Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Spoglądając na motyw pięknych kwiatów na okładce książki, pomyśleć można, że najnowsza powieść Ałbeny Grabowskiej jest lekką i przyjemną w odbiorze powieścią, idealną lekturą na ostatnie, słoneczne dni lata. W blurbie przeczytamy, że jej głównym wątkiem jest powrót ocalałych podczas wojny mieszkańców do Warszawy. „Pierwszy rzut oka" na książkę sugeruje więc optymistyczny wydźwięk utworu. Niestety, sielankowo tym razem nie będzie. Książka jest smutna, jak dla mnie, wręcz depresyjna. Opisuje ogrom ludzkich wojennych i powojennych dramatów, poszukiwania zaginionych bliskich, opłakiwanie zmarłych członków rodzin. Co nie znaczy, że książka nie jest warta przeczytania, wręcz przeciwnie. Ałbena Grabowska dzięki doskonałemu warsztatowi literackiemu przedstawia całą gamę ludzkich emocji, nadziei i rozczarowań. A emocje w utworze literackim są najważniejszą czytelniczą wartością.Do przedwojennego mieszkania w częściowo zburzonej kamienicy wraca czteroosobowa rodzina Pataczków. Mama to nauczycielka języka polskiego, która po wojnie podjęła pracę jako dziennikarka. W swoich artykułach opisuje codzienne życie mieszkańców stolicy i ich wojenną przeszłość. Tato jest lekarzem chirurgiem, obecnie zatrudnionym w jednym ze szpitali odbudowującej się Warszawy. Ich starsza córka Tereska to przyszła studentka, obecnie przeżywająca zawód miłosny. Często działa impulsywnie i z niskich pobudek, nie rozumie pojęcia szczerej miłości i poświęcenia. Ma żal do rodziców o to, że nie pozwolili jej na czynny udział w Powstaniu Warszawskim, chociaż zdaje sobie sprawę, że najprawdopodobniej, jak wielu jej przyjaciół, nie przeżyłaby walk na ulicach Warszawy. Najbardziej zaradna i najsprytniejsza z całej czwórki i chyba najdojrzalsza emocjonalnie jest dwunastoletnia Mirka. To ona najszybciej i najlepiej odnajduje się w nowej rzeczywistości. Wykorzystuje swoje umiejętności kraweckie i handlowe, aby wspomóc finansowo rodzinę i bliskie jej osoby. Jest niezwykle empatyczną i pomagającą potrzebującym dziewczynką. Nie zatraca przy tym dziecięcej szczerości i spontaniczności.Po powrocie do Warszawy rodzina przeżywa szok. Ogrom zniszczeń, wszechobecne na każdej niemal ulicy groby, świadomość śmierci wielu ich przyjaciół, znajomych, współpracowników, sąsiadów przygniata ich swoim ciężarem.Rodzina Pataczków szczęśliwie przetrwała wojnę, są wybrańcami losu, udało im się przeżyć. A to, jak sugeruje tytuł książki, jest najważniejsze... Ale czy na pewno?...Powieść chwyta za serce, emocjonalnie powala na łopatki. Szokuje opisami dokonywanych ekshumacji, fetoru rozkładających się ludzkich zwłok, krzyku rozpaczy matek, które odnalazły grób swojego dziecka - powstańca. Poraża opisem wyglądu osób wracających z obozów koncentracyjnych, ilością sierot ukrywających się w grożących zawaleniem ruinach.Zaskoczenie książki bardzo mnie zaskoczyło. Nie tak wyobrażałam sobie dalsze losy członków rodziny Pataczków. Ale może taką ścieżkę życia wytyczył im los? Od tego, co komu pisane przecież się nie ucieknie...Jeśli szukacie książki, która na długo pozostanie w waszych sercach, przeczytajcie koniecznie „Najważniejsze to przeżyć".