Traktat o łuskaniu fasoli Wiesław Myśliwski Książka
Wydawnictwo: | Znak |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 400 |
Format: | 140 x 205 mm |
Rok wydania: | 2007 |
Szczegółowe informacje na temat książki Traktat o łuskaniu fasoli
Wydawnictwo: | Znak |
EAN: | 9788324008919 |
Autor: | Wiesław Myśliwski |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 400 |
Format: | 140 x 205 mm |
Rok wydania: | 2007 |
Data premiery: | 2007-09-27 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Traktat o łuskaniu fasoli
Inne książki Wiesław Myśliwski
Oceny i recenzje książki Traktat o łuskaniu fasoli
Na wsiach, podczas wspólnego łuskania fasoli toczono rozmowy na wszelkie możliwe tematy. O dawnych czasach, o sprawach aktualnych, o śmierci, o Bogu, o snach. W ten sposób tłumaczy tytuł, jak i cały zamysł swojej powieści Wiesław Myśliwski. Dodaje jeszcze, że w dzieciństwie zdawało mu się, że ludzie sadzą tyle fasoli tylko po to, aby później, bez końca siedzieć, łuskać i rozmawiać. I tak właśnie toczy się akcja owej powieści. Do bohatera przybywa tajemniczy przybysz, aby kupić fasolę. Jak trafił do stróżówki na osiedlu domków letniskowych wśród lasu? To nie ma większego znaczenia. Wprawdzie główny bohater nieraz będzie się zastanawiał kim jest nieznajomy, zdawać mu się będzie, że gdzieś go już spotkał, gdzieś widział, kogoś mu przypomina. Ów przybysz chce tylko kupić fasolę. Narrator jednak proponuje mu wspólne łuskanie. Bo przecież to najprostsza rzecz pod słońcem, żadna sztuka, on sam już od dziecka łuskał. I teraz wystarczy nauczyć się paru ruchów, a przede wszystkim słuchać. O życiu. Tak po prostu. Narrator w monologu, rzadko przerywanym, opowiada swoje życie. Swoje dzieciństwo, młodość, dorosłe życie. Opowiada o ludziach, których spotkał, których spotyka. O zdarzeniach, które go ukształtowały. Jednak czyni to bez patosu, bez truizmów. Nie trzyma się żadnej chronologii, żadnych ram. Jedne wspomnienia przywołują inne. Owa achronologia, pokazuje, że ważne są pojedyncze zdarzenia, a nie jakaś logiczna całość. Oczywiście pierwsze wspomnienia przywołuje samo łuskanie fasoli. A ustawienia palców przy trzymaniu strąków przypominają trzymanie saksofonu, a saksofon przypomina o latach młodości... I tak bez końca. A wcześniej, wojna to w zasadzie drobne, ulotne wspomnienia. W momencie ostrzału schował się do komórki na ziemniaki i tam przeczekał zawieruchy, po części nieświadomy okrucieństwa, które panoszyło się na zewnątrz. Po jakimś czasie odnalazł go oddział partyzantów. Jednak zatracił tę jedną z najważniejszych, a może najważniejszą zdolność - mowę. Ponowne nauczenie się jej zajęło mu trochę czasu. Pewnie dlatego taką wagę przykłada do opowiada historii swojego życia. Bo jak sam mówi - „to, co opowiedziane, jest jedyną możliwą wiecznością. Żyjemy w tym, co opowiedziane".
Wiesław Myśliwski za powieść „Traktat o łuskaniu fasoli" otrzymał statuetkę Nike. Książka również została wyróżniona Nagrodą Literacką Gdynia. Autor jest mistrzem we władaniu piórem. Z początku nie jest się pozytywnie nastawionym do lektury, widząc czterystustronicową powieść. W dodatku prowadzony dialog - bo to są jakby ramy powieści - nie jest ping pongiem. Nie ma się do czynienia ze zwartą akcja, że ktoś coś powie, inny o coś zapyta i tak się to będzie ciągnąć. Głosy krytyczne mówią, że pisarz wcisnął do dzieła za dużo mądrości. Jednakże nie jest to prawda.
Mistrzostwo! Książka urzekła mnie od pierwszych stron. Zastanawiałam się, co sprawia, że chcę się tak bardzo czytać dalej. Może to ten czysty, prosty styl, a jednak jakiś taki " od środka". Czytając widziałam człowieka, który to opowiada, czułam miejsca w których bywał. Namacalnie czułam ten klimat, miałam wrażenie jakbym nie czytała, tylko oglądała film.
Kolejny raz Wiesław Myśliwski - mistrz metafizycznej powieści - stawia ważne dla człowieka pytania: jaki jest sens życia, czym jest przemijanie, w jaki sposób dobro i zło istnieją w naszym świecie.
Pusto, cicho i pięknie. Bliskość zalewu przyprawia nozdrza o przyjemną wilgoć, a absolutny spokój nawet najsilniejszą psychikę podejrzewa o lekkie wariactwo. Dlatego pukam do drzwi. Światełko widoczne już wczoraj dodaje mi otuchy. Szczekanie psów sprowadza jednak na ziemię, a miękkość jego głosu pozwala się zapomnieć. Chwileczkę, fasola? Czemu by nie? Nie pogardzę garścią fasoli...
Będąc małą dziewczynką, jeszcze bez prawa głosu w dyskusji dorosłych, uwielbiałam te chwile, kiedy do domu przychodził ktoś z zewnątrz, najlepiej zupełnie obcy człowiek, bo też i zupełnie nowe historie ze sobą przynosił. Wsłuchiwałam się w nie z niesamowitą wręcz chciwością dziecka ciekawego świata, mając za nic czasami ich grozę, bo czując za sobą domowe bezpieczeństwo. Ta książka przywołała te dawne, przyjemne i ekscytujące wspomnienia.
- Stawianie pytań dla człowieka najważniejszych, w tym o sens istnienia; próba wyrażenia całości doświadczenia ludzkiego poprzez „wypowiedzenie samego siebie" - tymi słowy prof. Przemysław Czapliński, znany krytyk literacki i znawca prozy polskiej, scharakteryzował powieść Wiesława Myśliwskiego, za którą pisarz otrzymał Nagrodę Literacką NIKE 2007.
Trudno pisać o dziele, które spotkało się z takim uznaniem krytyków, nagroda Nike to przecież najważniejsza nagroda literacka w Polsce. Cokolwiek napiszę, zawsze mogę narazić się na krytykę. Gdy powiem, że "Traktat..." jest do niczego, skompromituję się jako krytyk literatury, bo powieść za znakomitą uznali więksi niż ja znawcy tematu. Jeżeli napiszę, że jest to rzeczywiście książka wspaniała, mogę zostać posądzony o brak własnego zdania i kopiowanie opinii innych. Są jednak dzieła bardziej złożone, skomplikowane, które wymykają się prostej ocenie dobre - złe, wymagają one głębszej analizy. Taki jest "Traktat...".
To wyrwane z tekstu zdanie świetnie podsumowuje najnowszą powieść Myśliwskiego, której wartość dostrzegli nie tylko czytelnicy, ale także jury literackiej Nagrody Nike. Dziesięć lat po Widnokręgu pisarz wypuścił na rynek wydawniczy dzieło wielkiego kalibru, określane mianem swoistego traktatu filozoficznego.
Myśliwski stale, choć przecież nieprędko, sukcesywnie, choć nie bez udziału mediów, zapracowuje sobie na miano Matuzalema polskiej literatury. Traktat o łuskaniu fasoli doskonale dostosowuje się do tego spowolnionego rytmu, którego ostatnim akordem ma być mądrość objawiona już kiedyś, bodaj najpełniej właśnie tam, u Jesienina. W życiu ludzkim śmierć to rzecz nienowa, a i życie samo nic nowego - rosyjski poeta umiał wskazał banał, który jednakowoż nie jest frazesem.