Menu

Saarelainen Tapio A.M.

„Składałem się do strzału i celowałem prosto w środek celu. Nie czułem nic do wrogów. Strzelałem i przeładowywałem broń, dopóki miałem ich przed sobą”. Podczas wojny zimowej 1939-1940 fiński snajper Simo Häyhä – przezywany przez Rosjan Biełaja smiert’ (Biała śmierć) – zasłynął co najmniej 542 potwierdzonymi trafieniami w mniej niż 100 dni. Jego nazwisko i czyny są znane na całym świecie, a rekord przetrwał do dziś. Ta książka analizuje jego życie, sukces i dziedzictwo. Jak wynika z amerykańskich badań, podczas pierwszej wojny światowej jedno śmiertelne trafienie wymagało oddania przeciętnie siedmiu tysięcy strzałów karabinowych. W czasie wojny w Wietnamie liczba ta wzrosła do 25 tysięcy. Dane te są zdumiewające, zwłaszcza jeśli uwzględni się fakt, że profesjonalnie przygotowany strzelec wyborowy musi wystrzelić statystycznie zaledwie 1,3 pocisku, aby jego strzał dosięgnął skutecznie wroga. Niniejsza książka poświęcona jest jednemu z takich snajperów, legendarnemu fińskiemu bohaterowi wojennemu – Simo Häyhä, który doskonale zasłużył się krajowi podczas wojny zimowej, toczonej na przełomie 1939 i 1940 roku z byłym Związkiem Sowieckim. Cel tej pracy jest dwojaki – po pierwsze, ma przedstawić niezwykłą historię żyjącego niemal sto lat człowieka, a po drugie, złożyć hołd skromnemu wojownikowi uosabiającemu najważniejsze cechy zawodowego żołnierza, bez zastrzeżeń służącego rodzinnemu krajowi – spełniając swój obowiązek wobec ojczyzny i robiąc to najlepiej jak można. Chociaż w czasie wojny dokonał tak niezwykłych czynów, Simo Häyhä nie chciał, być stawiany na piedestale. Wolał prowadzić ciche, skromne życie. W czasie jednej z rozmów powiedział autorowi : „Robiłem, co mi kazano, najlepiej jak potrafiłem. Nie byłoby Finlandii, gdyby wszyscy inni nie postępowali w taki sam sposób”. Nie ulega wątpliwości, że to, co Simo robił w czasie wojny, nie było ani łatwe, ani przyjemne. Jako strzelec wyborowy miał obowiązek zabijać i było to zadanie nie do pozazdroszczenia. Ale, co potwierdza ta książka, nie miał w tym sobie równych.