Menu

Marta Guśniowska

„Tycikruszek był tak malutki, że nikt go nie zauważał. Sąsiedzi go nie zauważali, znajomi go nie zauważali, nawet jego rodzice go nie zauważali – taki był malutki.” Ciepła, urocza historia o maleńkim Tycikruszku o wielkim sercu, który bardzo chciałby „być kimś”. Opowieść, która pokazuje, że niezależnie od okoliczności każdy z nas jest wyjątkowy i ważny. „Bez względu na to, czy jest duży, czy mały. Czasami to, co wydaje się małe, okazuje się wielkie. Spójrz tylko na nas, wyglądamy jak małe dziurki w niebie, a tak naprawdę jesteśmy większe od Ziemi. Nieważne, czy jesteś mały, czy duży. Ważne, że jesteś.” Odkryjcie kolejne niezwykłe opowiadanie Marty Guśniowskiej – pisarki, dramatopisarki, reżyserki teatru lalek, autorki takich książek, jak „O fretce, która dała się porwać wiatrowi”, „Jaszczurunia” i „Niedźwładek”. Zachwycające ilustracje do książki stworzyła Ag Jatkowska.
Dziadek Władek to najlepszy dziadek na świecie! Co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości ani jego wnuk Michałek, zwany Misiem, ani ulubiony misio Misia, zwany Niedźwładkiem. Cała trójka (dziadek Władek, Misio i Niedźwładek) jest nierozłączna i spędza razem prawie każdą chwilę. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia, bo okazuje się, że dziadek Władek… odszedł. Dokąd? Do nieba. Początkowo ani Misio, ani Niedźwładek nie podejrzewają niczego złego, bo przecież dziadek Władek często gdzieś chodził, ale zawsze wracał. Tym razem jednak wydarzyło się inaczej… Niedźwładek bierze sprawy w swoje łapki i postanawia wyruszyć śladem dziadka Władka do nieba, by sprowadzić go z powrotem. „Niedźwładek” to urocza i ciepła historia o pożegnaniu z najbliższymi osobami, o tęsknocie i o tym, że choć już ich tu nie ma, zawsze zostają z nami. „W końcu wszyscy coś po sobie zostawiamy. Czasem cenne pamiątki, a czasem bezcenne wspomnienia i uśmiech na twarzach tych, którzy nas najbardziej kochali…”
Kiedy pan i Pani Kaczka decydują się adoptować jajo, nie spodziewają się żadnych problemów. A jednak. Junior, który wykluwa się z jaja, zupełnie nie przypomina rodziców. Jest… krokodylem. Któregoś dnia Junior orientuje się, że zupełnie nie jest podobny do państwa Kaczek i postanawia odszukać swoich prawdziwych rodziców. Towarzyszy mu napotkana po drodze Jaszczurunia. Junior trafia do dzielnicy Lepszy Świat, a w końcu do domu państwa Krokodyli. Wcale jednak nie jest taki szczęśliwy, jak mogłoby się to wydawać. Jaszczurunia to mądra i wzruszająca opowieść o potędze marzeń i poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi.
Wystarczy nie chodzić do lekarzy. W końcu oni zawsze coś znajdą. Tak twierdzi Marvin, dinozaur, który zrodził się spod pióra Marty Guśniowskiej i nagle, ni stąd, ni zowąd, zupełnie niechcący dowiedział się, że najczęstszą przyczyną umierania dinozaurów jest wyginięcie.Historia Marvina to pełna wrażliwości i ciepła lekcja oswajania cierpienia, samotności i odchodzenia. Forma jej podania łagodzi trudny temat, a niezwykli bohaterowie czynią tę historię jeszcze bardziej fantastyczną. Dziecko nauczy się z niej o wartości przyjaźni, pomagania i doceniania chwil, które bardzo szybko pryskają. Co więcej, jest to po prostu ciekawa historia przygodowa, w której bohaterowie napotykają na mnóstwo zaskakujących, nieoczywistych przypadków. Podoba się na przykład moment spotkania z Diabłem ? dla tych, którzy się go obawiają, to gotowy poradnik zbicia reprezentanta złej mocy z pantałyku.
„Smacznego, proszę wilka!” to pełna ciepła i serdeczności opowieść o przełamywaniu barier, o niemożliwym, które staje się możliwe i przyjaźni ponad podziałami. Przy okazji pojawiają się tu również momenty mrożące krew w żyłach, stawiające naszych bohaterów przed niecodziennymi zadaniami. Jak im podołają? Na pewno będą musieli wykazać się sprytem i dużą cierpliwością – a czytelnicy wziąć głęboki oddech, bo będzie się działo! Co jednak ważne, dla dzieci ta historia będzie nie tylko ciekawą opowieścią, ale też źródłem nowej wiedzy, którą zdobędą niemal niepostrzeżenie. Guśniowska bawi się słowem i jego znaczeniem, pokazując, jak elastyczny i nieoczywisty może być język polski, gdy odpowiednio się o nim pomyśli. Dialogi Wilka i Zajączka stają się przez to niebanalne i zaskakujące, tym bardziej, że Zajączek dopiero poznaje świat, a przez to też poznaje i język. Nieporozumienia wynikające z tych prób są urocze, a przy tym kształtują jeszcze mocniej charaktery obu bohaterów – Zajączek dzięki nim uczy się coraz więcej, a Wilk… uczy się cierpliwości. Autorka buduje kilka poziomów komunikatów i kilka poziomów dowcipu – dzięki czemu żarty będą mogły trafić do odbiorców w różnym wieku. Z tej wspólnej podróży, którą Wilk jest poniekąd zmuszony odbyć wraz z Zajączkiem, rodzi się niesamowicie bliska więź, pełna wzajemnego uczenia się od siebie, przemian i przebaczania. Książka będzie doskonałym prezentem dla każdego małego czytelnika, który nie tylko nacieszy się tą cudowną historią, ale też zakocha w sposobie jej zobrazowania. Dzięki ilustracjom Jagi Słowińskiej dostajemy skontrastowany świat stereotypowo złego Wilka i nieco jeszcze naiwnego Zajączka. Stąd właśnie ciężkie, ciemne i statyczne scenki przedstawiające Wilka oraz pełne dynamizmu i lekkości, pastelowe rysunki Zajączka. Co jednak ciekawe, kiedy historia zaczyna układać się bardziej pomyślnie, zmienia się również świat Wilka na ilustracjach, i z mrocznego, ciężkiego staje się coraz bardziej kolorowy. To ilustracje nieoczywiste, pozostające w sferze bajkowości i dyskretnej symboliki.
Nieco gapowata, ale serdeczna i uparta Gęś to postać rozpisana tak, że trudno jej nie polubić. Ma dziewczęcy urok, godny podziwu dystans do siebie, autoironię i otwartość wobec otoczenia. Największą jednak zaletą naszej Gęsi jest to, że – nietypowo dla swojego gatunku – niechętnie się szarogęsi. Ma natomiast zupełnie inny atrybut – olbrzymią, pierzastą, okrągłą i czarną… depresję. Historyjka, która z pozoru wydaje się być jedynie mądrą przypowieścią o ponadczasowych wartościach i sile przyjaźni, jest również elementarzem rozumienia prawd o świecie – rozciąga przed czytelnikami cały wachlarz postaw, filozofii i refleksji o tym, jak w tym świecie się odnaleźć. Marta Guśniowska, autorka, która sama stawia sobie literacką poprzeczkę coraz wyżej, w przypadku Gęsi przekroczyła ją kilkakrotnie. To, co w tym tekście należy docenić, to z całą pewnością jego wielowymiarowość, czyniąca „Gęś” nie wyłącznie książeczką dla dzieci. Dorośli przejrzą się w niej, jak w zwierciadle, przy okazji doceniając trafną ironią, dwuznaczność i językowe zacięcie, dzięki któremu słowa pod piórem Marty Guśniowskiej nabierają nowego znaczenia. Kolejną zaletą tej opowieści jest jej warstwa wizualna – wydawnictwo Tashka zadbało o przyjemną dla oka oprawę, wykonanie ilustracji powierzając Robertowi Romanowiczowi. Dzięki jego pracy „Gęś” jest tworem spójnym i konsekwentnym, bowiem jej graficzna strona jest dokładnie taka, jak sama historia – bardzo nieoczywista, a przez to wyjątkowa. Przeniknięta humorem i lekkością mówienia o trudnych sprawach „Gęś” to lektura obowiązkowa dla każdego, komu wydaje się, że w literaturze dla dzieci istnieją granice i bariery – nie tutaj.