Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Styl Pani Marty przywołuje na myśl Joannę Chmielewską - bo o morderstwie w sposób poważny, a zarazem komiczny trzeba umieć napisać. Autorce "Strzałów nad jeziorem" po raz trzeci wychodzi to znakomicie. W tej części Kryminału pod psem lądujemy w Barlinku. Urokliwym i spokojnym miasteczkiem wstrząsa śmierć Andrzeja Siudka - profesora archeologii podwodnej, pracującego nad szkieletem w jeziorze Barlineckim. A, że Róża lubi wpadać przez przypadek w kłopoty, tym razem zostaje aresztowana i oskarżona o morderstwo. Wiadomo, Róża nie da sobie w kaszę dmuchać i dzwoni do Szymona, by przyjechał pomóc udowodnić jej niewinność. A ten wraz z Guciem ruszają w złapać morderce...Autorka w Strzałach śmielej bawi się treścią i skojarzeniami. A jej umiejętność operowania słowem sprawia, że bohaterowie żyją. Wiadomo, fabuła i wydarzenia są wykreowane przez autorkę, ale w taki sposób, że spokojnie opisywane sytuacje mogły dziać się na prawdę. Bez zbytnich upiększeń i przekoloryzowania wnikamy do Barlinka. I ciężko oderwać się do rzeczywistości :)Podsumowując, "Strzały nad jeziorem" można czytać, nie znając dwóch poprzednich części. Ale jeśli nie znacie- koniecznie po nie sięgnijcie! Dużo tracicie! Sami bohaterowie są tak wykreowani, że ma się ochotę iść z Szymonem na piwo, a z Gustawem na spacerek po kilogram śląskiej.