Menu

Tadeusz Konwicki

Tadeusz Konwicki (ur. 1926) pisarz, reżyser i scenarzysta (twórca tzw. „kina autorskiego”). Jest uznawany za jednego z Tyc pisarz, którzy odcisnęli najtrwalsze piętno na literaturze i kulturze Polski powojennej, uznawany za wyraziciela dążeń, postaw, nadziei i wściekłości kilku pokoleń. W latach 1944-1945 był żołnierzem Armii Krajowej. W swoich dziełach opisywał doświadczenia uniwersalne, znamienne dla jego twórczości są motywy: inicjacji, poszukiwania czy ważnego wyboru życiowego. Pytania o sens życia, sens pamiętania, o kondycję człowieka czy przyszłość rodzaju ludzkiego nieustannie towarzyszą jego bohaterom. Jednak w te tematy zręcznie wplata nuty ironiczne i sceptyczne. Często żongluje nastrojami, wątkami i konwencjami. Jest również filmowcem, reżyserem i scenarzystą. Występował jako aktor. Wyreżyserował Dolinę Issy (wg powieści Czesława Miłosza) oraz Lawę (wg Dziadów Adama Mickiewicza).
„Motyw młodzieńczej miłości rzuconej na tło owego roku, w którym zmiecione zostało wszystko, co zdawało się ustalone na zawsze, przeżycia paniczyka, dla którego tak ważne zdaje się widmo społecznego awansu, Litwa, która już za moment odłączona zostanie od Korony, a nade wszystko ironiczno-nostalgiczno-zgryźliwe pióro Konwickiego czynią Kronikę wypadków miłosnych jedną z moich ulubionych książek o klęsce, jaką jest życie w całej swej rozciągłości”. Anna Dziewit-Meller Pierwsza wielka miłość, niepokoje dojrzewania i ostatnie takie lato. Opowieść o uczuciu, które wstrząsnęło światem Witka i Aliny to jednocześnie romantyczna podróż na Litwę w przeddzień II wojny światowej, podróż do świata, który istnieje już tylko na kartach tej jednej z najsłynniejszych polskich powieści XX wieku. Wydanie uzupełnia mało znane, wstrząsające opowiadanie Kilka dni wojny, o której nie wiadomo czy była o ocalającej sile miłości, które Konwicki miał napisać zainspirowany losem Jana Brzechwy. Tadeusz Konwicki – pisarz, scenarzysta i reżyser. Autor między innymi Kalendarza i klepsydry i Małej Apokalipsy. Kronika wypadków miłosnych zekranizowana została przez Andrzeja Wajdę.
„Czasem myślę, że Warszawę wymyślił Konwicki. Niewykluczone, że koty również.” Marcin Wicha „Nie ma wątpliwości. Tadeusz Konwicki napisał tę książkę z zaświatów-dzisiaj, ale bojąc się cenzury, wydał ją w 1976 r. Wydrapał Bogu zdania, które rozumiemy, ale one nie są z tej Ziemi. Nawet gdy „kolnął kogoś w zadek, nie szczędząc końskiej dawki cykuty”, nawet gdy zabluźnił, obgadał, zrobił to z obezwładniającym wdziękiem. Teraz ten bazyliszek siedzi na chmurce i cieszy się, gdy przewracając strony, rżymy jak konie i gdy łza sią zakręci. Podziękujmy Mistrzowi, że sobie o nas przypomniał, bo po jego „walkach z samym sobą" stajemy się zwyczajnie lepsi. I piękniejsi.” Magdalena Parys Gdy w 1976 roku książka „Kalendarz i klepsydra" pojawiła się na rynku, ustawiały się po nią długie kolejki. Dziś to pozycja klasyczna, ale niezwykle aktualna. Literatura, która zachwyca, prowokuje dyskusje i zmusza do refleksji. Książka, której strony zamieszkuje kot Iwan, celebryci z rodzinami, a przede wszystkim Polacy i Polska. Książka, którą trzeba znać. Po raz pierwszy wydanie „Kalendarza..." uzupełniają reportaże „Ameryka, Ameryka" – przenikliwe, ironiczne, chwilami dalekie od dzisiejszej politycznej poprawności notatki z podróży Autora za wielką wodę. Obserwujemy w nich dochodzenie do formy „łże-dziennika", dla której później Konwicki kilkakrotnie porzucał pisanie powieści i która stała się jego znakiem szczególnym. „Ta książka mogłaby być moją ostatnią książką. Ostatnią prawdą-nieprawdą, strachem-udaniem, kokieterią-jękiem. Mogłaby się zakończyć męską konkluzją: omnis moriar”. (fragment)
Najsłynniejszy kot wśród celebrytów, największy celebryta wśród kotów Trudno uwierzyć, że charakterny i złośliwy kot Iwan nie jest wytworem literackiej fantazji Tadeusza Konwickiego, lecz pełnoprawnym członkiem rodziny Konwickich, przez osiemnaście lat zamieszkałym przy ulicy Górskiego w Warszawie. O jego względy zabiegali Dygat i Holoubek, w stanie wojennym dostawał zagraniczne paczki ze smakołykami, a całkiem niedawno jego życie stało się podstawą musicalu-horroru Zwierzoczłekoupiory. „Ja się o niego troszczyłem, a on się troszczył o mnie. Jakaś jego obecność nadal trwa. I w tym nie ma żadnej bujdy". Kultowe teksty Tadeusza Konwickiego i ilustracje Danuty Konwickiej układają się w zupełnie nową książkę, ukrytą przez Tadeusza Konwickiego w jego najsłynniejszych powieściach. Genealogię Iwana rekonstruuje prawnuczka Jarosława Iwaszkiewicza Ludwika Włodek, a o tym, jak Iwan sprawił, by jego biografia wreszcie ujrzała światło dzienne, opowiada córka autorów Maria Konwicka. Tadeusz Konwicki – pisarz (autor m.in. Małej apokalipsy), scenarzysta i reżyser (m.in. filmów Ostatni dzień lata, Jak daleko stąd, jak blisko, Salto). Danuta Konwicka – graficzka, ilustratorka książek. Żona Tadeusza Konwickiego, córka Alfreda Lenicy i siostra Jana Lenicy.
Tematem kolejnego albumu z serii FOTO RETRO jest Wilno – stolica oraz główny ośrodek kulturalny Litwy. To także miejsce ważne dla Polaków, których z Litwinami przez długi czas łączyła wspólna, choć niekiedy burzliwa przeszłość. Swoją siedzibę po dziś dzień mają tam, między innymi Związek Polaków na Litwie, Związek Harcerstwa Polskiego, a także polski teatr oraz uniwersytet. Album „Wilno w starej fotografii” jest zbiorem starannie wybranych, archiwalnych zdjęć, przedstawiających najważniejsze i najpiękniejsze zakątki tego miasta. 
Podróż po świecie z dystansem i wielką ironią na życie „Ja bardzo dużo czytam, moja córka Marysia wygrzebuje dla mnie gdzieś w księgarniach odpowiednie książeczki, i ja tu nawet w rozmowie z panem czasem się posługuję taką pseudowiedzą, że niby coś wiem z zakresu nauki: astronomii, biologii. Tylko że ja mam ułomną pamięć i w szczegółach mogę coś przekręcić, coś przeinaczyć, coś nie tak podać. Ale w tym moim bełkocie przesłanie, to, do czego zmierzam, mnie się wydaje chyba słuszne. Na przykład, panie Przemku, początkowo, jak zacząłem to czytać, doznawałem szoku, gdy panowie astronomowie z lubością podawali odległości w kosmosie. 4 miliardy kilometrów. Mało, 4 miliardy lat świetlnych! Ja tak troszkę byłem w lekkim, nie za silnym, szoku. A potem nagle ten szok zaczął się we mnie uspokajać i ucichł. Dlaczego. Dlatego, że ja uświadomiłem – i znowuż może błądzę, ale wolno mi chyba czasem pobłądzić – otóż ja uświadomiłem sobie takie być może absolutne prawo: że jak jest jakiś daleki szlak, to wiadomo, że są skróty, że jest zawsze jakaś ścieżka, która to wszystko skraca. Czyli nagle te przerażające odległości przestały mnie straszyć, ponieważ przypomniałem sobie, że mamy pewne obszary mózgu niewykorzystane, o czym medycyna i nauka od lat wie, mamy w naszej duchowości w moim przekonaniu coś, co trudno nazwać, a co daje ogromne, nieprzeniknione jeszcze perspektywy. Czyli skrót jest w nas. Ten nieprawdopodobny niesamowity skrót.” Fragment jednej z rozmów
Świat wszechobecnej fikcji, sennych majaków i wspomnień, w którym nie sposób odróżnić, co jest traumą wyniesioną z przeszłości, a co przytłaczającą teraźniejszością. Polska Konwickiego to kraina zachwianych proporcji, zawieszona w czasie, rozciągająca się u stóp Pałacu Kultury – symbolu radzieckiej obecności w nadwiślańskiej prowincji. Kompleks Polski i Mała Apokalipsa, mimo wyraźnych związków z rzeczywistością drugiej połowy lat siedemdziesiątych, to powieści ukazujące nie tylko doświadczenie ówczesnych Polaków, ale też będące krytyką rozdartej tożsamości mieszkańców państw demokracji ludowej. Konwicki przyczyn katastrofy – późnosocjalistycznego dekadentyzmu i rezygnacji – doszukuje się przecież nie na zewnątrz, ale w nas samych. Dzieła zaprezentowane w niniejszym tomie są wyjątkowe na tle bogatej i różnorodnej twórczości autora. Stanowią kontynuację niektórych wyborów artystycznych Konwickiego – na przykład szczególnie pojmowanego autobiografizmu – a jednocześnie są wyrazem nowej wizji świata, jakiej oczekiwano od literatury po 1976 roku.
Tadeusz Konwicki po raz kolejny udowadnia, że jest królem gawędziarzy. Jego rozmówcy, dziennikarze zajmujący się w „Gazecie Wyborczej” filmem, są doskonałymi partnerami tej rozmowy-rzeki, albowiem głównym jej tematem są związki Konwickiego z kinem. Scenarzysta, reżyser i wieloletni kierownik zespołów filmowych wspomina barwne epizody z planu filmowego, kreśli sylwetki przyjaciół, nie stroni od smacznych ploteczek. Jak powszechnie wiadomo, Tadeusz Konwicki zna wszystkich, których warto znać, więc i czytelnicy tej książki mają niepowtarzalną szansę zapoznania się z najlepszym towarzystwem - prywatnie. Stolik w „Czytelniku” zostaje zdemitologizowany, kulisy produkcji filmowej za Peerelu odsłonięte, legenda Konwickiego-opozycjonisty zweryfikowana przez samego jej bohatera. Swada, cięty dowcip i autoironia czynią z tej opowieści zarówno kreślony z przymrużeniem oka autoportret, jak i przenikliwy dokument ukazujący absurdalny czas PRL-u w sposób ciepły i pozbawiony martyrologicznej rzewności.  
Oto nadchodzi koniec świata. Oto nadciąga, zbliża się czy raczej przypełza mój własny koniec świata. Koniec mego osobistego świata. Ale zanim mój wszechświat rozpadnie się w gruzy, rozsypie na atomy, eksploduje w próżnię, czeka mnie jeszcze ostatni kilometr mojej Golgoty, ostatnie okrążenie w tym maratonie, ostatnich kilka szczebli w dół albo w górę po drabinie bezsensu.