Menu

Przemysław Kaniecki

Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika oraz antropologię na Uniwersytecie Warszawskim. Swóją rozprawę doktorską poświęcił twórczości Tadeusza Konwickiego. Współredagował numer pisma "Litteraria Copernicana" poświęcony twórczości Tadeusza Konwickiego, tom z wyborem jego mniejszych form prozatorskich Wiatr i pył oraz serię "Książek Wybranych" Tadeusza Konwickiego.
Podróż po świecie z dystansem i wielką ironią na życie „Ja bardzo dużo czytam, moja córka Marysia wygrzebuje dla mnie gdzieś w księgarniach odpowiednie książeczki, i ja tu nawet w rozmowie z panem czasem się posługuję taką pseudowiedzą, że niby coś wiem z zakresu nauki: astronomii, biologii. Tylko że ja mam ułomną pamięć i w szczegółach mogę coś przekręcić, coś przeinaczyć, coś nie tak podać. Ale w tym moim bełkocie przesłanie, to, do czego zmierzam, mnie się wydaje chyba słuszne. Na przykład, panie Przemku, początkowo, jak zacząłem to czytać, doznawałem szoku, gdy panowie astronomowie z lubością podawali odległości w kosmosie. 4 miliardy kilometrów. Mało, 4 miliardy lat świetlnych! Ja tak troszkę byłem w lekkim, nie za silnym, szoku. A potem nagle ten szok zaczął się we mnie uspokajać i ucichł. Dlaczego. Dlatego, że ja uświadomiłem – i znowuż może błądzę, ale wolno mi chyba czasem pobłądzić – otóż ja uświadomiłem sobie takie być może absolutne prawo: że jak jest jakiś daleki szlak, to wiadomo, że są skróty, że jest zawsze jakaś ścieżka, która to wszystko skraca. Czyli nagle te przerażające odległości przestały mnie straszyć, ponieważ przypomniałem sobie, że mamy pewne obszary mózgu niewykorzystane, o czym medycyna i nauka od lat wie, mamy w naszej duchowości w moim przekonaniu coś, co trudno nazwać, a co daje ogromne, nieprzeniknione jeszcze perspektywy. Czyli skrót jest w nas. Ten nieprawdopodobny niesamowity skrót.” Fragment jednej z rozmów
Samobójstwa głównych bohaterów zaczynają pojawiać się w twórczości Konwickiego po Październiku 1956. W sugestii dotyczącej przyczyn domniemywanego utonięcia mężczyzny z Ostatniego dnia lata, a tym bardziej śmierci tajemniczego przybysza z Dziury w niebie, wieszającego się – wskazywana jest bezsilność. Trudno żyć w świecie, gdzie nie znajduje się drogowskazów aksjologicznych. Bohater Sennika współczesnego zażywa pigułki nasenne, pod koniec zaś, patrząc na ziemię u brzegu platformy jadącego pociągu, rozważa rzucenie się w dół. Nie jesteśmy jednak pewni, czy się rzuca, a nawet jeśli umierałby w ten sposób, to prawdopodobnie akt śmierci nie zostałby ukazany – z tego powodu, że, jak pisze samobójca z Dziury w swoim „pamiętniku”, w śmierci na torach jest coś po prostu niestosownego: „Przykre to i niesmaczne. Wierzcie mi, że jest wiele możliwości z szynami, lecz żadna nie zadowoli człowieka o odrobinie wyobraźni i rozwiniętym zmyśle dystynkcji”. Toteż gdy śmierć taka pojawi się w końcu u Konwickiego, gdy kwestia „dystynkcji” niewiele zacznie już obchodzić kolejnych jego tragicznych bohaterów, wskazywało to będzie, że autor znalazł się w kolejnym życiowym punkcie newralgicznym. Z całą grozą, okrucieństwem i swoistym brakiem smaku pojawią się tory w wątku starego Witolda w Kronice wypadków miłosnych, dopełniając nieco wcześniejszych u Konwickiego obrazów samobójstwa – skoków z okna z Nic albo nic i Jak daleko stąd, jak blisko. Czas powstania tych utworów będzie już anulował w ogóle obowiązywanie kategorii „dystynkcji”. To okres pomarcowy. Rzucenie się pod pociąg i rzucenie się z okna – zatem zadanie sobie śmierci w sposób szczególnie drastyczny – staje się protestem politycznym i egzystencjalnym.
Książka przedstawa prozę i filmy Tadeusza Konwickiego przede wszystkim z okresu od połowy lat 40. do początku lat 70. Skupia się na płaszczyźnie egzystencjalnej utworów: pokazuje sposoby ujmowania przez pisarza i reżysera problematyki miłości oraz śmierci, a także formułowaną przez Konwickiego autoironiczną refleksję na temat uprawiania twórczości. Szczegółowej analizie poddane zostają między innymi Zaduszki, Sennik współczesny, Salto i Wniebowstąpienie.