Przedmiotem niniejszych rozważań jest dzieło, bynajmniej nie jako hermetycznie zatrzaśnięta i wpatrzona w samą siebie monada, lecz ukazana w barwnym spektrum ars creandi et legendi. Niepozbawiona metafizycznych tajemnic literatura w tych dwóch wyniesieniach, ku tworzeniu i odbiorowi, sięga swą ezoteryczną genezą odwiecznego dionizyjsko-apollińskiego dyskursu. Od zarania przenika ją archetyp pierwszego słowa-zdania, będącego całokształtem ludzkiej myśli wypowiedzianej na progu mowy. […] Ars scribendi niewątpliwie ugruntowana już została, nim człowiek przemówił, nim pomyślał, że warto powiedzieć coś, czego dotąd nie było, o czymś, co rozszerzy widzialny i niewidzialny kosmos. Ukryta w nim tęsknota nie tylko w nim drzemała, ale też uparcie dążyła do spełnienia. Toteż teleologiczna moc dzieła potrafi rozszczepić beczkę wszechświata i dać bystrym obserwatorom możność wejrzenia w transcendentalną szparę, przez którą przesączają się krople światła poznania.