Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Jack Sparks jest gwiazdą internetu i niewyobrażalnym dupkiem, oj gwarantuję, że podniesie wam ciśnienie jego gadka. To cyniczny narcyzm i ignorant, pogromca mitów, król socjali oraz, w jego mniemaniu, błyskotliwy przystojniak. Zaczynamy czytać książkę od wiadomości, że oto tytułowy celebryta zamierza napisać książkę, w której skonfrontuje się ze zjawiskami nadprzyrodzonymi. Chociaż nie, mój błąd... zaczynamy czytać książkę od wiadomości, że Jack Sparks nie żyje.Podczas lektury czułam się trochę, jakbym znów oglądała "The Blair Witch Project". Paradokumenty średnio do mnie trafiają, a tutaj dodatkowo z krzaków wyskakuje Jack, który co chwilę krzyczy "nie wierzę wam, to ustawka!". To taki typ, któremu pokażesz zieloną trawę, a on powie, że jest pomalowana. Nic nie było w stanie go przekonać do wiary w duchy czy demony, nawet sceny żywcem wyjęte z "Egzorcysty". Bohater patrzy na zwymiotowane przez opętaną dziewczynkę gwoździe i śmieje się diabłu w twarz (świetna gra aktorska, gdzie znaleźliście tę młodą gwiazdę?). Jak można się spodziewać, diabeł poczuł się tą zniewagą dotknięty...Daję dodatkową gwiazdkę za świetną zabawę formą i oryginalność całej historii. Autorowi doskonale udało się osadzić powieść we współczesnym świecie pełnym zaawansowanej technologii i życiu w mediach społecznościowych. Główna treść, czyli pisane na bieżąco wspomnienia głównego bohatera, przerywana jest tekstami obcymi - wywiadami, fragmentami dziennika innej postaci itp. To uzmysławia nam, że Jackowi nie można wierzyć w 100%. Jako popularny influencer doskonale zdaje sobie sprawę, co trzeba przemilczeć, a co lepiej zmienić, by przypadkiem nie stracić fanów. Brane przez niego używki też robią swoje i tak pomalutku w głowie czytelnika powstaje mętlik. Nie ma innego wyjścia, trzeba czytać dalej.A zakończenie to po prostu miazga. Tylko tyle powiem.Polecam "Ostatnie dni Jacka Sparksa" jako naprawdę, przynajmniej w moim odczuciu, oryginalne podejście do gatunku grozy. Co się nawkurzałam na głównego bohatera, to moje, ale o to właśnie chodziło.