Menu

Jerzy Szyłak

Jerzy Szyłak - urodzony w 1960 roku w Elblągu. Pracownik Zakładu Dramatu, Teatru i Filmu w Instytucie Filologii Polskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Filmoznawca, teoretyk literatury, autor licznych książek i scenariuszy komiksowych.
Książka, którą trzymacie Państwo w rękach, opowiada o tym, w jaki sposób w przekazach kultury masowej podejmowana jest tematyka przemocy seksualnej. Pisząc ją założyłem, że zawartość utworów popularnych odzwierciedla sposób myślenia tych, którzy po nie sięgają, ponieważ ich treści są kształtowane przez rynkowe mechanizmy popytu i podaży. Jeśli nawet masowe środki przekazu zaskakują lub szokują swoich odbiorców, to jednak robią to, gdyż zaskoczenie i szok są towarem pożądanym przez tych, którzy je kupują. Reagując na zapotrzebowanie społeczne (dające się precyzyjnie obliczyć dzięki wynikom sprzedaży), wytwory kultury masowej pokazują, jak ich odbiorcy postrzegają rozmaite problemy społeczne, co o nich myślą, jak je oceniają. Od autora: Dlaczego komiks?
W świecie rewolucji technicznej nastała era robotyzacji. Powstają odważne plany automatyzacji wybranych gałęzi przemysłu. To koniec czasów znoju, trudu i ciężkiej pracy fizycznej człowieka. Przed nami nowy, lepszy świat w którym to automaty wykonują całą pracę, a ludzie mogą spokojnie zasiąść w fotelach i cieszyć się wolnością, swobodą i dostatkiem. Automatyzacja zapewni nie tylko wzrost wydajności fabrycznej, ale i nieosiągalny wcześniej przyrost dochodu narodowego. Zaiste, przed nami świetlana przyszłość. Nie ma się czego obawiać. Wszystko będzie dobrze.
Odkąd Will Eisner użył terminu „powieść graficzna”, jawi się on niemalże jako komiksowy święty Graal – stanowiąc cel poszukiwań zarówno twórców, jak i badaczy opowieści obrazkowych. Nie każdy komiks jednak jest lub miał być powieścią graficzną. Chodzi tu i o artystyczną świadomość, i o cechy formalne. A bardzo często czegoś utworom brakuje bądź cechuje je jakiś nadmiar, w obu przypadkach uniemożliwiając, mimo pozorów łatwości, przyporządkowanie do najważniejszej (a przynajmniej za taką uchodzącej) kategorii. Co nie oznacza, że komiksy, których powieściami graficznymi nie da się nazwać, tracą swoją wartość. I o tym jest ta książka.