Menu

Zdzisław Skrok

Erudycyjne, pełne zadziwiających kontekstów historycznych i kulturowych, awanturnicze, a zarazem sentymentalne opowieści o wyprawach na Bałkany – do Serbii, Bułgarii, Macedonii, Grecji, Rumunii i Mołdawii – w ostatnich dekadach minionego wieku. „Tam, na Bałkanach, szukaliśmy upragnionego słońca, ciepła, przygody, egzotyki i radości, jakie one niosą. Także duchowego pouczenia i związku z tym, co ciągle żywe, choć zatarte w naszych sercach. [...] Dla tych, których młodość przypadła na czasy peerelowskiej biedy i urzędowych ograniczeń, Bałkany były wszystkim, co los mógł nam dać najlepszego, jeśli chodzi o młodzieńcze marzenia. Były pierwszą przygodą, radością podróży, obietnicą odmienności i egzotyki, nade wszystko jednak spotkaniem z pełnym słońcem. Pogonią za nim i fascynacją. O takich wyprawach tu opowiadam, wspominając czasy, gdy w życiu wszystko było większe – nadzieje, oczekiwania, szaleństwa i ich spełnienia”. [Fragment wstępu] Zdzisław Skrok – archeolog, podróżnik, publicysta. Jest autorem książek zawierających eseje historyczne i archeologiczne, m.in. „Podolska legenda” (2007), „Wielkie Rozdroże. Ćwiczenia terenowe z archeologii wyobraźni” (2008), „Mądrość prawieków” (2009), „Wymowność rzeczy” (2012), „Czy wikingowie stworzyli Polskę?” (2013) oraz „Okruchy Atlantydy” (2017).
Zdzisław Skrok – archeolog, podróżnik, popularyzator nauki i publicysta. Jest autorem książek zawierających eseje historyczne i archeologiczne, m.in. Podolska legenda (2007), Wielkie Rozdroże. Ćwiczenia terenowe z archeologii wyobraźni (2008) Mądrość prawieków (2009), Wymowność rzeczy (2012), Czy wikingowie stworzyli Polskę? (2013). W Okruchach Atlantydy zabiera nas w podróż na Kresy, na początku lat 90. minionego stulecia. Podróż w poszukiwaniu szlachty zagrodowej na Wileńszczyźnie i Polesiu, czartów na Białorusi, polskich śladów na Podolu, Vincenzowskiej prawdy starowieku w Czarnohorze, ale też iście awanturniczych przygód w Gorganach i Bieszczadach Wschodnich. ,,Były to podróże swobody, choć na granicach upadłego imperium nadal szczerzyły kły druciane sistiemy, wyżki i pasy codziennie bronowanej ziemi. Wszystko tam było dla mnie nowe, zaskakujące ale w jakiś sposób też znajome, bliskie, nasze. Rozpoznawane w ruinach dworów i zamków, w cmentarnych nagrobkach, w mowie ludzi którzy przetrwali czas zagłady i doczekali sczeźnięcia Bestii. Była to też kraina nie znająca jeszcze pojęcia turystyki masowej, zorganizowanej, prawie pozbawiona lokalnych środków transportu i bazy noclegowej, w rzadko dostępnych sklepach oferująca jedynie chleb i wódkę. Co akurat na nas, wytrenowanych w gospodarce pustych haków, nie robiło wrażenia"