Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Helena Marusarzówna to wielokrotna mistrzyni Polski w narciarstwie alpejskim, której nie tylko spektakularną karierę sportową, ale i życie odebrała wojna. Nie słyszałam wcześniej o niej i jej dokonaniach, dlatego cieszy mnie, że Sylwia Winnik w opartej na faktach powieści „Kurierka z Tatr" nie tylko przybliża nam postać tej wyjątkowej młodej kobiety, ale wręcz składa hołd jej walecznej naturze i sercu, którym zawsze była po stronie ludzi, wolności i ukochanych Tatr."Ludzie byli dla niej ważniejsi niż życie"Książka podzielona jest na dwie części i pierwsza z nich, ukazująca Helenę w więzieniu, na ostatnim etapie jej krótkiego życia zakończonego strzałem dosłownie łamie serce. W drugiej wracamy do jej dzieciństwa i młodości zdominowanej fascynacją górami i pasją do sportu. Idąc w ślady braci ukochała sobie narciarstwo, a ciężkie treningi kształtowały jej charakter. Niezłomność, hart ducha, wytrwałość i przede wszystkim to poczucie wolności, które dawały jej góry, przestrzeń i wiatr we włosach przyniosły olbrzymi sportowy sukces.I choć ta część jest tak pełna pozytywnych emocji, to nie da się jej czytać bez mrocznego cienia, który daje świadomość, jak ta historia się kończy. Nic nie da zaklinanie rzeczywistości, która już się wydarzyła. Nie można cofnąć czasu, zmienić przeszłości, ale też uniknąć rozważań, co by było, gdyby...Z kart powieści wyłania się obraz osoby prawej, uczciwej, silnej i przywykłej do walki. Kiedy więc jej świat zmienia wojna bez namysłu decyduje się przyłączyć do tatrzańskich kurierów przeprowadzających przez góry ludzi, przemycających pieniądze i dokumenty. To wkład, jaki może wnieść w walce o wolność, którą tak ukochała.To historia kobiety, której młodość i rozkwitająca kariera zostały brutalnie przerwane. Helena Marusarzówna zasługuje na naszą pamięć jako sportowiec, kurierka i jako człowiek, bo choć „czasami nie można wygrać z tym, co los zaplanował", można próbować ocalić od zapomnienia historie tak wyjątkowych ludzi. Nie unikam zbeletryzowanych biografii, bo budzą z pewnością większe emocje niż suche encyklopedyczne fakty. Dają nam poznać człowieka z krwi i kości (choć można dywagować jak dalece ten obraz jest prawdziwy), jego codzienność, plany i marzenia i mimo, jak w tym przypadku, okrucieństwa wojny w tle czyta się je zdecydowanie lżej.