Menu

Rafał Jurkowski

113 opuszczonych miejsc w województwie świętokrzyskimPrzewodnik poprowadzi Ciebie do miejsc, których „się nie zwiedza” i „się nie opisuje”. Zrujnowane pałace, zamki i dwory, budynki fabryczne (szczególnie dużo na tym terenie), opuszczone kościoły, cmentarze żydowskie, fortyfikacje, wysiedlone wsie, dziwne pomniki, zabytki techniki.
Drogim Czytelnikom raz na zawsze wyjaśniamy: Kielce to potęga! Wiedzą to nawet w Krakowie i informują: dzięki decyzji o zakupie pralki SHL, a nie innej, noszę na sobie bieliznę w całości, a nie jak sąsiedzi ? zdartą przez pralki innych wytwórni. Frania rządzi w każdej łazience, a majonez kielecki na każdej kanapce! Genowefa Pigwa, pierwsza dama Napierstkowa, wprawdzie nie zarapowała: Scyzoryk, scyzoryk, tak na mnie wołają ludzie spoza mego miasta, pewnie oni rację mają. Bo ja jestem z Kielc i tak już zostanie…, ale i tak wiadomo, że - ło Matko Bosko - miała w sobie gorącą kielecką krew. Na mężczyzn jednak nie działała tak jak dyrektorka cyrku Micaela Busch-Wacker wykonująca sztuczki jeździeckie. Akrobatka omotałaby pewnie nawet samego Sienkiewicza, jednak w tej historii pisarz będzie bardziej zajęty ukrywaniem tajemniczego kuferka w ciemnościach oblęgorskiego pałacyku. Może ktoś inny zaprosi ją na wycieczkę… Bo kto ma najlepszy motocykl w mieście - Każdy kielczanin - Gazelę SHL M17! Lepiej żeby nie wsiadała z Kubą Rozpruwaczem uciekającym przed pytaniem, czy Józef Lis, to naprawdę on. Jeśli jeszcze nie najadłeś się strachu, to epidemia hiszpanki i kilkusetmetrowe labirynty korytarzy Domu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego zagwarantują Ci niezapomniane chwile grozy. Potem nie pozostanie nic innego, jak tylko zrelaksować się z kuflem piwa od Stumpfów w luksusowej wannie hotelu Bristol. Zajrzyj do środka! Zobacz, jak wiele zdradza spis treści…i czy chcesz tego, czy nie, zapamiętaj jedno, że o Kielcach, o Kielcach ta historia!
Opowieść zaczyna się w ostrowieckim atelier fotograficznym Kołeckich. Utrwalone na szklanych kliszach miejsca, ludzie i wydarzenia uchylą rąbka tajemnicy o dawnym mieście i jego okolicach. Podróże w czasie to sekretowa specjalność. Kilkanaście stron dalej wybitny aktor Roland Głowacki zachwyca publiczność rolą mordercy. Nie jest jednak tak przerażający jak błyszczące w słońcu ślady krwi pozostawione na śniegu w Bałtowie. Podobno proboszcz Fudalewski nie żyje! Niepokój wzmaga niespodziewany wybuch. Przechodnie szepczą, że to urwisy z ulicy Trzeciaków znalazły kostki trotylu i minę przeciwczołgową. Zbliża się wizyta „Hubala”, Czesław Szymański „Wiaruchna” opracowuje plan porwania komisarza miasta, a oddziały ZOMO wkraczają do huty Nowotki. Zszargane nerwy może uspokoić jedynie chłodzące i regeneracyjne piwo z Browaru Saskich. Łyk złocistego trunku i już można podziwiać Władysława Hermaszewskiego za sterami MiG-a z… osiedla Pułanki. Z kolejnych kart książki zerka na to wszystko zdumiony Gombrowicz, dumając nad tym, jak to się stało, że nie lubi tańczyć, grać w karty i jeździć konno. Ach… gdyby tylko urodził się później, zrelaksowałby się podczas Turnieju Miast albo spotkania z piłkarzami KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Może Czytelnikowi uda się w końcu rozwiązać spór, co jest najbardziej tajemnicze: opatowskie podziemia, skarb odkryty w Denkowie czy skocznia narciarska na Kolonii Robotniczej? Czytanie czas zacząć!
„Uśmiech na wokandzie” to zbiór kilkuset dowcipów wybranych z czasopism ukazujących się na ziemiach polskich w latach 1918-1939. Bohaterami żartów są włamywacze, kieszonkowcy, rabusie i zabijacy, których lepiej nie spotkać nocą w ciemnym zaułku. Nie brakuje kawałów o oszustach, defraudantach, uwodzicielach i sędziach spoglądających z politowaniem na ławę oskarżonych, gdzie cwany adwokat za sowite honorarium udziela porad kutemu na cztery nogi rzezimieszkowi. Autorzy dowcipów wykpiwają bankierów, którzy nie martwią się rozprutą kasą, lecz usiłują nie dopuścić by wieści o ich problemach z płynnością finansową dotarły do opinii publicznej. Detektywi na ogół nie potrafią wyśledzić z kim spotyka się zdradzająca małżonka, a posiadacze automobilów rozjeżdżają przypadkowych przechodniów autem, które nie zostało jeszcze spłacone. Uśmiechu i pogody ducha nie brakuje bohaterom dowcipów odprowadzanych do drzwi celi bądź pod szubienicę. Jakże więc może brzmieć ostatnie życzenie fryzjera, który popełnił ciężkie przestępstwo i skazany został na karę śmierci? „Proszę o ostrą brzytewkę. Pragnąłbym przed śmiercią ogolić pana prokuratora”.