Menu

Michał Krajski

Co komunizm ma wspólnego z tradycją ezoteryczną, ze starożytnymi orfikami i gnozą? Sam Karol Marks miał osobiście niewiele wspólnego z orfizmem, ale korzenie idei, które gorliwie wyznawał, sięgają zamierzchłej starożytności. Kiedy z ideologii zdrapiemy pokost propagandy, ze zdziwieniem dokopiemy się do głęboko ezoterycznej natury komunizmu. Do prawdy tak zaskakującej, że zdumiałaby wielu zagorzałych komunistów, wierzących, że wyznają ideologię wolną od wszelkich konotacji religijnych, ideologię opartą na materialistycznych założeniach naukowych, a nie na przesądach.Bo komunizm to w gruncie rzeczy zbiór kilku ezoterycznych dogmatów:- materializm (monizm) i związane z tym zakwestionowanie widzialnej rzeczywistości- przyjęcie dialektyki jako metody myślenia akceptującej absurd (sprzeczność) - odrzucenie własności prywatnej i wszelkiej hierarchii.U podstaw tej teologii stoi zaś przekonanie, że człowiek jest bogiem, najwyższym stworzeniem we wszechświecie, które ma prawo stanowić o tym, co dobre i złe. W praktyce - to ostatnie przekonanie ograniczało się dziwnym trafem do wąskiej grupy nadludzi, którzy rościli sobie prawo do decydowania o życiu i śmierci podległych sobie mas. Głosili oni, a część wierzyła, że zbudują dla bliźnich/braci/towarzyszy idealny świat.Szkoda, że ta wiara, jako głęboko utopijna, ładnie brzmiący “przesąd światło ćmiący” prowadzi ich zawsze do tragedii, a ich zamierzenia szlachetnych ideowców niezmiennie kończą się zbrodnią. 
Trwa walka z Bogiem, który jest ukryty w Najświętszym Sakramencie. Walka ta przyjmuje swój zewnętrzny wyraz najbardziej w deprecjonowaniu postawy klęczącej. To szatan jest bowiem tym, który nie ma kolan, który wciąż powtarza: „Nie będę służył!”. Nieprzypadkowo nawołuje się do praktyki przyjmowania Komunii Świętej na stojąco i na rękę, i ją na siłę wprowadza. Ma ona na celu profanację Świętych Hostii. Przejawem profanowania Najświętszego Sakramentu jest także jak najszersze upowszechnianie zwyczaju, wbrew przepisom Kościoła, udzielania Komunii Świętej przez świeckich szafarzy. Książka ta pokazuje dlaczego takie zjawiska są niedopuszczalne. Pokazuje także, jak ważne znaczenie ma postawa klęcząca w Piśmie Świętym, w Tradycji i w kulturze polskiej oraz europejskiej. Nie wszyscy, którzy dziś godzą się, a nawet promują złe postawy czynią to w sposób świadomy. Często czynią to w dobrej intencji uznając, pod wpływem rozmaitych głosów, że na tym polega chrześcijańska dojrzałość. Należy zrobić wszystko aby uświadomić sobie i innym, że tak nie jest, a pierwszym obowiązkiem katolika powinno być dzisiaj stanięcie w obronie Najświętszego Sakramentu.
Naiwny byłby ten kto by sądził, że w XX w. szatan i jego pomocnicy na ziemi, jak Kościół nazywał masonów, przestali działać. Można wręcz powiedzieć, że to był czas szczególnego działania zła, o czym świadczy choćby pierwsza i druga wojna światowa, nazizm i komunizm. W tej sytuacji dziwić musi optymizm Soboru Watykańskiego II i papieża Pawła VI. Jeszcze bardziej zaskakiwać i niepokoić muszą słowa Papieża, który powiedział: "Religia Boga, która stał się człowiekiem na swej drodze napotkała religię (bo tak można ją nazwać) człowieka, który stał się Bogiem. Jakież tego następstwa? Szok, walka, anatema? - Mogło to mieć miejsce - lecz nie miało" Trudno nie zauważyć, że "religia człowieka, który stał się bogiem" to nic innego niż doktryna masońska. Czy Paweł VI otworzył drzwi Kościoła dla masonerii? Książka ta zawiera zbiór szokujących i przemilczanych publicznych rozważań i wystąpień Pawła VI, wraz z komentarzem, które pokazują w innym świetle współczesny kryzys Kościoła, Sobór Watykański II i samego Papieża, który dokończył Sobór i przeprowadził reformę liturgiczną.
19 listopada 2016 r. odczytano publicznie "Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana" w Krakowie Łagiewnikach. Następnego dnia powtórzono to we wszystkich parafiach w Polsce, w Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Akt ten w intencji biskupów, a więc samych pomysłodawców i organizatorów, nie był Aktem Intronizacji Jezusa Chrystusa Króla Polski. Wspominali oni o tym kilkakrotnie i podkreślały to różne katolickie media. Świadczy o tym zresztą sam kształt Aktu, w którym celowo zrezygnowano z użycia terminu „intronizacja” i tytułu „Jezus Król Polski”. Niektórzy zwolennicy Intronizacji dostrzegając to podkreślają jednak, że dokonała się przynajmniej tzw. mała Intronizacja. Inni natomiast, świadomi, że nie mieliśmy z nią do czynienia 19 listopada, chwalą sam Jubileuszowy Akt, oceniając go jako krok w dobrym kierunku. Dostrzegając to, trzeba właśnie teraz zrobić wszystko, żeby to nie był krok ostatni. Tego niestety chcą pewne potężne siły, których działania ujawniam w tej książce. Analizując bowiem cały proces, który doprowadził do ogłoszenia Jubileuszowego Aktu, można dostrzec, jak starały się one skompromitować ideę Intronizacji. Kiedy im się to nie udało podjęły decyzję o jej rozmyciu, w taki sposób, żeby nie dokonując Intronizacji, zrobić wrażenie, że miała ona miejsce.