Menu

Małgorzata Modrak

Kobieta pięćdziesięcioletnia jest zazwyczaj w pełni sił, bogata w doświadczenie, ale bez znaczących osiągnięć, które są udziałem mężczyzn w tym wieku. Kobieta wycofuje się lub zostaje wycofana z wielu aktywności. Cóż począć może istota, którą nauczono wyłącznie poświęcenia, kiedy starość nie żąda już ofiar? Dzieci odchodzą, mąż odsuwa się w swój latami skrzętnie budowany świat. Nikomu niepotrzebna stara kobieta snuje bezpłodne plany na długie lata, które jej pozostały. Zdrowie psychiczne i szczęście człowieka w dużej mierze zależą od ilości popełnionych przez niego błędów. Kwintesencją starości jest właśnie zestawianie sukcesów i porażek podczas dokonywania bilansu życiowego. Dla kobiet historyczne naleciałości zaprzeczające równości płci stanowią swoiste piętno. Kobieta, która całe życie miała być piękna, opiekuńcza, zaradna i ofiarna z wiekiem traci coraz więcej. Bogactwo doświadczenia stanowi pewien atut, ale nie tak znaczący jak poniesione straty. Mądrość starej kobiety, gorzka czy pogodnie obojętna, pozostaje wciąż jeszcze zupełnie negatywna; jest negacją, oskarżeniem, odmową – jest bezpłodna. Zarówno na terenie myśli jak czynu, najwyższą formą wolności, jaką może, osią-gnąć kobieta – pasożyt, jest stoickie wyzwanie lub sceptyczna ironia. Niniejsza publikacja ma zasygnalizować przebieg i charakter zmian, dokonujących się od czasów starożytnych po współczesne w odbiorze i wizerunku kobiety starej. Ukazanie sytuacji sędziwych kobiet w różnych okresach historycznych i kulturach jest przyczynkiem do właściwej części pracy popartej analizą i interpretacją dzieł z zakresu literatury i sztuki. Małgorzata Modrak
W posiadłości wybudowanej z jarmarcznym przepychem w okolicy malowniczej rzeki zamieszkał Wielki Pan. Wielki Pan nie szanował nikogo, kto nie był od niego większy lub równie wielki, a ponieważ w okolicy nie było nikogo takiego, czuł się wyjątkowy i niezagrożony. Wielki Pan nie potrafił robić niczego pożytecznego, tylko w krytyce był mistrzem. Im bardziej mógł kogoś upodlić, tym czuł się większy i wspanialszy. Wobec siebie całkowicie bezkrytyczny, atakował wszelkie ludzkie przywary. Tak rósł Pan i potężniał, lecz nie wiedział, że każdej nocy zmieniał się w sposób sukcesywny i trwały. Za dnia Wielki Pan na włościach, w nocy zaś przedziwna kreatura władająca strachem na moczarach. Przyzywała go bowiem noc w noc dziwna siła, więc szedł wzdłuż rzeki aż do bagien. Tam ulegał bolesnej metamorfozie. Wstrząsany nagłymi atakami, prężył się próbując rozluźnić przykurczone mięśnie. Miotany potężną siłą, która płynęła z jego wnętrza, wił się w konwulsjach, które na jego nieszczęście nie zwiastowały śmierci. Powoli upadał w błoto, wsparty na dłoniach i kolanach, zastygł w spazmie. Na plecach tworzył mu się pancerz twardy i ciężki. Nad ranem budził się Pan we własnym łożu, nie pamiętając co działo się w nocy... Wielki Pan Żółw