże, jaki piękny analog! [Andrzej Stasiuk] Jeśli chcesz, by Twoje dziecko było szczęśliwe – kup mu tę książkę, a latem zabierz na wakacje w Beskid Niski. Nie do pensjonatu, a pod namiot. Niech nazbiera jagód czy poziomek, rozpali ognisko, posłucha śpiewu ptaków, poobserwuje życie toczące się na łące, w kałuży czy w potoku. Autorka doskonale znająca historię, etnografię i przyrodę Beskidu Niskiego, i co ważne: kochająca ten region, wprowadza nas w jego magiczny świat, wiodąc ścieżkami Terki i Neli. Przewodnikiem po ginącym świecie łemkowskiej kultury jest babcia Tekla. Od niej dowiemy się co to jest ikonostas czy kywot, ale poznamy także nazwy ziół używanych w tradycyjnym lecznictwie. Wędrując z Terką, spotkamy kumaka, cierniokręta czy zaskrońca. Z Nelą odwiedzimy ślady po łemkowskich wsiach i łąki pełne ziół. Z książki tej dowiemy się również o dzikich zwierzętach zamieszkujących lasy Beskidu, o ich zwyczajach i o tym, że wymagają szacunku i ochrony. Zapraszamy do wędrówki przez niezwykły świat Beskidu prowadzeni przez Marię Strzelecką! [Marta i Stanisław Krycińscy] Maria Strzelecka — doktor sztuk plastycznych, malarka, ilustratorka, autorka filmów animowanych, absolwentka, a obecnie wykładowczyni warszawskiej ASP. Mama dwójki dzieci i opiekunka psa malamuta. Od ponad ćwierć wieku ma swój kawałek ziemi w Beskidzie Niskim, który jest jej samotnią lub miejscem spotkań z przyjaciółmi. Przemierzyła północne wybrzeże Norwegii sam na sam z rowerem. Przez cztery sezony stanowiła połowę dwuosobowej załogi jachtu wożącego naukowców lub turystów w trudno dostępne rejony Spitsbergenu. „Beskid bez kitu”, będący jej debiutem książkowym, otrzymał Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego dla najlepszej książki dziecięcej wydanej w 2019 roku oraz nagrodę graficzną w konkursie Książka Roku 2020 Polskiej Sekcji IBBY. Tę samą nagrodę w 2022 roku, tym razem zarówno za tekst, jak i za ilustracje, otrzymała jej druga książka – „Beskid bez kitu. Zima”, nominowana do Nagrody Literackiej Miasta st. Warszawy, zwyciężczyni plebiscytu „Lokomotywa”. Z kolei „Nikifor” (2022) znalazł się wśród stu najpiękniejszych książek świata wyróżnionych na wystawie 60. Międzynarodowych Targów Książki dla Dzieci w Bolonii. Wydana w 2023 roku ostatnia część beskidzkiej serii, „Hajda. Beskid bez kitu”, otrzymała nagrodę literacką PS IBBY.
Zbiór czterdziestu bogato ilustrowanych opowieści o ciekawych postaciach, wydarzeniach i osobliwościach związanych z ziemia dębicką. „Wydawało mi się, że o mojej rodzinnej Dębicy wiem wszystko. Agnieszka Kruszyńska-Idzior uświadomiła mi, jak niewiele wiem. To książka nie tylko dla lokalnych pasjonatów. Pomaga zrozumieć, jak historia małego miasta łączy się z historią nas wszystkich i że dębickie echa odnajdziemy wszędzie: od krakowskiej architektury po Hollywood”. [Radek Rak] „Agnieszka Kruszyńska-Idzior, sięgając po zasłyszane historie, przeszukując archiwalne numery gazet, stare dokumenty oraz naukowe opracowania, stworzyła niezwykle ciekawy zbiór opowieści o dziejach Dębicy i jej okolic, o losach znanych i mniej znanych postaci, które odznaczyły swoje piętno na lokalnej historii. Takimi osobami byli, chociażby opisani w książce: Galicyjski Gaudi, jak śmiało nazwać można Teodora Talowskiego, wybitny kompozytor Krzysztof Penderecki czy rozpalający wyobraźnię, najsłynniejszy polski średniowieczny rycerz Zawisza Czarny. To pasjonująca podróż po ciekawostkach nieznanych powszechnie mieszkańcom zarówno samego miasta, jak i jego szeroko pojętych okolic”. [dr Arkadiusz S. Więch] Agnieszka Kruszyńska-Idzior – absolwentka historii, dziennikarka. Laureatka nagrody specjalnej Muzeum Powstania Warszawskiego w Konkursie Stowarzyszenia Gazet Lokalnych Local Press 2020. Autorka bestsellerowego reportażu historycznego „Góra Śmierci”, opowiadającego o hitlerowskim obozie pracy przymusowej w Pustkowie
Opracowanie w klarowny i bogato ilustrowany sposób przedstawia dzieje herbu Rzeszowa – od czasów staropolskich po XXI wiek.
„W łemkowskopolskiej przestrzeni wyobraźni fascynującej młodej pisarki Marii Strzeleckiej odkrywam magię swojego dzieciństwa. Zaczarowana niezwykłą opowieścią, patrzę na świat oczyma zadziwionej dziewczynki. Powracają wspomnienia, wzruszenia, lęki, a nawet zapachy i smaki z okolic Bożego Narodzenia”. [Julia Doszna] „Piękna, stara baśń”. [Andrzej Stasiuk] „Piękna opowieść z pięknymi ilustracjami o zimowym Beskidzie Niskim, czyli o mojej ulubionej porze roku w jednym z najpiękniejszych miejsc w naszym kraju. To nie tylko opowieść o przyrodzie, ale przede wszystkim o kulturze i ludziach, którzy tam żyli jeszcze nie tak dawno temu. Bardzo polecam. Bez tej książki trudniej byłoby zrozumieć to miejsce dzisiaj”. [Adam Wajrak] Maria Strzelecka — doktor sztuk plastycznych, malarka, ilustratorka, autorka filmów animowanych, absolwentka, a obecnie wykładowczyni warszawskiej ASP. Mama dwójki dzieci i opiekunka psa malamuta. Od ponad ćwierć wieku ma swój kawałek ziemi w Beskidzie Niskim. Przemierzyła północne wybrzeże Norwegii sam na sam z rowerem. Przez cztery sezony stanowiła połowę dwuosobowej załogi jachtu wożącego naukowców lub turystów w trudno dostępne rejony Spitsbergenu. „Beskid bez kitu. Zima”, którego akcja toczy się w przykrytej śniegiem łemkowskiej wsi lat 20. XX wieku, został zilustrowany wykonanymi przez autorkę drzeworytami. Uhonorowano go nagrodą literacko-graficzną Książka Roku 2022 Polskiej Sekcji IBBY, otrzymał nominację do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, a także zwyciężył w plebiscycie Lokomotywa. „Beskid bez kitu”, pierwsza część beskidzkiej trylogii, zdobył Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego dla najlepszej książki dziecięcej wydanej w 2019 roku oraz nagrodę graficzną Książka Roku 2020 Polskiej Sekcji IBBY. Wydany w 2022 roku „Nikifor” znalazł się wśród stu najpiękniejszych książek świata wyróżnionych na wystawie 60. Międzynarodowych Targów Książki dla Dzieci w Bolonii. W 2023 roku ukazała się trzecia część opowieści o Beskidzie – „Hajda. Beskid bez kitu” – osadzona w okrutnym dla Łemków czasie przesiedleń i akcji „Wisła”
Jezioro Solińskie przyciąga tysiące turystów i wczasowiczów, którzy uważają, że jest ono największą atrakcją Bieszczadów. Inni omijają je z daleka, bowiem wolą cieszyć oczy widokami z połonin. Ci, którzy wybierają Jezioro, widzą malownicze zarysy gór odbijających się w wodzie. Tej wodzie, która zalała istniejące od kilkuset lat osady. Gruba warstwa współczesności przykryła też wsie wokół „bieszczadzkiego morza”, a szczególnie Polańczyk i Solinę. Woda pochłonęła teren, gdzie do 1939 r. stało prawie 600 domów, trzy cerkwie, kościół, klasztor i rosło niemal 500 ha lasu. Przykryła również cztery cmentarze. Kilka kilometrów na północ napotkamy wieś Myczkowce, o metryce sięgającej X w. Sąsiaduje ona ze Zwierzyniem, w którym znaleziono emaliowany krzyż z XIII w., wykonany we francuskim mieście Limoges. Ze zwierzynieckiej cerkwi pochodzą XV-wieczne ikony będące dziś ozdobą Muzeum Narodowego we Lwowie. W jej pobliżu trafimy na cudowne źródło i usłyszymy legendy o dawnym monastyrze. Pod grodziskiem w Myczkowcach przebito sztolnię, która doprowadza do elektrowni wodę spiętrzoną w Zalewie Myczkowieckim. Cztery kilometry na zachód od zapory w Solinie natkniemy się na opuszczoną, zarośniętą dolinę ze śladami domów, kaplicy i cmentarza. Tu istniała Bereźnica Niżna, którą w latach 40. XX w zdmuchnął „wiatr historii”. Teleśnica Sanna, dziś zatopiona, była świadkiem chłopskiej rebelii z początkiem lipca 1932 r., kiedy to policja tłumiła wystąpienia ludności zaniepokojonej wieściami o „powrocie pańszczyzny”. W niedalekiej Bereźnicy Wyżnej gospodarował w połowie XIX w. Zygmunt Kaczkowski, którego sławę jako powieściopisarza przyćmił dopiero Henryk Sienkiewicz. U osiadłego w Bóbrce dramaturga i komediopisarza Józefa Blizińskiego bywał wybitny etnograf i folklorysta Oskar Kolberg, który zebrał tu cenne materiały do dzieła swojego życia. W Berezce zobaczymy imponujące ruiny murowanej cerkwi. Wreszcie w Polańczyku, w skromnym kościółku, będącym dawną cerkwią, spotkamy siedemnastowieczną ikonę Matki Bożej Łopieńskiej, pochodzącą z największego sanktuarium maryjnego przedwojennych Bieszczadów. STANISŁAW KRYCIŃSKI (ur. w 1954 r.), z wykształcenia inż. chemik, z zamiłowania – historyk i krajoznawca. Należy do Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich w Warszawie (członek honorowy) i Towarzystwa Karpackiego. Twórca obozów „Nadsanie”, których uczestnicy prowadzili inwentaryzację krajoznawczą wsi Bieszczadów i Pogórza Przemyskiego (1980–1986), a także odnawiali opuszczone cmentarze na terenach południowo-wschodniej Polski (1987–1998). Autor licznych publikacji dotyczących uroków południowo-wschodniego pogranicza.
Trzecia część historii z Beskidem i jego wspaniałą przyrodą w tle. Tym razem akcja toczy się w niezwykle trudnych dla Łemków czasach przesiedleń i akcji „Wisła”. Maria Strzelecka splata losy ludzi i zwierząt w piękną, wzruszającą, niezwykle empatyczną i mądrą książkę, pełną przedstawionych z czułością detali życia beskidzkiej wsi lat 40. XX wieku. „Strzelecka ZNOWU w formie! Ale tym razem w zacisze jej historii wkracza HISTORIA...” [Andrzej Stasiuk] „Z całego beskidzkiego serca dziękuję za tę książkę. Wprowadza ona czytelnika w świat karpackiej przyrody, dzikość natury oraz człowieka. Jej ponadczasowy charakter sprawia, że powinien sięgnąć po nią każdy. Szczególnie mieszkańcy Beskidu Niskiego, bo tylko rozumiejąc i oswajając to, czego nie znamy i czego się boimy, możemy to skutecznie chronić i pokochać”. [Anna Czuchta] „Maria Strzelecka znów nie wciska nam kitu o łemkowskim Beskidzie. Z jednej strony żałuję, że kiedy zaczęła publikować swoje teksty i rysunki, moje dzieci były już za duże na jej książki. Z drugiej strony, czytając „Hajdę”, mam poczucie, że ta wielogłosowa opowieść zwierząt i ludzi o naturze, kulturze i historii w tle jest także dla dorosłych. Włócząc się po lasach i pagórkach południa, zbyt łatwo zapominamy, że do czasu akcji „Wisła” we współczesnej pustce stały ogromne wsie tętniące życiem. Tak więc – Hajda! W prawdziwe opowieści o Beskidzie”. [Max Cegielski] Maria Strzelecka — doktor sztuk plastycznych, malarka, ilustratorka, autorka filmów animowanych, gitarzystka basowa i wokalistka zespołów punkowych, aktorka, absolwentka, a obecnie wykładowczyni warszawskiej ASP. Mama dwójki dzieci i opiekunka psa malamuta. Od ponad ćwierć wieku ma swój kawałek ziemi w Beskidzie Niskim, który jest jej samotnią lub miejscem spotkań z przyjaciółmi. Przemierzyła północne wybrzeże Norwegii sam na sam z rowerem. Przez cztery sezony stanowiła połowę dwuosobowej załogi jachtu wożącego naukowców lub turystów w trudno dostępne rejony Spitsbergenu. „Beskid bez kitu”, będący jej debiutem książkowym, otrzymał Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego dla najlepszej książki dziecięcej wydanej w 2019 roku oraz nagrodę graficzną w konkursie Książka Roku 2020 Polskiej Sekcji IBBY. Tę samą nagrodę w 2022 roku, tym razem zarówno za tekst, jak i za ilustracje, otrzymała jej druga książka – „Beskid bez kitu. Zima”, nominowana do Nagrody Literackiej Miasta st. Warszawy, oraz zwyciężczyni plebiscytu Lokomotywa. Z kolei „Nikifor” (2022) znalazł się wśród stu najpiękniejszych książek świata wyróżnionych na wystawie 60. Międzynarodowych Targów Książki dla Dzieci w Bolonii.
OPOWIADANIA Z POGRANICZA BIESZCZADÓW I PRZYZWOITOŚCI „Książka niespodzianka! Do tej pory Jola Jarecka dała się poznać jako autorka, która w sposób pełen pasji i piękna pisała o ukochanych Bieszczadach. W nowym tomie opowiadań uwolniła wyobraźnię. Kolejne teksty zaczynają się od zwyczajnych sytuacji – organizowanie pogrzebu, konsultacja lekarska czy załatwianie sprawy w urzędzie,a potem… czeka nas literacka jazda bez trzymanki. Jest w tej prozie groteska, jest fantastyka i mnóstwo niebanalnej wyobraźni. Opowiadania Jareckiej zaskakują, trochę niepokoją i fascynują. Brawo!” [ROBERT OSTASZEWSKI] „Wszystkie historie są takie same. Różnią się tylko szczegółami. To jak projekcje, wspomnienia, które zmieniają kształt pod wpływem emocji. Tak, wszystkie historie są takie same. Czasem zapach jest inny, no i nie zawsze przyjemny. Jak ten, którego się nie zapomina. Wchodzący nozdrzami do pamięci i utrzymujący się przez pokolenia. Pamięć jest jak krwiobieg. Krąży. Wspomnienie możemy przekazywać jak krew. Mimowolna transfuzja”. [FRAGMENT KSIĄŻKI] JOLA JARECKA (ur. 1979) – pisarka, poetka, animatorka kultury, reżyserka teatralna. Zaprzedała duszę Bieszczadom i tu, na końcu świata, w Zatwarnicy, w dawnym parku konnym współtworzy jedyne w swoim rodzaju kino studyjne. Autorka powieści „Hylaty” (2017, 2023) oraz „Truchło” (2019), osadzonych w tragicznej historii wielokulturowego bieszczadzkiego pogranicza.
Wyruszyć w drogę to znaczy wybrać inne życie. Życie proste, w którym każde spotkanie jest jak drzwi do innego świata, każda twarz to nowa podróż, a każda ścieżka pozwala odkrywać samych siebie i otaczający świat. Wędrując, stajemy się wolni. „Są lata zamknięte jak skrzynie, na kłódkę. Są lata, które spędzasz w pokoju, w biurze; albo na szpitalnym łóżku, w celi, w przestrzeni ograniczonej wrogimi ścianami. Czasem to praca zmusza cię do przebywania w zamknięciu, innym razem choroba, twoja albo kogoś bliskiego, czasem potrzeba poświęcenia uwagi tworzonemu dziełu; a może to depresja uniemożliwia ci wyjście na zewnątrz. Jesteś zamknięty w ciemności, która nie znika nawet wtedy, gdy szeroko otworzysz okna. Jesteś w pokoju, ale wydaje się, jakby cię nie było. Zdarzają się takie lata. To właśnie z ciemności rodzi się nieposkromione pragnienie wędrówki. Nie ma ono nic wspólnego z chęcią wyjazdu na wakacje po roku pracy. Ktoś, kto siedzi w środku ciemności, nie potrzebuje wakacji, nie wiedziałby, co z nimi zrobić. Nie potrzebuje plaż, hoteli, domków, zabytkowych starówek, muzeów. Pragnie czegoś więcej. Ktoś, kto tkwi w środku tej szczególnej ciemności, chce tylko jednej rzeczy: wędrówki”. [Z książki] Luigi Nacci, oryginalny piewca wędrowania i życia jako wędrówki, zastanawia się nad wartością, jaką w dzisiejszych czasach ma pierwotne, a zarazem rewolucyjne doświadczenie bycia w drodze.
„Gdy powstawała ta książka, nie były jeszcze planowane kolejne części moich opowieści krajoznawczych z Bieszczadami w tytule, więc miałem w jednym tomie opisać najciekawsze dla mnie miejsca w tym regionie, uzupełniając je wspomnieniami z własnych po nim wędrówek. Wybrałem cztery rejony – trzy w Bieszczadach i jeden na Pogórzu Przemyskim, to od niego zaczęła się moja fascynacja tą częścią Polski. Jako dziecko trafiłem na kolonie w Dobrej. Tu zetknąłem się z tajemniczą i tragiczną atmosferą wysiedlonych wsi, których nieliczni mieszkańcy rozpamiętywali niedawne czasy walk z UPA. Jako student wędrowałem po Bieszczadach, ukończyłem kurs przewodnicki i zacząłem prowadzić obozy, na których dokonywaliśmy inwentaryzacji krajoznawczej, a później remontów opuszczonych cmentarzy. Głęboko w pamięć zapadła mi wyprawa do „worka” bieszczadzkiego, będącego w latach 70. XX w. niedostępnym, przygranicznym obszarem. Pierwszy obóz „cmentarny”, w 1987 r., pełen był niezwykłych odkryć kamieniarki we wsiach Bystre i Michniowiec, spotykanej tylko w tej części naszych Bieszczadów. Wędrówki doliną Hoczewki pozwoliły poznać historię głęboko ukrytą pod zwałami niepamięci. Resztki ruin zamku Balów i Fredrów w Hoczwi czy ślady ziemnych obwałowań zamku w Baligrodzie świadczyły o setkach lat historii tych ziem. W Cisnej, leżącej już nad Solinką, odkrywaliśmy pozostałości wielkiego pieca, fryszerki i kuźnic tworzących hutę należącą do Jacka Fredry w pierwszej połowie XIX w. W Jabłonkach oglądaliśmy miejsce śmierci gen. Karola Świerczewskiego, okryte tajemnicą nierozwikłaną do dziś. Czasy wysiedleń i zmagań z UPA to jeden z istotnych wątków tej opowieści”. STANISŁAW KRYCIŃSKI (ur. w 1954 r.) – z wykształcenia inż. chemik, z zamiłowania – historyk i krajoznawca. Autor licznych publikacji dotyczących uroków południowo-wschodniego pogranicza. Karierę turysty górskiego rozpoczął obozem wędrownym w Bieszczadach latem 1974 r. Początkowo interesowały go wyłącznie szczyty, więc wchodził na nie przez kilka lat – najwyższy, który zdobył to Alam Kuh w Iranie (4850 m) – aż z czasem dostrzegł niezrównany urok dolin pełnych pamiątek po dawnych ich mieszkańcach. Chodząc tak dolinami, zauważył, że nie ma takiej góry, której nie dałoby się obejść. Odkrywszy tę genialną zasadę, do dziś dnia kieruje się nią podczas górskich wędrówek.
Jaskółki – ptaki wolności, dobrych wieści, nowego początku i szczęśliwego powrotu. Te wytrwałe podróżniczki co roku pokonują dziesiątki tysięcy kilometrów z półkuli południowej na północną i z powrotem. Tam, gdzie przylatują, przynoszą wiosnę, radość i barwne jak motyle opowieści. Lepią swoje gniazda pod dachami i przy oknach, zawsze blisko ludzi. Obserwują i słuchają. Dobrze wiedzą, że choć bardzo się różnimy, żyjemy w odmiennych kulturach, rozsiani po całym świecie – to tak naprawdę wiele nas łączy. Wysłuchaj opowieści jaskółek, odwiedź z nimi najdalsze i te całkiem bliskie zakątki, rozwiązując ukryte na bajecznie kolorowych stronach łamigłówki. Będzie to niezwykła przygoda! Marianna Oklejak — ilustratorka, twórczyni książek obrazkowych. Jej prace są doceniane w licznych konkursach i goszczą na wystawach w Polsce i za granicą. Książka „Cuda niewidy” jej autorstwa doczekała się tłumaczenia na kilka języków i wpisania na międzynarodową Listę Białych Kruków.
Nowy tom prozy Roberta Gmiterka, „kronikarza” pogranicza polsko-ukraińskiego, który Roztocze rozumie i opisuje jak nikt inny. Rok z życia i śmierci Pogranicza. Dwanaście opowieści rozpisanych na dwanaście głosów. Na geograficznej mapie świata można je ulokować na pograniczu polsko-ukraińskim. Na mapie ontologicznej na granicy bytu i niebytu. Na metaforycznej mapie uniwersum, jak w opowiadaniu „Pod sklepem w Oserdowie”, gdzieś pomiędzy „Sklepami cynamonowymi” Brunona Schulza a „Ogrodem o rozwidlających się ścieżkach” Jorge Luisa Borgesa. Na bibliotecznej półce mogą one oscylować między reportażami poetyckimi a traktatami, przechodząc po drodze przez całą paletę literackich barw. Na osi czasu wraz z „Eliszką Bomersbach” znajdziemy je w ogniu Wielkiej Wojny, a z Komiwojażerem z „Kantaty” w pociągu między punktem A a punktem B dążącym do nieskończoności. Ale im bardziej będziemy chcieli je sklasyfikować, tym bardziej będą się wymykać klasyfikacji. Taka jest bowiem natura epifanii. Tak jak nagle pojawia się w realnej postaci, czy też imaginacji w każdym czasie i przestrzeni, tak szybko znika. Dobrze, że pozostają po niej opowieści. Takie jak te i inne. W przestrzeni pogranicza każda epifania jest inna. Opowieści pochodzące z takich miejsc to opowieści polifoniczne. Historia, która jest ich pożywką, jakże inna jest od historii znanej z podręczników. Jest bogatsza, wielowątkowa, pełna zarówno ślepych zaułków, jak i alternatywnych dróg. Lecz błędne byłoby mniemanie, że na pograniczu jest wszystkiego więcej i bardziej… ROBERT GMITEREK (ur. w 1968 r.) – poeta, pisarz, przewodnik metaforyczny, fotograf. W 2019 roku wydał „Sen na Kniaziach i inne historie osobiste”, zbiór miniatur z pogranicza prozy i poezji, a w 2020 roku „Oikoumene. Na Roztoczu świata”. W 2021 roku ukazała się jego trzecia książka „Na Roztoczu – przewodnik metaforyczny”. Redaktor naczelny kwartalnika „Przestrzeń Pogranicza”.
CUDA NIEWIDY W BAŚNIOWYM ŚWIECIE BARW I WZORÓW INSPIROWANYCH POLSKIM FOLKLOREM Braciom Jasieńkowi i Wojtusiowi źle się powodzi – doskwiera im bieda, a do tego ciągle się kłócą. Postanawiają więc zmienić swój ciężki los, wyruszając w daleki świat w poszukiwaniu szczęścia. Droga, która przed nimi wiedzie, pełna jest zwrotów akcji i zadań do wykonania. Stają na niej bohaterowie rodem z ludowych legend i baśni: wróżki, krasnoludki, niezwykłe zwierzęta, wiedźma, a nawet sam diabeł Rokita – po to, by ułatwić chłopcom podróż lub w niej przeszkodzić. Rusz w niezapomnianą przygodę z nieustraszonymi braćmi. Pomóż im pokonać złe czary i odnaleźć prawdziwe szczęście. Wytęż wzrok, znajdź różnice, przejdź przez zaczarowane labirynty, rozwiąż łamigłówki i zagadki. Gdy to zrobisz, bracia będą wiedzieli, jak osiągnąć swój cel.
Album Jana Czopa „Barwa armii Królestwa Polskiego 1815-1830 oraz w wojnie polsko- rosyjskiej 1831” (526 sylwetek żołnierzy) jest ostatnią częścią z cyklu trzech albumów przedstawiających żołnierza polskiego w okresie stu trzydziestu lat, od początków kształtowania się jego munduru w XVIII wieku po wojnę polsko-rosyjską w 1831 roku, która zamknęła pewien okres wojskowości polskiej. W kroju i barwie mundurów z lat 1815–1830 występuje interesujące przenikanie się elementów tradycji staropolskiej i napoleońskiej oraz wpływów rosyjskich. W załącznikach do albumu umieszczono kopie rozporządzeń władz polskich w sprawie organizacji oddziałów nowych formacji uczestniczących w wojnie polsko-rosyjskiej w 1831 roku.
Pierwsza część opowieści o Pogórzu Przemyskim odsłania przed Czytelnikami tajemnice doliny Wiaru: od Arłamowa przez Kalwarię Pacławską, Sierakośce po Stanisławczyk. Opisuje miejsce szczególne – tu Karpaty spotykają się z wielką niziną, ciągnąca się na wschód, aż ku azjatyckim stepom. To teren z licznymi pozostałościami po grodach, zamkach i dworach, gdzie po dawnych wsiach oraz ich wysiedlonych mieszkańcach pozostały tylko dzikie sady, cmentarze i ruiny cerkwi. To właśnie tutaj posadowiła się najstarsza w Polsce gotycka cerkiew murowana w Posadzie Rybotyckiej. To także wspaniała przyroda i las Turnica, z najbardziej zbliżonym do naturalnego drzewostanem w naszych Karpatach, oraz spokój, jakiego nie zaznasz nigdzie indziej. „Kocham Pogórze Przemyskie! Nie jest to miłość łatwa – przypomina uczucie do schizofrenika. Niby jedna osoba, a w dwóch odsłonach. Dotyczy to przede wszystkim konfliktu polsko-ukraińskiego, na który obie strony mają zupełnie inne spojrzenie. Ale to rozdwojenie sięga również czasów dawniejszych. Często jest to nawet rozdzielenie na wiele równoległych i nieprzystających do siebie wątków, dotyczących różnych aspektów historii”. [Fragment wstępu]
Czy o zbrodniach komunistycznych naprawdę się nie mówi? Czy rzeczywiście nikt nie słyszał o milionach osób, które zginęły z powodu tej ideologii? Napisano przecież „czarne księgi”, utworzono instytuty badawcze, otwarto muzea, zbudowano pomniki, by uhonorować ofiary. Może więc nadszedł czas, by zacząć mówić o tym na poważnie. „Nikt nie mówi o zbrodniach komunistycznych!”. Czyżby? Zbrodnie komunistyczne lub za takie uznawane – począwszy od morderstw popełnionych przez bolszewików, po masakrę na placu Tian’anmen w Pekinie – nigdy nie były całkiem nieznane, nawet gdy próbowano je przemilczeć lub negować. Towarzyszyły historii minionego wieku jak mroczny, niepokojący cień, i zdecydowanie wpływały na jej bieg. Dziś ponad 5000 pomników, muzeów i miejsc pamięci rozsianych po całym świecie, a także fundacje, stowarzyszenia byłych więźniów politycznych i obszerna literatura świadczą o tym, że nie istnieje żadna zmowa milczenia przesłaniająca przemoc popełnioną w imieniu idei bezklasowego społeczeństwa. Problem jest poważniejszy, niż mogłoby się wydawać. Jeśli prawdą jest, że we wszystkich państwach komunistycznych, od ZSRR po Chiny, od Angoli po Wietnam, od Albanii po Kubę, występowały cechy przemocy związanej z totalitarnym charakterem leninowskiego projektu, powinniśmy zrozumieć jej specyfikę i przyjrzeć się jej bez niepotrzebnych porównań, stronniczości i uproszczeń. Książka ta obala błędne wyobrażenia i stereotypy dotyczące tego, co było bez wątpienia – ze wszystkimi konsekwencjami – najbardziej powszechnym ruchem politycznym we współczesnym świecie. Gianluca Falanga, badacz historii współczesnej, żyje i pracuje w Berlinie jako niezależny naukowiec i pedagog w Muzeum Stasi.
Poruszające, pełne głębi i mądrości opowieści o bieszczadzkich losach wtopionych w wiry historii i natury. Trzeba być dzielnym w Bieszczadach. Doskonała proza. [BRYGIDA HELBIG] Nowy, mocny głos w polskiej prozie, w który warto jest się uważnie wsłuchać. [ROBERT OSTASZEWSKI] Od ponad czterdziestu lat pasjonuję się historią Bieszczadów, która urwała się wraz z powojennymi wysiedleniami. Nie zauważałem, że historia „dzieje się” tu cały czas. Boleśnie uświadomiła mi to przejmująca powieść Joli Jareckiej „Hylaty”, o losach Kamisy Dżamaldinow, która dotarła z Czeczenii aż tu, by przekraczając nielegalnie ostatnią granicę stracić trójkę dzieci. Czyta się jednym tchem! [STANISŁAW KRYCIŃSKI] *** „Zapakowano ją do wagonu, do obiecanego domu po Niemcach, gdzie elektryczność i same dobra. Ona później wróciła z córką, miała nadzieję, że gdzieś tu odnajdzie Mychajła, sad i dom. Nie poznała swojej wsi. Wzdłuż drogi wybudowano bliźniaki dla nowych mieszkańców – pracowników leśnych. Stały dość blisko siebie, jakby się bały popiołu, na którym je postawiono [...]”. „Stefan wychodzi z baru mocno wstawiony. Przypomina sobie, że miał na zielonej granicy odebrać ludzi. Idzie do lasu. Trudno, spóźni się trochę, to poczekają. Gdzie pójdą jak zimno? [...]”. „Latarka oświetla twarze. Są lekko przysypane śniegiem. Jurek sprawdza puls. Witek jest w szoku, nie wie, co ma robić. Będzie potrzebował pomocy psychologa, ale się do tego nie przyzna, bo to blokuje awans. Awansują prawdziwi mężczyźni. Silni i opanowani, którzy podnoszą statystykii tłumią sumienia.[...]”. JOLA JARECKA – ur. w 1979 r. Pisarka, poetka, animatorka kultury, reżyserka teatralna. Zaprzedała duszę Bieszczadom i tu na końcu świata, w Zatwarnicy, nad potokiem Hylatym, w dawnym parku konnym współtworzy jedyne w swoim rodzaju kino studyjne. W 2019 r. nakładem Libry PL ukazała się jej powieść „Truchło”, o tragicznych losach wielokulturowego Krościenka nad Strwiążem; natomiast w 2022 r. wydana została książka dla dzieci „Wyszymory i inne bieszczadzkie stwory”.
POGÓRZE PRZEMYSKIE rozsiadłe u stóp Bieszczadów, między Sanokiem a Przemyślem – nieodkryte, tajemnicze i dotknięte bolesną historią. Ta malownicza, pograniczna i wielokulturowa dolina Sanu ma przebogate dzieje oraz liczne ich pozostałości, jak choćby szesnastowieczne ruiny obronnego zamku w Dąbrówce Starzeńskiej. Ozdobą tej krainy są wiekowe drewniane cerkwie, a wśród nich te najstarsze – w Uluczu i Piątkowej, swoiste perły architektury sakralnej. Pod koniec XIX stulecia rodzące się nacjonalizmy – polski i ukraiński – uznały San na tym terenie za granicę etniczną. To rozgraniczenie przyniosło tragiczne skutki w latach 1944–1947. Przywołać tu wystarczy mordy na Ukraińcach w Pawłokomie, Bachowie, Brzusce, Sufczynie, mord na Polakach w Borownicy i Dylągowej, czy słynną trzykrotną obronę Birczy. Te wydarzenia do dziś wywołują kontrowersje, wielu zapomina, że ofiary były po obu stronach, w tym również cywile, kobiety i dzieci, wciągnięci w machinę przemocy i strachu przez ścierających się trzech silnych przeciwników: partyzantkę poakowską, oddziały UPA oraz tzw. Ludowe Wojsko Polskie wspierane przez MO i NKWD.
1 2 3
z 3
skocz do z 3