Menu

Elias Canetti

Wszystkie trzy zaprezentowane tu po raz pierwszy w języku polskim dramaty Eliasa Canettiego układają się więc w swoistą całość. Choć powstawały w różnych okresach i z odmiennych pobudek, łączy je swoisty rozrachunek ze społeczeństwem czy raczej z mechanizmami ujawniającymi się pomiędzy władzą, masą a jednostką. To zbliża dramaturgię noblisty do jego utworów prozatorskich i głównych tematów, jakie poruszał już od wczesnych lat trzydziestych XX wieku. Mimo upływu lat jego teksty zdają się coraz bardziej zyskiwać na aktualności, autor zaś swą intuicją i stawianymi diagnozami znacząco wyprzedzać własną epokę.
Są to miniatury o ulotnych zjawiskach w pewnym wielkim oriental¬nym mieście. Canetti krąży po arabskich i żydowskich dzielnicach miasta, oddycha jego osobliwymi zapachami, obserwuje targujących się sprzedawców na bazarach i sprzedawczynie pachnącego chleba, wsłuchuje się w slumsach w głosy niewidomych, żebrzących czy po¬zbawionych języka kalek, zdumiewa się na widok twarzy biednych Żydów w mellah, staje się świadkiem najbardziej intymnych sytuacji, spostrzega różnorodne złośliwości, nędzę i prostytucję, a tropi tę jed¬ną tylko tęsknotę – za lepszym życiem. W tych prozaicznych tekstach o nader powściągliwej subiektywności rygorystyczny obserwator na¬słuchuje głosów, które już spoza rzeczywistości umieją objawić rze¬czy ostateczne” (François Bondy).
Zbiór esejów z lat 1962 1974 wielkiego austriackiego powieściopisarza, dramaturga i filozofa kultury, laureata Nagrody Nobla (1981), Eliasa Canettiego (1905 1995). O zaskakującej różnorodności tematycznej tych esejów tak pisze sam autor w Uwagach wstępnych: "W tomie tym zaprezentowane zostały eseje z lat 1962 1974 w kolejności ich powstawania. Na pierwszy rzut oka może się wydawać nieco dziwne, że znajdujemy tu obok siebie postaci takie jak Kafka i Konfucjusz, Büchner, Tołstoj, Karl Kraus i Hitler, katastrofy najstraszliwszych rozmiarów jak zburzenie Hiroszimy i literackie rozważania o pisaniu dzienników albo powstawaniu powieści. Ale chodziło mi właśnie o takie współistnienie, gdyż tylko pozornie rzeczy te są nie do pogodzenia. Sprawy publiczne i prywatne nie dają się już oddzielać od siebie, przenikają się nawzajem w sposób przedtem niespotykany. Wrogowie ludzkości gwałtownie zyskali na potędze (...) niemożliwą rzeczą jest więc pomijanie ich i poprzestawanie na rozważaniu duchowych wzorców, które jeszcze coś dla nas znaczą. Stały się one rzadsze, niektóre z nich, wystarczające w przeszłości, zawierają w sobie zbyt mało, aby były dla nas przydatne. Tym ważniejsze jest mówienie o tych wzorcach, które sprawdziły się również w naszym monstrualnym stuleciu".
Księgi przeciwko śmierci Elias Canetti nigdy nie napisał. Pod datą 15 lutego 1942 roku zanotował: „Postanowiłem dziś, że będę spisywał swoje myśli przeciwko śmierci”. Stał się człowiekiem głęboko religijnym, w sensie, jaki sam nadawał temu słowu: poczucia związku ze zmarłymi. Wierzył, że w pozostających przy życiu są dusze zmarłych, potrzebujące pokarmu. Upatrując największe zagrożenie w przyczajaniu się do śmierci, całe dorosłe życie przygotowywał się do napisania "Księgi" w której miał z nią stoczyć ostateczną walkę. Przysięgi składane sobie po śmierci matki, setki wypisanych ołówków, tysiące kartek zapisków, z których jedna trzecia, czyli blisko dwa tysiące dotyczyła tematu śmierci... I po kres jego dni niemożliwość napisaniea pierwszego zdania "Księgi". Odszedł pozostawiwszy po sobie jedynie teczkę z kilkunastoma kartkami zatytułowaną "Księga zmarłych" oraz zapiski, w części publikowane w książkach które sam przygotował do druku, w części niepublikowane, notowane odręcznie, codziennie przez wszystkie lata współ-życia ze śmiercią. Czy to mało? Oszczędne w słowa, skondensowane myśli które latami obrabiał niby szlifierz kryształów 
Elias Canetti bardzo kochał zwierzęta, nie była to jednak czułostkowość typu: „śliczny kotek, miły piesek”. Jego zapiski i fragmenty książek, poświęcone zwierzętom, pozbawione są sentymentalizmu, a jednak (albo może właśnie dlatego), robią na czytelniku ogromne wrażenie. Pisarz bardzo cenił wszelkie zwierzęta, niekiedy bardziej niż ludzi, i często stawał po ich stronie. Potępiał okrucieństwo; jego rozdział o wielbłądach z Głosów Marrakeszu na długo pozostaje w pamięci. Wstrząsający jest fragment z Cierpienia much, w którym dziewczynka nawleka żywcem muchy na nitkę i robi sobie z nich naszyjnik. Canetti pozostaje bezradny wobec tego zła; gdyby żył w dzisiejszych czasach, może wstąpiłby do jakiejś organizacji pozarządowej, upominającej się o prawa wszystkich istot żyjących. Maria Przybyłowska