Menu

Jan Michalski

Było nas sześciu chłopców, urwisów z pod ciemnej gwiazdy, wyrzutków o ile nie społeczeństwa, to już przynajmniej kilku szkół. Uczyliśmy się, rzecz prosta, ohydnie w całem słowa tego znaczeniu. Ulubionym naszym sportem było: w lecie obieranie sąsiednich ogrodów z jabłek i wogóle owoców, w zimie zaś „podjeżdżanie“ bliźnich na sankach w ten sposób, by zwalać ich z nóg, oczywiście zawsze niechcący. Staliśmy się plagą miasta, a nawet przedmieść. Nasze temperamenty doskonale znała nawet leniwa policja rosyjska, na nasz widok „izwoszczyki“ zaciskali w grubych dłoniach biczyska, wcale niedwuznaczne rzucając w naszym kierunku spojrzenia. Włócące się zdziczałe psy mijały nas w promieniu rzutu kamieniem, powarkując groźnie, żydziaki uciekały z krzykiem, a stare, brodate żydy spluwały w naszą stronę, szepcąc jakoweś, zapewne o pomstę do nieba wołające, przekleństwa. My, jakkolwiek zapisani byliśmy do ksiąg ludności jako katolicy, a temsamem jako Polacy, uważaliśmy się zawsze za indjan, a czasem za tatarów, rzadko i tylko w kościele za prawowiernych rzymskich katolików. Sługiwaliśmy od czasu do czasu do niedzielnej Mszy świętej, co oczywiście nie przeszkadzało nam ani odrobinki w robieniu dobrodusznemu proboszczowi miłych psikusów w chwili, gdy odprawiał sumę, a kościelny miast pilnować księżego ogrodu szykował kadzielnicę. Raz, pamiętam, obraliśmy doszczętnie w pół godziny wszystkie porzeczki, a było tego dość sporo. Mnóstwo jeszcze nasuwa mi się podobnych przykładów naszego beztroskiego żywota młodych apaszów, lecz nie chcąc nużyć Szanownych Czytelników, pominę je milczeniem.
Życie nie może być pustą egzystencją. Wszyscy mamy jakiś cel, pragnienie, marzenie – punkt odniesienia, który wskazuje nam drogę na mapie życiowej podróży. Szepty miłości to opowieść o najpiękniejszym z ludzkich uczuć – miłości. Porywająca i barwna historia kobiety, która chce być kochana i ofiarować swoją miłość drugiej osobie. Pomimo przeciwności losu, własnej słabości i strachowi, który niweczy wszystko. Usłysz szepty miłości...
„Rozrywki” Jana Michalskiego to satyry na polskie środowisko artystyczne. Pisane w latach 2009-2015 i rozsyłane mailowo subskrybentom budziły wielkie kontrowersje – autor nie uznawał żadnych autorytetów, a środowisko artystyczne opisywał ze znawstwem i socjologicznym dystansem, od środka i od zewnątrz, żywo, barwnie, zabawnie. Wiele tekstów ma formę opowiadań – od klasycznej opowieści grozy do opowieści łotrzykowskiej. Do książki wybrano 43 z 54 utworów i opatrzono ją Posłowiem autora. Bohaterem „Rozrywek” jest liberalny krytyk zagubiony w realiach współczesnego Sozialstaat. To konsekwentny indywidualista, który uznaje jedynie kryterium smaku i wartość prywatnej opinii, sceptycznie odnosi się do poglądów kolektywnych, z własnego punktu widzenia komentuje postawy ludzi i przemiany społeczeństwa. Oprócz Krytyka przez „Rozrywki” paraduje cała galeria postaci: przyjaciół, z którymi wędruje po wystawach, barach, salach koncertowych, halach sportowych, żartuje i toczy burzliwe spory; plastyków i muzyków, marszandów, krytyków, polityków, filozofów. Występują i zabierają głos dorośli, dzieci i zwierzęta, postaci rzeczywiste, znane Krytykowi osobiście, oraz postaci historyczne i alegoryczne. Pojawiają się Papież, Prezydent, Premier, Ministrowie i Senatorowie obok „zwykłych idiotek”. Obraz polskiego środowiska artystycznego z okresu boomu, jaki wyłania się z „Rozrywek”, jest jedyny w swoim rodzaju – to jego przekrój poziomy, pionowy i boczny. Autor ukazuje ludzi w działaniu, interesują go fakty, opinie, plotki, teorie naukowe, strzępy podsłuchanych rozmów, ale przede wszystkim – dziwactwa epoki, której jest wnikliwym obserwatorem i aktywnym uczestnikiem. Wiele partii tekstów to wielogłosowe dialogi – dowcipne, pisane ciętym, naturalnym językiem. W „Rozrywkach” przedstawiane są na konkretnych przykładach typy społeczne właściwe epoce transformacji: Artysty Bez Osobowości, Homo Oeconomicusa, Krytyka, Kupca, Polityka Kulturalnego… Pojawiają się także tematy nieobecne we współczesnej refleksji o sztuce, takie jak zachwyt, duma i honor artysty. Jest to wewnętrzny nurt „Rozrywek” – sztuka i filozofia są dla Krytyka wartościami absolutnymi i nieprzemijającymi. „Rozrywki” Jana Michalskiego są osobliwością w polskim piśmiennictwie o sztuce – ze względu na temat należą do dziedziny krytyki artystycznej, ze względu na horyzont zagadnień do dziedziny filozofii kultury, ze względu na wartości literackie do literatury pięknej.