Niektórzy poeci to prawdziwi cyrkowcy. Z drobnych strużek atramentu naniesionych na papier potrafią wyczarować dziwaczne światy, które służą raczej do “czucia”, a nie profesorskich robinsonad. Maciej Adamczyk zawsze z nonszalancją żongluje wersami, odwiedzając miejsca i uczucia, o których nie wspomina się za często. Wstydliwe półsłówka, tamten przebłysk w brzoskwiniowym sadzie i odwracanie lęków brzuchem do góry. Z takich cięć wynika “Możliwość imbiru”, czyli książce, dzięki której można zajrzeć za kotarę własnego wesołego miasteczka. Maciej Adamczyk, poeta Pewnego razu jak świeżo po herbacie wpadła Tosia i nie zwlekając ani chwili dłużej z pięknymi oczami rzekła: Panie Macieju jest pan paskudnym i plugawym poetą takim trochę również pizdkiemi ogólnie bardzo nieprzyjemnym dla wszelkich ludzi brzydkim