Są takie książki, które można by nazwać kamieniami węgielnymi. Oto jedna z nich – Dzieje górnictwa i hutnictwa na Górnym Śląsku do roku 1806. Napisał ją Wojciech Zaleski, działacz narodowy, historyk i ekonomista, autor innej pomnikowej, nie wznawianej nigdy w zasadzie pracy zatytułowanej „Tysiąc lat naszej wspólnoty. Społeczne i gospodarcze dzieje narodu”. Jestem głęboko przekonany, że bez znajomości tych dwóch książek nie można w ogóle mówić o historii Polski i historii regionu. To są prace podstawowe, które powinny znaleźć się w kanonie lektur – jedna dla licealistów, druga dla studentów historii. Jeśli się tam nie znajdują to znaczy, że cały system nauczania historii w Polsce jest skrzywiony ideologicznie i zaprogramowany marksistowsko. I to w trzydzieści lat po rzekomym upadku komuny. Można uznać moje rozważania za naiwne i prostoduszne, nie można jednak za takową uznać książki Zaleskiego o górnictwie i hutnictwie na Śląsku. A skoro tak jest musiała być ona i musi być nadal zamilczana. Myślę, że powinniśmy przerwać to milczenie i zacząć głośno dyskutować jej treść. Po kolei, małymi fragmentami. Być może, a mam nadzieję, że to nam się uda, przy udziale specjalistów od wydobycia znających się na rzeczy lepiej niż internetowi publicyści. Dziś oto oddajemy w Państwa ręce tę niezwykłą książkę. Jest to druk rzadki, a jego przygotowanie nie było sprawą prostą. Stąd też i niewielki nakład, a także niemała cena. Nie można jednak, o tym też jestem przekonany, degradować książek prof. Zaleskiego i nie można degradować problematyki, którą one poruszają.