Menu

Mark Arturro

Suterena jakich wiele, choć porządny człowiek raczej omija wzrokiem takie miejsca. A szkoda. Może tu i niezbyt czysto, a i zapach nie każdemu przypasuje, jednak towarzystwo znajdziesz wesołe, inteligentne i pełne sprytnych pomysłów. Nie obraź gospodarza, a jeśli tu wstąpisz, weź ze sobą coś na przełamanie lodów. Skoroś Polak, tłumaczyć ci nie trzeba, co sprawi, że języki się rozwiążą. A potem włącz się do długich rozmów o życiu… Każdy alkohol da się rozrobić, choćby w tytułowej pralce, a i ludzie, choć różni, gdy się wymieszają, tworzą ciekawy kolaż. Mark Arturro w swojej komedii „Pralka” ukazuje w krzywym zwierciadle obraz polskiego społeczeństwa z tak zwanych nizin społecznych. Mądrość przemawia nie tylko ustami wielkich, a prosta prawda, choć wybełkotana, więcej pożytku przyniesie, niż uczone dysputy.
Do pewnej wsi nieopodal Spały, Inowłodza i Tomaszowa Mazowieckiego przyjeżdża Marek, jasnowidz i tarocista, wzbudzając zainteresowanie – a może raczej oburzenie – wśród członków niewielkiej społeczności. Ma zamiar osiąść tu na stałe. Okazja wręcz czeka na niego. Na skraju wsi znajduje się działka na sprzedaż. Cena jest kuriozalnie niska i grzechem byłoby nie kupić. Jest tylko jedna drobna sprawa dotycząca tego miejsca… Jest zamieszkałe i to bynajmniej nie przez żywych ludzi. Wśród mieszkańców wsi wyróżnia się Daria – wdowa po Morciaku. Kontrowersyjna, a przede wszystkim bezwstydnie piękna. I po prostu bezwstydna… O tym, co dzieje się w jej domu, gdy nikt nie widzi, krążą legendy. Nie brakuje takich, którzy chcą się przekonać o tym na własnej skórze. Czy Markowi się uda? Ani wieś spokojna, ani mieszkańcy ulegli. Za to jest i śmieszno, i straszno, a przede wszystkim podniecająco. Rumieńce na twarzy po lekturze książki gwarantowane!