Menu

Beata Zalot

„Opowieści niedoskończone” Beaty Zalot – jedenaście krótkich tekstów wraz z dopełniającymi je rysunkami Szymona Kruczka, to rzadki we współczesnej literaturze przykład książki koncepcyjnej, choć zrazu mogłoby się zdawać, że opowiadania te są „pozornym nieładem, kamieniami spojonymi tylko siłą magii...” (VOUNI). Każdą ze składających się na tom opowieści można wprawdzie potraktować jako osobny tekst mający swój początek i koniec, swój odrębny nastrój i wymowę, jednak dopiero w całości układają się one w coś w rodzaju niby-powieści, a w istocie mikropowieści. Niektóre z tych opowieści (np. SKAŁKA czy SPACER) swobodnie mogłyby zostać „rozdęte” do o wiele większych rozmiarów, jednak autorka wybrała abstrakcyjny, a czasami wręcz ascetyczny skrót, dając odbiorcy tylko podstawowy zarys fabuły, jedynie punkt wyjścia, jakby oszczędną partyturę dla wyobraźni czytelnika, który – niczym wykonawca utworu muzycznego – musi, korzystając z tych niewielu wskazówek, zbudować własną interpretację każdego z opowiadań. Tytułowa niedoskończoność jest tym właśnie – historie Beaty Zalot są jakby tylko szkicami, szybkimi „rzutami” wyobraźni, dającymi asumpt do współtworzenia, zaproszeniem do rozwijania jedynie zasugerowanych wątków – tym samym niedoskończoność staje się niejako nieskończonością możliwych rozwinięć i rozwiązań. z Posłowia
Tom Po drugiej stronie skóry stanowi swego rodzaju podsumowanie twórczości Beaty Zalot na przestrzeni ponad trzydziestu lat. Lecz choć forma tych wierszy ulega nieuchronnym przemianom, to zasadnicze tematy pozostają niezmienne. Poezja Beaty Zalot łączy w sobie impresjonistyczną wrażliwość na Naturę (w każdym prawie tekście pojawiają się obrazy przyrodniczego piękna) z łagodnym, zwykle niedosłownym erotyzmem. Jej bardzo charakterystyczną cechą jest także postawa modlitewna, kontemplacyjna wielbienie świata widzialnego, w który wyraźnie wpisane są znaki sacrum. W wierszach napisanych w ostatnich kilku latach (część II), pojawia się często temat reinkarnacji. Kolejnym nowym, istotnym elementem twórczości poetki są znaki wizyjne niezrozumiałe w potocznym kontekście, prowadzące gdzieś tam, gdzie nie sięga już dyskurs intelektu (np. Więc tylko już światło). Poezja Beaty Zalot przekształca osobiste w uniwersalne, a czasem czyni też odwrotnie tzw. wielkie słowa wpisuje niemal ukradkiem w sprawy małego życia, na wskroś osobistego i prywatnego. Proces takiej przemiany metalu nieszlachetnego w złoto w alchemii nazywa się transmutacją. Proces transmutacji dzieli się na trzy części: zrozumienie materii, rozłożenie jej na czynniki pierwsze, i wreszcie stworzenie nowej, wyższego stopnia materii. I podobny proces odbywa się, kiedy poeta swoje zwykłe życie najpierw próbuje zrozumieć, potem poddaje je rozbiorowi, aż w końcu, kiedy już zrozumie, że nie sposób niczego zrozumieć, przekształca tę niezorganizowaną magmę w wiersz życiosłowo nadając jej wymiar wszechogarniającego parasola, pod którym schronić się może Każdy.z posłowia