Menu

Małgorzata Misiewicz

Wiersze lanckorońskie Małgorzaty Misiewicz są jednocześnie sentencjonalne i ulotne. Chwila zastyga w wierszu, jak w bursztynie, który mieni się różnymi odcieniami barw. Ulotność nie kojarzy się powierzchowna impresją, przeciwnie – poprzez jasny ogląd rzeczy poetka wydobywa na świat osadzoną w konkrecie refleksję o przemijaniu oraz – właśnie ulotności życia zawieszonego pomiędzy krawędziami życia i śmierci. Liryki Małgorzaty Misiewicz są na wskroś religijne. Doświadczenia wyższego porządku wpisują się w pejzaż Lanckorony. Poetka poszukuje literackiego wyrazu, by ukazać drogę od upadku do wzniosłości. Przechodzi przez nią pozornie lekko, chciałoby się powiedzieć, w sposób lotny – na podobieństwo motyla unoszącego się nad lanckorońskimi kwiatami. Właściwie nie dzieje się nic niezwykłego, szczególnych obserwacji nie znajdziemy: turyści piją piwo, jedzą sernik i w tej scenerii odbywa się lot ku niebu. Jednakże sprawy ziemskie nie tracą swego znaczenia, może tylko wobec nich zwiększa się dystans. Zatem świat poetki został zawieszony między niebem a ziemią, ale bliżej jej chyba do nieba. Albo inaczej: jeśli tłumaczyć doświadczenie ziemskie, to tylko poprzez niebo, które mówiąca hołubi, przyzywa, nosi w sobie. (ze wstępu Michała Piętniewicza)