Spadające gwiazdy Fern Michaels Książka
Wydawnictwo: | Skarpa Warszawska |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Liczba stron: | 368 |
Format: | 13.5x20.5cm |
Rok wydania: | 2023 |
Szczegółowe informacje na temat książki Spadające gwiazdy
Wydawnictwo: | Skarpa Warszawska |
EAN: | 9788383292618 |
Autor: | Fern Michaels |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Liczba stron: | 368 |
Format: | 13.5x20.5cm |
Rok wydania: | 2023 |
Data premiery: | 2023-10-06 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Agencja Wydawniczo-Reklamowa Skarpa Warszawska Sp. z o.o. Tadeusza Borowskiego, 2 lok. 24 03-475 Warszawa PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Spadające gwiazdy
Inne książki Fern Michaels
Inne książki z kategorii Literatura obyczajowa
Oceny i recenzje książki Spadające gwiazdy
Nie wszystko złoto, co się świeci i nie każda cudowna okładka zwiastuje równie czarowne wnętrze. Tak niestety jest w przypadku uroczej na pierwszy rzut oka powieści „Spadające gwiazdy" Fern Michaels, która jednak okazuje się jedynie poprawna. Szkoda, bo oczekiwałam od niej tego ciepła, wzruszenia i odrobiny magii, których zwykle szukam w świątecznych powieściach, a tu zabrakło mi najważniejszego - emocji.Umiejscowienie akcji powieści w świątecznym klimacie i zimowej scenerii rodzinnego ośrodka narciarskiego otulonego górami zapowiada się naprawdę dobrze, jednak ich potencjał nie zostaje wykorzystany. Bohaterowie są dość drętwi i nieprzekonujący, podobnie jak fabuła tocząca się wokół przekazania Emily prowadzenia ośrodka i jej relacji z gwiazdorem filmowym, którego doskonali w jeździe na nartach.Podczas corocznej imprezy inaugurującej sezon narciarski Emily dowiaduje się, że rodzice zamierzają przekazać jej kierownictwo rodzinnego ośrodka. Dziewczyna nie czuje się gotowa na podjęcie takiej odpowiedzialności, a poza tym ma własne plany na życie. Czy uda jej się porozumieć z rodzicami i osiągnąć kompromis?Na zmianę jej planów ma wpływ pojawienie się znanego aktora, który właśnie Emily wybrał na swoją instruktorkę narciarstwa, by przygotować się do kolejnej roli. Relacja nie nastolatków przecież, a dojrzałych ludzi, mimo że pędzi z prędkością lawiny jest infantylna, drewniana i nieprzekonująca. Ich dialogi rażą sztucznością, a zachowanie przyjaciółki Emily, która rości sobie irracjonalne prawo pierwszeństwa do mężczyzny jest po prostu żenujące.Jaka naszła mnie refleksja po przeczytaniu tej książki? Że zamiast pachnącej lasem i żywicą choinki dostałam sztuczne drzewko. Niby to samo, a jednak robi dużą różnicę. Ogromna szkoda.
Czy czujecie już atmosferę świąteczną ? Chociaż mamy jeszcze jesień, to śnieg za oknami całkowicie uświadamia nam,że powolnymi krokami zbliżają się święta. A co za tym idzie na rynek książkowy wychodzi wiele wspaniałych historii świątecznych. I dzisiaj właśnie z taką jedną przychodzimy do was.Witajcie, zapraszamy was na recenzję książki "Spadające gwiazdy" od Wydawnictwa Skarpa Warszawska oraz Fern Michaels."Po odbyciu wielu nocnych dyskusji postanowiliśmy dziś oficjalnie ogłosić, że przechodzimy na emeryturę. I tak jak Snowdrift Summit został kiedyś przekazany nam, teraz przekazujemy go wraz z całą posiadłością naszej córce, Emily Nicole Ammerman."Emily jest instruktorką jazdy na nartach i pracuje w kurorcie swoich rodziców. Snowdrift Summit prosperuje od lat, prowadzony najpierw przez jej dziadków, później przez rodziców. Kiedy jej mama i tato postanawiają przejść na emeryturę oznajmiają na ogromnym przyjęciu,że to właśnie dziewczynie przekazują stery prowadzenia kurortu. Emily niestety nie jest zadowolona z takiej decyzji, dziewczyna marzy o czymś innym, o przygodzie, o znalezieniu własnej tożsamości. Ponadto do kurortu i miasteczka przyjeżdża znany, przystojny aktor Zach Ryder, który w nowym filmie ma zjeżdżać na nartach, a Emily ma być jego nową nauczycielką.Zaczniemy może od tego,że jeżeli szukacie powieści w zimowym, świątecznym klimacie, to ta książka to będzie wasze spełnienie marzeń. Tu opisy tworzą magiczną śnieżną aurę, otaczając czytelnika przyjemnym rozchodzącym się po ciele i w głowie uczuciem . To jest jedna z tych powieści, do których chcemy usiąść przy kominku z lampką wina. To pozycja dla kobiet, które uwielbiają miłość, śnieg i święta. Obiecujemy nie zawiedziecie się. To historia banalnie romantyczna, ale z przytupem.Co do plusów. Książka bardzo przypominała nam te wszystkie świąteczne filmy o miłości z netflixa, które zresztą uwielbiamy, dlatego podczas czytania bawiłyśmy się wyśmienicie. Tu miłość pojawia się szybko i jest ogromna. Trochę przebarwiona i czasem mdława, jednak my takie historie wielbimy i się ich trzymamy.Bohaterowie przedstawieni są w bardzo interesujący sposób. I chociaż jakoś zbytnio nie polubiłyśmy Emily, chyba przez jej trochę dziecinne jak dla nas zachowanie, to za to Zach był bardzo fajnie przedstawiony, dla niego można czytać tę historię.Książkę czytało nam się bardzo lekko i dosyć szybko. Jedyne "ale", które mamy to dosyć dłuższe opisy, które troszeczkę nam przeszkadzały, tworząc czasem dłużące się fragmenty.Za to fabuła pomimo swojej prostoty, była dla jak ciepła herbatka w zimowy dzień. Otula barwnymi opisami i rozgrzewa do czerwoności.Czytajcie tę książkę dla magicznej świątecznej aury, miłości i przecudownej bajecznej okładki, której autorowi należą się ogromne brawa.Miłego dnia.
Czy czujecie już atmosferę świąteczną ? Chociaż mamy jeszcze jesień, to śnieg za oknami całkowicie uświadamia nam,że powolnymi krokami zbliżają się święta. A co za tym idzie na rynek książkowy wychodzi wiele wspaniałych historii świątecznych. I dzisiaj właśnie z taką jedną przychodzimy do was.Witajcie, zapraszamy was na recenzję książki "Spadające gwiazdy" od Wydawnictwa Skarpa Warszawska oraz Fern Michaels."Po odbyciu wielu nocnych dyskusji postanowiliśmy dziś oficjalnie ogłosić, że przechodzimy na emeryturę. I tak jak Snowdrift Summit został kiedyś przekazany nam, teraz przekazujemy go wraz z całą posiadłością naszej córce, Emily Nicole Ammerman."Emily jest instruktorką jazdy na nartach i pracuje w kurorcie swoich rodziców. Snowdrift Summit prosperuje od lat, prowadzony najpierw przez jej dziadków, później przez rodziców. Kiedy jej mama i tato postanawiają przejść na emeryturę oznajmiają na ogromnym przyjęciu,że to właśnie dziewczynie przekazują stery prowadzenia kurortu. Emily niestety nie jest zadowolona z takiej decyzji, dziewczyna marzy o czymś innym, o przygodzie, o znalezieniu własnej tożsamości. Ponadto do kurortu i miasteczka przyjeżdża znany, przystojny aktor Zach Ryder, który w nowym filmie ma zjeżdżać na nartach, a Emily ma być jego nową nauczycielką.Zaczniemy może od tego,że jeżeli szukacie powieści w zimowym, świątecznym klimacie, to ta książka to będzie wasze spełnienie marzeń. Tu opisy tworzą magiczną śnieżną aurę, otaczając czytelnika przyjemnym rozchodzącym się po ciele i w głowie uczuciem . To jest jedna z tych powieści, do których chcemy usiąść przy kominku z lampką wina. To pozycja dla kobiet, które uwielbiają miłość, śnieg i święta. Obiecujemy nie zawiedziecie się. To historia banalnie romantyczna, ale z przytupem.Co do plusów. Książka bardzo przypominała nam te wszystkie świąteczne filmy o miłości z netflixa, które zresztą uwielbiamy, dlatego podczas czytania bawiłyśmy się wyśmienicie. Tu miłość pojawia się szybko i jest ogromna. Trochę przebarwiona i czasem mdława, jednak my takie historie wielbimy i się ich trzymamy.Bohaterowie przedstawieni są w bardzo interesujący sposób. I chociaż jakoś zbytnio nie polubiłyśmy Emily, chyba przez jej trochę dziecinne jak dla nas zachowanie, to za to Zach był bardzo fajnie przedstawiony, dla niego można czytać tę historię.Książkę czytało nam się bardzo lekko i dosyć szybko. Jedyne "ale", które mamy to dosyć dłuższe opisy, które troszeczkę nam przeszkadzały, tworząc czasem dłużące się fragmenty.Za to fabuła pomimo swojej prostoty, była dla jak ciepła herbatka w zimowy dzień. Otula barwnymi opisami i rozgrzewa do czerwoności.Czytajcie tę książkę dla magicznej świątecznej aury, miłości i przecudownej bajecznej okładki, której autorowi należą się ogromne brawa.Miłego dnia.
Czy czujecie już atmosferę świąteczną ? Chociaż mamy jeszcze jesień, to śnieg za oknami całkowicie uświadamia nam,że powolnymi krokami zbliżają się święta. A co za tym idzie na rynek książkowy wychodzi wiele wspaniałych historii świątecznych. I dzisiaj właśnie z taką jedną przychodzimy do was.Witajcie, zapraszamy was na recenzję książki "Spadające gwiazdy" od Wydawnictwa Skarpa Warszawska oraz Fern Michaels."Po odbyciu wielu nocnych dyskusji postanowiliśmy dziś oficjalnie ogłosić, że przechodzimy na emeryturę. I tak jak Snowdrift Summit został kiedyś przekazany nam, teraz przekazujemy go wraz z całą posiadłością naszej córce, Emily Nicole Ammerman."Emily jest instruktorką jazdy na nartach i pracuje w kurorcie swoich rodziców. Snowdrift Summit prosperuje od lat, prowadzony najpierw przez jej dziadków, później przez rodziców. Kiedy jej mama i tato postanawiają przejść na emeryturę oznajmiają na ogromnym przyjęciu,że to właśnie dziewczynie przekazują stery prowadzenia kurortu. Emily niestety nie jest zadowolona z takiej decyzji, dziewczyna marzy o czymś innym, o przygodzie, o znalezieniu własnej tożsamości. Ponadto do kurortu i miasteczka przyjeżdża znany, przystojny aktor Zach Ryder, który w nowym filmie ma zjeżdżać na nartach, a Emily ma być jego nową nauczycielką.Zaczniemy może od tego,że jeżeli szukacie powieści w zimowym, świątecznym klimacie, to ta książka to będzie wasze spełnienie marzeń. Tu opisy tworzą magiczną śnieżną aurę, otaczając czytelnika przyjemnym rozchodzącym się po ciele i w głowie uczuciem . To jest jedna z tych powieści, do których chcemy usiąść przy kominku z lampką wina. To pozycja dla kobiet, które uwielbiają miłość, śnieg i święta. Obiecujemy nie zawiedziecie się. To historia banalnie romantyczna, ale z przytupem.Co do plusów. Książka bardzo przypominała nam te wszystkie świąteczne filmy o miłości z netflixa, które zresztą uwielbiamy, dlatego podczas czytania bawiłyśmy się wyśmienicie. Tu miłość pojawia się szybko i jest ogromna. Trochę przebarwiona i czasem mdława, jednak my takie historie wielbimy i się ich trzymamy.Bohaterowie przedstawieni są w bardzo interesujący sposób. I chociaż jakoś zbytnio nie polubiłyśmy Emily, chyba przez jej trochę dziecinne jak dla nas zachowanie, to za to Zach był bardzo fajnie przedstawiony, dla niego można czytać tę historię.Książkę czytało nam się bardzo lekko i dosyć szybko. Jedyne "ale", które mamy to dosyć dłuższe opisy, które troszeczkę nam przeszkadzały, tworząc czasem dłużące się fragmenty.Za to fabuła pomimo swojej prostoty, była dla jak ciepła herbatka w zimowy dzień. Otula barwnymi opisami i rozgrzewa do czerwoności.Czytajcie tę książkę dla magicznej świątecznej aury, miłości i przecudownej bajecznej okładki, której autorowi należą się ogromne brawa.Miłego dnia.
Nie wszystko złoto, co się świeci i nie każda cudowna okładka zwiastuje równie czarowne wnętrze. Tak niestety jest w przypadku uroczej na pierwszy rzut oka powieści „Spadające gwiazdy" Fern Michaels, która jednak okazuje się jedynie poprawna. Szkoda, bo oczekiwałam od niej tego ciepła, wzruszenia i odrobiny magii, których zwykle szukam w świątecznych powieściach, a tu zabrakło mi najważniejszego - emocji.Umiejscowienie akcji powieści w świątecznym klimacie i zimowej scenerii rodzinnego ośrodka narciarskiego otulonego górami zapowiada się naprawdę dobrze, jednak ich potencjał nie zostaje wykorzystany. Bohaterowie są dość drętwi i nieprzekonujący, podobnie jak fabuła tocząca się wokół przekazania Emily prowadzenia ośrodka i jej relacji z gwiazdorem filmowym, którego doskonali w jeździe na nartach.Podczas corocznej imprezy inaugurującej sezon narciarski Emily dowiaduje się, że rodzice zamierzają przekazać jej kierownictwo rodzinnego ośrodka. Dziewczyna nie czuje się gotowa na podjęcie takiej odpowiedzialności, a poza tym ma własne plany na życie. Czy uda jej się porozumieć z rodzicami i osiągnąć kompromis?Na zmianę jej planów ma wpływ pojawienie się znanego aktora, który właśnie Emily wybrał na swoją instruktorkę narciarstwa, by przygotować się do kolejnej roli. Relacja nie nastolatków przecież, a dojrzałych ludzi, mimo że pędzi z prędkością lawiny jest infantylna, drewniana i nieprzekonująca. Ich dialogi rażą sztucznością, a zachowanie przyjaciółki Emily, która rości sobie irracjonalne prawo pierwszeństwa do mężczyzny jest po prostu żenujące.Jaka naszła mnie refleksja po przeczytaniu tej książki? Że zamiast pachnącej lasem i żywicą choinki dostałam sztuczne drzewko. Niby to samo, a jednak robi dużą różnicę. Ogromna szkoda.
Czy czujecie już atmosferę świąteczną ? Chociaż mamy jeszcze jesień, to śnieg za oknami całkowicie uświadamia nam,że powolnymi krokami zbliżają się święta. A co za tym idzie na rynek książkowy wychodzi wiele wspaniałych historii świątecznych. I dzisiaj właśnie z taką jedną przychodzimy do was.Witajcie, zapraszamy was na recenzję książki "Spadające gwiazdy" od Wydawnictwa Skarpa Warszawska oraz Fern Michaels."Po odbyciu wielu nocnych dyskusji postanowiliśmy dziś oficjalnie ogłosić, że przechodzimy na emeryturę. I tak jak Snowdrift Summit został kiedyś przekazany nam, teraz przekazujemy go wraz z całą posiadłością naszej córce, Emily Nicole Ammerman."Emily jest instruktorką jazdy na nartach i pracuje w kurorcie swoich rodziców. Snowdrift Summit prosperuje od lat, prowadzony najpierw przez jej dziadków, później przez rodziców. Kiedy jej mama i tato postanawiają przejść na emeryturę oznajmiają na ogromnym przyjęciu,że to właśnie dziewczynie przekazują stery prowadzenia kurortu. Emily niestety nie jest zadowolona z takiej decyzji, dziewczyna marzy o czymś innym, o przygodzie, o znalezieniu własnej tożsamości. Ponadto do kurortu i miasteczka przyjeżdża znany, przystojny aktor Zach Ryder, który w nowym filmie ma zjeżdżać na nartach, a Emily ma być jego nową nauczycielką.Zaczniemy może od tego,że jeżeli szukacie powieści w zimowym, świątecznym klimacie, to ta książka to będzie wasze spełnienie marzeń. Tu opisy tworzą magiczną śnieżną aurę, otaczając czytelnika przyjemnym rozchodzącym się po ciele i w głowie uczuciem . To jest jedna z tych powieści, do których chcemy usiąść przy kominku z lampką wina. To pozycja dla kobiet, które uwielbiają miłość, śnieg i święta. Obiecujemy nie zawiedziecie się. To historia banalnie romantyczna, ale z przytupem.Co do plusów. Książka bardzo przypominała nam te wszystkie świąteczne filmy o miłości z netflixa, które zresztą uwielbiamy, dlatego podczas czytania bawiłyśmy się wyśmienicie. Tu miłość pojawia się szybko i jest ogromna. Trochę przebarwiona i czasem mdława, jednak my takie historie wielbimy i się ich trzymamy.Bohaterowie przedstawieni są w bardzo interesujący sposób. I chociaż jakoś zbytnio nie polubiłyśmy Emily, chyba przez jej trochę dziecinne jak dla nas zachowanie, to za to Zach był bardzo fajnie przedstawiony, dla niego można czytać tę historię.Książkę czytało nam się bardzo lekko i dosyć szybko. Jedyne "ale", które mamy to dosyć dłuższe opisy, które troszeczkę nam przeszkadzały, tworząc czasem dłużące się fragmenty.Za to fabuła pomimo swojej prostoty, była dla jak ciepła herbatka w zimowy dzień. Otula barwnymi opisami i rozgrzewa do czerwoności.Czytajcie tę książkę dla magicznej świątecznej aury, miłości i przecudownej bajecznej okładki, której autorowi należą się ogromne brawa.Miłego dnia.