Menu

Andrzej Krakowski

Na przełomie XIX i XX wieku w dalekiej Ameryce stosunkowo niewielka grupa emigrantów stworzyła przemysł, który sto lat później będzie rządził światem. Nie ma takiej armii, rządu lub kapitału, który w dzisiejszej dobie mógłby przeciwstawić się potędze mediów. Nie oszukujmy się, to one decydują kto zostanie następnym prezydentem, a kto wyląduje w więzieniu, który rząd utrzyma się przy władzy a który pójdzie w zapomnienie, czy waluta pójdzie w górę, czy poleci na łeb ciągnąc za sobą wielkie banki, gdzie pojedziemy na wakacje, co zjemy i co będziemy nosić w przyszłym sezonie. Jedyny element naszego codziennego życia do tej pory skutecznie opierający się przemysłowi medialnemu to… pogoda. Okres 1880 do 1920 roku w Stanach Zjednoczonych przeszedł do historii pod nazwą „Wielkiej Emigracji”. Do młodego, bo liczącego zaledwie niewiele ponad sto lat, kraju napływa ponad dwadzieścia trzy miliony uchodźców z całego świata. Co spowodowało że tak nieproporcjonalnie duża część twórców amerykańskiego przemysłu medialnego urodziła się na terenach przedrozbiorowej i dzisiejszej Polski? Pollywood: Jak stworzyliśmy Hollywood to pierwszy tom z serii książek o twórcach amerykańskiego przemysłu medialnego: filmu, radia i telewizji, teatru, opery, animacji i reklamy, literatury i szkolnictwa, turystyki, mody… nawet kosmetyków. Kim byli ci ludzie, co ich łączyło a co dzieliło? Była to niewątpliwie niezwykła grupa. Konkurowali ze sobą w sposób bezpardonowy, zwalczali się wzajemnie jak mogli, oszukiwali jeden drugiego, gdy tylko nadarzała się ku temu okazja, ale w momencie zagrożenia z zewnątrz zapominali o niesnaskach, tworzyli wspólny front i dawali odpór przeciwnikowi… tylko po to by chwilę później znowu wbijać sobie noże w plecy. Wykształcony w powojennej Polsce autor w 1968 roku podzielił los swoich bohaterów i zdążył kilkunastu z nich jeszcze poznać osobiście. Z grupy ponad stu Andrzej Krakowski bierze pod literacki mikroskop dwadzieścia jeden postaci i opisując ich życie oraz kariery wnikliwie bada losy i charaktery pionierów Hollywoodu. Co nimi kierowało, skąd przyszli i dokąd doszli. Uciekali od prześladowań, biedy i przemocy. Zaczynali od niczego i zbudowali olbrzymie fortuny. Dlaczego właśnie oni, a nie Francuzi, Włosi, Irlandczycy, Chińczycy czy Skandynawowie stworzyli amerykański przemysł filmowy? Napisane w gatunku literatury faktu, seria Pollywood w wartki sposób opisuje i pokazuje jak podziały i ślepa nienawiść w jednym kraju stają się twórczą pożywką tworzącą bogactwo w innym. Bo prawdą jest, że gdyby nie przemoc i bezsensowne uprzedzenia Hollywood byłby dzisiaj dzielnicą Warszawy lub Krakowa.
„Polacy nie gęsi i swój język mają,” mawiał Mikołaj Rej. Tylko język? Cały światowy przemysł medialny, twierdzi Andrzej Krakowski w swojej kolejnej książce Pollywood II: uciekinierzy w raju. Jedenaście postaci praktycznie nie znanych polskim czytelnikom, jedenaście fascynujących historii o wkładzie Polaków w rozwój mediów. Gdy Pola Negri – powszechnie uznawana za pierwszą Polkę, która podbiła Hollywood – we wrześniu 1922 roku przybyła z fanfarami do Nowego Jorku, inna jej rodaczka od kilku już lat święciła triumfy na Broadwayu oraz biła rekordy popularności i wysokości gaży. Nazywała się Gilda Gray, urodziła w Krakowie i wymyśliła shimmy. Gdy władze stanowe uznały go za niemoralny i nielegalny, 16 000 mieszkanek Filadelfii na znak protestu wyszło na ulice by publicznie odtańczyć zakazany taniec. Burmistrz zwariował… Co mają wspólnego dwa dzisiejsze wielkie koncerny medialne Universal i Warner Brothers z beczką solonych śledzi w delikatesach rodziny Dintenfassów w Fildelfii? Zadziwiająco wiele, gdyż to tam właśnie doszło do spotkania Marka M. Dintenfassa rodem z Tarnowa i emigrantem z Wirtembergii Carlem Leammle. I kto by pomyślał, że słynne Szczęki mają również galicyjskie korzenie… Nie byłoby dzisiaj amerykańskiej animacji i Walt Disney nie miałby komu podkradać najlepszych animatorów gdyby nie talent Maxa Fleischera z Krakowa. A aktorzy prawdopodobnie nadal używaliby piachu, słomy oraz pasty do butów do charakteryzacji gdyby nie urodzony w Łodzi (a może w Zduńskiej Woli) inny Max— Max Factor, pierwszy rodem z Polski zdobywca Oscara i twórca przemysłu kosmetycznego. Gdy w 1950 roku amerykańskie zrzeszenie Fabrykantów Radioodbiorników i Telewizorów nadawało tytuł Ojca Telewizji generałowi Davidowi Sarnoffowi mało kto pamiętał, że twórca NBC, RKO i RCA urodził się w Usłanach we wschodniej Europie i zaczynał od sprzedawania gazet. Wielkie amerykańskie musicale w prostej linii zawdzięczają swoje miejsce na Broadwayu warszawiance Annie Held, a feministyczna współczesna literatura do dzisiaj dnia składa hołd wielkiej pisarce Anzi Yezierskiej z Płocka, Płońska, Plińska, Plańska – gdyż sama nie do końca wiedziała jak brzmiała poprawna nazwa miejsca w którym przyszła na świat. Gdyby nie Sonia Kalisz z Tulczyna, która stała się królową jazzu jako Sophie Tucker, świat nigdy nie usłyszałby takich szlagierów jak Some of These Days lub My Yiddishe Momme, a Gilda Gray nadal nazywałaby się Maryanna Michalska. Co więcej, nie byłoby związków zawodowych aktorów… Czy Salka Viertel była kochanką Grety Garbo zdania są podzielone, ale wszyscy historycy są zgodni co do tego, że urodzona w Samborze koło Lwowa scenarzystka (i aktorka) miała wielki wpływ na szwedzką gwiazdę i udział w jej światowej karierze. Otto Preminger przełamał hegemonię wielkich wytwórni zostając pierwszym niezależnym producentem oraz własnoręcznie obalił bariery rasowe, cenzurę oraz czarną listę McCarthego, a jego przyjaciel Sam Spiegel z pospolitego złodzieja wydalonego z każdego kraju w którym mieszkał, dzięki hucpie i sprytowi stał się największym producentem w Hollywood i dał nam takie arcydzieła jak Afrykańską Królową, Na nadbrzeżu, Most na rzece Kwai i Lawrence’a z Arabii. Dziesięć postaci, opisanych w pierwszym tomie Pollywoodu oraz jedenaście z Uchodźców w raju są nadal zaledwie kroplą w morzu wpływu jaki wywarli nasi rodacy na rozwój przemysłu medialnego w Stanach Zjednoczonych i na świecie. Praktycznie nie ma takiej dziedziny w filmie i mediach, której – cofając się w czasie – korzenie nie sięgałyby obecnej lub przedrozbiorowej Polski. Może warto by ich wszystkich odgrzebać z zapomnienia. Andrzej Krakowski
Rozmowa, którą czytelniku trzymasz w ręku, odbywa się w przestrzeni wirtualnej i czasie nierzeczywistym, a mimo to jest prawdziwa. Uczestniczą w niej trzy osoby. Wybitny, światowej sławy kompozytor muzyki filmowej, zaprzyjaźniona z nim od czterech dekad archiwistka oraz autor tej książki. Pierwszych dwoje nie żyje już od wielu lat. Odeszli jeszcze w poprzednim tysiącleciu. Jednak czuję się tak, jakbym był z nimi w tym samym pomieszczeniu i czas dla nas się zatrzymał. A raczej cofnął. Obserwuję ich gesty i mimikę, słucham często ironicznej w tonie rozmowy, a od czasu do czasu przerywam i wtrącam swoje uwagi… Skąd się znamy i co nas łączyło, dowiecie się pokrótce. Kim był Bronisław Kaper? Dlaczego tak mało wiemy o tym polskim zdobywcy Oscara? Jest to pierwsza monografia na świecie, poświęcona temu wybitnemu kompozytorowi, głównie muzyki filmowej i teatralnej. Jego życie to też przekrój historii Hollywoodu.W tle gwiazdy filmowe z prawdziwego zdarzenia, wielcy producenci filmowi, genialny reżyserzy.