Menu

Andrzej Turczyński

Osią „Kuglarni” jest motyw theatrum mundi. I przekonanie, że u narodzin widowiska leżała zawsze wiara w możliwą harmonię świata, zaślubiny tego, co w swojej banalności dostępne każdemu, z tym, co święte, wspólnotowe. Ale też spektakl, który ma być odegrany w Boże Narodzenie i stanowić centralne wydarzenie opowieści Turczyńskiego, to „Pastorałka”. Miejscem zaś, w którym ów magiczny akt artystycznej kosmogonii ma się dokonać, jest symboliczne miasteczko En. Tu, gdzie „pamiętać to chodzić wspak”, realne zagrożenie stwarzają nie tylko przedświąteczne skupienie na bigosach i ciastach, ale i infantylizm Księcia Elektora, aktywność Wolnych Młodzianków, a także istot rodem z Bieslandii. Poruszając się na granicy eseju i powieści, autor tworzy barwny fresk obyczajów, mód i nawyków, zadziwia erudycją, subtelnym humorem i bogactwem języka różnych stylów. Obok figur historycznych (Goethego, Moliera, Mozarta, Musorgskiego, Bułhakowa, Wrubla) przewiną się postacie z ich dzieł, jak choćby Woland czy pewna Gocha – z dzieła Goethego, Bułhakowa czy też z wyobraźni starego garderobianego bądź księgarza erudyty wysnuta. Obok najprawdziwszej, czasem groźnej, prawdy o współczesności króluje więc wyzwalające ożywcze zmyślenie. -- W „Kuglarni” asymetria pomiędzy „starym” a „nowym” światem jest ostro zarysowana. Stary świat, świat kultury wyższej, jakkolwiek tego nie nazwiemy, pozostaje wciąż uniwersum o niewystygłym potencjale, tyle że korzystają zeń nie wszyscy. Turczyński w swych erudycyjnych i zdumiewających językową wytrawnością obrazach kultury uniwersalnej okazuje się nie po raz pierwszy nieugiętym defensorem continuum. W ponowoczesności wszak, która byt swój zawdzięcza formacjom wcześniejszym, pisarz ma do spełnienia ważną misję. Choć nie mówi o tym expressis verbis, wydaje się opowiadać za aktywnością artystów operujących także innymi środkami wyrazu aniżeli słowa w upowszechnianiu treści determinujących antropocentryczny kształt kultury i jej humanistyczną teleologię. Wiesław Setlak -- Andrzej Turczyński, ur. w 1938 r. w Lublinie – poeta, prozaik, eseista i tłumacz. Laureat licznych nagród, m.in. Fundacji Kultury za „Rzeki popiołu” (1994), im. Księcia Konstantego Ostrogskiego (1997), im. Świętego Brata Alberta (1999), Nagrody Specjalnej Ministra Kultury (2005, 2010). Jego powieść „Znużenie” została nominowana do Nagrody Literackiej NIKE (2001) oraz do Paszportu Polityki, a „Koncert muzyki dawnej” (2012) znalazł się w finale Nagrody Literackiej GDYNIA. Wydał ponad 50 książek, m.in. „Źdźbło morza”, 1971; „Wypłuczysko”, 1977; „Fiasko”, 1986; „Chłopiec na czerwonym koniu”, 1991; „Rzeki popiołu”, 1995; „Mistrz Niewidzialnej Strony”, 1996; „Tryptyk ruski”, 1998; „Znużenie”, 2000; „Mgnienia”, 2000; „Święto ikony”, 2002; „Latopis. Powieść doroczna”, 2007; „Ten szalony pan Puszkin. Słowo o udręce”, 2008; „Uzurpacje. Eseje paraboliczne”, 2009; „Zgorszenie”, 2011; „Mały ikonostas Bogarodzicy”, 2012; „Miniatura z gazelą”, 2012; „Homo pictor, homo viator”, 2013; „Brzemię”, 2015;„Ceremoniały”, 2018. Mieszka w Koszalinie.
Gdyby powiedzieć, że „Ceremoniały” są książką o umieraniu, byłaby to prawda cząstkowa. Bo są one jednocześnie pochwałą wszelkich form życia, hymnem na cześć élan vital. Białooka Turczyńskiego jawi się jako artystka – niezwykle pomysłowa; brutalność skutecznie przysłania poezją, a konieczność przedstawia niczym wybór atrakcyjnej tanecznej figury. Fascynuje i wabi. Nieistnienie staje się w ten sposób formą istnienia – poszerzają się granice świata, rozciągają czas i przestrzeń, a ludzkie materialne figurki z pewnego miasta En bez trudu znajdują sobie sąsiadów wśród istot stworzonych przez wyobraźnię, uwięzionych w ramach obrazów czy między kartami ksiąg. Droga do kamienia mądrości – niegdyś zawłaszczana przez magów – może stać się udziałem nawet spracowanej starej kobyły. W świecie Turczyńskiego – tak bardzo zanurzonym w przeszłości i sztuce – czuć się powinien jak u siebie każdy współczesny czujący ekolog. Andrzej Turczyński, ur. w 1938 r. w Lublinie – poeta, prozaik, eseista i tłumacz. Laureat licznych nagród m.in. Fundacji Kultury za „Rzeki popiołu” (1994), im. Księcia Konstantego Ostrogskiego (1997), im. Świętego Brata Alberta (1999), Nagrody Specjalnej Ministra Kultury (2005, 2010). Jego powieść „Znużenie” została nominowana do Nagrody Literackiej NIKE (2001) oraz do Paszportu Polityki , a „Koncert muzyki dawnej” (2012) znalazł się w finale Nagrody Literackiej GDYNIA. Wydał ponad 50 książek, m.in. „Źdźbło morza” (1971), „Wypłuczysko” (1977), „Fiasko” (1986), „Chłopiec na czerwonym koniu” (1991), „Rzeki popiołu” (1995), „Mistrz Niewidzialnej Strony” (1996, 2011), „Tryptyk ruski” (1998), „Znużenie” (2000), „Mgnienia" (2000), „Święto ikony” (2002), „Latopis. Powieść doroczna” (2007), „Ten szalony pan Puszkin. Słowo o udręce” (2008), „Uzurpacje. Eseje paraboliczne” (2009), „Zgorszenie” (2011), „Mały ikonostas Bogarodzicy” (2012), „Miniatura z gazelą” (2012), „Homo pictor, homo viator” (2013). Mieszka w Koszalinie.
Bruliony starej ziemi, tryptyk opowiadań Andrzeja Turczyńskiego, to dzieło ze wszech miar zasługujące na uwagę. Wczytując się w te rozległe jak stepowe równiny opowiadania, musimy być gotowi, aby zanurzyć się w meandrycznie wijący się nurt narracji – spieniony strumień refleksji, dźwięków, obrazów, fragmentami bliski technice strumienia świadomości, innym razem, nieodległy od tego, co Henryk Bereza (któremu dedykowane jest pierwsze z opowiadań) określił jako "snojawa". Właśnie sen oraz muzyczność (a może muzyka snów?) to słowa kluczowe dla tej gęstej, eseistycznie opalizującej prozy. Andrzej Turczyński tworząc coś na kształt prozatorskiej synestezji, a nawet mimetyzując niejako muzyczny porządek – zdaje się częściowo naśladować muzyczny rytm. Wymaga to jednak od czytelnika najwyższego stopnia skupienia, ponieważ tylko uważne ucho jest w stanie wychwycić głosy i pogłosy – echa tradycji muzycznej, ale i filozoficznej czy literackiej. Zwłaszcza odwołania do genialnych Rosjan, mistrzów Turczyńskiego – Puszkina, Turgieniewa, Bunina oraz wielu innych.
Sięgając po najnowszą książkę Andrzeja Turczyńskiego, powinniśmy być gotowi do wyruszenia w podróż. Ekscytującą peregrynację w głąb czasów i kultur, do miejsca, gdzie Wschód i Zachód, Rosja i Europa, wzajemnie się przyglądają, „dziwiąc się sobie”. Meandryczny szlak, jaki wytycza autor, prowadzi nas jednak w jeszcze jednym kierunku – do wnętrza bibliotecznego labiryntu. To właśnie ów tekstowy gąszcz, wypełniony przez echa dzieł kanonicznych, i tych zapoznanych, dzieł pisarzy i filozofów, teologów i mistyków, stanowi właściwy matecznik, monumentalne Muzeum Kultury, którego autor stara się nie opuszczać. Wszystko to razem sprawia wszakże, iż proza Turczyńskiego jest pożywką dla czytelników niezwykle wymagających, gotowych na najbardziej ryzykowne intelektualne wyzwania. Prozatorskie miniatury Turczyńskiego przypominają nieco akwaforty słynnego Włocha – Piranesiego. Myślę tu o onirycznej aurze, z jakiej wyłaniają się wykreowane przez obu twórców światy, ale i o czymś więcej, o przenikaniu się, jakby się na pozór wydawało, antynomicznych „żywiołów”. Turczyńskiemu udaje się bowiem to, co nieomal niewykonalne, chirurgiczna precyzja erudycyjnej i z lekka archaicznej frazy spotyka się z nieograniczonym bogactwem wyobraźni. Dzięki temu proza autora Znużenia jawi się jako zdecydowanie osobna wyspa na morzu współczesnej polskiej literatury. Piotr Krupiński