Menu

Janis Warufakis

Nieważne, czy chcesz przekazać pieniądze znajomemu, zacząć subskrybować „New York Times” czy kupić skarpety dla babci, płacąc kartą kredytową, musisz w zamian dać cząstkę siebie: uiszczasz niewielką lub wysoką opłatę, ale zawsze oddajesz jakąś informację o swych upodobaniach, niekiedy poświęcasz własną uwagę, a najczęściej wyrażasz zgodę na dalsze zbieranie danych (a w konsekwencji manipulowanie) przez jakiegoś giganta Fintechu, z pomocą którego potwierdzisz w jego oczach, lub jemu podobnej instytucji, że jesteś… sobą. Witajcie w technofeudalizmie… Nasza uwaga zbyt była zajęta pandemią, niekończącymi się kryzysami finansowymi oraz rozrostem TikToka. W ich cieniu jednak zrodził się nowy i jeszcze bardziej bezwzględny system. Gigantyczne sumy, które miały zasilić nasze gospodarki po krachu z 2008 roku, trafiły zamiast tego do największych spółek technologicznych. Z ich pomocą zbudowały one prywatne lenna w chmurze i sprywatyzowały internet. Jak podkreśla Yanis Varoufakis, technofeudalizm to nowa siła przekształcająca nasze życie i świat dookoła nas, a równocześnie największe zagrożenie dla wolności jednostki, dla naszych prób powstrzymania katastrofy klimatycznej – a wreszcie i dla samej demokracji. Rozpala on również kolejne napięcia geopolityczne, w tym nową zimną wojnę między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Wspierając się na podaniach z greckiej mitologii jak i popkultury, od Homera po serial Mad Men, Varoufakis wyjaśnia w jaki sposób ta rewolucyjna zmiana niewoli nasze umysły, jak odmienia zasady globalnego układu sił, a wreszcie, co możemy zrobić, aby jej się przeciwstawić.
Niektórzy wchodzą w politykę w garniturze. Warufakis wjechał w nią na motorze w czarnej ramonesce. Polityczna gra na przetrzymanie, ciosy w plecy i zakulisowe gierki. Salonowe gry, których nie powstydziłby się nawet Watykan. Najbardziej kontrowersyjny ekonomista świata ujawnia sekrety swojej walki o Grecję z europejskimi instytucjami. Co się dzieje, gdy zadzierasz z Unią Europejską i masz już 300 miliardów euro długu? Czy da się z nią twardo negocjować? Były grecki minister finansów w końcu doprowadził europejskie elity do wściekłości. Prawdziwa polityka jednak rozgrywała się, jak zawsze, za zamkniętymi drzwiami. O tym właśnie jest ta książka. Jeden z moich nielicznych bohaterów. Dopóki mamy Warufakisa, możemy mieć nadzieję. Slavoj Žižek
Powstanie i kryzys strefy euro to efekt nadziei, marzycielskich założeń, kompletnie nietrafionych pomysłów i brutalnych starć polityków. Sam początek tej historii, obwieszczenie Johna Connally’ego, sekretarza skarbu w gabinecie Richarda Nixona, o demontażu globalnego systemu walutowego z Bretton Woods, nadaje jej dramatyczną tonację. Connally tłumaczył ten ruch z kowbojską prostotą: „Moja filozofia jest taka, że wszyscy cudzoziemcy tylko myślą, jak nas wyrolować, dlatego my powinniśmy ich wyrolować pierwsi”. Odpowiedź Europejczyków na gest Nixona miała bardziej dystyngowany charakter. Helmut Schmidt i Valéry Giscard d’Estaing poprzedzili ustanowienie Europejskiego Systemu Walutowego symbolicznym spotkaniem w katedrze w Akwizgranie, gdzie pokłonili się szczątkom Karola Wielkiego. Tak jak on chcieli zjednoczyć Europę, choć część elit uważała, że ich marzenia to majaki. Norman Tebbit, ulubiony minister Margaret Thatcher, nazwał jeden z elementów ESW, mechanizm kursów walutowych, mechanizmem kryzysu wiekuistego. Historia powstania i upadku europejskiej waluty spisana przez Janisa Warufakisa wciąga i porusza. Służy też ku przestrodze, bo jak pisze autor, „zjednoczona Europa oparta na wolnym handlu, swobodnym przepływie kapitału, wspólnym prawie pracy i wspólnej walucie da się, niestety, pogodzić zarówno z programem nazistowskim, jak i z programem postępowym, humanistycznym, internacjonalistycznym. Tę otrzeźwiającą myśl dzisiejsza Europa ma obowiązek utrwalić w swej zbiorowej świadomości”.