Menu

Wrocławski Dom Literatury

Wrocławski Dom Literatury
Zerwane rozmowy to wybór 105 wierszy wrocławskiej poetki Agnieszki Wolny-Hamkało, przygotowany z okazji 20-lecia twórczości autorki. Autorem wyboru jest krytyk literacki Jakub Skurtys. Cyberpunkowe ramy, niepozbawione drwiny, kampowe spojrzenie i silne osadzenie w popkulturze, to tylko niektóre z cech tej wielowymiarowej poezji.
„O wierszach naszych południowych sąsiadów wiemy niewiele, o poezji sąsiadek jeszcze mniej. Jak to możliwe, skoro kultura czeska jest w Polsce tak popularna? […] niesłabnące zainteresowanie czeską prozą i filmem w żaden sposób nie wpływa na wzrost zainteresowania poezją współczesną”. Tak, we wstępie do antologii wierszy 10 czeskich poetek, które debiutowały w ostatniej dekadzie, pisze autorka wyboru i przekładu Zofia Bałdyga. Przygotowywany przez Wydawnictwo Warstwy tom to nie tylko próba przybliżenia polskiemu czytelnikowi pewnego fragmentu czeskiej sceny poetyckiej, ale i najszersza u nas jak dotąd prezentacja bardzo silnie obecnego na niej zjawiska – rosnącej w siłę pozycji kobiet. Tom zawiera kilkadziesiąt utworów o różnej stylistyce, a co ciekawe, choć wszystkie autorki debiutowały między rokiem 2010 a 2020 – różnica wieku między najstarszą a najmłodszą to aż 24 lata. Posłowie do Sąsiadek napisała literaturoznawczyni, krytyczka literacka i pisarka Eliza Kącka. Fragment posłowia Elizy Kąckiej
Powieść Lenora otwiera serię wydawniczą, w ramach której ukazywać się będą kolejne tomy prezentujące twórczość wybitnego wrocławskiego autora Jerzego Łukosza. W Lenorze czytelnik odnajdzie dwie minipowieści, a każda z nich nawiązuje do wielkich, najbardziej znanych mitów kultury. Przygotowania do ślubu to współczesna i przewrotna wersja mitu Lenory, wzywanej przez narzeczonego na ślub w zaświaty, gdzie twardy realizm stopniowo przekształca się w wizje z pogranicza jawy i snu, prowadząc do zagadkowego finału. Powrót Telemacha zaś to opowieść o powrocie po latach ojca i syna do rodzinnego domu, o konfrontacji dwóch odmiennych światopoglądów, ubrana w kostium onirycznego kryminału z tajemniczą zbrodnią w tle. Twórczość Jerzego Łukosza oscyluje między rzeczywistością a ulotnymi granicami jawy, wprowadzając czytelnika w świat refleksji nad życiem, śmiercią i celowością ludzkiej egzystencji. Jerzy Łukosz – ur. w 1958 roku. Germanista, pisarz, dramaturg, eseista i tłumacz związany z Wrocławiem. Absolwent germanistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, w 1987 roku, na podstawie rozprawy o dziennikach Tomasza Manna, uzyskał stopień doktora. Za powieść Lenora nominowany do Nagrody Literackiej Nike (2005). Mieszka we Wrocławiu.
Czy można przyzwyczaić się do końca świata? Damian Kowal w swojej debiutanckiej powieści „Ćwirowidło” opisuje rzeczywistość, która przesunęła się o kilka klatek w stronę apokalipsy. Wrocław nie jest już częścią Polski, tylko wielokulturowego, otwartego na przybyszów z zewnątrz Śląska. Zmieniają się nazwy ulic, słyszane na nich języki, znikają zwierzęta, pojawiają się nowe rośliny. A przede wszystkim – brakuje wody. Podobno ktoś gdzieś widział wróbla. A przecież wyginęły. Zmianie nie ulegają kompleksy Daktarego – głównego bohatera, który słuchając japońskiego popu, przemierza miasto, z lękiem sprawdza stan konta, szuka zleceń, najważniejsze, że czynsz ma już zapłacony. Książka Kowala jest trzymającą w napięciu historią o naturze, patodeweloperce, kompromisach, wyzysku w pracy i niepewności. Poznajemy świat, w którym najbardziej luksusowym towarem jest woda, a codzienność jest walką o byt, memami i fragmentami niedokończonych rozmów. A czasem atakiem wielkich, niebezpiecznych ptaków. To nie „Jurassic Park”, to Dolny Śląsk za kilka lat. „XD” – jak mówią przyjaciele. Kowal w „Ćwirowidle” stawia pomnik nieśmiertelnej sile natury, eksplozji przyrody, miłości do ptaków i radości wbrew wszystkiemu. Political fiction, ale wcale nie do końca fiction, bo przecież w tym Wrocławiu rozpoznajemy znajome ścieżki i stare problemy. Prozatorski debiut Kowala to portret świata płonącego niemocą i rewolucją, folder zdjęć, screenów, linków, fragmentów konwersacji. A ostatnia kwestia brzmi: „Na pohybel wszystkim”.
Wiersze zebrane Julii Fiedorczuk rozpoczynają się od debiutanckiego „Listopada nad Narwią” (2000), prowadzą przez kolejne pięć tomów, w tym wyróżnione Nagrodą im. Wisławy Szymborskiej „Psalmy” (2017), a kończą wierszami rozproszonymi, publikowanymi w latach 2012–2022. Książkę można czytać jako zapis pewnej drogi, tej rozumianej dosłownie, drogi przez bezkresny amerykański krajobraz, i tej metaforycznej – przez życie, odchodzącą młodość i coraz wyraźniej rysującą się na horyzoncie starość. Autorka przygląda się wydarzeniom, które dopiero z pewnej perspektywy nabierają znaczenia, albo odwrotnie, wraz z upływem czasu tracą swój pozorny ciężar. Bada swoje „bycie w świecie”, porusza się pomiędzy jawą a snem, sytuuje się pośród gadów, ryb (które są też jej znakiem zodiaku). Napawa się słońcem świecącym tak samo dla wszystkich istot żywych i bytów nieożywionych. „Astrostrada z girlandami” to portret kobiety, matki, człowieka i wreszcie – żyjącego i doświadczającego organizmu. Podmiotka jest ciepłym, bezbronnym ciałem pod gwiazdami. „Pracą poetki jest pisać” – twierdzi autorka, ale z wierszy wynika, że nie tylko pisać, ale też czytać, oglądać, doświadczać. Wreszcie w tomie znajdziemy nawiązania do osób i dzieł szalenie istotnych w pisarskim dorobku Fiedorczuk: poczynając od filmu „Arizona Dream” Emira Kusturicy, przez twórczości Charles’a Baudelaire’a i Kurta Cobaina, kończąc na amerykańskich eseistkach i pisarkach, jak Laura Riding, Elizabeth Bishop czy Anne Carson. Wiersze Julii Fiedorczuk skupiają się na ludzkich detalach, jak i na całych ekosystemach. Na wnętrzu i kosmosie.
Babkina to autorka dobrze już znana polskim krytykom i czytelnikom. W 2021 za książkę „Nikt tak nie tańczył, jak mój dziadek” w przekładzie Bohdana Zadury otrzymała Literacką Nagrodę Europy Środkowej Angelus oraz towarzyszącą jej Nagrodę im. Natalii Gorbaniewskiej przyznawaną przez czytelników. Jest jedną z ważniejszych ukraińskich poetek i prozaiczek młodego pokolenia. „Nie boli” to pierwsza poetycka książka Babkiny wydana po polsku. Czytelnicy znajdą w niej między innymi wiersze, które powstały po tym, gdy autorka opuściła bombardowany Kijów w lutym 2022 roku. Tom ma więc nie tylko wartość poetycką, ale jest też unikatowym, bolesnym zapisem doświadczenia wojny i emigracji. Wiersze Babkiny dotykają fundamentalnych tematów, ale pozorną atmosferą lekkości i charakterystycznym dla poetki rytmem zwodzą czytelnika. Autorka, kreśląc w nich obraz wojny, opisuje smak owoców i zmieniające się pory roku, psy, które kiedyś były dobre, i samoloty, których nie trzeba było się bać. To pożegnanie z minionym światem i najlepszym z domów. Książka wyciszająca i uderzająca znienacka. W tej poezji „wszystkie potrzebne słowa zostały znalezione”.
Sąsiadki. 10 poetek niemieckich” pod redakcją Tomasza Ososińskiego to trzecia odsłona serii poetyckiej Wydawnictwa Warstwy, której celem jest przybliżenie sceny poetyckiej krajów sąsiadujących z Polską (wcześniej ukazały się „Sąsiadki” czeskie i słowackie przełożone przez Zofię Bałdygę). Tym razem otrzymujemy wiersze spolszczone przez grupę tłumaczek i tłumaczy: Karolinę Bikont, Emilię Leszczuk, Marię Migodzińską, Artura Pełkę, Dorotę Stroińską i wspomnianego już Tomasza Ososińskiego. W antologii znajdziemy dziesięć bardzo zróżnicowanych języków poetyckich, wiersze całkiem nowe (niepublikowane nawet wcześniej w języku niemieckim) bądź specjalnie na potrzeby tej publikacji przetłumaczone. Taki wybór pozwoli polskim czytelniczkom i czytelnikom poznać najbardziej docenione, najchętniej czytane i, zdaniem przynajmniej twórców książki, najciekawsze autorki zza naszej zachodniej granicy. Prezentowane tu wierze zainteresować powinny jako samodzielne teksty, ale złożone w antologię dają nam też pewne wyobrażenie na temat współczesnej niemieckiej sceny poetyckiej, tego jakimi tematami żyje tamtejsza liryka, jakie dykcje wiodą tam prym. Nora Bossong, Daniela Danz, Ulrike Draesner, Nora Gomringer, Orsolya Kalász, Anja Kampmann, Birgit Kreipe, Nadja Küchenmeister, Monika Rinck i Uljana Wolf to reprezentantki różnych zjawisk we współczesnej poezji niemieckiej. W antologii znajdziemy nawiązania do tradycji antycznej, bolesne tematy, zabawy brzmieniem i etymologią słów, eksperymenty formalne, typograficzne, także ważne pytania. Co oznacza fraza: „Niemcy kochają swoje dzieci”? Kogo pewien mężczyzna trzymał w piwnicznym lochu? I czy dożyjemy szczęśliwego zakończenia naszej historii? Książka „Sąsiadki. 10 poetek niemieckich” swoją premierę będzie miała podczas 8. edycji Międzynarodowego Festiwalu Poezji Silesius.
Szkoła dla diabłów, złośliwe duchy przynoszące nieszczęścia i sprowadzające na złą drogę, łapacz węży – to tylko mały fragment baśniowego uniwersum odtworzonego przez Karola Maliszewskiego w książce „Diabeł z Wilkowca. Baśnie i legendy z okolic Nowej Rudy”. Tekst Maliszewskiego i uzupełniające całość ilustracje Tatiany Tokarczuk składają się na literacką podróż, która przenosi nas do magicznej krainy – wchodzących w skład Sudetów Wzgórz Włodzickich. Nakreślony tutaj obraz rzeczywistości starszym czytelnikom może przywodzić na myśl baśnie Braci Grimm, przed młodszymi otworzy świat magii i legend, który zostanie z nimi na długie lata. W opowiadanych przez Maliszewskiego historiach splatają się losy ludzi, zwierząt i fantastycznych istot, fakty z historii regionu i istniejące miejscowości stanowią tło dla wydarzeń, w których rzeczywistość zdrowy rozsądek każe wątpić. Ale czy zdrowy rozsądek jest zawsze najlepszym doradcą? Zabawna, błyskotliwa i odpowiednio przerażająca podróż przez czasy i wierzenia.
„My, kobiety z Teatru Kalambur. Herstorie” Olgi Szelc to pasjonująca opowieść o legendarnym wrocławskim miejscu i kobietach, które je tworzyły. Autorka rozmawia z aktorkami, twórczyniami, animatorkami, społeczniczkami i menagerkami, które przez lata inicjowały kulturalny ferment we Wrocławiu. Ważny i szczery zapis herstorii stolicy Dolnego Śląska i kobiecej siły.
„Przy sobie” Aldony Kopkiewicz to z jednej strony poemat, składający się w zamkniętą całość, z drugiej książka, którą z powodzeniem można też czytać jako zbiór pojedynczych wierszy. Autorka w liryczny i z lekka klasycyzujący sposób snuje opowieść o miłości, zwykłej codzienności, a także bliskiej relacji ze światem. Poezja jawi się tutaj nie tylko jako narzędzie, ale i obiekt opowieści, okazuje się przestrzenią, w której swobodnie i bez ograniczeń można być „przy sobie” mierzyć się z własnymi lękami czy po prostu przystanąć i złapać oddech. Kopkiewicz prowadzi dialog, kiedy indziej monologuje, dostrzegamy tu próbę poukładania własnych myśli, które jednak nie dają się uchwycić, swobodnie płyną i budują coraz to nowe skojarzenia. Chociaż osią opowieści pozostaje miłość i poezja, wraz z dalszą lekturą pole refleksji się poszerza, zahaczając o tematy trudne i bolesne, jak śmierć, bycie ofiarą przemocy, o winę czy przesuwanie się granic moralnych. Czy „Przy sobie” można nazwać tomem pandemicznym? Takie poczucie może towarzyszyć lekturze. Bo choć książka nie mówi nam wprost o sytuacji ostatnich dwóch lat, to o wpływie tych czasów na jednostkę jest tu bardzo dużo.
Pisząc o książkach ukazujących się w Warstwach, nie zdradzamy zwykle kuchni towarzyszącej procesowi wydawniczemu, tym razem jednak pozwolimy sobie na mały wyjątek. Bowiem tom „śnieg” Macieja Roberta najprawdopodobniej dzierży tytuł warstwowego rekordzisty, jeśli idzie o czas potrzebny do podjęcia decyzji o wydaniu. Zaczęło się od przesłania przez autora niezobowiązującego maila z zachętą do lektury, po którym w przeciągu ledwie kilkunastu godzin trzy osoby z naszego zespołu uznały, że ten tom musi znaleźć się w naszym portfolio. A że był maj 2021, trwał właśnie we Wrocławiu Festiwal Silesius, na którym Maciej Robert był akurat obecny, jeszcze przed zapadnięciem zmroku ewidentnie zaskoczonego poetę szefujący Warstwom Irek Grin powitał na pokładzie. Co tak poruszyło nasz zespół w książce Roberta? Nie ma tu jakieś zaskakującej zmiany dykcji, nie wymyśla poeta siebie na nowo. Podobnie jak przy poprzednich tomach i tutaj mamy książkę konceptualną, którą czytać należy raczej jako całość. Znowu są konkretne przestrzenie, tak ważne fabularnie i nakreślone niezwykle plastycznym językiem. Są historie miejsc i ludzi, i znów, to wszystko już z twórczości Roberta znamy. A jednak. Gęstość, z jaką serwuje nam poeta opowieść, momentami przytłacza, tematyka i zaangażowanie książki porusza. Robert opowiada o Polsce, Polsce smutnej, brudnej, gdzie rodzinę uznajemy za wartość nadrzędną, ale o zbrodniach na dzieciach dokonywanych przez samozwańczych przewodników ludu potrafimy zapominać z niezwykłą łatwością, zupełnie jak o tytułowym śniegu wczesną wiosną.
Po „Sąsiadkach” czeskich – wydanych przez nas w 2021 roku – po prostu musiały przyjść „Sąsiadki” słowackie. Bo jak tłumaczy autorka wyboru, Zofia Bałdyga, słowacki i czeski świat poetycki trudno jest od siebie oddzielić. Na poparcie tych słów fragment wstępu do książki: „Sceny poetyckie obu krajów są oczywiście oddzielone, dominują w nich odrębne wyobraźnie literackie. Mimo wszystko jednak, nie da się postawić między nimi jasnej granicy. Przyczyną jest bliskość językowa, fakt, że lektura poezji sąsiadów nie wymaga pośrednika, czyli tłumacza. Tłumaczenia prozy już się pojawiają, ale w przypadku tekstów poetyckich są raczej ewenementem. Dodatkowo, książki pisane po czesku, nawet nowości, są stosunkowo łatwo dostępne na Słowacji. Co ciekawe, słowackie w Czechach niezbyt, więc jest to bliskość asymetryczna.(…) Celem »Sąsiadek« jest przedstawienie żyjących poetek słowackich bez wyraźnych rozgraniczeń pokoleniowych. Różnica wieku pomiędzy najstarszą a najmłodszą autorką wynosi dokładnie pięćdziesiąt lat. W przypadku autorek z bogatszym dorobkiem w zbiorze prezentowane są przede wszystkim teksty z nowszych tomów, można ją więc czytać jako próbę prezentacji poezji najnowszej pisanej przez kobiety”. A oto poetki, których wiersze znajdziemy w książce: Mila Haugová, Katarína Kucbelová, Mária Ferenčuhová, Zuzana Husárová, Nóra Ružičková, Anna Ondrejková, Veronika Dianišková, Jana Bodnárová, Eva Luka i Dominika Moravčíková.
Wznowienie debiutu poetyckiego Macieja Bobuli, który przyniósł autorowi w 2019 Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius i stał się okazją do wykonania gestu bezprecedensowego. Wspólnie z pozostałymi nominowanymi do Silesiusa – Michałem Domagalskim i Janem Rojewskim – poeta zadecydował o podziale nagrody, co zainicjowało trend widoczny obecnie w wielu wyróżnieniach literackich – by finansowo nagradzać także nominowanych. A co można powiedzieć o debiutanckiej poezji Bobuli? Z jednej strony „wsie, animalia, miscellanea” wpisują się w tak popularny wśród młodszych twórców nurt poezji społecznie zaangażowanej, kreśląc panoramę socjologiczną miejsc znanych autorowi z autopsji. Z drugiej eksplorowana jest tu przestrzeń, która w 2018 była poetycko jakby niezagospodarowana, czyli tytułowe wsie, a dalej prowincje i miasteczka, do których ostatnie PKS-y docierały z końcem lat 90-tych. Można zaryzykować stwierdzenie, że przed debiutem Bobuli współczesna poezja polska skupiała się na dwóch obszarach – dużych miastach i przyrodzie, zaniedbując czy wręcz ignorując przestrzeń, w której mieszka ogromna część obywatelek i obywateli naszego kraju. „wsie…” zainicjowały trend, który teraz wyraźnie widoczny jest na naszej scenie poetyckiej. Nie uświadczymy tu jednak idealizowania prowincji, nadania jej wymiaru krainy na wpół magicznej (co charakterystyczne jest dla książek poetyckich skupiających się na przyrodzie), poezja Bobuli wolna jest też od epatowania brutalnością w ukazywaniu problemów społecznych (alkoholizm, stosunek do zwierząt i przyrody), czy przesyconych konserwatyzmem relacji międzyludzkich. Autor przypomina tu w pewnym sensie reportera, który stara się być w jak największym stopniu niedostrzegalny, może z wyjątkiem zabiegów literackich, gdy sceny trudne równoważone są świetnie podanym humorem. Możliwe, że właśnie to stanowi najmocniejszą stronę książki Bobuli.
A gdyby spojrzeć na wielkich artystów z innej perspektywy? Na przykład oczami współczesnego poety, który szpera w zakamarkach ich historii? Gabriel Leonard Kamiński powierza czytelnikom swój najnowszy tom wypełniony literackimi obrazami bliskich sobie twórców, m.in. Bohumila Hrabala, Chinua Achebe, Jorge’a Borgesa, Susan Sontag, a także poetek i poetów rodzimych, Wisławy Szymborskiej, Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza czy Zbigniewa Herberta. Pojawiają się tam również mniej znani twórcy, outsiderzy, oraz członkowie rodziny autora. Im wszystkim dedykuje wiersze – „Epitafia”. Kamiński wykracza jednak poza formę, jaką epitafium sugeruje – tworzy rozbudowane utwory, pełne refleksji o życiu, śmierci, trwaniu i twórczości. Możemy usłyszeć pośmiertny głos poetek i poetów, z którymi autor prowadzi rozmowy, czy w imieniu których przemawia, niekiedy traktując ich historie jako część osobistych wspomnień.
Jurij Wynnyczuk – jeden z najczęściej nagradzanych pisarzy ukraińskich, autor m.in. nominowanego do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus “Tanga śmierci” – po kilkuletniej przerwie wraca do polskich czytelników z wyjątkową książką w przekładzie Bohdana Zadury. Opowiedziana w Lutecji historia w błyskotliwy sposób łączy humor z przejmującym smutkiem, wschodni mistycyzm opiewa odważne sceny erotyczne, a unoszący się nad wszystkim fantasmagoryczno-oniryczny nastrój sprawia, że przedstawiony w powieści świat może być czymś zupełnie innym, niż się początkowo wydaje. Czy w takich okolicznościach poszukiwania tytułowej Lutecji, którym poświęca się główny bohater, mają szansę zakończyć się powodzeniem? Błądzenie w sennych zaświatach i podejrzanej rzeczywistości XIX i XX wieku może przynieść upragnione spełnienie i wyjaśnić tajemnicę, jednak nic nie jest do końca pewne w mistyczno-sensacyjnym świecie pełnym zagadek, wykreowanym z postmodernistyczną swadą przez Jurija Wynnyczuka. Książka została wydana przy wsparciu programu translatorskiego Translate Ukraine. Jurij Wynnyczuk – urodzony w 1952 roku w Stanisławowie. Poeta, prozaik, tłumacz i dziennikarz. Studiował na wydziale filologicznym dzisiejszego Podkarpackiego UniwersytetuNarodowego im. Wasyla Stefanyka. Pracował jako reżyser, scenarzysta i redaktor czasopism. Autor tomów poezji, zbiorów opowiadań, powieści, książek dla dzieci, opracowań krajoznawczych, encyklopedii mitów, antologii ukraińskich bajek i fantastyki oraz przekładów m.in. z języków celtyckich i słowiańskich. Dwukrotny laureat ukraińskiej nagrody Książka Roku BBC. Jego utwory były tłumaczone m.in. na język angielski, niemiecki, polski, francuski, bułgarski, chorwacki, czeski, japoński, chiński i hebrajski. Mieszka we Lwowie.
Najnowszy tom poetycki laureatki Gdyni i Kościelskich. Piach będzie nie lada zaskoczeniem dla wielbicieli twórczości poetki. Osadzony w lingwistycznej medytacji nad słowem, przywodzącym na myśl twórczość Białoszewskiego, jest jednocześnie hymnem na cześć ciała, biologii i organicznego trwania. Poetka w 2017 roku otrzymała Nagrodę Kościelskich za tom minimum (Wydawnictwo Warstwy), za który była również nominowana do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius 2018 w kategorii książka roku oraz do Orfeusza - Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego 2018. W 2019 roku wydała książkę eseistyczną Patyki, badyle (Wydawnictwo Marginesy), która zdobyła Nagrodę Literacką Gdynia 2020 w kategorii esej oraz nominacje do Paszportów Polityki, Nagrody Conrada i Nagrody Witolda Gombrowicza. Felietonistka magazynu o kulturze Dwutygodnik. Autorka za książkę piach w 2021 r. otrzymała nominacje do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej oraz do Orfeusza - Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego. Książka też otrzymała nominację w 60. Konkursie PTWK Najpiękniejsze Książki Roku 2020.
Eurydyka to druga książka poetycka Darka Foksa wydana nakładem Warstw. Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius po minimalistycznych Ludziach kultury (2019) tym razem jest bardziej rozmowny, a nawet dosyć chętnie pokazuje liczne pamiątkowe zdjęcia i montaże z niegdysiejszego dłuższego pobytu w Pradze, co jednak nie przeszkodziło mu w opisaniu i sfotografowaniu najbliższej polskiej okolicy, gdzie niezmiennie roi się od rzeczy, które każdy poeta jest zmuszony codziennie widzieć, a co za tym idzie zarejestrować i opisać, często wbrew swojej woli, poganiany przez coś, czego nikt nigdy do końca nie pozna i nie zrozumie. Każdy w miarę rozsądny poeta wolałby pisać o czymś zupełnie innym, a to, że wylądował nie w tej epoce, co trzeba, to już inna para kaloszy. O tym też jest ta książka. Mimo bardzo silnego wątku czeskiego cały czas jesteśmy tu i teraz. Rzecz ułożyła się między styczniem a grudniem 2020 roku i jest zapisem poszukiwania symptomów epoki, społeczeństwa oraz cywilizacji w detalach i drobinach codzienności, zapisem uwikłanym w podwójną logikę opowiadania obrazami i optymalnej racjonalizacji fabuły – to taki trochę film zrobiony z pojedynczych, starannie przebranych klatek, bardzo silnie naznaczony tym, co autor odkrył dla siebie w Czechach, a co jeszcze w 2019 roku wydawało mu się odkryciem raczej zaprzepaszczonym. Historia jednak chciała inaczej, więc mamy Eurydykę gromadzącą w sobie piękno tego, co zwykłe i co, wytrącone z oczywistości, obraca się w hieroglif, w figurę mitologiczną i fantasmagorię. Po lekturze wracamy do zewnętrznego świata, który trwa w niezmienionej postaci. (mat. Autora)
Piotr Janicki i Adam Kaczanowski to poeci reprezentujący roczniki 70. Pierwszy jest laureatem Nagrody Literackiej Gdynia (2015), drugi Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2019), jednak częściej do nagród byli nominowani niż je otrzymywali. Na potrzeby wspólnie napisanego poematu lubią patrzeć na siebie jak na „czworonoga, coś pomiędzy labiryntodontem a gankiem, i jeszcze chustką”. Sam tekst z kolei stanowi nieco zwariowaną podróż przez rzeczywistość, czerpiącą z rozmaitych stylistyk i gatunków, celnie punktującą otaczające nas absurdy, ale też mogącą wywoływać pewien dyskomfort, gdy autorzy pochylają się nad niedorzecznością i niekonsekwencją ludzkich postaw. Spis treści, poza walorami literackimi, powinien też dostarczyć dużo przyjemności uważnym czytelnikom poezji, którzy dokonując dekonstrukcji poematu, rozpoznają fragmenty więcej niż charakterystyczne dla poezji obu autorów.
Drugie wydanie Listów miłosnych i nie Rafała Wojaczka to unikatowa publikacja, która gromadzi niemal całą korespondencję listowną prowadzoną przez poetę od lat młodzieńczych aż do momentu jego tragicznej śmierci. Redaktorem tomu jest prof. Stanisław Bereś – historyk literatury, medioznawca, krytyk literacki, autor m.in. biografii poety. W książce znajdą się listy poety pisane do rodziny (matki czy ojca), jak i korespondencja z partnerkami życiowymi, literatami czy wydawcami. Rafał Wojaczek (1945) – urodzony w Mikołowie. Poeta i prozaik. Debiutował w 1965 roku w miesięczniku „Poezja”. Za życia wydał tomy Sezon (1969) oraz Inna bajka (1970), pośmiertnie ukazały się: Nie skończona krucjata (1972), Którego nie było (1972), Utwory zebrane (1976), Wiersze (1996) i Reszta krwi (1999). Zmarł w nocy z 10 na 11 maja 1971 we Wrocławiu.
Wśród tekstów prof. Zawady znajdziemy omówienia dokonań najwybitniejszych polskich pisarek i pisarzy, m.in.: Olgi Tokarczuk, Wisławy Szymborskiej, Julii Hartwig, Jarosława Iwaszkiewicza, Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Mirona Białoszewskiego, Juliana Kornhausera czy Stefana Chwina. Eseistyczna narracja przeplata się z fragmentami osobistych zapisków z notatników, które również dostarczają wielu cennych spostrzeżeń o współczesnej, nieraz bardzo aktualnej, polskiej i europejskiej kulturze. Jest to niepozbawiona empatii i dystansu refleksja nad współczesną sytuacją Europy Środkowo-Wschodniej, jej kondycją intelektualną i moralną w trudnym okresie kryzysu wartości, odwołująca się także do dokonań wybitnych pisarzy europejskich, m.in. Imre Kertésza, Sándora Máraiego.
„Polski autor jest wnikliwym i krytycznym obserwatorem rzeczywistości, badaczem postaw ludzkich w sytuacjach skrajnych, niestandardowych, będących wyznacznikiem i wzorcem postaw całych społeczeństw. Nagroda należy mu się za krytyczne, nowatorskie i przekonujące ukazanie skutków pożerającej ludzi żądzy władzy, która prowadzi do degrengolady, upadku systemu wartości i zaniku podstawowych cech ludzkich” – tak miało brzmieć uzasadnienie werdyktu Szwedzkiej Akademii przyznającej Literacką Nagrodę Nobla wrocławskiemu pisarzowi Franzowi Kellerowi. Niecodzienna sytuacja, w jakiej znalazł się nieznany szerzej autor, jest zaczątkiem wielu zagadkowych intryg i mniej lub bardziej poważnych zdarzeń, które dobrze znanemu polskim czytelnikom pojęciu „tragedii sztokholmskiej” nadają zupełnie nowe znaczenie…
Słyszymy Tymoteusz Karpowicz – myślimy poeta. Przypominamy sobie jego utwory dramatyczne, nieliczne prozy. Ale ilu spośród nas – wyłączając niewielkie grono specjalistów – autora Rozkładu jazdy kojarzy z twórczością eseistyczną? Tom drugi Esejów zbiera i porządkuje teksty rozproszone (krytyczne, eseistyczne, także teksty naukowe) jednego z najwybitniejszych polskich poetów i teoretyków literatury, który przez lata mieszkał na emigracji w USA. Za redakcję tomu odpowiadają Joanna Roszak, pisarka, poetka, publicystka, wykładowczyni akademicka, oraz Jan Stolarczyk, przyjaciel poety, wybitny redaktor i edytor. Karpowicz uznawany jest za jednego z ostatnich wielkich modernistów, a publikacja drugiego tomu jego Esejów pozwoli scalić, skompletować i uporządkować bogatą, acz rozproszoną spuściznę, jaką pisarz pozostawił.
Zbiór „Cerebro", nagrodzony tytułem Książki Roku BBC Ukraine 2018, to szesnaście opowiadań z pogranicza faktu i fikcji, realności i surrealistycznej fantasmagorii, to także opis codziennego doświadczania rzeczywistości – tej ukraińskiej i tej polskiej – podszyty klarowną refleksją filozoficzną. Narratorem jest alter ego autora, wschodnioeuropejski intelektualista, który podchodzi do świata z dystansem i łagodną ironią, a swoje historie wieńczy błyskotliwymi puentami. Te mrożkowskie z ducha opowiadania mają w sobie wiele dowcipu i komizmu, choć mówią o sprawach ważnych: życiu, śmierci, codzienności, dorosłości i kryzysie wieku średniego. Autor bacznie obserwuje swoje otoczenie, ze szczególną czułością podchodząc do naszych braci mniejszych – zwierząt. Książka zostanie wydana przy wsparciu programu translatorskiego Translate Ukraine.
Bohaterką najnowszej powieści Petra Jacenki jest dwudziestoparoletnia Gadżet – kobieta-magnes potrafiąca odczytywać historie ludzi i wydarzeń ukrytych w metalowych przedmiotach. Metal pocisków, rur używanych podczas tortur, maszyn, motorów i zegarów – one wszystkie snują Gadżet jedną i tę samą pieśń odrzucenia i samotności: historię narodu rozdartego wojną. Gadżet ucieka z objętego działaniami wojennymi Doniecka do Kijowa, a w prozie Jacenki miasto to przekształca się w miejsce klaustrofobiczne i wrogie. Magnetyzm tworzy mroczne mitologie, gdzie legendy o smoczym sercu łączą się z opowieścią o powstaniu Doniecka i jego założycielu Johnie Hughesie. Clockpunkowe elementy, śmiały erotyzm i obsesyjna nerwowość frazy to jedne z wyznaczników tej prozy, w której weryzm opisu płynnie przechodzi w halucynację. Książka zostanie wydana przy wsparciu programu translatorskiego Translate Ukraine.