Menu

Jacek Dobrowolski

JACEK DOBROWOLSKI (1948). Poeta, tłumacz anglista, krytyk, buddysta. Wydał trzy tomy poezji: Raróg (1991), Partytury (1997), Dziewanna (2006) – adaptacja w Teatrze PR z Danutą Stenką w roli tytułowej (2011).Na podstawie Raroga i Dziewanny Nikolet Burzyńska skomponowała minioperę Labirynt Orfeja dla Warszawskiej Opery Kameralnej (2014).Autor scenariuszy (m.in. scenariusza do filmu Zaćmienie Piątego Słońca dla TVP, 1991), reżyser i aktor.Publikował w „Teatrze”, „Odrze” i „Kontekstach”.Tłumacz sztuki Christophera Hamptona Niebezpieczna terapia, operetki Kandyd Leonarda Bernsteina dla Filharmonii Narodowej w 2018 r., libretta opery Bachantki H.W. Henze, pióra W.H. Audena, dla filmoteki Nowego Teatru w Warszawie (2023), i książki Michała Komara Bestiariusz na angielski (2023).Pionier tłumaczeń klasycznej i współczesnej literatury buddyjskiej z angielskiego (12 książek) oraz na żywo setek mów 25 nauczycieli medytacji od 1975 r.Członek grupy poetyckiej Stone Soup w Cambridge MA, USA (1985–1987), i Sekcji Literackiej Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich od 1989 r. Odznaczony za twórczość literacką brązowym medalem Gloria Artis (2005). Antropolog honoris causa – Instytut Etnologii i Antropologii UW (2023).
Już od starożytności pytanie o to „jak nie być niewolnikiem?” kształtowało rozumienie tego, czym było bycie wolnym obywatelem. Zwłaszcza jednak w nowożytności emancypacja nie może być kompletna bez zniesienia niewolnictwa, a nowoczesne, oświecone myślenie zawsze chciało uwierzytelniać się w oczach publiczności i odbiorców tym właśnie hasłem promocyjnym: „natura wszystkich ludzi jest równa i wolna”. Ze względu na ten postulat nowoczesność w ogóle może być atrakcyjniejsza niż inne propozycje spoza jej kręgu ideologicznego (tradycjonalne czy antynowoczesne). Emancypacja jest obietnicą wspólnoty wolnych, racjonalnych podmiotów panów, a nie tylko uwolnienia z kajdan. Jednak bez zniesienia niewolnictwa, nowoczesność nie mogłaby rościć żadnych pretensji do moralnej wyższości; na ile pretensjom tym możemy jeszcze ulegać, na ile musimy je podtrzymywać, choćby bez wiary? Jak to się dzieje, że projekt ukonstytuowania nowej ludzkiej wspólnoty społeczna modernizacja często w nowoczesności dewiował w stronę nieprzewidywalnych, antyracjonalnych i moralnie odrażających formacji wspólnotowych o charakterze wojowniczo agresywnym?
Teraźniejszość nie zna końców ni początków, one zawsze jakoś wykraczają poza jej dośrodkowy wir, rozmywają się w jej zamglonym spojrzeniu - bo owszem, teraźniejszość jest zawsze zamglona, widzimy ją niewyraźnie, bo zbyt wielorako i szczegółowo, w przeciwieństwie do ostrej jak brzytwa przeszłości. Wszkaże cudzysłów, w który bierze ona wszelką grandilokwencję, to instrument emancypacyjnego śmiechu, wydawać by się mogło, że przysłowiowo ostatniego, najlepszego ze śmiechów, choć kto to może ostatecznie wiedzieć; śmiechu potęgi teraźniejszości, która nie wstydzi się wbrew wszelkim "duchom czasu" być sobą, tylko sobą, czyli zarazem, w naszym wypadku - dzięki specyfice naszych archiwów i powszechnie dostępnych danych, również tych dotyczących przeszłości - wszystkim, czym zechce, choćby nawet najbardziej nie-dzisiejszym. Bo nasza teraźniejszość to raj dla wszelkiego rodzaju grup rekonstrukcyjnych, przebierających się w szaty, jakie tylko zechcą, i zdolnych dzięki sile relacji społeczno - identyfikacyjnych do wytworzenia dla samych siebie i w obrębie własnych praktyk o transhistorycznym charakterze [...] każdy taki bąbel to osobna nisza sztuki - miłośnicy i miłośniczki Powstania Warszawskiego; maniaczki wieżowców i urbanistyki modernistycznej; grupy skupione wokół cieszących się renomą długowieczności i modernistyczną jeszcze proweniencją czasopism literackich czy artystycznych; fani i fanki neodandyzmu, przywdziewający cylindry, na które sikał Rimbaud; albo neomodernistyczni replikatorzy i rekonstruktorki awangardowych gestów. manifestów i happeningów - wszyscy oni są takimi bąblami, które, niczym Leibnizjańskie monady wypełniają świat teraźniejszości szczelnie, nie posiadając zarazem drzwi i okien - każdy światem dla siebie, brakuje wszakże pełnej harmonizacji, czego jednak się nie zauważa.